Buty minimalistyczne
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
w skrócie, bo nie chce mi się zbytnio:
1. sprzedawca plecie banialuki i farmazony. taka jego praca. jakbyś miał w sklepie 95% odkurzaczy to przyznałbyś klientowi, że może posprzątać miotłą?
2. puma faas 500 v1 to bardzo fajny but, wystarczy wyjąć wkładkę. v2 ma usztywniony zapiętek, gówno jakieś. kup v1, na jesień i zimę jak znalazł.
przekonasz się, że obawy były nieuzasadnione i po krótkim czasie dokupisz porządne miniówki coby cała dzielnia paczała ci na giry (tak się u nas mówi).
pozdrowienia.
1. sprzedawca plecie banialuki i farmazony. taka jego praca. jakbyś miał w sklepie 95% odkurzaczy to przyznałbyś klientowi, że może posprzątać miotłą?
2. puma faas 500 v1 to bardzo fajny but, wystarczy wyjąć wkładkę. v2 ma usztywniony zapiętek, gówno jakieś. kup v1, na jesień i zimę jak znalazł.
przekonasz się, że obawy były nieuzasadnione i po krótkim czasie dokupisz porządne miniówki coby cała dzielnia paczała ci na giry (tak się u nas mówi).
pozdrowienia.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
nie bój się chłopie boś duży chłop i ni mo co się boć.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zupełnie nie masz racji. Buty do garnituru: bardzo sztywne podeszwy, podniesiona pięta, często wąskie noski. To jest zaprzeczenie minimalizmu. Stopy najlepiej wzmacnia chodzenie w butach z elastyczną, płaską i bardzo cienką podeszwą, w których jest dużo miejsca na naturalne ułożenie palców. Sam fakt że chodzimy z pięty jeszcze nie powoduje, że stopa nie musi pracować. Jeśli chcesz poczytać po angielsku, to polecam ten dokument.sebeq pisze: na co dzień chodzimy w "minimalach" jak np. eleganckie buty czy buty do garnitury, które wg takiej teorii powinny nam wyrabiać mięśnie do biegania ze śródstopia, a przecież tak nie jest. Przede wszystkim dlatego, ze chodzimy z pięty, więc i tak pracują inne mięśnie niż w przypadku bieganiu ze śródstopia.
Przy przejściu na buty minimalistyczne, obok łydek dużo mocniej pracują także wszystkie struktury stóp. Stopy są najbardziej skomplikowanym mechanizmem naszego ciała i ma się co w nich posypać, a ich adaptacja jest znacznie dłuższa niż łydek. Trochę inną sprawą jest przejście na śródstopie, gdy wzrasta obciążenie łydek, i zmiana butów na minimalistyczne, która skutkuje zwiększoną pracą stóp (choć moim zdaniem można to zrobić jednocześnie, byle mądrze, czyli zmniejszając obciążenie treningowe).
[quote="
W żelazkach nie zrobisz tak szybkich postępów w tej nauce.sebeq pisze:"]I takie FAAS 500 v1 będą lepsze do nauki biegania na śródstopiu niż próby typowych żelazkach?
"Odbywający się przez skórę recykling energii poprawia obieg krwi, dostarczając więcej sił w życiu codziennym i sporcie." - Reebok
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mam wrażenie, że to jednak mózg (układ nerwowy) jest najbardziej skomplikowanym układem ciała, a nie stopa.... To jednak mózg dowodzi stopą, i jej receptorami
Naukę biegania naturalnego warto rozpocząć od biegania naturalnego (boso?)
aktualnie są rewelacyjne warunki w lasach, warto w weekend wyskoczyć i potruchtać trochę po leśnych duktach 

Naukę biegania naturalnego warto rozpocząć od biegania naturalnego (boso?)


-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dlatego napisałem "mechanizmem" a nie "układem" 
Z tym bieganiem boso w pełni się zgadzam, byle na początek nie pakować się na asfalt, kamienie czy nawet szyszki.

