Mieso i nabiał wyniszcza nasz organizm? - prof Campbell

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

manto, przy dobrej wytrzymałości i dobrze rozwiniętej gospodarce tłuszczowej nie ma najmniejszego problemu żeby przejechać 5h na szosie w tlenowym tempie 30km/h. Choć znam bardzo dużo ludzi których odcina po póltora godzinie dość spokojnej jazdy jak czegoś nie zjedzą - po prostu mają słabą wytrzymałość i jedzą za dużo węgli, więc jak im tylko zejdzie glikogen poniżej jakiegoś poziomu, to siły ich opuszczają :).
Na maratonach mtb, gdy intensywność jest większa i palę jednak sporo glikogenu, oczywiście jem. Ale na tlenowym treningu dowolnej długości (oczywiście bez przesady -rzadko jeżdżę powyżej 4h, ale wtedy często coś jem po tym czasie - po prostu robię się głodny) nie ma takiej potrzeby. Tak samo nie ma potrzeby jeść na krótszym intensywnym treningu - wystarczy mieć uzupełniony w miarę glikogen przed jazdą.
The faster you are, the slower life goes by.
PKO
trucho
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 373
Rejestracja: 26 mar 2013, 08:53
Życiówka na 10k: 43:37
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jeszcze jedno pytanie.

Czy na lowcarb nadmiar tłuszczu jest magazynowany?
7arema
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 158
Rejestracja: 26 wrz 2011, 20:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jeśli pytasz o tłuszcz dostarczony z pożywieniem to nie. Tłuszcz zjedzony bez węglowodanów nie jest źródłem tkanki tłuszczowej.
'They saw that the perfect world is a journey, not a place.'
- Terry Pratchett
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Ja mam trochę inne zdanie. Jeśli zje się za dużo kalorii, to tłuszcz się zmagazynuje, ale w znacznie mniejszym stropniu jak w diecie węglowodanowej.
Z tym że na diecie low carb jest niesamowicie trudno zjeść "za dużo" kalorii. Uczucie sytości po zjedzeniu tłustego posiłku jest przemożne i utrzymuje się bardzo długo, więc mimo że w posiłku przyjmuje się często więcej kalorii niż w diecie węglowodanowej, to posiłki są rzadsze, więc per saldo wychodzi mniej kalorii. I to bez głodu i ochoty na dojadanie pomiędzy.

Taka luźna uwaga. Tyje się po każdym posiłku. Tyje się w czasie trawienia, bo wtedy organizm jest zalewany nadmiarem kalorii i musi coś z nimi zrobić. Jak skończy się trawienie, to energię czerpie się z tkanki tłuszczowej, więc jeszcze jakiś czas nie jesteśmy głodni. Dopiero gdy poziom tłuszczu w tkance tłuszczowej spadnie poniżej jakiegoś poziomu, zaczynamy czuć głód i jemy ponownie.

Różnica między posiłkiem tłuszczowym i węglowodanowym jest taka, że po pierwsze posiłek węglowodanowy jest z reguły bardziej lekkostrawny i szybciej zalewa organizm kaloriami, które trzeba upchnąć w tkance tłuszczowej. Po drugie, podniesiona insulina utrudnia skorzystanie z zapasów tłuszczu gdy już skończy się trawienie i szybciej czuje się głód. Więc tyje się bardziej i trudniej skorzystać później z odłożonego zapasu.

Przy posiłku tłuszczowym jedzenie trawi się długo, zalewa organizm kaloriami wolniej i więcej jest palonych na bieżąco, a mniej idzie w zapas, a poza tym niski poziom insuliny nie utrudnia korzystania z własnego tłuszczu. Więc posiłek syci na znacznie dłużej (to naprawdę nie problem jechać na dwóch posiłkach dziennie, i to bez głodu pomiędzy na diecie tłuszczowej) i nie jest się tak głodnym w czasie następnego.

