Każdy organizm jest inny i w innym tempie przystosowuje się do treningów. Sama na początku też miałam taki kompleks, że inni mogą lepiej i szybciej, a teraz biorę udział w półmaratonie Biegaj regularnie, nie zapominaj o rozciąganiu a z czasem sama zaobserwujesz poprawę.Wilma pisze:Ja się zbieram do Chodakowskiej od kilku tygodni i jakoś nie mogę się przełamać. Ćwiczenia wyglądają nieźle i chciałam nimi uzupełnić trening biegowy.
Poza tym czuję się jak stary pierdziel. Wszyscy wokół ledwo zaczną biegać a już dyszki śmigają a ja na 4 miesiące biegania ponad 1,5 zmagam się z kontuzjami i ledwo 5 km wyciskam.
30 minut ciągłego biegu - i co dalej?
- Leonni
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 09 maja 2013, 08:16
- Życiówka na 10k: 1:02:33
- Życiówka w maratonie: brak
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Rób po prostu zdroworozsądkowa ogólnorozwojówkę. Spróbuj wygospodarować jedną godzinę dziennie na jakąś aktywność.Wilma pisze:Ja się zbieram do Chodakowskiej od kilku tygodni i jakoś nie mogę się przełamać. Ćwiczenia wyglądają nieźle i chciałam nimi uzupełnić trening biegowy.
Poza tym czuję się jak stary pierdziel. Wszyscy wokół ledwo zaczną biegać a już dyszki śmigają a ja na 4 miesiące biegania ponad 1,5 zmagam się z kontuzjami i ledwo 5 km wyciskam.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 23 kwie 2013, 13:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Może i gdzieś było pytanie jednak dopytam bo nie rozumiem. W Cyklu pierwszym jest informacja że w niedzielę dodaje 10 minut do najdłuższego biegu w poprzednim tygodniu. To mam rozumieć że do 30 minut dodaje 10m i tak co tydzień. Pytam bo to dość dużo 10 minut, a z tego by wynikało, że po miesiącu dodaje 40 minut i biegam 1h i 10m. Czy ja to dobrze rozumuje??
-
- Stary Wyga
- Posty: 250
- Rejestracja: 22 sty 2012, 21:35
- Życiówka na 10k: 00:45:57
- Życiówka w maratonie: brak
Nie do końca. Po pierwsze : plan dla początkujących zakłada dodawanie 10 min. do najdłuższego biegu z poprzedniego tygodnia, ale do momentu aż dojdziesz do jednej godziny ciągłego biegu. Po drugie: ma to być najdłuższy bieg, czyli bardzo wolny. Po trzecie: planów nie należy traktować sztywno i dosłownie. Musisz wsłuchać się w swój organizm i robić tyle, na ile pozwoli Ci organizm. Na początku bywa to trudne, ale nauczysz się
- polcia2000
- Stary Wyga
- Posty: 179
- Rejestracja: 07 gru 2011, 13:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ach jak mi się dziś pięknie biegało 2 km truchcikiem i 10 przebieżek po 100m tętno najwyższe 172, średnie 147 mam nadzieję że to ok. W sumie wyszło 54.18 min i 5,32 km. Cały dzień czułam się super! Wiem że to długoooo ale tak na razie daje radę
"Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku"
- masza_zaczyna
- Wyga
- Posty: 104
- Rejestracja: 28 kwie 2013, 21:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Cześć,
dołączam i ja. Biegam już prawie od miesiąca [co przy moim słomiany zapale jest sukcesem ]. Zaczynałam od planu 6tygodniowego [zrobionego w 3]. W tym tygodniu pierwszy raz przebiegłam swoje 30 minut [absolutnie NIGDY nie przebiegłam tyle ciągiem!], a w kolejnych dniach jeszcze 2 razy udało mi się ten wyczyn powtórzyć. Mogę powiedzieć więcej, bieganie [chociaż powolne] sprawia mi wiele radości.
Przeczytałam w swoim życiu wiele książek o bieganiu, treningach, itp, ale nic nie motywuje i nie zachęca jak samo bieganie
Pozdrawiam
dołączam i ja. Biegam już prawie od miesiąca [co przy moim słomiany zapale jest sukcesem ]. Zaczynałam od planu 6tygodniowego [zrobionego w 3]. W tym tygodniu pierwszy raz przebiegłam swoje 30 minut [absolutnie NIGDY nie przebiegłam tyle ciągiem!], a w kolejnych dniach jeszcze 2 razy udało mi się ten wyczyn powtórzyć. Mogę powiedzieć więcej, bieganie [chociaż powolne] sprawia mi wiele radości.
