Kachita - komentarze.
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 527
- Rejestracja: 30 gru 2008, 15:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Konst
Kina nie zastapia pliki cyfrowe czy plyty. Atmosfera kina, mrok daja nam poczuc ten smak, ta atmosfere pewnej magii. Stad postep technologiczny nie zlikwidowal nam tej uczty. Milego ogladania.
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Dziękuję! U Gutka w kinie nie ma też popcornu, co z jednej strony mnie martwi, bo lubię popcron, z drugiej strony bardzo cieszy, bo nie śmierdzi w kinie i nikt mi nad uchem nie chrupie 

[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Trolloblog.
Jutro przypada rocznica pierwszego w moim krótkim biegowym życiu półmaratonu. Był to półmaraton o dziwnie brzmiącej nazwie Maratonu Kampinoskiego. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że Półmaraton Kampinoski jest imprezą towarzyszącą Maratonowi Kampinoskiemu, który jak sama nazwa wskazuje rozgrywa się w Kampinosie, a co za tym idzie ma charakter biegu terenowego.
W związku z rocznicą… udałem się wiec na drugą edycję Maratonu Kampinoskiego, oczywiście, aby pobiec w imprezie towarzyszącej, czyli półmaratonie.
Tradycyjnie już wyszedłem z domu za późno, wskoczyłem do samochodu… i ruszyłem w trasę… a mgła była że… nie ważne. Jakimś cudem dotarłem na 10 minut przed planowanym startem, o dziwo nawet było sporo miejsc do parkowania. Zdążyłem odebrać numer startowy + chip… przypiąć numer… i dokonać czegoś co można określić jako trzyminutowa rozgrzewka… Nie do końca przebrany, zameldowałem się na start. Stoję ja ci, a tu słyszę z megafonu, że teraz uczestnicy półmaratonu mogą swobodnie odbierać chipy… Coś mnie tknęło…. No i się okazało, że inaczej niż w zeszłym roku, w tym roku półmaraton startuje 30 minut po starcie maratonu. Wielki Minimusie dzięki Ci, że chronisz Idiotów.
W ten sposób chyba po raz pierwszy w historii nie byłem w niedoczasie, że użyję tego szachowego określenia. Spotkałem też Maćka – uczestnika obozu bieganie.pl, który mnie zawołał. Gdy zobaczył moją minę, zapytał czy go poznaję. Ja na to, że oczywiście, że tak. Ale ja za cholerę nie mam pamięci do twarzy… no ale ważne robić dobrą minę.
A pogoda była piękna tego dnia. Trasa taka sama jak w zeszłym roku, umiarkowanie trudna, kilka niezbyt stromych podbiegów, jeden czy dwa dość strome, trochę błota, dużo piasku. Generalnie fajnie się biegło, bo ziemia była bardzo wilgotna, więc biegło się po takim czymś przyjemnie miękkim.
W zeszłym roku w kategorii kobiet, półmaraton wygrała LadyE z czasem coś ok. 1h39min. (w tym też by wygrała, gdyby nie trudności obiektywne, które jej uniemożliwiły start), co biorąc pod uwagę, że jej życiówka w ulicznym półmaratonie to pewnie coś ok. 1h34min. daje jako takie pojęcie o skali trudności biegu.
Ja w zeszłym roku nabiegałem coś ok. 2h02min., co było wynikiem jak na moje możliwości bardzo dobrym. W tym roku jeszcze miesiąc temu liczyłem na złamanie 2h, chociaż ostatnie dwa tygodnie przed biegiem w których zdążyłem sobie lekko przeciążyć prawą łydkę i lewe kolano a do tego przejść jeszcze krótkie chorobowe osłabienie, nie napawały mnie optymizmem. Jednym słowem moja forma była dla mnie zagadką.
Jednak w tej edycji biegu byłem przynajmniej mądrzejszy o znajomość trasy… co pozwoliło mi rozegrać ten bieg znacznie lepiej taktycznie niż w zeszłym roku. Albowiem w odróżnieniu od biegów ulicznych, tu nie w każdym miejscu da się wyprzedzać, a raczej da się wyprzedzić właściwie prawie wszędzie, tylko może to kosztować sporo sił. Przede wszystkim udało mi się na początku biegu pobiec z grupą ludzi, którzy biegli w podobnym tempie (ok. 5:20) a nie wolniej niż mi by pasowało.
Koniec końców dobiegłem w czasie netto 2:00:59. Wynik lepszy niż w zeszłym roku, a zważywszy, że w tym roku waga poszła jednak o 4kg wzwyż, to nawet całkiem niezły, ale niestety nie tego oczekiwałem. W tym roku Garmin 610 zmierzył mi trasę znacznie dokładniej niż w zeszłym roku garmin 205 (który się pomylił… o 500m !). Ale za to, co ciekawe, Garmin 610 podał mi średnie tempo 5:36. No cóż, albo się pomylił, albo... trzeba nie było tak marudzić na punkcie odżywczym… to bym się teraz cieszył, z wyniku poniżej 2h.
No ale co tam… było minęło, za rok jak Wielki Minimus pozwoli, to złamię te 2h.
PS. Ww. Maciek, który w tegorocznym MW uzyskał czas 3h05min, był 7 z czasem 1:30… gratuluję, niemniej jednak do zwycięzcy stracił całe 13 min. Zwycięzca jest jednym z najlepszych amatorów na Targówku o ile nie najlepszym. Natomiast zwycięzcą Maratonu Kampinoskiego został Rafał GACZYŃSKI z czasem 2h47min (mocny zawodnik… przykładowo w Biegu Granią Tatr był siódmy).

