
Dobry!
Na początek parę suchych informacji o mnie: na imię mi Magda, rocznik 1990, kursuję między Lublinem a Warszawą, studia inżynierskie za mną, a zamiast magisterki póki co piszę tego bloga.
Blogi na tym forum czytuję już od pewnego czasu (szczególnie lubię te kobiet szybszych ode mnie


Na początek „parę” słów na temat tego, jak to się wszystko zaczęło.
Właściwie zaczęłam biegać przez przypadek, bez wyraźnej przyczyny. Serio. Nie chciałam schudnąć, nie czułam też potrzeby poprawienia kondycji. Po prostu z ciekawości zapisałam się pewnego dnia na zawody.
Swój pierwszy kilometr przebiegłam w 2008 roku. Chociaż nie, to raczej nie był kilometr. Pewnie nie więcej niż pół. Nie miałam wtedy pojęcia o bieganiu, nawet butów, oczywiście biegałam za szybko i równie szybko padałam na pysk. Tak to leciało przez kolejne lata, w okresie od wiosny do jesieni (bo jak to: biegać w zimie?!) zdarzało mi się wyjść na kilka kilometrów. Potrafiłam biegać co dwa dni przez trzy tygodnie, a potem kolejny miesiąc nie robić nic. Ogólnie nie byłam jakimś kanapowcem, było sporo łażenia po górach, trochę roweru, w zimie jakieś fitness. W 2010 zarejestrowałam się nawet na stronie Biegnij Warszawo – ot tak, żeby sprawdzić, czy w ogóle przebiegnę 10km. Nie zapłaciłam, nie pobiegłam, bo cośtam. Brakowało towarzystwa, zapowiadali brzydką pogodę, czy jakoś tak. W 2011 podobnie. Aż w 2012 kolega oznajmił, że się zarejestrował i pyta, czy też spróbuję. Spróbowałam… I tu zaczyna się właściwa część historii.
Miesiąc przed BW zaczęłam trochę biegać, dowiedziałam się w końcu, że zasuwam za szybko i dążenie do 5:30 min/km na każdym treningu to nienajlepszy pomysł. Ogólnie przygotowania wyszły średnio, bo po drodze trafił się wyjazd w góry i przeziębienie, ale wystartowałam. Chciałam dobiec do mety a jeśli da radę, wyrobić się poniżej godziny. Wyszło 55:24. Byłam padnięta, ale szczęśliwa, atmosfera zawodów spodobała mi się na tyle, że niedługo później zapisałam się na lubelską „Drugą Dychę do Maratonu”. Trochę potruchtałam i 18 listopada wykręciłam 52:27. Dzień później zapisałam się na Półmaraton Warszawski – żarty się skończyły


Nieco ponad dwa tygodnie temu wystartowałam w Półmaratonie Powiatu Warszawskiego Zachodniego i ukończyłam go z wynikiem 1:50:20. Szkoda tych dwudziestu sekund, ale poprawa życiówki o dobrze ponad 7 minut cieszy.

W opozycji do zdaje się sporej części biegaczy, zgodnie z tytułem – biegam by jeść.



Cele biegowe? Te dalekosiężne liczbowe trudno jednoznacznie określić. Generalnie chcę poprawiać wyniki na wszystkich dystansach – zgodnie z tym, co wyczytałam w niejednym artykule, na moim poziomie powinno dać radę jeszcze bez specjalnych planów treningowych. Zacznę się tym martwić dopiero w przypadku braku postępów. Z pewnością natomiast chcę… Po prostu biegać nadal. Lubię ten czas, który spędzam samotnie na treningu. Czy to szybkie 8km, czy luźne 20km po lesie.
Mała aktualizacja na jesień 2014: nie, żebym narzekała na brak postępów, ale skusiłam się na realizację pierwszego planu treningowego - konkretnie Danielsa do półmaratonu. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie planowała lekkich modyfikacji i odrobiny biegania po swojemu. Jak ten misz-masz będzie przebiegał i jakie przyniesie efekty, okaże się na wiosnę.

Adidas Duramo 5 - dokonały żywota po ok. 2000km
Crivit Sports 2D-Pro z Lidla
Asics GT-1000
Asics Gel-Hyperspeed 6 - startówki
Adidas Duramo 6
Garmin FR110

5km – 22:10 - czerwiec 2014
10km – 45:54 – marzec 2015
15km - 1:11:04 - styczeń 2015
21,097km – 1:43:45 – sierpień 2014
42,195km – 4:08:19 – kwiecień 2014
Jak widać, jak już mnie najdzie, lubię się rozpisać. Jeśli ktoś przebrnął chociaż przez część, zapraszam do komentowania.

Aha, zapomniałabym: inspiracja dla oryginalnego tytułu (I run to eat) wzięła się z komiksu The Oatmeal.