ZenGear mają raczej reputację butów średnio trwałych, o ile mnie pamięć nie myli nie są do kupienia w PL, więc pomyłka w rozmiarze będzie trochę kosztować

A teraz by ciebie dobić... przy wyborze ważny jest nie tylko spadek pomiędzy piętą i palcami, usztywnienia itp, ale również szerokość śródstopia

Jakiś czas temu miałem podobny dylemat co ty, choć faktycznie wtedy oferta była znacznie uboższa (vivobarefoot, vibram, merrell). Patrzać przez pryzmat swoich poszukiwań, raczej unikałbym kupowania butów typu "najtańsze z minimali jakie są na rynku". W ten sposób tylko stracisz więcej kasy, a jakość tych butów zazwyczaj wiele pozostawia do życzenia.
W Decathlonie nie ma butów, które wprost z półki nadają się do biegania minimalistycznego (Newfeel mają strasznie twardą podeszwę).
Jakimś rozwiązaniem jest to co proponowali koledzy powyżej, zabawa w tuning, i przeczekanie do jesieni, i wtedy kupno na przecenach butów z najwyższej półki. Jak nie masz zdolności, a masz odwagę (cywilną hehe) to zawsze moższesz trenować boso, a na jesieni j.w. Ta opcja ma swoje duże plusy związane z powolną i systematyczną nauką (powrotem) biegania naturalnego. Ma też swoje minusy - konieczność odpowiadania na setki pytań w stylu czy nie boisz się szkła, gwoździ, psich kup, no i czy to nie boli :-P
Innym rozwiązaniem jest kupienie butów takich, w których potencjalnie będziesz mógł chodzić na codzień. Takie rozwiązanie ma 2 duże plusy - daje możliwość kupna nieco droższych butów, bo zawsze w razie w, będziesz w nich normalnie chodził, a nie tylko biegał, oraz fakt, że w ten sposób przyzwyczaisz nogi/ciało do zupełnie innej biomechaniki. To zaprocentuje w przyszłości np. brakiem problemów z Achillesem, czy śródstopiem. Zasada jest taka, że im więcej będziesz czasu spędzał w butach o zerowym spadku, i braku wsparcia dla śródstpoia tym szybciej twoja stopa się zaadaptuje do nowych warunków ruchu.
Ja przykładowo pierwszą parę minimali kupiłem nie do biegania, a do chodzenia - były to Lems (dawniej Leming, a jeszcze dawniej Stem) - które z powodzeniem używałem jako buty które dawały odpoczynek stopom po bosym bieganiu. Lems mają około 8mm amoryzacji, wynikającej z 5mm podeszwy z aerogumy i 3mm wkładki (tą można wyjąć).
Z myślą o bieganiu zimowym, znacznie później, kupiełm Sockwa (bez amortyzacji).
Obie pary używam na codzień jak muszę mieć na nogach buty, np. w Sockwach świetnie się prowadzi auto, a w Lems służa jako typowe buty sportowo-turystyczne (jak nie pada).
NB MT00 choć bardzo mi się podobaja, są dla mnie za wąskie - odzwyczaiłem się od butów które opinają silnie stopę. Vivobarefoot i Vibram są super, ale barierą była dla mnie cena, i brak pewności czy będę mógł VFF używać w pracy (są one jednak nieco bardziej nietypowe, jak VB, czy NB, czy Lems).