Oczywiście zegar pokazuje czas maratończyków, czyli +30min. Chociaż z drugiej strony, skoro bieg się nazywa Maraton Kampinoski a na medalu nic nie ma o półmaratonie, to może oprawie sobie to zdjęcie dla potomnych i powieszę w pracy...

O w takich butkach biegłem:

Na błoto okazały się idealne.
Jutro przypada rocznica pierwszego w moim krótkim biegowym życiu półmaratonu. Był to półmaraton o dziwnie brzmiącej nazwie Maratonu Kampinoskiego. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że Półmaraton Kampinoski jest imprezą towarzyszącą Maratonowi Kampinoskiemu, który jak sama nazwa wskazuje rozgrywa się w Kampinosie, a co za tym idzie ma charakter biegu terenowego.
W związku z rocznicą… udałem się wiec na drugą edycję Maratonu Kampinoskiego, oczywiście, aby pobiec w imprezie towarzyszącej, czyli półmaratonie.
Tradycyjnie już wyszedłem z domu za późno, wskoczyłem do samochodu… i ruszyłem w trasę… a mgła była że… nie ważne. Jakimś cudem dotarłem na 10 minut przed planowanym startem, o dziwo nawet było sporo miejsc do parkowania. Zdążyłem odebrać numer startowy + chip… przypiąć numer… i dokonać czegoś co można określić jako trzyminutowa rozgrzewka… Nie do końca przebrany, zameldowałem się na start. Stoję ja ci, a tu słyszę z megafonu, że teraz uczestnicy półmaratonu mogą swobodnie odbierać chipy… Coś mnie tknęło…. No i się okazało, że inaczej niż w zeszłym roku, w tym roku półmaraton startuje 30 minut po starcie maratonu. Wielki Minimusie dzięki Ci, że chronisz Idiotów.
W ten sposób chyba po raz pierwszy w historii nie byłem w niedoczasie, że użyję tego szachowego określenia. Spotkałem też Maćka – uczestnika obozu bieganie.pl, który mnie zawołał. Gdy zobaczył moją minę, zapytał czy go poznaję. Ja na to, że oczywiście, że tak. Ale ja za cholerę nie mam pamięci do twarzy… no ale ważne robić dobrą minę.
A pogoda była piękna tego dnia. Trasa taka sama jak w zeszłym roku, umiarkowanie trudna, kilka niezbyt stromych podbiegów, jeden czy dwa dość strome, trochę błota, dużo piasku. Generalnie fajnie się biegło, bo ziemia była bardzo wilgotna, więc biegło się po takim czymś przyjemnie miękkim.
W zeszłym roku w kategorii kobiet, półmaraton wygrała LadyE z czasem coś ok. 1h39min. (w tym też by wygrała, gdyby nie trudności obiektywne, które jej uniemożliwiły start), co biorąc pod uwagę, że jej życiówka w ulicznym półmaratonie to pewnie coś ok. 1h34min. daje jako takie pojęcie o skali trudności biegu.
Ja w zeszłym roku nabiegałem coś ok. 2h02min., co było wynikiem jak na moje możliwości bardzo dobrym. W tym roku jeszcze miesiąc temu liczyłem na złamanie 2h, chociaż ostatnie dwa tygodnie przed biegiem w których zdążyłem sobie lekko przeciążyć prawą łydkę i lewe kolano a do tego przejść jeszcze krótkie chorobowe osłabienie, nie napawały mnie optymizmem. Jednym słowem moja forma była dla mnie zagadką.
Jednak w tej edycji biegu byłem przynajmniej mądrzejszy o znajomość trasy… co pozwoliło mi rozegrać ten bieg znacznie lepiej taktycznie niż w zeszłym roku. Albowiem w odróżnieniu od biegów ulicznych, tu nie w każdym miejscu da się wyprzedzać, a raczej da się wyprzedzić właściwie prawie wszędzie, tylko może to kosztować sporo sił. Przede wszystkim udało mi się na początku biegu pobiec z grupą ludzi, którzy biegli w podobnym tempie (ok. 5:20) a nie wolniej niż mi by pasowało.
Koniec końców dobiegłem w czasie netto 2:00:59. Wynik lepszy niż w zeszłym roku, a zważywszy, że w tym roku waga poszła jednak o 4kg wzwyż, to nawet całkiem niezły, ale niestety nie tego oczekiwałem. W tym roku Garmin 610 zmierzył mi trasę znacznie dokładniej niż w zeszłym roku garmin 205 (który się pomylił… o 500m !). Ale za to, co ciekawe, Garmin 610 podał mi średnie tempo 5:36. No cóż, albo się pomylił, albo... trzeba nie było tak marudzić na punkcie odżywczym… to bym się teraz cieszył, z wyniku poniżej 2h.
No ale co tam… było minęło, za rok jak Wielki Minimus pozwoli, to złamię te 2h.

