
Heh, Rolli, Ty strasznie wyczynowo do tego wszystkiego podchodzisz jednak. Jasne, że lepsze wyniki osiągnę na pełnej regeneracji, eleganckim tartanie, rywalizując z innymi, trenując wcześniej pod kilometr, w bezwietrzny dzień, w kolcach,... Nie o to chodzi. Chcę się zmierzyć sam ze sobą i sprawdzić, ile mogę wycisnąć z kilometra. Biegam dla biegania, a motywacją są wyniki - czasem piszę, że biegam dla wyników, ale to tylko skrót myślowy od pierwszej części tego zdania. Jestem amatorem, chcę dojść do poziomu, w którym będę bardzo dobrym amatorem, ale nic więcej.
W każdym razie to co piszesz jest prawdą, ale i tak nie umniejsza chęci sprawdzenia się na kilometr i obejrzenia postępów w stosunku do 3:59 sprzed wieków.
To zdanie jest trochę niefajne. Nie umiem biegać szybko? W skali świata, Polski, Krakowa - na pewno nie umiem. W skali mojej szkoły, mojego bloku, mnie samego - jasne, że umiem. Czym jest szybko? Gdzie jest wolno, a gdzie szybko? Czemu miałbym nie biegać szybko, skoro jestem w stanie to robić - jeśli za szybko przyjmiemy prędkość, która dla mnie jest szybka? Wchodzę trochę w rozważania filozoficzne, więc może nie będę kontynuował, ale BARDZO nie podoba mi się podejście "nie trenowałeś szybkiego biegania - nie umiesz biegać szybko - nie próbuj biegać szybko". Zjednywanie biegania do szybkości tego biegania też nie jest najprzyjemniejsze.nie umiesz biegac szybko, bo tego nigdy nie trenowales
Co chciałem usłyszeć? Czy oprócz takiego "małego sprawdzianu" robić tego dnia coś jeszcze biegowego.