Krzychu M- komentarze

Komentarze do blogów treningowych, komentujcie w tym dziale w nie w blogach

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

no i w ten sposób już wiem, że w życiu żadnego "normalnego" maratonu nie pobiegnę :ojoj:
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
scouser
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 909
Rejestracja: 28 mar 2012, 08:26
Życiówka na 10k: 41:03
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sulęcin / Gorzów wlkp.

Nieprzeczytany post

Życiówka pobita o niemal 30' a Ty narzekasz :hej:
Być może ten odpuszczony kawałek banan zaważył, może zabrakło odrobinę wydolności, ale przecież trening miałeś pod dychę, więc moim zdaniem świetny wynik wyszedł, cel zrealizowany a w przyszłym roku spokojnie łamiesz 3h, czego Ci życzę :taktak:
Gratulacje!
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2728
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Jeszcze raz gratuluję świetnego wyniku - połamałeś 3:13, czyli wykonałeś plan w 100%. :taktak:
Co do pominięcia banana na 30km, to mogło mieć jakiś wpływ - ja dla przykładu, we Wrocławiu, na 30km zjadłem ostatniego czwartego żela i nie narzekałem na brak energii, odczuwałem jedynie lekkie skurcze łydki i pośladka. Wg mnie początek był delikatnie za mocny, co też miało wpływ na końcówkę.
Połamanie 3:00 w przyszłym roku to bardzo ambitny cel, trzymam kciuki. Ja na złamanie trójki daję sobie 2-3 lata, głównie z racji wieku i wolnych postępów. ;)
Ciekawy jestem kiedy i gdzie chcesz pobiec dyszkę na 38'54".
Ostatnio zmieniony 30 wrz 2013, 09:14 przez wigi, łącznie zmieniany 2 razy.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

rubin pisze:no i w ten sposób już wiem, że w życiu żadnego "normalnego" maratonu nie pobiegnę :ojoj:
Na każdych zawodach wchodzę w strefę "oj boli", 2-3 ostatnie kilometry to już tylko marzenie by to się skończyło i odliczanie metrów do mety. Na mecie jest ogromna ulga i satysfakcja - bez tego bym nie startował w ogóle. Po co to? Sam nie wiem? Najbardziej zdumiewające jest jednak skąd się wtedy biorą siły bo wtedy biegnę najszybciej - może podświadomie czlłowiek chce być szybciej na mecie i mieć to już za sobą :hahaha:
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Krzychu M
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5220
Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
Lokalizacja: okolice Krakowa

