HAEL - komentarze do bloga

Komentarze do blogów treningowych, komentujcie w tym dziale w nie w blogach

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
scouser
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 909
Rejestracja: 28 mar 2012, 08:26
Życiówka na 10k: 41:03
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sulęcin / Gorzów wlkp.

Nieprzeczytany post

Żyjesz? :hej:
Jestem pewien, że dalej poprawiasz kolejne życiówki a tak przyjemnie się oglądało Twoje postępy, że apeluje o powrót do pisania bloga! :taktak:
New Balance but biegowy
tombzd74
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 279
Rejestracja: 06 gru 2012, 18:23
Życiówka na 10k: 39:56 min
Życiówka w maratonie: 3.15:46

Nieprzeczytany post

Gratulacje wyniku:-)

Zazdroszczę Ci. To był piekny dzień dla wielu biegaczy. Ja odniosłem podobne wrażenie co Ty jeśli chodzi o trud biegowy jednak podbiegi były dla mnie zauważalne po tętnie. Zrobiłem pięknego NS, w podobny stylu, ale znacznie gorszym wynikiem 3:16:39. Uważam że duże znaczenie miała pogoda. Prawie że idealna.

Tak obserwowałem twoje tętno. Hr sr 147? Niewielu jest biegaczy z podobnym. Szukam pomocy odnośnie siebie bo moje HRsr w poznaniu był 140. Dokładnie interesuje mnie. Jak stawiasz sobie jednotki treningowe. Korzystasz z pulsometru na treningu? Moje hrmax to 171. Jak to u Ciebie jest?

Pozdrawiam
T
TomB

HM 1:27:04
M 3:15:46
Awatar użytkownika
Hael
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 581
Rejestracja: 15 gru 2011, 21:31
Życiówka na 10k: 38:03
Życiówka w maratonie: 02:57:54
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Dzięki, Tobie również gratuluję, 3:16 to też super wynik - i nie ma co zazdrościć;-)

HRMax mam 173. Treningi biegam na tempo wg tabel VDOT Danielsa, tętno traktuję raczej jako ciekawostka i potwierdzenie, czy tempo treningu było ok. A z reguły wychodzi książkowo - progi w zakresie 87-92%, interwały trochę wyżej. Natomiast na dotychczasowych dwóch maratonach mocno pilnowałem tętna w pierwszej połowie, dostosowując tempo do tętna, które powinienem mieć na danym kilometrze.
HAEL's Running Formula Blog
Komentarze
Awatar użytkownika
krzychooo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 757
Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hael pisze: HRMax mam 173. Treningi biegam na tempo wg tabel VDOT Danielsa, tętno traktuję raczej jako ciekawostka i potwierdzenie, czy tempo treningu było ok. A z reguły wychodzi książkowo - progi w zakresie 87-92%, interwały trochę wyżej. Natomiast na dotychczasowych dwóch maratonach mocno pilnowałem tętna w pierwszej połowie, dostosowując tempo do tętna, które powinienem mieć na danym kilometrze.
Hael, albo coś nie tak było z pomiarem Twojego tętna w Poznaniu albo miałeś taki dzień konia, że hoho i miałeś zapas jeszcze na urwanie nawet kilku minut.
Piszesz, że masz hrmax 173, progi latasz na 87-92% czyli od 150 do 160 a Ty na maratonie miałeś średnie tętno 146 a max 155 czyli ledwo co progowe ? Biegłeś to zatem w 2 zakresie i to z zapasem ! Czy to mozliwe wszystko ?
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
Awatar użytkownika
Hael
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 581
Rejestracja: 15 gru 2011, 21:31
Życiówka na 10k: 38:03
Życiówka w maratonie: 02:57:54
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Wg Marco średnie powinienem mieć 152, oczywiście pasek w trakcie kilka razy zwariował, ale myślę, że średniej więcej niż 150 nie miałem (w Łodzi było podobnie). Trochę zapasu było, bo jak średni puls z kilometra dobił do tej w rozpisce, to zwalniałem. W drugiej części już nie patrzyłem, dawałem tyle, ile nogi i rozum mi mówiły. Nie chciałem przegiąć, bo w głowie miałem też problemy z kostką i to jak skończył Krzychu. I też nie zależy mi aż tak na wyniku, żeby skończyć tak jak kilka osób przede mną, leżąc jak kłody lub słaniając się. A tak, 5 minut po finiszu, po przybiciu kilku piątek, byłem całkowicie na chodzie, z głodem dalszego biegania.
HAEL's Running Formula Blog
Komentarze
Krzychu M
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5220
Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
Lokalizacja: okolice Krakowa

