Świder Trail Marathon 2013 – relacja i złej organizacji mówi

Informacje o nowych biegach, wrażenia, przemyślenia, poszukiwanie towarzystwa i inne startowe duperele.
Dota de Guapa
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 180
Rejestracja: 28 lis 2011, 10:35
Życiówka w maratonie: brak
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Nogi domyłam, wannę też. To mogę spokojnie napisać jak było. Po pierwsze musiałam ochłonąć, bo z tak złą organizacją biegu to się jeszcze w życiu nie spotkałam. Aż przykro.

przeklejam tutaj mój blogowy post, zależy mi na tym, żeby coś się zmieniło....bo organizatorzy zadowoleni....

a byyło tak:



Najlepiej relację zacząć od początku, o 9.50 wystartowały starsze dzieciaki na trasie 1.5K. Minutę później wystartowali najmłodsi, niestety organizatorzy poprowadzili bieg złą trasą. Nie wiadomo ile dzieci przebiegły – wiadomo, że miały biec 0.5K. Na szczęście wszystkie dzieci z lasu wróciły.

To nie wróżyło dobrze. Jednak płacąc wpisowe a nie umawiając się ze znajomymi można oczekiwać, że organizator oznakuje trasę. I tu pojawia się błędne myślenie, o czym „uświadomił” mnie pan dyrektor organizacyjny Tomasz Pryjma. Zgłaszając, że na trasie nie było oznaczeń, że zawodnicy skracali trasę o KILKA kilometrów, usłyszałam, że bieganie nie zwalnia z myślenia. Pozostaje pytanie kogo? Moim zdaniem organizatora.

O co chodzi? A mianowicie o oznakowanie trasy, a raczej jego brak. Trasa piękna, trudna i wymagająca, zwalone drzewa (do przeskakiwania – wiem po co robię płotki), niskie konary do przeczołgiwania się pod (wiem po co robię płotki), wreszcie lina! Tak, tak lina bo zbieg był po skarpie mostu, owa skarpa była z betonowych płyt.

Półmaraton, który biegłam składał się z dwóch pętli. A właściwie powinien się składać bo, to jak zawodnicy go biegli było pełną dowolnością. Niestety trasa była nie oznakowana. Biegłam z przodu stawki (ale nie na samym czele) stąd wiem, że ci, którzy naprawdę się ścigali skrócili trasę bo przebiegli nie tym mostem. Wiem, też, że niektórzy tak błądzili, że spotykałam ich biegnących „pod prąd”. Ja miałam szczęście, biegł w pobliżu „lokals”, który powiedział, że tak została wyznaczona trasa – musiałam podjąć decyzję – próbuję dogonić czołówkę czy też biegnę właściwą trasą. Wybrałam to drugie – przecież ja przyjechałam do Otwocka nabiegać treningowo i spokojnie półmaraton.

Miało być spokojnie, ale niestety nie mogłam sobie na to pozwolić. Nie chodzi o ambicje, nie chodzi o ściganie się. Powód był bardzo prozaiczny – nie chciałam sama zostać w lesie, zgubić się i czekać na nie-wiadomo-kogo-nie-wiadomo-kiedy. Dlatego biegłam szybciej niż sobie zaplanowałam.

1:58:04. Cieszy, tylko co z tego, jak tak naprawdę nie wiem, która byłam, nie wszyscy skracacze trasy zostali zdyskwalifikowani. A szkoda, regulamin mówił, że nie wolno i będą dyskwalifikacje. Niestety oprócz braku oznakowania na trasie brakowało organizatorów, którzy by sprawdzali jak biegniemy. Nie chodzi tutaj o oszukiwanie celowe, o to nikogo nie posądzam, bardziej chodzi o dezorientację i problemy ze znalezieniem trasy. Biegnąc w grupie, której skład się zmieniał wymienialiśmy się wynikami odczytów z naszych zegarków, niektórzy mieli o 2 czasem 3 kilometry mniej.