Z tym bieganiem boso w pełni się zgadzam, byle na początek nie pakować się na asfalt, kamienie czy nawet szyszki.
"Odbywający się przez skórę recykling energii poprawia obieg krwi, dostarczając więcej sił w życiu codziennym i sporcie." - Reebok
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Ja tam trochę sobie boso biegam, ale aktualnie szyszki czy asfalt są dla mnie zupełnie nie do ubiegnięcia. Szyszki jeszcze można omijać, ale asfalt to koszmar. Żwirek, gałązki czy korzenie to naprawdę nic przy asfalcie dla mnie. Nie wiem, może tylko ja jestem taki ułomny, ale dla mnie najlepszą nawierzchnią do biegania jest drobnoziarnisty piasek puszczy Noteckiej, żwirek, igliwie, trawa czy twarda leśna droga. Błoto też jest jedną z lepszych nawierzchni, niesamowicie zmysłowa
. Ogólnie, im gorsza nawierzchnia w butach, tym lepsza na boso
.


The faster you are, the slower life goes by.
- Bylon
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1613
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jedyna naprawdę dobra dla człowieka nawierzchnia do biegania to jest teren. Czy to ściółka, czy to trawa, czy ziemia - teren. Mówcie sobie co chcecie, ale ja nie dopuszczam czegoś takiego jak "przystosowanie człowieka do biegania po twardym podłożu". Pobiegać się pobiega, tylko czy to zdrowe? NA PEWNO nie.
Kilka razy mi się boso zdarzało biegać. Po domu czasem też biegam boso (tylko że to są dystanse po 10 m). Fajna sprawa, planuję w przyszłości biegać boso więcej.
Ogólnie moja droga do minimalizmu idzie fajnie. Dzisiaj 20'E/20'T w Faasach 300, pracę stóp czułem (i super), ale żadnych bólów ani innych niedogodności nie ma. Cieszę się bardzo, wiadomo, Faasy 300 to na pewno nie minimalizm, ale już buty bardzo lekkie i - tak! - mało amortyzowane. Można powiedzieć, że cholernie amortyzowane, ale wg mnie nie ma sensu odnosić się do butów w ogóle bez amortyzacji, bo wobec takich butów każde będą cholernie amortyzowane (bo tę piankę będą miały). W każdym razie na pewno trzeba uznać Faasy 300 za buty mocno aktywujące stopę, trochę bardziej wymagające.
Niedługo te Faasy 500 będę wymieniał, nie jestem pewien, czy nie na v 2 - twardy zapiętek jakoś nigdy mi nie przeszkadzał, chociaż bardzo doceniam miękki. Jak dla mnie krok wstecz, ale podeszwa jest zdecydowanie ciekawsza w v 2, chciałbym przetestować... Chociaż tak naprawdę to najchętniej zamieniłbym 500 na 100R.
Kilka razy mi się boso zdarzało biegać. Po domu czasem też biegam boso (tylko że to są dystanse po 10 m). Fajna sprawa, planuję w przyszłości biegać boso więcej.
Ogólnie moja droga do minimalizmu idzie fajnie. Dzisiaj 20'E/20'T w Faasach 300, pracę stóp czułem (i super), ale żadnych bólów ani innych niedogodności nie ma. Cieszę się bardzo, wiadomo, Faasy 300 to na pewno nie minimalizm, ale już buty bardzo lekkie i - tak! - mało amortyzowane. Można powiedzieć, że cholernie amortyzowane, ale wg mnie nie ma sensu odnosić się do butów w ogóle bez amortyzacji, bo wobec takich butów każde będą cholernie amortyzowane (bo tę piankę będą miały). W każdym razie na pewno trzeba uznać Faasy 300 za buty mocno aktywujące stopę, trochę bardziej wymagające.
Niedługo te Faasy 500 będę wymieniał, nie jestem pewien, czy nie na v 2 - twardy zapiętek jakoś nigdy mi nie przeszkadzał, chociaż bardzo doceniam miękki. Jak dla mnie krok wstecz, ale podeszwa jest zdecydowanie ciekawsza w v 2, chciałbym przetestować... Chociaż tak naprawdę to najchętniej zamieniłbym 500 na 100R.