Nieprzeczytany post

Muszę pogratulować i tu,na Twoim blogu.
Rozegrałeś to po profesorsku,piękny negat.
Najważniejsze,że ta kostka wytrzymała.Więc albo kontuzja nie jest poważna albo masz
wysoki próg bólu.
Teraz odpoczynek a na wiosnę zbliżasz się do 2:50,innego wyjścia nie ma. :hej:
Awatar użytkownika
Hael
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 581
Rejestracja: 15 gru 2011, 21:31
Życiówka na 10k: 38:03
Życiówka w maratonie: 02:57:54
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Dzięki, Krzysiek!
Tak jak pisałem, ten bieg był jakiś magiczny, po prostu wpadłem w trans, z którego do dziś nie mogę się otrząsnąć i uwierzyć, że poprawiłem się o ponad 11 minut i przy okazji złamałem z dużym zapasem trójkę. Z kostką jest w miarę ok - tak jak pisałem, to jest ból mięśniowy, przy biegu nie bolało, teraz boli, ale bez jakiegoś dramatu. Odnośnie wiosny, to mam przeczucie, że chyba tak łatwo i szybko nie pójdzie zbliżenie się do 2:50... Na pewno muszę przemyśleć co dalej - jaki plan (2J zimą raczej jest nierealny), nad czym się skupić itp.
HAEL's Running Formula Blog
Komentarze
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Dzień konia :hahaha: niekoniecznie, może mieć kilka uzasadnień:
- świetne warunki a to rzecz absolutnie kluczowa w maratonie i daje czasem możliwość pobiegnięcia o dobre klika minut lepiej (lub niestety gorzej jak ich brak)
- trenowałeś na sporo lepszy wynik, zarówno tempa jak i obciążenia więc trafiając z formą i warunkami pierwsza połówka wyszła spacerowo i drugą mogłeś mocno pocisnąć. Bardzo duży NS o tym świadczy, można nawet rzec, ze za duży i pewnie tego dnia szło wycisnąć teoretycznie lepiej. Tylko łatwo być mądrym po biegu zwłaszcza jak cele, priorytety i obawy jakieś tam przed zawsze są i trzeba się z tym liczyć jakby nie patrzeć bo granica bywa cienka i przegrzewając się można nic nie urobić.
- niski zakres tętna, nie dziwi bo jak progi zamykasz po ok 3.50 to tempa poniżej 4.15 na świeżości i adrenalinie to tylko delikatnie szybsze wolne wybieganie a i po godzinie biegu też wysiłek łatwy, pewnie na półmetku byłeś jeszcze w pierwszym zakresie albo niewiele wyżej wiec i na dryf tętna za dużo czasu później nie było. Kluczowe jest jak najdłuższe utrzymywanie niskiego tętna, w tym pomagają lub bardzo przeszkadzają warunki i nie zawsze da się długo biec prawie "za darmo".
- problem z kostką w zeszłym tygodniu też zgłaszała moja żona, dwa dni wolnego i pobiegła półmaraton górski, kostka ok a wygląda to podobnie, problem mięśniowy wynikający z lekkiego przeciążenia, już przy biegu ją nie boli ale mięsień jeszcze ponad kostka czuje. Może u Ciebie podobnie i teraz rzecz się rozejdzie czego życzę
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
Hael
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 581
Rejestracja: 15 gru 2011, 21:31
Życiówka na 10k: 38:03
Życiówka w maratonie: 02:57:54
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Świetne warunki były, to fakt - zimno, sucho i słonecznie, wiatr zaczął mocniej wiać dopiero w końcówce. Podbiegów nie czułem, bo na to byłem przygotowany - robiłem dużo podbiegów i krosów. Odnośnie tętna, tempa i dużego ns to mam różne myśli, muszę to jeszcze dokładnie przeanalizować - i może założę jakiś wątek na ten temat. Wiem jedno - gdybym zaczął po 4:19 i po 3km przyspieszył do 4:16 (tak wygląda marco na mój wynik), to na półmetku bym walczył o życie.