PS. Ww. Maciek, który w tegorocznym MW uzyskał czas 3h05min, był 7 z czasem 1:30… gratuluję, niemniej jednak do zwycięzcy stracił całe 13 min. Zwycięzca jest jednym z najlepszych amatorów na Targówku o ile nie najlepszym. Natomiast zwycięzcą Maratonu Kampinoskiego został Rafał GACZYŃSKI z czasem 2h47min (mocny zawodnik… przykładowo w Biegu Granią Tatr był siódmy).

Oczywiście zegar pokazuje czas maratończyków, czyli +30min. Chociaż z drugiej strony, skoro bieg się nazywa Maraton Kampinoski a na medalu nic nie ma o półmaratonie, to może oprawie sobie to zdjęcie dla potomnych i powieszę w pracy...


O w takich butkach biegłem:

Na błoto okazały się idealne.
Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
No pięknie
Gdyby nie te 4 kg, to dwójka byłaby złamana z nawiązką, a tak to kicha
Ale i tak gratuluję!


[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Brawo Zoltar!
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki dziewczyny. Nie za bardzo jest czego gratulować, ale przyjmuję gratulację jako zapowiedź rychłego... schudnięcia

Niezbadane są wyroki Wielkiego Minimusa.
Widać Wielki tak chciał 


Taaa, gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka... byłaby rzecz wielka.kachita pisze:Gdyby nie te 4 kg

Niezbadane są wyroki Wielkiego Minimusa.


Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Wielki Minimus dał Ci pobiec tak blisko tej magicznej dwójki, żeby Ci pokazać, że potencjał jest, tylko trzeba się - wzorem samego Minimusa - trochę ociosać
Tak się z Tobą droczę, bo wczoraj rano, po piątkowej wyżerce, weszłam na wagę i się nieco podłamałam
Ale to podobno normalne, że przy roztrenowaniu kilogramów przybywa 

Tak się z Tobą droczę, bo wczoraj rano, po piątkowej wyżerce, weszłam na wagę i się nieco podłamałam


[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Z tym Minimusem to może być różnie... albowiem w Wielkiej Tajemnej Księdze stoi napisane, że Minimus jest
Wielki...

Wielki...

Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Ładnie, na czele stawki.
Może jakby Cię najtwardsi zawodnicy pogonili, to już w tym roku by było poniżej 2h. 


- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
poprosze o krotka recenzje po. Wystarczy warto/niewarto

- concordia
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 821
- Rejestracja: 05 gru 2012, 11:27
- Życiówka na 10k: 1h 3min
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zielona Góra
Kasia, a co za bieg masz za 3 tygodnie? Bo wiesz, zanim nadrobię, to rok minie 

- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Concordia, biegnę bieg niepodległości w Lubinie, ostatni bieg z wielkopolskiego GP. Ale na razie cienko to widzę, chyba znowu będzie na zaliczenie, bo moja prędkość gdzieś uciekła do lasu i za nic jej nie mogę dogonić 

[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- concordia
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 821
- Rejestracja: 05 gru 2012, 11:27
- Życiówka na 10k: 1h 3min
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zielona Góra
To będziemy się razem świątecznie pocić, ja biegnę w Żaganiu Bieg Niepodległości
Też będzie ciężko, nawet nie wiem na jaki czas będę uderzać, ale o złamaniu godziny mowy nie ma 