Napisałem to, bo ludzie zdają się często sądzić, że tłuszcz w organiźmie to taki worek, gdzie wieczorem wrzuca się niewykorzystane przez dzień kalorie ;). A tak nie jest, po każdym posiłku robimy się troszeczkę grubsi, i odrobinę chudniemy w przerwie między posiłkami. Węglowodany zakłócają ten proces, i wcale nie muszą zakłócać go bardzo, żeby utyć. Wystarczy drobna dysfunkcja, typu 20 kcal dziennie za dużo przekierowane do tłuszczu zamiast do spalenia przez minimalnie podniesiony poziom insuliny, i po roku jesteśmy o kilogram grubsi.
The faster you are, the slower life goes by.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13847
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

klosiu pisze:Ja mam trochę inne zdanie. Jeśli zje się za dużo kalorii, to tłuszcz się zmagazynuje, ale w znacznie mniejszym stropniu jak w diecie węglowodanowej.
Z tym że na diecie low carb jest niesamowicie trudno zjeść "za dużo" kalorii. Uczucie sytości po zjedzeniu tłustego posiłku jest przemożne i utrzymuje się bardzo długo, więc mimo że w posiłku przyjmuje się często więcej kalorii niż w diecie węglowodanowej, to posiłki są rzadsze, więc per saldo wychodzi mniej kalorii. I to bez głodu i ochoty na dojadanie pomiędzy.
+1
Pelne poparcie!
klosiu pisze: Taka luźna uwaga. Tyje się po każdym posiłku. Tyje się w czasie trawienia, bo wtedy organizm jest zalewany nadmiarem kalorii i musi coś z nimi zrobić. Jak skończy się trawienie, to energię czerpie się z tkanki tłuszczowej, więc jeszcze jakiś czas nie jesteśmy głodni. Dopiero gdy poziom tłuszczu w tkance tłuszczowej spadnie poniżej jakiegoś poziomu, zaczynamy czuć głód i jemy ponownie.
Tak nie jest. Taz zwane wolne tluszcze plywaja sobie we krwi i sa dosyc szybko brane do uzyskania energii. Tez glod mamy jezeli jest zoladek pusty a nie kiedy jest maly poziom tluszczu w tkance tluszczowej. W ten sposob tluscioszki by byla zawsze nasycone a chudzielce zawsze glodni.

I wlasnie jak wolne tluszcze nie sa wykorzystane przy tworzeniu energii i znowy dostana nowa porcje tluszczow lub wegla, odklada organizm ten zapas w komurkach tluszczowych.

Pozd.
Rolli
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Rolli - ale insulina propaguje tworzenie się trójglicerydów z wolnych kwasów tłuszczowych. A trójglicerydy nie są w stanie wydostać się z komórek tłuszczowych - są za duże żeby przeniknąć przez błonę komórkową. Ilość trójglicerydów krążących we krwi jest bardzo dobrym markerem pokazującym ilość jedzonych węglowodanów - im więcej je się węglowodanów, tym więcej trójglicerydów we krwi. Trójglicerydy nie mogą być spalone, za to są bardzo ważnym czynnikiem ryzyka przy chorobach układu krążenia.

Przy posiłku tłuszczowym stężenie wolnych kwasów tłuszczowych we krwi wzrasta. Przy większych stężeniach część z nich przepływa do komórek tłuszczowych, a gdy stężenie się zmniejsza, przepływają z powrotem i są spalane.

Przy posiłku węglowodanowym wolne kwasy tłuszczowe które dostaną się do komórek tłuszczowych łączą się w trójglicerydy i już się nie mogą wydostać. Przynajmniej dopóki stężenie insuliny nie spadnie i nie zostaną z powrotem rozbite do wkt. Więc mimo pełnych magazynów organizm nie może skorzystać z zapasów i jest zmuszony odczuwać głód częściej i bardziej intensywnie niż na diecie tłuszczowej. I na tym mniej więcej polega utrudnianie spalania tłuszczu przez insulinę.

