Nocka deko nie przespana(córka 39.4st gorączka) ale to bez wpływu na wynik,warunki wyśmienite!
Do 7km to zgodnie z oznaczeniami ogrów powinienem 38:50 nabiegać,ale później kilometry się wyyyydłużały.

Na bank były złe oznaczenia trasy.
Ostatnie 2-3 km pod górę dały popalić,musiałem omijać przebierańców,na finiszu nawet wyhamować,bo wpadłbym w grupkę
ludzi.Ostatnie 300m po 3:20/km.
Ogólnie jest oki jak na ten etap przygotowań,ale niesmak bierze się z tego,że to najłatwiej przebiegnięta dyszka w mojej
karierze.Jakoś nie mogłem się zmobilizować do dużego wysiłku,ciśnienie ze mnie zeszło,rano badanie moczu córki a 2h po
biegu lekarz....gdyby nie małżonka która wygoniła mnie na ten bieg to by mnie tam nie było.

Jak dzieci są chore to nie ma takiej radości w zawodach....na szczęście kryzys już chyba za nami.
Dzięki za doping.W końcu my biegacze to wielka rodzina.

Wszystkim Najlepszego w Nowym 2014.
Bo na relację na blogu chyba nie będzie dziś czasu...