Na metę wbiegłam zadowolona z tego, że udało mi się nie pokręcić trasy, zrobić dobry trening. Na mecie czekało, wielkie rozczarowanie, wiem, którą kobietą powinnam być na mecie, wśród tych, które biegły regulaminowo. Nie byłam. A co najsmutniejsze organizator nie widział w tym nic złego, dla nikogo nie było słowa przepraszam.

Bo o tym, że nie będzie profesjonalnego pomiaru czasu, tylko ręczny to usłyszałam przed startem – bo coś „się popsuło”. Rozumiem, zdarza się. Jednak oznaczenie trasy nie wymaga niczego innego jak staranności i solidności, a tego zabrakło.

Czekałam na wyniki, miały być podane o 14.30 niestety były tylko częściowe. Organizator miał weryfikować je dalej…

Nawet nie wiem czy będę zerkać na nie w sieci. Po co? Wiem jak pobiegłam, cieszę się z treningu i więcej na tą imprezę nie przyjadę. Po co? To nie ma sensu, albo płacę wpisowe i startuję w biegu zorganizowanym – mam start i metę, oznakowaną trasę, jasne zasady – biegnę po trasie i czas w jakim ją pokonam oznacza, które miejsce zajęłam. Albo umawiam się ze znajomymi i gonimy się po lesie. A tutaj? Tutaj biegłam, szukałam trasy…. Dawno nie byłam tak smutna, oszukana i rozgoryczona. A mogło być super….. nie było, i to co mnie najbardziej martwi to, to, że główny organizator z którym rozmawiałam nie widzi w tym żadnego problemu. Mam nadzieję, że jego pogląd na organizację zweryfikują biegacze – po co startować w czymś co zupełnie nie jest zorganizowane? To nie ma sensu.

Medal dowiesiłam do kolekcji, ale bez specjalnego entuzjazmu. Należał mi się to pewne, ale z biegiem nie mam dobrych wspomnień.

Ze śmiesznych rzeczy to sięgnęłam w punkcie odżywczym po wodę, drugim razem wzięłam kubek z żółtym napojem bo akurat taki mi podała pani. Jakie było moje zdziwienie co poczułam w buzi…coś co wyplułam. To był napój Helena – winogronowy. Oj zdecydowanie wolę wodę!

Ze zdecydowanie nieśmiesznych rzeczy to, wracając autem do Warszawy, na drodze spotykamy biegaczy – to ci, którzy wystartowali w Maratonie. Biegli szosą. Byli jakieś 4K od niewytyczonej trasy zawodów, nad Świdrem. Współczułam im. Cieszyłam się, że miałam szczęście i biegłam w grupie, która podejmowała dobre decyzje i udało mi się ukończyć prawdziwy półmaraton.

Na przyszłe wakacje poszukam sobie innej połówki, bo do Otwocka się nie wybieram.
PKO
montalb
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 223
Rejestracja: 04 kwie 2013, 17:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja mam podobne wrażenia. Oczywiście było sympatiko, poznałem sporo ludzi, pooglądałem se gaminy i inne szpeje, a trasa była piękna. Organizacja jednak fatalna. Rozmawiałem z gościem, który leciał dychę i - omyłkowo rzecz jasna - skrócił sobie trasę o ponad 2 km. Pokazywał mi na garminie. Z nim było kilka osób. Organizatorów to jednak nie obeszło. Cuda działy się też na połówce.

No cóż. Treningowo to ja sobie mogę polatać po Kampinosie. Za wpisowe oczekiwałbym jednak nieco poważniejszego potraktowania i mniej samozadowolenia organizatorów.

Najciekawsze, że organizatorzy nie wyciągają żadnych wniosków. Komentarze z zeszłego roku są przecież kubek w kubek takie same.