Nieprzeczytany post

mihumor pisze:Chyba jednak deczko za szybko, w sumie biegłeś bardzo podobnie jak ja w Wiedniu, podobne międzyczasy, na 30 tym to może nawet miałeś nieco lepiej ale widocznie paliwa zabrakło czy coś koło tego. Mi jednak Wiedeń biegło się bardzo ciężko i to w zasadzie od początku, w ogóle nie miałem wrażenia spokojnego, komfortowego biegu - może to był kwestia temperatury i mocnego słońca. Co do odczuć to właśnie maraton na ostatnich 10km-ach w pewien sposób przypomina bieg na 10km, inna jest nieco dokuczliwość bo przy dyszce to jest skutek wysiłku beztlenowego a w maratonie zmuszenia do szybkiego biegu bardzo zmęczonych mięśni - inaczej boli ale jednak boli i moim zdaniem nie da się tego przebiec na zakładany, dobry czas bezboleśnie. Końcówka w Wiedniu to była dla mnie droga przez piekło :hahaha: To nie miało nic wspólnego z żadnym komfortem czy luzem.
Wydolnościowo i mięśniowo byłem przygotowany spokojnie na łamanie 3:10,myśle,że nawet okolice 3:06.
Dzisiaj nie specjalnie czuję jakieś zakwasy na nogach.Po krakowskiej dyszce było gorzej.
Od 25km gdzie pochłonąłem pół banana nie spożyłem nic oprócz wody.Tak dobrze mi się biegło,że wolałem nie ryzykować.
To pewnie pierwszy błąd,bo to zwolnienie od 35km było dziwne.Oddechowo była dalej jak na wybieganiu,nogi zmęczone,ale nie do tego stopnia,żeby nie podawały.A tempo jednak o te 30 sek/km spadło.Brak paliwa?
Czy może tak ja piszesz,że ostatnia dycha musi boleć,a ja chciałem te 3:07(taki był plan na 25-30km jak przyspieszałem)i myślałem,że już do końca będzie względny komfort.Zupełnie nie przyszło mi wtedy do głowy,że będzie aż tak ciężko.
Jak wiedziałem,że nie będzie 3:09 i NS to było już zniechęcenie i obojętność.Na ostatnich 2km dużo biegaczy mnie wyprzedziło a ja nie miałem ochoty na walke.Trochę to dziwne.Trudno.Wyciągnę wnioski z tego maratonu.
W końcu przyjechałem do Wawy po naukę.
I chyba brak treningów pod maraton.Zrobiłem na szybko 2 długie progowe,ale tak to żadnych longerów nie biegałem i organizm nie "nauczył" się dobrze gospodarować zasobami energetycznymi.
Tu upatruję ten brak mocy po 35km.
Szkoda,że nie miałem pulsometru,bo 3/4 biegu było na bardzo niskim tętnie...łapałem się,że oddychałem wolniej niż 3-3.
Jedyny pozytyw.Wydolność jest i nogi też wytrzymują ten dystans.Reszta do poprawy. :usmiech:
Krzychu M
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5220
Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
Lokalizacja: okolice Krakowa

Nieprzeczytany post

wigi pisze:Jeszcze raz gratuluję świetnego wyniku - połamałeś 3:13, czyli wykonałeś plan w 100%. :taktak:
Co do pominięcia banana na 30km, to mogło mieć jakiś wpływ - ja dla przykładu, we Wrocławiu, na 30km zjadłem ostatniego czwartego żela i nie narzekałem na brak energii, odczuwałem jedynie lekkie skurcze łydki i pośladka. Wg mnie początek był delikatnie za mocny, co też miało wpływ na końcówkę.
Połamanie 3:00 w przyszłym roku to bardzo ambitny cel, trzymam kciuki. Ja na złamanie trójki daję sobie 2-3 lata, głównie z racji wieku i wolnych postępów. ;)
Ciekawy jestem kiedy i gdzie chcesz pobiec dyszkę na 38'54".
Dzięki Wigi!Właśnie każdy bananowy posiłek dodawał mocy,a ja przebiegłem ostatnich ponad 17km przebiec o samej wodzie.
Jak zbliżałem się do punktu to kołatały się myśli.Brać czy nie?
Wydolnościowo do 3:00 niewiele mi brakuje.Gorzej,ze maratonów nie umiem biegać. :hahaha:
Ale pierwszy raz podobało mi się.Do 32-34km było na luzie i ten bieg to lekko mocniejsze wybieganie.
Szkoda,że końcówka musi boleć..... :wrr:
Dyszke na 38:54 na Mikołajkowym lub Sylwestrowym.Albo w samotnym(z Wojt353) teście wokół Błoń jak warunki będą.
Ten dystans mam w miarę opracowany i lepiej mi taktycznie wychodzi. :spoczko:
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Krzychu, myślę, że po specjalistycznym treningu jesteś w stanie rozmienić 3 z przodu. Z jednej strony szkoda, że nie masz szans na zrobienie maratonu wiosną, ale teraz pora na trochę inne życie :) U mnie zeszło ze 3 miesiące, zanim udało się wygospodarować czas na bieganie i przeorganizować życie, no ale to sama przyjemność przecież ;)
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Krzychu, wynik bardzo dobry, nauka jeszcze cenniejsza :hej: , ale czas w stopce mógłbyś już sobie zmienić ;)
mihumor pisze:Na każdych zawodach wchodzę w strefę "oj boli", 2-3 ostatnie kilometry to już tylko marzenie by to się skończyło i odliczanie metrów do mety.
zdarzyło mi się raz, na moich pierwszych zawodach, w cz-wie;
i odtąd nie tęsknię za asfaltowymi :hahaha:
a tak to sobie plumkam, prawie że beztrosko, podziwiając widoki i też jest fajnie :hahaha:
co nie znaczy, że zawsze jest light - po prostu jeszcze nie znam siebie na tyle, by wiedzieć, na ile mogę sobie pozwolić i czy, jeśli sobie pozwolę, uda mi się dotrzeć do mety :hahaha:
Krzychu M
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5220
Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
Lokalizacja: okolice Krakowa