Co do tego głodu przy pustym żołądku to się nie zgodzę. Ja praktycznie nigdy nie jestem głodny rano, mimo że żołądek mam z całą pewnością pusty :). Zaczynam być głodny dopiero w okolicach południa.
Wielu ludzi tak ma, że nie są głodni rano. To by wskazywało, że głód nie jest bezpośrednio powodowany przez pusty żołądek, ale przez stężenia leptyny, czy innych substancji - nie wgłębiałem się w to.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
MEL.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1590
Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
Życiówka na 10k: 46:56
Życiówka w maratonie: 3:43
Lokalizacja: Las Kabacki
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Odnoszę wrażenie, że ostatnie wpisy nie są związane z tematem wątku. Myślę, że nawet nikt z piszących książki nie przeczytał. Nie byłoby lepiej przenieść się np. tutaj: viewtopic.php?t=38416 ?
7arema
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 158
Rejestracja: 26 wrz 2011, 20:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

@klosiu
Zawsze się je 'za dużo' kalorii. Gdybyś chciał jeść dokładnie tyle, ile w danym momencie potrzebuje organizm jadłbyś kilkanaście posiłków. Oczywiście, że po każdym posiłku trochę tyjemy, a po każdej wykonanej pracy trochę zrzucamy jednak to tycie po spożyciu samego tłuszczu jest o wiele mniejsze niż w sytuacji kiedy do posiłku dorzucimy coś, co da się przerobić na glukozę.

Różnica między posiłkiem węglowodanowym, a tłuszczowym jest taka, że to węgle są podstawowym źródłem tkanki tłuszczowej. Kilka postingów wcześniej pisałeś o tym, że węgle mają priorytet i że organizm 'usuwa je' jak tak szybko jak to możliwe blokując jednocześnie spalanie tłuszczu. W praktyce na szlakach spalania pierwszeństwo dostaną dostarczone w pożywieniu tłuszcze (jako paliwo dla np. mięśni), a większość węgli pójdzie w tkankę tłuszczową.
'They saw that the perfect world is a journey, not a place.'
- Terry Pratchett
pehop
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 449
Rejestracja: 14 sie 2012, 10:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Mazowsze

Nieprzeczytany post

MEL. pisze:Odnoszę wrażenie, że ostatnie wpisy nie są związane z tematem wątku. Myślę, że nawet nikt z piszących książki nie przeczytał. Nie byłoby lepiej przenieść się np. tutaj: viewtopic.php?t=38416 ?
Ale dzięki temu ten wątek jeszcze żyje ;)
Po tym jak kowalus przedstawił 8 punktów wizji-podsumowania, uznałem, że znacznie bardziej wartościowe będzie przeczytanie z moim dzieckiem książki o doktorze Proktorze i proszku pierdzioszku :)
I nie oszukujmy się - tym co w tym wątku jest najbardziej wartościowe, to właśnie off top (pomijając bluzgi)
"Niezależnie od okoliczności zewnętrznych, każdy ma niezbywalne prawo spieprzyć swoje życie tak, jak uważa to za stosowne" - by mój ojciec
Maryn
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 185
Rejestracja: 20 cze 2012, 08:48
Życiówka na 10k: 44 min

Nieprzeczytany post

pehop pisze:
MEL. pisze:Odnoszę wrażenie, że ostatnie wpisy nie są związane z tematem wątku. Myślę, że nawet nikt z piszących książki nie przeczytał. Nie byłoby lepiej przenieść się np. tutaj: viewtopic.php?t=38416 ?
Ale dzięki temu ten wątek jeszcze żyje ;)
Po tym jak kowalus przedstawił 8 punktów wizji-podsumowania, uznałem, że znacznie bardziej wartościowe będzie przeczytanie z moim dzieckiem książki o doktorze Proktorze i proszku pierdzioszku :)
I nie oszukujmy się - tym co w tym wątku jest najbardziej wartościowe, to właśnie off top (pomijając bluzgi)

