franklina pisze:a ja czytam Jurka i normalnie to co my robimy to jest jakis spacer a nie bieganie Facet ma krzepe,masakra jakas nieosiagalna dla normalnych,zwykłych ,szarych ludzi ja tam MOZE rzuce sie na półmaraton gdzies w poblizu ale za rok,o maratonie nie mysle.Za długo i nie na moje mozliwosci.
Dzisiaj tak zle mi sie biegało ze jak bede tak sie czuła na Europejskim to zejde z trasy i tyle psychicznie porazka a co za tym idzie :na fizycznosc mi sie położylo i do dupy było.
SPOKOJNYCH SWIAT DLA FORUMOWICZÓW I ZAGLADAJACYCH.NIE OBŻERAC SIE ZA BARDZO!!!
Też czasami wychodzę i z jakiegoś powodu, po prostu "się nie biegnie".
Miałam tak też przed biegiem w Sopocie- to już jest dramat po prostu jak człowiek chciałby akurat się spiąć na maxa a ciało mówi- "goń się, dziś nie robię" i odstawia puls w kosmos, jęzor do kolan, nogi z ołowiu.
Ale jak ja tam nie zeszłam z tego piachu z płaczem, to i Ty nie zejdziesz z dychy.
Najgorsze że nie umiem uchwycić zależnosci, co takie stany z nagła powoduje. Może to nasze babskie hormony po prostu? U mnie też mocno miesza meteopatia. Im jestem starsza tym gorzej mi daje w kość. :/
to może pierwszy półmaraton też jakoś razem pobiegniemy- ja tak wstępnie planuję w przyszłym roku jak już będzie ciepło ale jeszcze nie letnie upały.
Ale to tak wstepnie, tak naprawdę to u mnie może być tak, że mi co strzeli do łba i podejmę decyzję jak zwykle. Czyli natychmiast po wymyśleniu, żeby nie było czasu na przemyślenia.
GRATKI Z 200!
To co z tej okazji, winko rozpijamy? ))
Już po święconce, to można. :-P
Dżarek super!