Nadszedł czas na podsumowanie tygodnia w moim wykonaniu .
Początek zapowiadał się obiecująco a potem niestety nastąpiło zmęczenie 40-letniego materiału i trzeba było mocno wyhamować .
Wtorek to jeszcze godzina i 8,5 km podbiegów na górce Zapowiedź .
Środa półgodzinne wolne bosobieganie po polnych drogach.
czwartek i piątek regeneracja
Sobota to 43 km czyli taki mój maraton na raty , najpierw 35 km w 03:20h, a potem start w Biegu Wiejskim na dystansie 6km .Pierwotnie miałem wracać także biegiem ,ale odpuściłem sobie.
Dzisiaj zaś tylko 4km czyli jedna runda po trasie wyścigu mtb xco w Sławnie ponoć najtrudniejszej w kraju .Przyznam że bardzo mi się tam podobało i jako że to w sąsiedniej gminie i mam tylko pół godzinny jazdy rowerem postanowiłem wpadać tam częściej i do bólu trenować zbiegi i podbiegi .
Tylko Ultra
Moderator: infernal
-
- Wyga
- Posty: 146
- Rejestracja: 13 lut 2013, 00:10
- Życiówka na 10k: 00:36:33
- Życiówka w maratonie: 02:57:47
- Lokalizacja: kozia wólka
-
- Wyga
- Posty: 146
- Rejestracja: 13 lut 2013, 00:10
- Życiówka na 10k: 00:36:33
- Życiówka w maratonie: 02:57:47
- Lokalizacja: kozia wólka
Minęło sporo czasu od ostatniego wpisu ,miało być dużo biegania ,niestety brak było systematyczności dopadł mnie jakiś kryzys i bieganie było sporadyczne a kilometraż oscylował w granicach 30 km tygodniowo .Pomimo wszystko postanowiłem wybrać się na 7 dolin do Krynicy .Przyznaje, mam dużo obaw, ale żyję nadzieją że wrócę cały i zdrowy.
-
- Wyga
- Posty: 146
- Rejestracja: 13 lut 2013, 00:10
- Życiówka na 10k: 00:36:33
- Życiówka w maratonie: 02:57:47
- Lokalizacja: kozia wólka
Krynica po raz kolejny obnażyła wszystkie moje słabości i bolała najbardziej ,porównując wszystkie moje tam starty w biegu 7 dolin .Lekko, łatwo i przyjemnie dla mojego organizmu było tylko do 30 km ,potem zaś dopadł mnie kryzys który nawarstwiał się z każdym kilometrem i trwał do samej mety .Tak wycieńczony nie byłem chyba jeszcze nigdy i aby przeżyć musiałem często robić kilkuminutowe pit-stopy, nie licząc kilkunastominutowych przystanków na przepakach .Głównym powodem tego że nie zrezygnowałem gdzieś po drodze było motto , które żartem rzuciłem w rozmowie z jednym ze współtowarzyszy niedoli .Zacytowałem znane z pod Waterloo "Stara Gwardia umiera ale się nie poddaje " i tak od 45 km te słowa brzmiały w moich uszach i pchały moje ciało do mety ,ilekroć nachodziła mnie myśl żeby poddać się po drodze .
Czas najwyższy zamknąć ten mój wątek pt:Tylko Ultra .
Podsumowując nie zrealizowałem żadnego z zakładanych celów i następnym razem jeśli znów porwę się na jakieś ultra to muszę być dobrze przygotowany i przede wszystkim nauczyć się zbiegać .A do Krynicy wrócę za rok coby się po raz kolejny zmierzyć się z 7 dolinami i wygrać ,a nie tylko walczyć o przetrwanie
Czas najwyższy zamknąć ten mój wątek pt:Tylko Ultra .
Podsumowując nie zrealizowałem żadnego z zakładanych celów i następnym razem jeśli znów porwę się na jakieś ultra to muszę być dobrze przygotowany i przede wszystkim nauczyć się zbiegać .A do Krynicy wrócę za rok coby się po raz kolejny zmierzyć się z 7 dolinami i wygrać ,a nie tylko walczyć o przetrwanie
