Chciałbym opisać swój przypadek i prosić o rade.
Jak i gdzie boli:
Od prawie 4 miesięcy walcze z bólem brzucha, jest on umiejscowiony zaraz za mostkiem (moim zdaniem to żołądek) i odczuwany w formie pieczenia lub czegoś podobnego. Na początku ból występował w ciągu dnia i nocy, po miesiącu boli tylko w nocy.
Jak i ile trenuje:
Przez 10 lat grałem w piłkę 3-4 razy w tygodniu + co jakiś czas bieganie. Od roku tylko biegam ok 4 x w tygodniu, mój miesięczny km to ok 200km, nie trenuje na 100% ale bieganie na 60% mnie nudzi i czasem (no dobra często) lubie przycisnąć

Wcześniej gdy miałem apogeum bólu zrobiłem 2 tygodnie przerwy w bieganiu - nic nie pomogło było to w październiku//listopadzie. Od świąt nie biegałem i w styczniu o dziwo przestało lub bolało raz w tygodniu. W tym tygodniu zrobiłem 2 treningi 8 i 10 km co nie jest dla mnie jakimś tam wyczynem i efekt jest taki że od 4 nie śpie z bólu.
Nigdy nie biegam zaraz po jedzeniu 90 minut to moje minimum, w czasie treningu pije tylko przy wybieganiu od25km w górę.
Leczenie:
Byłem u lekarza który przepisał leki na refluks, jest także lekarzem sportowym i i wykluczył aby problem mógł być spowodowany bieganiem. Gdy po miesiącu nic nie pomogło przepisał mnie do gastrologa. Miałem wykonaną gastroskopie która nie wykazała żadnego problemu i tu nie wiem czy się cieszyć czy smucić.
Przemyślenia:
Mimo iż lekarz wykluczył taką możliwość to czytałęm w fizjologi wysiłkowej że coś podobnego występuje, jednak nie wiem czy przy takiej amatorskiej intensywności ? Nazwane jest to "cofka", objawy są jak przy refluksie ale nie ma palenia w gardle (tak jak w moim przypadku). Dodatkowo czasem w czasie biegau u mnie występuje jakby cofnięcie treści żołądka do ust w małej ilości i rzadko ale jednak.
Wiem że na forum jest mase tematów o bólu brzucha ale jakby każdy inny, jeśli ktoś mógłby pomóc nakierować będę bardzo wdzięczny.
Poratujcie bieganie to moja jedyna radość na emigracji, nie chce rezygnować