Ten fragment wypowiedzi Przedmówczyni dobrze oddaje odczucia wielu uczestników:
Dota de Guapa pisze:Nie wiadomo ile dzieci przebiegły – wiadomo, że miały biec 0.5K. Na szczęście wszystkie dzieci z lasu wróciły.

pzdr
montalb
BYĆ JAK MEL GIBSON W "CZEGO PRAGNĄ KOBIETY"
Dota de Guapa
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 180
Rejestracja: 28 lis 2011, 10:35
Życiówka w maratonie: brak
Kontakt:

Nieprzeczytany post

no właśnie dlatego o tym piszę, bo jak dalej ludzie będą się tak tłumnie zapisywać to (chyba) organizatorzy nie zmienią podejścia.....
Awatar użytkownika
racjona
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 48
Rejestracja: 23 sty 2013, 11:42
Życiówka na 10k: 00:57:37
Życiówka w maratonie: przede mną

Nieprzeczytany post

Z moich wczorajszych obserwacji: również powtórzę za wami kiepską organizację. Choć ja mam ten plus, że to "moje" tereny i rejony Świdra, mostów na Świdrze nie są mi obce (choć pierwszy raz biegłam wzdłuż rzeczki). Biegłam dychę - endo pracowało cały czas i przebiegłam równo dychę (10,04 km). Początek trasy i oznaczeń był wg mnie dobry. Sytuacja posypała się diametralnie przy moście zachodnim. Towarzystwo wybiegło na chodnik i leci chodnikiem na drugą stronę rzeki (na tą z której startowaliśmy). Rozglądałam się za jakimiś strzałkami albo chociaż tym osławionym składem sędziowskim rzekomo porozsadzanym po krzakach na trasie i wyłapującym biegaczy łamiących regulamin i skracających drogę (aaahaaaa jaaaasne). Nic, zero ludków z obsługi trasy wskazującej właściwy bieg trasy. Przez chwilę tylko biegłam za wszystkimi, po czym wrzeszczę dookoła, że nawrotka owszem, ale nie na tym moście, tylko na następnym, za jakieś 2 km. I sru banda zawraca, przebiega przez ulicę, samochody nas strąbiły. A obsługi trasy ni widu, ni słychu. Między mostem zachodnim a obwodnicą ZERO oznaczeń, taśm, ludzi z obsługi. Na szczęście, jedyna wskazówka, to biec jak najbliżej wody, więc tak biegliśmy. Kolejne wariactwo na moście przy obwodnicy. Dycha miała łatwo - przeprawić się na drugą stronę i powrót. Ale jazdy były dziwaczne z połówkowiczami (przeprawa na drugą stronę wody i jeszcze bieg w kierunku Wisły i tam nawrót). Pod mostem stał jeden koleś z obsługi i słyszałam że coś tam wywrzaskiwał, ale zamęt był niezły. Przy nawrotce mijaliśmy sporo ludzi biegnących w przeciwnym kierunku i wybałuszam co chwilę oczy ze zdziwienia. Nawet się zastanawiałam czy połówka nie miała biegu w drugą stronę ustalonego?
Przy powrocie też brakowało oznaczeń, w kilku punktach miotaliśmy się w grupie: czy na prawo, czy prosto, gdzie tu ścieżka, jak kurde biec? A ścieżynka była ledwo widoczna, schodziła w dół i biegła przy samej rzeczce - oznaczeń oczywiście żadnych. W pobliżu mety już było więcej taśm i obsługi, kierowali głośno i wyraźnie na dobrą trasę. Dobiegłam, medal na szyi, posiliłam się podziabanym na trzy części kawałkiem banana (ah, te oszczędności), garścią rodzynek i kubaskiem wody :bum:
Dobrze, że endo w telefonie chodziło, to i trasę znam i czas biegu. Oficjalne wyniki przestały mnie obchodzić w momencie gdy się dowiedziałam, że czipów pomiarowych nie będzie, bo system im padł. Z braćmi aż zarżeliśmy ze śmiechu, jak to usłyszeliśmy (a poprzedniego wieczora pytałam się o czipy, to wszystko było ok, do odbioru będą przed biegiem).
Nagłośnienie fatalne, pan biegający z mikrofonem był kompletnie niesłyszalny na mecie - głośniki dawały dobrze, ale tuż przy budynku. Na mecie nic nie było słychać i coś mi się zdaje, że jakiś dzieciak nawet nie usłyszał momentu startu na 1,5km. Dzieciarnia pobiegła, a on się zorientował po jakiś 30 sekundach, że był już start. Masakra.