Przeczytałam w swoim życiu wiele książek o bieganiu, treningach, itp, ale nic nie motywuje i nie zachęca jak samo bieganie
Pozdrawiam
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 23 kwie 2013, 13:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Biegam od kwietnia i jak już kiedyś pisałem udało mi się przebiec 30 minut bez przerwy. Cel osiągnięty. Jednak bieg wkręcił i od tego tygodnia zaczynam przygotowania do 10km.
Plan jest taki http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=19&id=431
Chciałbym trochę rad od Was, na co zwrócić uwagę itp itd. Widzę, że większość piszę o swoich wymiarach to również napiszę może coś więcej Wam to da i rady będą celniejsze. 30 lat, 145kg, 188cm
Z góry dzięki i pozdrawiam.
Plan jest taki http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=19&id=431
Chciałbym trochę rad od Was, na co zwrócić uwagę itp itd. Widzę, że większość piszę o swoich wymiarach to również napiszę może coś więcej Wam to da i rady będą celniejsze. 30 lat, 145kg, 188cm
Z góry dzięki i pozdrawiam.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Jedyna uwaga jest taka, że potrzebna jest wytrwałość.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 09 cze 2013, 21:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Opole
Odnośnie tytułu wątku... Mam problem właśnie z tym "co dalej". Generalnie biegaczka ze mnie początkowa. Mój staż to jakieś dwa miesiące. Jeżeli natomiast chodzi o wysiłek fizyczny, to z przerwą oczywiście na dwie ciąże staż mam tak raczej kilkunastoletni, a w pewnym okresie dość wyczynowy. Zdecydowałam się biegać, bo przy dwójce maluchów, ciężko mi idzie z dostosowaniem się do godzin zajęć, a biegam - kiedy mogę, czyli głównie wieczorem.
I chyba w tym bieganiu się zacięłam... Wyrabiam tak około 6 km/35 minut. I nie mogę ruszyć do przodu. Te 30 - 35 minut przebiegam bez większych problemów. Wiadomo jak jest, raz lepiej, raz gorzej, ale bieg w zasadzie jest ciągły. Tylko po tych 30 minutach (może to zabrzmi dziwnie) - nie mam siły na więcej, a bym chciała mieć...
I nie wiem, co z tym fantem zrobić?
Czy przejść do marszu, a potem jeszcze popróbować te kilka minut (choć nie ukrywam, że po marszu ciężko mi się zaczyna od nowa), czy dodawać sobie po tą minutę, czy może najpierw się oswoić ze sobą, a dopiero potem ruszyć dalej?
I chyba w tym bieganiu się zacięłam... Wyrabiam tak około 6 km/35 minut. I nie mogę ruszyć do przodu. Te 30 - 35 minut przebiegam bez większych problemów. Wiadomo jak jest, raz lepiej, raz gorzej, ale bieg w zasadzie jest ciągły. Tylko po tych 30 minutach (może to zabrzmi dziwnie) - nie mam siły na więcej, a bym chciała mieć...
I nie wiem, co z tym fantem zrobić?
Czy przejść do marszu, a potem jeszcze popróbować te kilka minut (choć nie ukrywam, że po marszu ciężko mi się zaczyna od nowa), czy dodawać sobie po tą minutę, czy może najpierw się oswoić ze sobą, a dopiero potem ruszyć dalej?
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Sugeruję Ci po tych 30 minutach zrobienie 8-10 przebieżek, czyli 20 sekundowych odcinków. Bieganych szybko ale z rezerwą (tak, ze gdybyś się ścigała to bylabyś w stanie utrzymać to tempo przez 90 -120 sekund ale tutaj masz tylko 20 sekund). I po każdej przebieżce - przerwa, tak długa ile potrzebujesz na to, żeby kolejna była równe dobra jakościowo. Wyobrażaj sobie na tej przebieżce, że jesteś "lampartem" który biegiem szybko, ładnie i na luzie. Pierwsze dwie przebieżki rób z większą rezerwą, spokojniej.
