radslo1 pisze:Każdy rozsądny plan zawiera wstępne warunki czyli dla kogo jest dedykowany. Jest przeważnie napisane, że plan jest dla tych, którzy biegają już jakiś czas i są w stanie przebiec swobodnie np. 10 km. Jeśli nie spełniasz warunków to najpierw osiągnij pewien pułap i dopiero wróć do planu.
Niestety plany i opisy swoje a ludzie swoje. Zobaczcie ile się ostatnio wątków w stylu "mam 17 lat da radę maraton przebiec?"
idac tym tropem nie powinnam porywac sie na niektore wyniki wiekszosc planow jest nie dla mnie, a przeciez nie jestem jakims wyjatkiem. potratkujmy te "warunki/opisy" jako wytyczne ale nie wymog
maly89 pisze:Otwórz sobie pierwszy lepszy plan treningowy, albo książki Panów: Danielsa czy Skarżyńskiego. A następnie na podstawie tego co tam zobaczysz sam sobie ustal. Ja najdłuższe wybieganie robiłem na 7 tygodni przed 34. Maratonem Warszawskim. Przebiegłem wtedy nieco ponad 40 kilometrów. Ale czy to dobry dystans i moment na jego pokonanie? To już zależy od biegacza. Mi to odpowiadało.
w treningu do dajmy na to setki bieglbys na 7 tygodni przed 90km?
Szczerze? Jeżeli kiedyś zdecyduję się na bieg na dystansie 100km to stanę na starcie mając chociaż jeden trening na takim dystansie. Ot po prostu - ten typ tak ma Oczywiście to tylko moje podejście i nikogo do tego nie namawiam
wieslaws60 pisze:Trzy niedziele w miesiącu biegam po 21 km, a czwartą 30 - 35 km, oczywiście przed startem w maratonie zmniejszam dystans. Ciekawe co o tym sądzicie.
Odpowiadając Naczelnemu "jak ci się to przekłada na wyniki" to chyba jednak jest dobry sposób na trenowanie, bo w tym roku każdy bieg to życiówka w półmaratonie nadrobiłem 8 min, a w maratonie 20 min (z 3:54 na 3:34) w biegach na 5 km i na 10 km też są wyraźne postępy.
żeby każdy miał pogląd, że różnie organizmy reagują to napisze
w końcówce stycznia kontuzja, nie biagałem do połowy kwietnia
od połowy kwietnia co drugi dzień po 6km, średnio jedentydzień 19-20km, następny 25-26km, i tak do teraz
easy, interwały, easy, tempo bez długich wybiegań, każdy bieg 6-7km, wczoraj miałem półmaraton z kosmicznie trudną trasą z mega ilością podbiegów długich i stromych (długich na 1km)
czas 1.32.36 przy praktycznie braku treningu objętościowego, zero zmęczenia, zero kryzysu, jedynie łydki od podbiegów troche czułem... więc w sumie jakoś się da w niektórych przypadkach
żeby każdy miał pogląd, że różnie organizmy reagują to napisze
w końcówce stycznia kontuzja, nie biagałem do połowy kwietnia
od połowy kwietnia co drugi dzień po 6km, średnio jedentydzień 19-20km, następny 25-26km, i tak do teraz
easy, interwały, easy, tempo bez długich wybiegań, każdy bieg 6-7km, wczoraj miałem półmaraton z kosmicznie trudną trasą z mega ilością podbiegów długich i stromych (długich na 1km)
czas 1.32.36 przy praktycznie braku treningu objętościowego, zero zmęczenia, zero kryzysu, jedynie łydki od podbiegów troche czułem... więc w sumie jakoś się da w niektórych przypadkach
Ja biegałem głównie 10 km czy to na treningach czy tow konkursach, zaledwie 4 razy przebiegłem 20 km, a ostatni raz miesiąc przed startem. Ubiegłem 3:46 ale oczywiście z minimalną rezerwą z racji, że to był debiut - nawierzchnia gruntowa/kocie łby, oczywiście kilka razy maszerowałem. Naprawdę niewiele trzeba.
rbk17 pisze:Ja biegałem głównie 10 km czy to na treningach czy tow konkursach, zaledwie 4 razy przebiegłem 20 km, a ostatni raz miesiąc przed startem. Ubiegłem 3:46 ale oczywiście z minimalną rezerwą z racji, że to był debiut - nawierzchnia gruntowa/kocie łby, oczywiście kilka razy maszerowałem. Naprawdę niewiele trzeba.
Nie ma się czym chwalić, z twojej dychy to wynik naprawdę beznadziejny, on świadczy tylko o zupełnym braku przygotowania do biegania maratonu i jak dla mnie to jest takie biec by przebiec - z biegania dychy koło 40 minut bieganie maratonu powyżej 3,20 świadczy o słabym przygotowaniu a wypisywanie takich rzeczy to jak chwalenie się ucznie, że się do klasówki nie przygotował i dostał aż 2+ z testu.