"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 02 mar 2009, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:44
- Życiówka w maratonie: 3:56
Primo - buty garniturowe były tylko przykładem. Zwykłe tenisówki sa praiwe jak minimale - zerowy drop i bardzo cienka podeszwa.Kangoor5 pisze:Zupełnie nie masz racji. Buty do garnituru: bardzo sztywne podeszwy, podniesiona pięta, często wąskie noski. To jest zaprzeczenie minimalizmu. Stopy najlepiej wzmacnia chodzenie w butach z elastyczną, płaską i bardzo cienką podeszwą, w których jest dużo miejsca na naturalne ułożenie palców. Sam fakt że chodzimy z pięty jeszcze nie powoduje, że stopa nie musi pracować. Jeśli chcesz poczytać po angielsku, to polecam ten dokument.sebeq pisze: na co dzień chodzimy w "minimalach" jak np. eleganckie buty czy buty do garnitury, które wg takiej teorii powinny nam wyrabiać mięśnie do biegania ze śródstopia, a przecież tak nie jest. Przede wszystkim dlatego, ze chodzimy z pięty, więc i tak pracują inne mięśnie niż w przypadku bieganiu ze śródstopia.
Przy przejściu na buty minimalistyczne, obok łydek dużo mocniej pracują także wszystkie struktury stóp. Stopy są najbardziej skomplikowanym mechanizmem naszego ciała i ma się co w nich posypać, a ich adaptacja jest znacznie dłuższa niż łydek. Trochę inną sprawą jest przejście na śródstopie, gdy wzrasta obciążenie łydek, i zmiana butów na minimalistyczne, która skutkuje zwiększoną pracą stóp (choć moim zdaniem można to zrobić jednocześnie, byle mądrze, czyli zmniejszając obciążenie treningowe).
[quote="W żelazkach nie zrobisz tak szybkich postępów w tej nauce.sebeq pisze:"]I takie FAAS 500 v1 będą lepsze do nauki biegania na śródstopiu niż próby typowych żelazkach?
A juz nikt mnie nie przekona ze przy marszu pracuja takie same struktury jak przy bieganiu ze śródstopia, bo przy marszu chodzi sie z pięty, nie ma wybicia, lądowania itp.
Po drugie - mówiłem, ze piszę o swoich doswiadczeniach. Dla mnie przejście od razu na minimale skończyło się szybkimi zakwasami i kontuzjami, więc najpierw zmieniałem technikę w żelazkach. Czasami zgięcie stopy jest zbyt małe, żeby biegać w butach z zerowym dropem i potrzebne jest długie rozciąganie żeby dojść do zgięcia przy zerowym dropie.
I po trzecie, przy okazji - BA2 mają zerowy drop, a Free 3.0 4 mm, więc z definicji BA2 sa bardziej minimalistyczne.
Na koniec zalecam zdrowy rozsądek i przede wszystkim własne odczucia. Niektórzy od razu wybiora minimale i będzie im się świetnie biegało, inni będą do tego dochodzić przez jakiś czas, a niektórzy pozostaną przy takich z większa amortyzacją, bo tak im będzie wygodniej. Ja bym się kierował własnymi odczuciami a nie modą czy stricte teoretycznym podejściem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To się zgadza.sebeq pisze:Zwykłe tenisówki sa praiwe jak minimale - zerowy drop i bardzo cienka podeszwa.
Nie upieram się, że pracują takie same struktury, lecz że w ten sposób można wzmocnić stopy (choć raczej pracują te same ale nie tak samo). Dotyczy to przede wszystkim ludzi, którzy wcześniej chodzili i biegali w sztywnym obuwiu.sebeq pisze:A juz nikt mnie nie przekona ze przy marszu pracuja takie same struktury jak przy bieganiu ze śródstopia, bo przy marszu chodzi sie z pięty, nie ma wybicia, lądowania itp.
No to zalecamy to samosebeq pisze:Na koniec zalecam zdrowy rozsądek i przede wszystkim własne odczucia. Niektórzy od razu wybiora minimale i będzie im się świetnie biegało, inni będą do tego dochodzić przez jakiś czas, a niektórzy pozostaną przy takich z większa amortyzacją, bo tak im będzie wygodniej. Ja bym się kierował własnymi odczuciami a nie modą czy stricte teoretycznym podejściem.