Zgadza się, off top zrobił się naprawdę ciekawy i niech tak zostanie ;)
Awatar użytkownika
MEL.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1590
Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
Życiówka na 10k: 46:56
Życiówka w maratonie: 3:43
Lokalizacja: Las Kabacki
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Maryn pisze:
pehop pisze:
MEL. pisze:Odnoszę wrażenie, że ostatnie wpisy nie są związane z tematem wątku. Myślę, że nawet nikt z piszących książki nie przeczytał. Nie byłoby lepiej przenieść się np. tutaj: viewtopic.php?t=38416 ?
Ale dzięki temu ten wątek jeszcze żyje ;)
Po tym jak kowalus przedstawił 8 punktów wizji-podsumowania, uznałem, że znacznie bardziej wartościowe będzie przeczytanie z moim dzieckiem książki o doktorze Proktorze i proszku pierdzioszku :)
I nie oszukujmy się - tym co w tym wątku jest najbardziej wartościowe, to właśnie off top (pomijając bluzgi)

Zgadza się, off top zrobił się naprawdę ciekawy i niech tak zostanie ;)
Czy tylko mnie się wydaje, że pisanie w wątku o zupełnie innym temacie jest zwyczajnie nielogiczne i (żeby nie użyć mocniejszych słów) po prostu NIEGRZECZNE?

Jeśli ktoś jest zainteresowany tematem książki prof. Campbella niepotrzebnie będzie się przebijał przez setki postów, które tego tematu zupełnie nie dotyczą. Z drugiej strony, jeśli ktoś chciałby znaleźć informacje i wskazówki dot. diety wysokotłuszczowej czy wysokomięsnej, to nie zajrzy do wątku, którego tematem jest unikanie mięsa i nabiału.
Dlaczego nie utworzycie nowego wątku np. "klosiu w krainie kurzych piersi" i nie będziecie tam się wymieniać informacjami na ten właśnie temat? Przecież technicznie to banalnie proste.

Wracając do diety wegańskiej, polecam wywiad z Czesławem Langiem i jego małżonką: http://wegemaluch.pl/index.php?option=c ... Itemid=318
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

MEL. -> wątek ma tytuł "Mieso i nabiał wyniszcza nasz organizm?" Ponieważ się z tym nie zgadzam, i przeczą temu liczne badania, a z tego co czytam Campbel odnosił się głównie do nabiału, to mam prawo pisać w tym wątku i wyrażać swoje zdanie. Fakt że zrobił się offtop, ale tak się zwykle dzieje w tak długich wątkach.
Poza tym, offtop zrobił się, bo zainteresowanie dietą tłuszczową jest jak widać znacznie większe niż wegetariańską :).
Jak założysz wątek np "Wegetariańskie poklepywanie się po pleckach" czy coś w tym stylu to nie będę tam zaglądał. Obiecuję :).
Chyba że już w tytule będzie teza z którą się nie zgadzam.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
MEL.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1590
Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
Życiówka na 10k: 46:56
Życiówka w maratonie: 3:43
Lokalizacja: Las Kabacki
Kontakt:

Nieprzeczytany post

klosiu, gdybyś przeczytał książkę, to nie pisałbyś o swojej diecie i cudownych wynikach sportowych, jako dowód na to, że np. Campbell nie ma racji, ponieważ jego badania są oparte na populacjach oraz na szczurach i nie dotyczą chwilowych zwyżek formy, ale ogólnie długości życia, chorób cywilizacyjnych (cukrzyca, SM, Alzhaimer, choroba wieńcowa, nowotwory), itp. Dlatego mnie niewiele interesuje co jeść, aby przejechać 150 km na rowerze, ale jak się odżywiać, aby żyć długo i do końca cieszyć się dobrym zdrowiem, unikać tzw. służby zdrowia jak ognia i nie faszerować się lekami. Książka nie jest zbiorem przepisów, ale opisem badań naukowych i metodologii, a przy okazji obnażeniem przeróżnych działań wielu organizacji teoretycznie działających na rzecz zdrowia, a faktycznie będących w szponach sponsorujących firm farmaceutycznych oraz producentów nabiału i mięcha.
Ta cała "dyskusja", która się tutaj odbywa ma się do przedmiotowej książki tak, jak nowele Prusa do słownika polsko-niemieckiego. Niby to samo, a jednak totalna rozbieżność.
pehop
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 449
Rejestracja: 14 sie 2012, 10:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Mazowsze