Nieprzeczytany post

rubin pisze:Krzychu, wynik bardzo dobry, nauka jeszcze cenniejsza :hej: , ale czas w stopce mógłbyś już sobie zmienić ;)
Mam nadzieje,że nauka nie pójdzie w las. :hahaha:
Wynik w stopce poprawiony!Tytuł bloga też.
To jak z tym Rzeźnikiem,biegniemy? :usmiech:
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Krzychu, ja bym widział błędy takie:
- za szybko podciągnąłeś tempo - było lepiej do połowy lub nawet do 25tego biec po 4,30, warunki były podpuchowe trochę
- przed 30 tym trzeba zjeść, ja bym jednak na twoim miejscu poeksperymentował z żelami, po-testował coś w tym temacie na treningach
- ostatnie 10km maratonu to bardzo ciężki bieg i to trzeba przyjąć na klatę
- spadek prędkości to kryzys energetyczny, węgli Ci zabrakło, organizm więcej tlenu potrzebuje wiec albo wchodzisz w III zakres, palisz tłuszczu więcej i utrzymujesz jako takie tempo - ale też już niższe bo tak to można 1-2kma przetrwać, albo zostajesz w II zakresie ale jest sporo już wolniej.
Przyczyną kryzysu energetycznego jest zbyt mocne średnie tempo oraz błędy w odżywianiu. Tempo mogło wydawać się przyjemne bo była fajna temperatura do biegu i organizm mniej energii potrzebował na chłodzenie. Przyczyn bym nie upatrywał w twoim treningu, przebiegi miałeś duże, bazę wręcz gigantyczną na ten cel.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Krzychu - mi też się marzy złamać 3:00 w przyszłym roku. To może faktycznie Kukuczka - w październiku i możliwa walka o podium / zwycięstwo :).
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Krzychu M
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5220
Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
Lokalizacja: okolice Krakowa

Nieprzeczytany post

mihumor pisze:Krzychu, ja bym widział błędy takie:
- za szybko podciągnąłeś tempo - było lepiej do połowy lub nawet do 25tego biec po 4,30, warunki były podpuchowe trochę
- przed 30 tym trzeba zjeść, ja bym jednak na twoim miejscu poeksperymentował z żelami, po-testował coś w tym temacie na treningach
- ostatnie 10km maratonu to bardzo ciężki bieg i to trzeba przyjąć na klatę
- spadek prędkości to kryzys energetyczny, węgli Ci zabrakło, organizm więcej tlenu potrzebuje wiec albo wchodzisz w III zakres, palisz tłuszczu więcej i utrzymujesz jako takie tempo - ale też już niższe bo tak to można 1-2kma przetrwać, albo zostajesz w II zakresie ale jest sporo już wolniej.
Przyczyną kryzysu energetycznego jest zbyt mocne średnie tempo oraz błędy w odżywianiu. Tempo mogło wydawać się przyjemne bo była fajna temperatura do biegu i organizm mniej energii potrzebował na chłodzenie. Przyczyn bym nie upatrywał w twoim treningu, przebiegi miałeś duże, bazę wręcz gigantyczną na ten cel.
Szkoda,że wcześniej nie wiedziałem,że odczucia na ostatnich kaemach są diametralnie inne od tych do 25km. :hahaha:
Tutaj trochę "głowa" zaszwankowała,nie byłem przygotowany po takim lajcie na bieg w wyższym zakresie intensywności.
Teraz już to wiem.Żele będę testował na długich trenach.Może mój żołądek to świństwo przyjmie. :hahaha:
Sam się teraz zastanawiam czemu na 35km też sobie banana nie wziąłem.Szkoda,że cukru w kostkach nie było.
A tempo po 19km kiedy minąłem balony na 3:10 było ok.4:26 i tak starałem się trzymać,choć zamknąłem ze dwa kaemy po 4:20 i musiałem hamulec włączyć.
Ale wydolnościowo uciągnąłbym na te 3:07.To wiem na pewno.Na 32km jak policzyłem to biegłem na taki czas i wtedy sądziłem,że jeszcze z końcówki coś się urwie. :hej:
Warunki na początku były wyśmienite.Zmieniły się na ciut gorsze na ostatnią godzinę biegu kiedy wyszło słonko i pod wiatr się biegło(niby go nie było,ale to był taki przeciąg).
Na mecie byłem bardzo odwodniony,a to w połączeniu z brakiem dostarczenia węgli w końcówce i jednak mnie "skosiło".