"Odbywający się przez skórę recykling energii poprawia obieg krwi, dostarczając więcej sił w życiu codziennym i sporcie." - Reebok
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pamiętajmy też, że jeśli ktoś deklaruje "przechodzę na śródstopie" to wcale nie musi oznaczać, że ten ktoś zaczyna biegać od razu w sposób prawidłowy. Po prostu przestaje walić z pięty - a to pozostawia jeszcze ogromną przestrzeń na różne dziwne techniki i style, z których część może niepotrzebnie nadmiernie obciążać mięśnie łydek (i stóp). Np. nieraz zdarzają się tu wpisy osób, które uważają, że przy bieganiu "ze śródstopia" pięta nie powinna albo wcale lądować, albo tylko lekko się wspierać. Widzę je także w realu w okolicy. A takie bieganie na paluszkach to prosta droga do kłopotów (łuk podparty tylko z jednego końca i praktycznie wiszący na drugim końcu to ogromne dźwignie i przeciążenia). Więc może część mitycznych narzekań na łydki można skwitować "a jesteś pewien/pewna, że robisz to dobrze?".
Owszem, buty do garnituru to masakra
A nawet sporo butów pozornie całkiem "naturalnych" spełnia sporo kryteriów, ale najtrudniej spełnić jedno: szeroki nosek z luzem dla palców. Teraz modne np. u pań są te balerinki czy jak im tam. Lekkie, miękkie, cieniutka podeszwa.... ale w wielu od razu widać, jak ściśnięty jest przód stopy. Czyli to g.... a nie mini.
Ładowanie w gips niezłamanej kończyny to owszem, wciąż pokutująca praktyka. Zrozumiała na pogotowiu w kurorcie narciarskim, gdzie chodzi o szybkie ustabilizowanie urazu (publiczny szpital ma gipsownię, a nie hurtownię fachowych stabilizatorów) i odesłanie delikwenta do domu.... ale powinno temu towarzyszyć zalecenie, aby ten gips jak najszybciej ściągnąć i zająć się leczeniem urazu. A nie "niech pan/i ponosi to 6 tygodni, a za 4 zrobi Rtg"
Owszem, buty do garnituru to masakra

Ładowanie w gips niezłamanej kończyny to owszem, wciąż pokutująca praktyka. Zrozumiała na pogotowiu w kurorcie narciarskim, gdzie chodzi o szybkie ustabilizowanie urazu (publiczny szpital ma gipsownię, a nie hurtownię fachowych stabilizatorów) i odesłanie delikwenta do domu.... ale powinno temu towarzyszyć zalecenie, aby ten gips jak najszybciej ściągnąć i zająć się leczeniem urazu. A nie "niech pan/i ponosi to 6 tygodni, a za 4 zrobi Rtg"

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Warto pamiętać o opcji biegania w wodzie w płytkim basenie (poziom wody 100-90 cm).
Raczej biega się wtedy boso, woda dodatkowo stawia opór, więc całe ćw. ma jeszcze wiele "benefitów"
Seria po 25m (długość basenu) tych wszystkich skipów robiona w wodzie, jak ktoś się za bardzo przyłoży może zakończyć się malowniczym pawiem, ale ostatecznie będzie to tylko dowód na to, że lipy nie odwalamy jeśli chodzi o prewencję przeciw kontuzjom
Przyznam się, że ja jestem raczej zwolennikiem zejścia do zera ze wszystkim - zero amortyzacji, zero buta, i nauczenia się biegania w takich warunkach, czyli boso, wzmocnienia tego co trzeba, w tym siły woli i cierpliwości, po czym poszukanie odpowiedniego narzędzia do własnych celów, czyli dobrania butów do aktualnych potrzeb.
Dodatkowo bieganie boso w aktualnych okolicznościach przyrody, i dalej w okresie lekkich przymrozków (porannych) wzmacnia nie tylko stopy, ale i nasze ciało (ogólną odporność organizmu, choć trzeba pamiętać, by tylko stopy i ew. ręce były odsłonięta, a reszta dość dobrze dogrzana).
Biegać boso da się i po twardych powierzchniach, w sumie boso przyjemniej się biegnie po czystej betonowej kostce brukowej niż po ubitej drodze gruntowej, składającej się z tryliona kamyków, które nie mając gdzie się podziać wbijają się w podbicie stopy.
Jednak jeśli miałbym wybrać - a szczęśliwie mam taki wybór - to boso = las/pola nawet i kawałek drogi asfaltowe wszystko jedno byle z dala od miasta. Nie bardzo rozumiem ludzi, który mając wybór kręcą bączki na Malcie po betonie, asfalcie i w tłumie ludzi (bo na Malcie jest też las!).
Raczej biega się wtedy boso, woda dodatkowo stawia opór, więc całe ćw. ma jeszcze wiele "benefitów"