Reasumując:
30 minut spokojnie
zatrzymujesz się, lekkie rozciągania i potem:
8x10 x 20 s przebieżka w przerwach na pełnym odpoczynku w marszu, czyli np powoli idziesz do miejsca z którego zaczynałaś przebieżkę
Reasumując:
30 minut spokojnie
zatrzymujesz się, lekkie rozciągania i potem:
8x10 x 20 s przebieżka w przerwach na pełnym odpoczynku w marszu, czyli np powoli idziesz do miejsca z którego zaczynałaś przebieżkę
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 09 cze 2013, 21:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Opole
Dziękuję... wydaje się całkiem wykonalne
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 11
- Rejestracja: 12 wrz 2012, 11:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
cześć,
Biegam od dwóch miesięcy po zimowej przerwie.
Biegam już po 35 minut 3 razy w tygodniu. Zamierzam stopniowo dojść do 45 minut, następnie do godziny wydłużając bieg o 2,3 minuty tygodniowo.
Chciałam podpytać o te przebieżki.. bo czytam, ale nie bardzo rozumiem. Nie robiłam tego do tej pory.
Czy aktualnie przebieżki powinnam zacząć po 20 minutach raz w tygodniu? ile tych przebieżek - ile czasu dobrego biegu? ten odpoczynek między przebieżkami to ma być spokojny spacer czy marsz?
Ja widzę to tak : po 20 minutach biegu 2 minuty marszu, następnie przebieżka 30 sekund, znów marsz 2 minuty, kolejna przebieżka - i tak 4 razy. Może tak być?
I jeszcze jedno zapytanie - o stojącą w miejscu wagę. Naprawdę się dziwię, że taka osoba jak ja, która bardzo mało się ruszała zaczęła biegać a waga się waha (skacze 1-2kg), ale nie chce pójść w dół. Czytałam o tym, że potrzeba na to trochę czasu więc cierpliwie czekam.
Staram się zdrowo odżywiać, nie jeść późno, jeść często, pić dużo wody. Oprócz biegania zamierzam jeszcze chodzić częściej na basen oraz pójść chociaż raz w tygodniu na fitness.
Ciało się zmieniło. Stało się bardziej ubite, z czego jestem bardzo zadowolona, ale z obwodów również nic się nie ruszyło (może po nie całym 1 centymetrze). Proszę o jakieś wskazówki.
wzrost : 169cm, waga : 63kg
Biegam od dwóch miesięcy po zimowej przerwie.
Biegam już po 35 minut 3 razy w tygodniu. Zamierzam stopniowo dojść do 45 minut, następnie do godziny wydłużając bieg o 2,3 minuty tygodniowo.
Chciałam podpytać o te przebieżki.. bo czytam, ale nie bardzo rozumiem. Nie robiłam tego do tej pory.
Czy aktualnie przebieżki powinnam zacząć po 20 minutach raz w tygodniu? ile tych przebieżek - ile czasu dobrego biegu? ten odpoczynek między przebieżkami to ma być spokojny spacer czy marsz?
Ja widzę to tak : po 20 minutach biegu 2 minuty marszu, następnie przebieżka 30 sekund, znów marsz 2 minuty, kolejna przebieżka - i tak 4 razy. Może tak być?
I jeszcze jedno zapytanie - o stojącą w miejscu wagę. Naprawdę się dziwię, że taka osoba jak ja, która bardzo mało się ruszała zaczęła biegać a waga się waha (skacze 1-2kg), ale nie chce pójść w dół. Czytałam o tym, że potrzeba na to trochę czasu więc cierpliwie czekam.
Staram się zdrowo odżywiać, nie jeść późno, jeść często, pić dużo wody. Oprócz biegania zamierzam jeszcze chodzić częściej na basen oraz pójść chociaż raz w tygodniu na fitness.
Ciało się zmieniło. Stało się bardziej ubite, z czego jestem bardzo zadowolona, ale z obwodów również nic się nie ruszyło (może po nie całym 1 centymetrze). Proszę o jakieś wskazówki.
wzrost : 169cm, waga : 63kg
- P@weł
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1587
- Rejestracja: 27 gru 2011, 18:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
konwaliaa, gratki za postępy . Ideę przebieżek w skrócie wyjaśnił Adam powyżej. To ma być luźny bieg, nie na maxa, z rezerwą, ale technicznie ładny - jakbyś przez te 20 sek. miała biec w tak, jakby Ci się marzyło w całym biegu, angażujesz całą siebie, czyli i nogi, i ręce, ale nie na złamanie karku..Startujesz spokojniej i przyspieszasz, biodra do przodu, kolana wyżej. Te 20' to ja sobie najczęściej po prostu wyliczałem w głowie "do dwudziestu". Potem przechodzisz do marszu i odpoczywasz. Tak, jak Adam napisał - tyle, ile Ci potrzeba, by kolejną próbę zrobić z podobną jakością.