Dobrze, że ja miałam jedną pętlę - współczuję maratończykom - 4 razy po pętli jak chomik na kółeczku. Jeśli w przyszłym roku most kolejowy będzie przejezdny, to moooże pokuszę się o półmaraton, ale tylko jeśli trasa nie będzie po pętli.
Nawet nie chciało mi się czekać na dekorację i oficjalne wyniki. Pojechaliśmy z rodzinką na pyszne lody :hejhej:
Obrazek
Awatar użytkownika
f.lamer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2550
Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia

Nieprzeczytany post

eeee...
to taka lokalna tradycja
relacja sprzed 2 lat (debiut imprezy):
https://treningbiegacza.pl/imprezy/item ... on-relacja
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Awatar użytkownika
wolf1971
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1815
Rejestracja: 18 sty 2011, 09:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Piastów>Łódź>Płońsk

Nieprzeczytany post

Ja też trochę poblądzilem, ale traktuję to jako wartość dodaną tego biegu. Taki jego urok. Wpadlbym nawet do Swidra kiedy zboczylem z nieoznakowanej trasy. Wpadłem natomiast na migdalacą się na plaży parę. No i zaliczyłem piękną glebę (korzeń cichy zabójca mnie zaatakował). Mimo trasy trudnej w pięknych okolicznościach przyrody na bieg nie powroce. Bieg na jeden raz.
Dota de Guapa
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 180
Rejestracja: 28 lis 2011, 10:35
Życiówka w maratonie: brak
Kontakt:

Nieprzeczytany post

oj, ja to wszystko piszę po to by nikt tam się nie zapisywał na następny rok z prostej przyczyny - jak się płaci wpisowe to ma się organizację a nie coś takiego.....

i chodzi o to, że jak wszyscy będą tak zachwyceni miejscem (słusznie) i znów się zapiszą to organizatorzy nic nie zmienią, bo tak jak piszecie NIC się nie zmienia!
Awatar użytkownika
racjona
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 48
Rejestracja: 23 sty 2013, 11:42
Życiówka na 10k: 00:57:37
Życiówka w maratonie: przede mną

Nieprzeczytany post

Pięknie, kurde. Podali wyniki i ... mnie nie ma w zestawie :wrrwrr:
Zajedwabiście :/ A wpadłam na metę ze sporą grupką ludzi - wg mojego pomiaru gdzieś w okolicach 40 ludka. Faczek :chlip:
Niech żyją ręczne "chipy".
Kurrrr
Obrazek
Fisherek
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 05 wrz 2012, 21:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Organizator daje ciała każdego roku. Dziwi mnie tylko to, że nie wszyscy chyba zapoznali się z opinią dotyczącą organizacji z poprzednich imprez. Za rok pewnie znowu będzie narzekanie. Chociaż mam nadzieję, że narzekać będzie tym razem organizator na małą liczbę biegaczy.

Też chciałem wystartować w tym roku, ale po rozmowach z kilkoma uczestnikami wcześniejszych biegów zrezygnowałem.
Awatar użytkownika
f.lamer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2550
Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia

Nieprzeczytany post

Dota de Guapa pisze: ja to wszystko piszę po to by nikt tam się nie zapisywał na następny rok z prostej przyczyny - jak się płaci wpisowe to ma się organizację a nie coś takiego...
ja to rozumiem, ale słabo wierzę w efekt.
na pewnym konkurencyjnym portalu negatywne komentarze o imprezie ("W zeszłym roku oznaczenie trasy było beznadziejne. Zgubiłem się 3 razy. Zdecydowanie nie polecam.") pojawiły się jeszcze przed tegoroczną edycją. i co, pomogło?
gros biegaczy nie szuka jednak w internecie opinii o imprezach. tak samo zresztą jak i wskazówek do treningu
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
saper
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 631
Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

Ale my czytamy ! :-) Wiec jak najbardziej ostrzegajmy sie nawzajem. Dzieki !
Radek
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 18
Rejestracja: 21 mar 2007, 13:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Zastanawiałem sie przed startem, jak można spieprzyć oznakowanie trasy, która biegnie cały czas wzdłuż rzeki? Można... ;-(

Żeby jeszcze w regulamionie dodać, że to bieg na orientację, to nie było by problemu... No i za co te 40PLN...?