Z kostką, a właściwie mięśniami jest dokładnie tak jak u żony - podczas biegu w ogóle nie boli, tydzień chodziłem dodatkowo na rehabilitację, żeby podleczyć się przed startem. Na zawodach nawet nie poczułem.

PS Taki NS daje niesamowitego kopa i frajdę z wyprzedzania, chyba nawet większą niż lepszy wynik- koło grupy idącej na trójkę przeleciałem jak rakieta :hej:
HAEL's Running Formula Blog
Komentarze
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Hehe, coś o tym wiem, we Florencji i w Walencji od półmetka wyprzedzałem ok 500 osób :hahaha:
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
krzychooo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 757
Rejestracja: 22 mar 2014, 07:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hael pisze:Odnośnie tętna, tempa i dużego ns to mam różne myśli, muszę to jeszcze dokładnie przeanalizować - i może założę jakiś wątek na ten temat. Wiem jedno - gdybym zaczął po 4:19 i po 3km przyspieszył do 4:16 (tak wygląda marco na mój wynik), to na półmetku bym walczył o życie.
pisz, pisz, może się to przydać paru osobom, sam mam podejrzenia z własnych obserwacji czy właśnie takim dość dużym negativem nie powinienem rozgrywać biegu niż to co jest u Marco
5k.....19:16- IV 2015
10k.....39:40 - IX 2018
21,1k.....1:29:31 - IX 2018
42,2k.....3:17:19 - X 2019
Krzychu M
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5220
Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
Lokalizacja: okolice Krakowa

Nieprzeczytany post

Na MW koło 25km mijał mnie koleś(chyba jako jedyny na tym etapie)i byłem deko zdziwiony bo sam podkręcałem tempo.
Zanim pognał dalej zdążyłem zamienić kilka zdań.W ciągu 10 lat biegania przebiegł prawie 30 maratonów i wytestował
wiele taktyk i u niego sprawdzał się mega duży NS.Coś koło 6-8 minut z tego co pamiętam.
Przy mniejszym NS albo równym biegu nie miał pary na końcówce,tak mówił.
Znam też przypadek biegacza który podobnie jak Hael skończył na 2:57,półmetek w 1:32 a półtora miesiąca
wcześniej przy półmetku 1:29 nabiegał 3:06.
Może są organizmy które potrzebują bardzo długiego biegu w okolicach pierwszego zakresu,bo II zakres jest u nich "krótki"
i szybko wchodzą w III i pozamiatane.
Jeden trener opowidał mi o zawodniczce,która miała dziwny rozrzut na zawodach.
Po szczegółowych badaniach krwi,zakwaszeń i innych takich tam(nie znam się na tym) wyszło,że ona nie ma II zakresu.
Od tej pory Jej trening to albo rozbiegania albo III zakresy i wtedy zrobiła olbrzymi postęp.
Widocznie są odchylenia od normy jak mój kolega,który jak jest zdrowy ma 37,4st a nie 36,6. :hej:
Awatar użytkownika
lipton
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 384
Rejestracja: 17 cze 2013, 19:57
Życiówka na 10k: 42:44
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Krzychu, bardzo ciekawe to co piszesz.

Z własnego doświadczenia dodam, że największą przeszkodą w realizacji NS-a, a już na pewno takiego dużego jest z reguły brak cierpliwości, zwłaszcza kiedy na starcie maratonu stajemy dobrze przygotowani i dodatkowo dochodzi przedstartowa adrenalina. Wtedy pierwsze kilometry wydają nam się tempem spacerowym i spora część biegaczy mimowolnie przyspiesza, biegnąc często nawet poniżej założonego średniego tempa, chociaż na początku powinno być ono dużo spokojniejsze.