Co do wagi - pocieszę Cię, to sprawa indywidualna, zależna od tego co jesz, czyli bilansu energetycznego, ale tez od metabolizmu własnego. Ja biegam półtora roku i w stosunku do wagi wyjściowej zrzuciłem 3-4kg, ale też nie stosuję diet, jem normalnie dość lekką kuchnię. Prócz biegania mam od zawsze co tydzień 1.5h koszykówki i obecnie godzinę siłowni. Biegam 3x tyg. x 10-12km spokojnym tempem 5:30-6:00. Musisz pamiętać, że nabierasz z bieganiem tkanki mięśniowej, a ona waży. Sama zresztą stwierdziłaś, że ciało masz bardziej ubite . Ja schudłem, wiem to po ciuchach, musiałem kupować nowe dżinsy, bo w pasie poleciało w dół, a na wadze szału nie ma
Co do wagi - pocieszę Cię, to sprawa indywidualna, zależna od tego co jesz, czyli bilansu energetycznego, ale tez od metabolizmu własnego. Ja biegam półtora roku i w stosunku do wagi wyjściowej zrzuciłem 3-4kg, ale też nie stosuję diet, jem normalnie dość lekką kuchnię. Prócz biegania mam od zawsze co tydzień 1.5h koszykówki i obecnie godzinę siłowni. Biegam 3x tyg. x 10-12km spokojnym tempem 5:30-6:00. Musisz pamiętać, że nabierasz z bieganiem tkanki mięśniowej, a ona waży. Sama zresztą stwierdziłaś, że ciało masz bardziej ubite . Ja schudłem, wiem to po ciuchach, musiałem kupować nowe dżinsy, bo w pasie poleciało w dół, a na wadze szału nie ma
P@weł...
Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu
Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte
Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu
Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte
Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 16 cze 2013, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam, chcę się przedstawić - pierwszy raz na forum. Mam na imię Monika i jestem panią w "średnim wieku", rocznik 71, dzieciatą. Zaczęłam biegać w kwietniu, więc prawie 2 miesiące regularnych treningów za mną. Wbrew wielu artykułom, które czytałam między innymi na bieganie.pl, biegam CODZIENNIE. Robię to z prostej przyczyny, mianowicie wielokrotnie w życiu rozpoczynałam bieganie, niestety zawsze było to 3-4 x w tygodniu i bardzo szybko stawało się 2 x w tygodniu, a potem z różnych przyczyn 1 x w tygodniu aż do stopniowego, szybkiego, zaniku. Dlatego tym razem nie daję sobie żadnych szans na wycofanie, jeśli któregoś dnia nie biegam to z przyczyn rzeczywiście niezależnych od mojego lenia wewnętrznego. Robię to rano, przed pracą, przed śniadaniem, po wypiciu 0,5 l wody. No i teraz do meritum. Bez przerwy biegnę max 42 - 43 minuty i jest to ok 4,7 - 5 km (za pierwszym razem było to ok. 100 m...). Jestem z siebie bardzo dumna, ale... no właśnie, pojawiło się takie ALE. Ostatnio przestają mnie cieszyć treningi, mam wrażenie, że w ostatnim tygodniu, nawet 10 dniach, znacznie szybciej się męczę niż wcześniej, a i czas biegnięcia ciurkiem się skrócił. W pewnym momencie zaczynam czuć okropne zmęczenie, nogi od kolan w dół robią się ciężkie jak z kamienia, jakbym biegła po klejącym asfalcie. O co chodzi? Nie chcę żeby to się stało dla mnie męczarnią, ale też nie chcę robić przerwy, bo mam już doświadczenie czym to się skończy. A w maju było tak przyjemnie rano biec po pustej Warszawie!
Jeszcze jedno, mam tętno spoczynkowe mierzone k. południa ok 85/min. Nie za duże? Od czego to zależy?
Jeszcze jedno, mam tętno spoczynkowe mierzone k. południa ok 85/min. Nie za duże? Od czego to zależy?