23.05.2013
"Technikalia" czyli rozważania amatora...
Miałem dzisiaj okazję spędzić trochę czasu na duperelach i tak przesiedziałem z 2-3h na przeglądaniu filmików na utubie, przyrównując technikę różnych biegaczy do swojej. Zamieszczę sobie tutaj kilka swoich spostrzeżeń. Tu nie będzie nic odkrywczego, ale niektóre rzeczy lepiej zobaczyć niż przeczytać.
Oglądając "próbki" biegaczy z wydajniejszą techniką - zarówno amatorów jak i zawodowców - zauważyłem kilka cech wspólnych.
Wyszczególnijmy te cechy:
1. Najbardziej popularne - lądowanie na przedzie stopy.
2. "Luźna góra" i praca rąk, która nie lata na boki i nie zaburza ruchu do przodu.
3. Sam krok nie jest wcale taki długi. Stopa styka się z podłożem niewiele dalej od bioder.
4. Moim zdaniem najważniejsze: Prosta, delikatnie wypięta do przodu sylwetka na wysokości klaty.
I teraz tak, dzisiaj wszyscy chcemy biegać ze śródstopia, a same firmy mówią nam, że aby poprawić technikę wystarczy kupić sobie np coś takiego:
Mi to trochę śmierdzi. Wyczuwam tutaj po prostu lekką przesadę i zwyczajną chęć sprzedania nam czegoś, co jest ubrane w jakąś tam modną ideologię.
Tak sobie patrzę na te filmiki i sobie tak myślę... Wydaje mi się, że te porządane przez wszystkich lądowanie jest jedynie skutkiem samej sylwetki, a nie na odwrót. Co mam na myśli: Jeżeli mamy delikwenta, który jest zgarbiony, bo ma na tyle słaby korpus/plecy czy cholera wie co jeszcze, to po założeniu jakichś hardcorowych minimali/zdjęciu butów nic się nie zmieni, przyczyna nie zostanie zniwelowana, czyli nadal będzie się łamać i pozostanie zgarbiony. Ciało nie będzie nadążać za nogami, będzie gdzieś z tyłu, a przesunięty środek ciężkości sprawi, że energia z nogi wybijającej się (tylniej) będzie kierowana nie do przodu, a w górę = marnujemy energię i jesteśmy bardziej narażeni na mikrourazy przez mocniejsze uderzenie o ziemię.
Spójrzta:
Jeżeli ktoś się nasłuchał tego wszystkiego odnośnie poprawności lądowania na przedzie stopy, a jest stosunkowo świeży w zabawie w bieganie, to może dojść do wniosku, że należy biegać tak:
Co z tego, że generowaną przez siebie energię kieruję w powietrze, skoro przecież ląduję poprawnie na śródstopiu
![ehh :lalala:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
To oczywiście hiperbola, ale mam wrażenie, że firmy żerując na modzie minimalizmu sprzedają początkującym amatorom taki obrazek. Kiedy wystrugałem sobie zenki, to przerabiałem coś podobnego. Prowadziłem nogę na oczekiwane lądowanie i zamiast biegać, to sobie podskakiwałem jak 11 letnia dziewczynka zbierająca kwiatki na łące. Ale lądowałem przecież na śródstopiu, nie? Jestem Haile!
A zaczynałem z takiego poziomu (filmik z czerwca 2012):
Samo lądowanie to jest tylko skutek poprawnie ułożonej sylwetki. Jak teraz odkopałem sobie ten filmik, to od razu zidentyfikowałem problem w tamtej postawie. Problemem nie jest samo lądowanie, ale cofnięta dupa i zgarbienie. Samo założenie zenków nie sprawiło, że obudził się we mnie zew przodków i chęć ścigania jakiejś gazeli w nienaganny technicznie sposób. Moje problemy pozostały niezmienne.
A teraz spójrzmy jak to wygląda po 8 miesiącach systematycznego robienia ćwiczeń core, ogólnorozwojówk i zejścia z człapania objętości:
Oczywiście samo porównanie nie jest zbytnio obiektywne, bo tutaj mamy przebieżki, a tam dawne tempo Easy, ale jednak... Nie mówię też, że teraz jest jakoś bosko, ale na pierwszy rzut oka widać, że te ćwiczenia nie poszły na marne. Udało mi się wzmocnić korpus i wyeliminować chociażby te zgarbienie. Moje spostrzeżenie odnośnie aktualnej techniki jest takie, że nie jestem w stanie przez dłuższy okres czasu utrzymać górę delikatnie skierowaną do przodu - nie wyrabiają korpus i plecy - i w przypadku szybszego tempa (w tym przypadku przebieżek), ciało zostaje w tyle, nie nadąża za nogami i środek ciężkości jest nie tam, gdzie być powinien, a to z kolei sprawia, że sypie się cała reszta, tj lądowanie i wybicie.
Wyrobiłem sobie takie zdanko na podstawie kilku filmików, ale te dwa są chyba najdobitniejsze:
Pierwszy ukazuje świetne porównanie dwóch bardzo szybkich semi-amatorów (32min/10k) + jednego gościa na poziomie 37min/10k.
Kolejny filmik. Tutaj mamy np gościa od średnich dystansów, ale jego technika jest spójna z techniką biegacza w fioletowej koszulce z pierwszego filmiku:
Udaje mu się biec "poprawnie" nawet w jakichś obudowanych butach. Czemu? Przecież nie ma minimali. Udaje mu się to, bo jest dobrze ogólnie rozwinięty, nie ma jakichś naleciałości po 20latach siedzenia przy biurku. Kwitując: Uważam, że jeżeli ktoś chce nauczyć się biegać poprawnie, to niestety, ale kupno pigułki w postaci minimali niewiele tutaj pomoże. Główną poprawę zauważycie nie po zdjęciu butów i biegania na boso, a po wzmocnieniu tych partii ciała, które są zardzewiałe. Nawet jeżeli po zdjęciu butów zaczniecie lądować na wymarzonym śródstopiu (przez jakiś czas), to potencjalna przyczyna, która doprowadziła nas do biegania "brzydko" pozostanie niewzruszona. Nadal będziemy zgarbionymi troglodytami, ale w małpich butach:
Ja specem od techniki oczywiście nie jestem, kaleczę ją jak większość amatorów, ale jakieś tam zapatrywania na swoją postawę podczas biegu jednak mam.
Trening dopiero będzie - zedytuję wpis.
--------------------------------------------------------------------------
![Obrazek](http://www.bieganie.pl/img/blogi/blog_pogoda.png)
Start: Godzina 21:00, 10°C, mokro.
40min E (4:40min/km)
Łądczny dystans:
8,6KM
Ahoj