Kolejny problem siedzi w głowie. To jednak maraton i nic dziwnego że pojawiają się myśli typu "czy po 30. kilometrze na pewno dam radę przyspieszyć i urwać to co straciłem po drodze". Zwłaszcza jeśli ktoś złapał ścianę we wcześniejszych startach, ten 30-35. kilometr źle się kojarzy i głowa podpowiada, że potem już tylko będzie się tracić, więc trzeba nadrobić ile się da wcześniej, co jest często drogą donikąd.

No i trzecia ważna rzecz - przestrzelenie / niedoszacowanie celu. Ktoś może sobie założyć np. łamanie trójki, ale gotowy jest powiedzmy na 3:05. Wtedy nawet biegnąc NS-em na 3:00, zrobi połówkę pewnie koło 1:30:30 - 1:31:00, co i tak jest dla niego sporo za szybko i ma gwarantowaną umieralnię w końcówce. Tak samo z niedoszacowaniem - Hael połamał 2:58, podejrzewam tak jak Mihumor, że gdyby pobiegł nieco równiej, to mógłby urwać z tego jeszcze trochę. Tyle tylko, że przy niedoszacowaniu ewentualna strata idzie w sekundy lub pojedyncze minuty, a przy przestrzeleniu można stracić dużo, dużo więcej.
10k - 40:50 - 23.05.2015 / 15k - 1:03:56 - 23.11.2014 / 21k - 1:31:38 - 30.03.2014 / 42k - 3:16:26 - 11.10.2015
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=44539]Blog[/url] -> [url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=44554]Komentarze[/url]
[url=https://connect.garmin.com/modern/profile/filiplipowski]Garmin Connect[/url]
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Nie da się wyprowadzić takich prostych i jednoznacznych wniosków, bieg maratoński ma za dużo zmiennych, za rzadko się go biega, duży wpływ ma sam trening i jego przebieg czy nawet detale w BPSie, sposób dospania w tygodniu startowym, żarcie, nawodnienie, detale pogodowe itd. Każdy bieg jest w zasadzie inny, nie ma powtarzalności, inaczej układają się kryzysy czy niespodziewane problemy po drodze, które mogą rozmontować mentalnie. Maraton w dużej części mamy w głowie i zapewne część rzeczy typu "najlepiej mi się biega 6-8 min negativ" to autosugestia a może i trochę nawet lęk przed porażką. NS powyżej dwóch minut na takim poziomie to zapewne jakieś tam straty w wyniku, podobnie można patrzeć na PSy czyli powyżej 2 min to już bankowe straty. Dla mnie maraton to bieg do punktu, z którego wiem, ze to dobiegnę, czasem jest na połówce a czasem na 40 tym kilometrze. Ta wiedza pozwala zrzucić pewne skrępowanie i biec swobodnie i zyskać bonus z motywacji. Bardzo wolna połówka jest tu zapewne pomocna bo osiąga się ten punkt dużo wcześniej, czy to jednak optymalne rozwiązanie - wątpię. Bardzo trudno jest odrobić 1-2 minuty strat tylko (kluczowe) co dla kogo stratą jest :spoczko:
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
Hael
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 581
Rejestracja: 15 gru 2011, 21:31
Życiówka na 10k: 38:03
Życiówka w maratonie: 02:57:54
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

No właśnie, nic nie jest jednoznaczne, zastanawiam się, czy te 1-2 minuty klasycznego ns są optymalne dla każdego, a reszta jest stratą, czy też niekoniecznie. Prawdą jest, że dużo jest w głowie, która jeżeli uwierzy, że można, to pozwala biec w tempie, o jakim się nie śniło. I chyba kluczowe jest obycie, doświadczenie, którego właściwie nie mam żadnego, to mój pierwszy sezon - żeby właśnie wiedzieć, gdzie jest ten punkt. Pomyślę jeszcze, popatrzę na swoje wyniki i wrzucę jakiś osobny post, bo to ciekawy temat, mogący się przydać innym.

A na moim poziomie i wieku zdecydowanie większą stratą jest zarżnięcie się i padaka na mecie, niż 1 minuta.
HAEL's Running Formula Blog
Komentarze
ODPOWIEDZ