Nieprzeczytany post

MEL. pisze:Czy tylko mnie się wydaje, że pisanie w wątku o zupełnie innym temacie jest zwyczajnie nielogiczne i (żeby nie użyć mocniejszych słów) po prostu NIEGRZECZNE?
Niekoniecznie jest nielogiczne, skoro dyskusja wyewoluowała w tym kierunku. Nie wiem dlaczego wg Ciebie pisanie o LCHF czy paleo miałoby być niegrzeczne, zwłaszcza jeżeli się to porówna do tego co pisał założyciel tego wątku.
MEL. pisze:Jeśli ktoś jest zainteresowany tematem książki prof. Campbella niepotrzebnie będzie się przebijał przez setki postów, które tego tematu zupełnie nie dotyczą. Z drugiej strony, jeśli ktoś chciałby znaleźć informacje i wskazówki dot. diety wysokotłuszczowej czy wysokomięsnej, to nie zajrzy do wątku, którego tematem jest unikanie mięsa i nabiału.
Dlaczego nie utworzycie nowego wątku np. "klosiu w krainie kurzych piersi" i nie będziecie tam się wymieniać informacjami na ten właśnie temat? Przecież technicznie to banalnie proste.

Wracając do diety wegańskiej, polecam wywiad z Czesławem Langiem i jego małżonką: http://wegemaluch.pl/index.php?option=c ... Itemid=318
Wybacz, ale równie proste jest założenie wątku "MEL w krainie traw/warzywniku/sadzie", jeżeli chcesz zachować wegetariańską/wegańską/fruteriańską/itp. czystość postów. W tym wątku wyewoluowała dyskusja w tym kierunku "klosia w krainie kurzych piersi". Tylko tyle i aż tyle - może po prostu okazało się, że jest to znacznie ciekawszy temat do dyskusji niż ksiązka Campbella?

Jeżeli zaś chcesz off-topować (uwielbiam polinglisz/korpolengłydż :oczko: ) od tematu wątku w kierunku diety wegańskiej, to ten wywiad z Langami jest tak zwyczajnie słaby. Nie wiem z czego to wynika - czy z tego, że dziennikarka/bloggerka/"whoever" ma słaby warsztat, czy rozmówcy tak naprawdę nie mają nic ciekawego do przekazania. Jedyne, co z tego byłem w stanie wywnioskować, to fakt, że najważniejsza w kwestii żywienia jest jakość pokarmu.
CzL: Weganizm, to nie dieta, a sposób odżywiania, dzięki któremu jesteśmy ciągle najedzeni, mamy wachlarz smaku, mamy masę ciekawych potraw do zjedzenia, to nie jest poświęcenie wręcz człowiek je smacznie, z apetytem i jest ciągle najedzony, ale chyba to co jest najważniejsze dla każdego z nas dobrze się czuję i mamy fantastyczne samopoczucie.
Podręcznikowy przykład tego, jak przy pomocy wielu słów nie powiedzieć nic.
"Niezależnie od okoliczności zewnętrznych, każdy ma niezbywalne prawo spieprzyć swoje życie tak, jak uważa to za stosowne" - by mój ojciec
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Dostałem jakieś zawiadomienie, że tutaj się w wątku bałagan i anarchia szerzą ale nie podejmuję się zrobić porządku. :)
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