To ja byłem tym "lokalesem" który zawrócił całą grupę z pierwszego mostu. Zrobiłem to na podstawie opisu trasy, który był na stronie. Czułem się jednak bardzo niepewnie, kiedy prowadziłem kilkanaście osób, żadnego znaku między mostami, a z tyłu głosy, ze "trasa była zmieniona" i "źle biegniemy". Dobrze, że miałem wsparcie kolegi, też lokalesa... Wyszło na nasze bo chyba zostalibysmy zlinczowani... ;-)
Ostatnio zmieniony 22 lip 2013, 09:55 przez Radek, łącznie zmieniany 1 raz.
Radek
Maciuś
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 31
Rejestracja: 22 lip 2013, 09:51
Życiówka na 10k: 40:31
Życiówka w maratonie: 3:24:30

Nieprzeczytany post

Szczerze mówiąc byłem bardzo ciekawy biegu trasą leśną, ponieważ zawsze brałem udział w biegach miejskich. Niestety nie będę miał do końca dobry wspomnień po biegu.
Plusy:
- Trasa biegu, przyjemniej niż bieg ulicą. Ładne widoczki ( przygoda );
- Atmosfera przed biegiem;
- Uczestnicy biegu, dziękuje koledze, który zajął 4 miejsce i został zdyskwalfikowany za wspólny finisz i podtrzymywanie wzajemne kroku. To są fajne sportowe chwile.
Minusy:
- Pakiet startowy, którego nie było ( w regulaminie pisało o jakiś ciastkach i itp. Nic nie widziałem i nie dostałem );
- Organizacja na trasie jezus maria;
- Oznaczenie trasy najgorzej na świecie.

Ostatecznie zostałem zdyskwalfikowany, wraz z pierwszą 9 zawodników biorących udział w półmaratonie. Czuję się ewidetnie oszukany i nie dlatego, że liczyłem na podium, medale, sławę i nowy dom w hiszpani ale uczciwość organizatora. To nie moja wina, że na trasie dzieciak pokazujący trasę w kamizelce organizatora pokazał mi złą drogę, to nie moja wina, że następnego dzieciaka nie było na rozwidleniu i pobiegłem sobie ok. 5-7 min w złym kierunku i musiałem wracać ( nagle dzieciak się znalazł pokazujący drogę na rozwidleniu ). Jednak zostałem poinformowany po 2-3 h oczekiwania na rozdanie pucharów, że jestem zdyskwalfikowany, że złamałem regulamin i że to moja wina. Trochę nie tak się to załatwia. Po rozdaniu pucharów dołączyłem do dyskusji z miłym Panem, który wręczał puchary. Rozmawiał z nim zdyskwalfikowany pierwszy zawodnik. Niestety organizator miał już chyba dość całej sytuacji i mówiąc delikatnie był nie miły i podnosił głos. Poinformował mnie że nie zostałem naczytany na punkcie kontrolnym. Pytam się jak były naczyty prowadzone?? Przez ludzi w punktach kontrolnych, szczerze dla mnie to ściema. Nikt mi numeru nie odczytywał przy punktach żywnościowych, co więcej nie korzystałem z nich. Po drugie pomyliło się tylko 9 pierwszych osób reszta pobiegła według pseudo oznaczonej trasy? Nikt po prostu wolniej nie biegł, trochę dziwna sprawa. Szkoda, wielki zawód. Bo przyjechałem się dobrze bawić, przebiec całość i mieć miły dzień, a po 3 h czekania usłyszałem że jestem w pewnym sensie oszustem. Od razu nie mogli tego powiedzieć, oszczędzając mój czas i mojej dziewczyny? Nie miałem ochoty 3 h czekać na takie info.
Dodatkowo kończąc drugą pętle, gdybym nie był ogarnięty i nie poinformował na punkcie skrętu do mety że już kończę 2 pętlę to dzieciaki pokazywały mi że muszę biec 3 pętlę.
montalb
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 223
Rejestracja: 04 kwie 2013, 17:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