Seria po 25m (długość basenu) tych wszystkich skipów robiona w wodzie, jak ktoś się za bardzo przyłoży może zakończyć się malowniczym pawiem, ale ostatecznie będzie to tylko dowód na to, że lipy nie odwalamy jeśli chodzi o prewencję przeciw kontuzjom

Przyznam się, że ja jestem raczej zwolennikiem zejścia do zera ze wszystkim - zero amortyzacji, zero buta, i nauczenia się biegania w takich warunkach, czyli boso, wzmocnienia tego co trzeba, w tym siły woli i cierpliwości, po czym poszukanie odpowiedniego narzędzia do własnych celów, czyli dobrania butów do aktualnych potrzeb.
Dodatkowo bieganie boso w aktualnych okolicznościach przyrody, i dalej w okresie lekkich przymrozków (porannych) wzmacnia nie tylko stopy, ale i nasze ciało (ogólną odporność organizmu, choć trzeba pamiętać, by tylko stopy i ew. ręce były odsłonięta, a reszta dość dobrze dogrzana).
Biegać boso da się i po twardych powierzchniach, w sumie boso przyjemniej się biegnie po czystej betonowej kostce brukowej niż po ubitej drodze gruntowej, składającej się z tryliona kamyków, które nie mając gdzie się podziać wbijają się w podbicie stopy.
Jednak jeśli miałbym wybrać - a szczęśliwie mam taki wybór - to boso = las/pola nawet i kawałek drogi asfaltowe wszystko jedno byle z dala od miasta. Nie bardzo rozumiem ludzi, który mając wybór kręcą bączki na Malcie po betonie, asfalcie i w tłumie ludzi (bo na Malcie jest też las!).
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
na Malcie jest las i są rewelacyjne góreczki 
klanger może wybieganko w weekend? na spokojnie, bo za tydzień maraton...

klanger może wybieganko w weekend? na spokojnie, bo za tydzień maraton...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie jestem aż tak daleko idący żeby tak "do zera ze wszystkim" - ale jestem zwolennikiem tezy, że należy: (a) od razu wsiadać w docelowe obuwie - choćby i baaaarrrdzo okrojone; (b) przynajmniej uzupełniająco pobiegiwać sobie regularnie na bosaka - dla doznań mistycznych, ćwiczenia sensorycznego (propriocepcja, koordynacja i te tam takie...), szlifowania techniki i wzmacniania nóg.Klanger pisze:Przyznam się, że ja jestem raczej zwolennikiem zejścia do zera ze wszystkim - zero amortyzacji, zero buta, i nauczenia się biegania w takich warunkach, czyli boso, wzmocnienia tego co trzeba, w tym siły woli i cierpliwości, po czym poszukanie odpowiedniego narzędzia do własnych celów, czyli dobrania butów do aktualnych potrzeb.
Biegać boso da się i po twardych powierzchniach, w sumie boso przyjemniej się biegnie po czystej betonowej kostce brukowej niż po ubitej drodze gruntowej, składającej się z tryliona kamyków, które nie mając gdzie się podziać wbijają się w podbicie stopy.
Jednak jeśli miałbym wybrać - a szczęśliwie mam taki wybór - to boso = las/pola nawet i kawałek drogi asfaltowe
Ja też stwierdziłem, że bieganie boso po względnie równym i gładkim asfalcie (może być szorstki, ale ten gładki jest już zupełnie milusi) jest mniej katujące podeszwy niż po ubitej polnej/leśnej drodze. Ostatnio poobijałem się na niby niewinnej i "pieszczącej" piaszczystej drodze polnej... po której przejechał traktor. Wyboje nie były wcale zaschniętym na beton błotem, ale wystarczyły żebym dziękował losowi, że się zbliżam do asfaltu

A śmiem przypuszczać, że ludzie pierwotni i obecne plemiona tubylcze miały i mają aż nadto twardych nawierzchni, bo na szybkie przemieszczanie się wybierały nieraz naturalne szlaki typu wyschnięte koryta rzek czy ścieżki wydeptane przez poszycie dżungli. Tak czy siak nie uwierzę, że ewolucja przystosowała nas wyłącznie do biegania po miłych trawnikach czy miękkiej roli.