ania102 pisze:beata chodziłam na bbl, na Agrykolę też, ale w sobotę wypada mi akurat dzień niebiegowy. Miałam więc okazję zobaczyć Twój styl biegania:-)
O, no proszę, znaczy, znamy się

.
Wiesz, na bbl samego biegania jest zazwyczaj mało, nacisk kładziemy na sprawność, ćwiczenia, zatem możesz czasem wpaść nawet w dzień niebiegowy, choćby na samą część rozgrzewkową i rozciąganie ...
Ja słodycze też niestety ciągam, kilka razy dziennie a to jakieś ciastko (kruche z jakimiś nasionami, ale zawsze ciastko), kawałek czekolady, batonik itp. Niestety - bo chociaż z wagą nie mam problemu, to jednak w cukrze nic dobrego ani pożytecznego nie ma, nie mówiąc o chemicznych dodatkach i lepiej pieniądze wydać na warzywa/owoce/orzechy. Ale nie zawsze mi się to udaje

.
Charm - rozumiem, bo sama przytyłam 10kg w kilka miesięcy po tym, jak przestałam wyczynowo trenować i zaczęłam sobie truchtać po kilka km z rana. Z tym, że trenując ważyłam 43kg, więc zmiana trybu życia i zaprzestanie życia na ujemnym bilansie energetycznym - bo trenując wyczynowo nie jest się w stanie nadrobić straconych kalorii - organizm raz dwa nadrobił braki

.
Natomiast mogę powiedzieć z doświadczenia, że na schudnięcie najlepsze są góry, najlepiej w postaci kilkudniowej wyrypy z plecakiem. Bo raz, że intensywny, całodzienny wysiłek i zaangażowanie wszystkich partii mięśniowych, dwa - ograniczona podaż, bo jemy to, co ze sobą niesiemy plus raz dziennie coś tam w schronisku, plus warunki atmosferyczne, czasem trudne - a to dodatkowo angażuje nas energetycznie.
Ja dużo jeżdżę w góry, choćby na 3-4 dni, a w lipcu na 2 tyg. w Alpy, wracam wysuszona, wygłodzona ale też, mam wrażenie - jakby oczyszczona, bo tak sobie myślę, że w takich warunkach ograniczonej podaży pożywienia i dużego wysiłku organizm zużywa wszystkie zapasy i różne "resztki"

.