racjona pisze:Pięknie, kurde. Podali wyniki i ... mnie nie ma w zestawie :wrrwrr:
Zajedwabiście :/ A wpadłam na metę ze sporą grupką ludzi - wg mojego pomiaru gdzieś w okolicach 40 ludka. Faczek :chlip:
Niech żyją ręczne "chipy".
Kurrrr
Rozumiem Twoją gorycz, ale... Ale nawet gdybyś była, to co by to zmieniło? Pardonsik za ten czarny humor, ale miejsce i czas/dystans, na jakim biegłaś to przecież loteria. "Dychacze" chodzili z garminami i porównywali swój dystans i dowcipem dnia było: "Na jakim dystansie biegłeś dychę?".

Na stronie organizatorów pojawiły się jakieś smętne wyjaśnienia w sprawie medali (że w dwóch paczkach przyszły, że w drugiej orgowie nie otworzyli wcześniej, a tam były lewe medale - dobrze że nie bomba swoją drogą) i że system pomiarowy też zepsuty dostali: no cóż, organizatorzy najwyraźniej mają pod górkę. Nic nie piszą o fatalnym znakowaniu trasy (i o tym, że znakowali jeszcze podczas zawodów (co sam widziałem)), a to przecież był główny powód do irytacji.

Ale co tam.

Moja propozycja jest taka. Trasa była świetna, atmosfera też, tylko organizator do bani. No to może:
a) warto zachęcić innego organizatora do zainteresowania się tą trasą;
b) spróbować zrobić imprezę forumową tamże - oczywiście bez zadęcia, żadne tam 1,5, 5,10, 21, 42 km, tylko np dycha i półmaraton. Myślę, że organizacja imprezy może być fajną zabawą*, jak również nieźle wpłynąć na aktywizację forum. To oczywiście taki luźny pomysł.

pzdr wesoło
montalb

* Oczywiście czekam z utęsknieniem na wszelkie komentarze, że trudność organizacji biegu na dychę przekracza skalą komplikacji wysłanie człowieka na Księżyc i że bez długoletniego doświadczenia w MKOLu się za to nie zabierać.
BYĆ JAK MEL GIBSON W "CZEGO PRAGNĄ KOBIETY"
Awatar użytkownika
racjona
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 48
Rejestracja: 23 sty 2013, 11:42
Życiówka na 10k: 00:57:37
Życiówka w maratonie: przede mną

Nieprzeczytany post

montalb pisze:
racjona pisze:Pięknie, kurde. Podali wyniki i ... mnie nie ma w zestawie :wrrwrr:
Zajedwabiście :/ A wpadłam na metę ze sporą grupką ludzi - wg mojego pomiaru gdzieś w okolicach 40 ludka. Faczek :chlip:
Niech żyją ręczne "chipy".
Kurrrr
Rozumiem Twoją gorycz, ale... Ale nawet gdybyś była, to co by to zmieniło? Pardonsik za ten czarny humor, ale miejsce i czas/dystans, na jakim biegłaś to przecież loteria. "Dychacze" chodzili z garminami i porównywali swój dystans i dowcipem dnia było: "Na jakim dystansie biegłeś dychę?".
Nie no luz, już otarłam łzy :ble: nie rzucę się z mostu przez to :hejhej:
Świeżak jestem w zorganizowanych biegach i jeszcze takie bzdurki mile łechtają ego (łaaaa zobaczyć swe nazwisko na liście wyników! - bezcenne). Mam czas i dystans zliczony na endo, więc wiem co i na ile pobiegłam. Może niedługo okrzepnę i już nie będę tak marudzić :hejhej:

A dowcip dnia przedni i jak najbardziej na miejscu :)
Obrazek
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