
Tak dieta bardzo zakwasza organizm, zresztą intensywne ładowanie węglami też zakwasza, więc, przynajmniej dla mnie nie ma to sensu, tym bardziej że skuteczność tej metody jest umowna.
Ja startuję w długich zawodach, i nigdy nie ładuję węgli w ten sposób, przy starcie co 1-2 tygodnie bym się wykończył

Dla równowagi obcinam białko i tłuszcze, żeby nie jeść za dużo, bo to kompletnie nie ma sensu.
Bartek, ale większość ludzi nie biegnie maratonu, nawet nie to że na maksymalnej wydajności, ale nawet nie na 70%. U większości głównym ogranicznikiem jest wytrzymałość, a nie wydolność, bo przy czasie 4h to jest całkiem wolny bieg przecież. Na takiej intensywności organizm bez trudu nadąża z utlenianiem tłuszczu, więc dobry metabolizm tłuszczu może ułatwić przebiegnięcie, bo procentowo mniej kalorii musi iść z glikogenu.Potrafi się adoptować, ale pewnych mechanizmów nie oszuka. Zwyczajnie pozyskiwanie energii z węglowodanów jest dużo łatwiejsze i efektywniejsze. Możesz nauczyć organizm przestawiania się na proces pozyskiwania energii z tłuszczu, ale Twoja maksymalna wydajność na pewno wtedy ucierpi. Będziesz potrzebował więcej tlenu do uzyskania tej samej ilości energii. Jednym słowem Twój bieg stanie się dużo mniej ekonomiczny.
Osobiście bardzo w tym roku odczułem poprawę wytrzymałości na długich zawodach po znacznym zwiększeniu zawartości tłuszczu w diecie.
Fakt że na wyczynowym poziomie to może nie działać, bo intensywność Twojego biegu jest znacznie wyższa, ale z drugiej strony ty biegniesz na tyle krótko, że glikogenu ci wystarczy na cały bieg.