[quote"="sosik"] Krzychu - mi też się marzy złamać 3:00 w przyszłym roku. To może faktycznie Kukuczka - w październiku i możliwa walka o podium / zwycięstwo :)[/quote]
Może. :hej:
Najpierw pobiegnij i zdasz relacje jak szybka to jest trasa.

_________________
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Na 35tym jeść to już za późno, być może też za mało piłeś, odwodnienie pogarsza sprawę znacznie, spada sprawność. Wydaje mi się, ze tu trzeba być nadgorliwym, pić dużo, jeść też, dla mnie każdy taki bieg jest ważny sam w sobie, nie interesują mnie poglądy, ze ktoś tam przebiegł bez jedzenia czy picia, że się da itp, ja tam piję i jem bo wolę z tak prozaicznego powodu nie mieć kłopotów. Gdzieś czytałem, ze z wiekiem trzeba większej dbałości w tych kwestiach choć może to i kwestie indywidualne. A jak się zatankowałeś na wejściu, coś poza tymi bułkami z dżemem przyjąłeś, jakiś napój ładujący węgle, baton energetyczny? W Wiedniu się tak nabiłem, że na słodkie to ze 2 tygodnie nie mogłem patrzeć, węgle mi się uszami wylewały - to samo Bartek Olszewski pisał o swoich przygotowaniach przedstartowych, od razu mi się w oczy rzuciło bo mam tak samo.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Krzychu M
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5220
Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
Lokalizacja: okolice Krakowa

Nieprzeczytany post

Może i 2-3 łyki wody co 2,5km to mało.
Rano te bułki z dżemem i banan.A tak 1,5-0,5h przed startem wysączyłem 0,5l izotonika.
Dzień wcześniej makaronu nie żałowałem i patrzeć się na niego nie mogę. :hahaha:
Ale coś z tą energią nie tak.Wczoraj i dzisiaj pochłaniam jakieś mega ilości jedzenia.
Nie mogę się najeść i cały czas jestem głodny.I to głównie na słodkie mam ochotę.
I muszę się "przestawić" na ból na ostatnich kaemach.
A to naprawdę trudne,kiedy 70% biegu jest komfortowe.Co innego dycha,tam walka jest już od 3-ego kilometra i od startu wiem,że będzie w trupa. :hahaha:
Pierwszy maraton gdzie zabrnąłem tak daleko bez "ściany" i na 32km już witałem się z gąską i NS...a tu niespodzianka!
Następnym razem będę mądrzejszy. :usmiech:
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Myślę, że należy spróbować napojów ładujących węgle, do tego można batony energetyczne dodać. Warto może popróbować czegoś typu Vitargo Pure lub Carbonlouder - po 0,75 l przez trzy dni, to ponoć jakby z 5kg ziemniaków wciągnąć, batonik dzień przed i rano po śniadanku, można też jakąś galaretkę energetyczną czy kto co uważa. Warto poszukać, po-próbować przed startami na 10km i HM.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
ODPOWIEDZ