Chudy z duzym brzuchem - cel zrzucenie brzucha

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
kawo
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 212
Rejestracja: 29 gru 2012, 18:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

saper pisze:Patrzac na Twoje zdjecia wcale nie sadze ze jestes chudy (czy tez przerazliwie chudy) na klacie czy na rekach. Jestes normalnie w miare rownomiernie (standardowo) otluszczony i faktycznie miesni pewnie jest tam niewiele.

Jak mi kalkulatory pokazuja ... Twoje dzienne zapotrzebowanie to jakies 2000 kcal. Tniesz 500 i zostaje Ci 1500. Strona www.tabele-kalorii.pl

I jedziesz tak rok dwa i bedziesz szczuply i wyrzezbiony, slowem piekny :-)

PS. Jak Ci sie za kilka miesiecy skonczy tluszcz to zwieksz ilosc kalorii w diecie !
Ja sobie też wszedłem na te kalorie pl i na kalkulator aktywności życiowej, żeby sprawdzić ile mój organizm potrzebuje kalorii i wyszło mi, że na średniejaktywności to ok. 3100... JA pytam teraz: czy jako osoba pracująca przy biurku, choć bardzo intensywnie intelektualnie, czasem wręcz się pod czachą gotuje i biegając co 2 dni po 50-60 minut z prędkością 7,40-8,00 minut na godzinę mogę o sobie powiedzieć, że jestem osobą o średniej aktywności fizycznej? Bo niska aktywność to chyba jak się nic nie robi tylko żyje? Ja w pracy, mimo że to praca biurowa to jednak aktywna, czasem nie ma czasu wyjśc do toalety. Wszystko w biegu;)
PKO
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No bez przesady, to jest cały czas bardzo NISKA aktywność fizyczna.

Pewnie że byłoby jeszcze gorzej bez biegania, ale to nadal bardzo mało.
kawo
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 212
Rejestracja: 29 gru 2012, 18:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

cava pisze:No bez przesady, to jest cały czas bardzo NISKA aktywność fizyczna.

Pewnie że byłoby jeszcze gorzej bez biegania, ale to nadal bardzo mało.
to co robić, żeby mieć choć średnią aktywność? Bo wysoka to chyba tylko wyczyn tak?
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

kawo pisze:
cava pisze:No bez przesady, to jest cały czas bardzo NISKA aktywność fizyczna.

Pewnie że byłoby jeszcze gorzej bez biegania, ale to nadal bardzo mało.
to co robić, żeby mieć choć średnią aktywność? Bo wysoka to chyba tylko wyczyn tak?

Chociażby pracować fizycznie albo uprawiać więcej sportu :) Jeżeli poruszasz się przez 3 godzinki w tygodniu to nie znaczy, że powinieneś zwiększyć zapotrzebowanie kaloryczne o kilkaset kalorii dziennie (tyle pewnie wynosi różnica między niską i średnią aktywnością) :)
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

kawo pisze:
cava pisze:No bez przesady, to jest cały czas bardzo NISKA aktywność fizyczna.

Pewnie że byłoby jeszcze gorzej bez biegania, ale to nadal bardzo mało.
to co robić, żeby mieć choć średnią aktywność? Bo wysoka to chyba tylko wyczyn tak?
Wyczynowa aktywność sportowa, to jest w ogóle poza takimi testami- to są testy dla nas- szaraczków.

Przeliczyłam tak na oko ile spalasz biegając 3 razy w tygodniu po 40-50 minut i mi wyszło ze jakieś 1260 kalorii TYGODNIOWO.
1 obiad i to wcale nie jakiś mega wypaśny i bez deseru raczej.
A żeby wypalić 1 kg tłuszczu potrzeba UJEMNEGO bilansu kalorycznego na dobrze ponad 7000 kalorii.
saper
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 631
Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

kawo pisze:Ja sobie też wszedłem na te kalorie pl i na kalkulator aktywności życiowej, żeby sprawdzić ile mój organizm potrzebuje kalorii i wyszło mi, że na średniejaktywności to ok. 3100... JA pytam teraz: czy jako osoba pracująca przy biurku, choć bardzo intensywnie intelektualnie, czasem wręcz się pod czachą gotuje i biegając co 2 dni po 50-60 minut z prędkością 7,40-8,00 minut na godzinę mogę o sobie powiedzieć, że jestem osobą o średniej aktywności fizycznej? Bo niska aktywność to chyba jak się nic nie robi tylko żyje? Ja w pracy, mimo że to praca biurowa to jednak aktywna, czasem nie ma czasu wyjśc do toalety. Wszystko w biegu;)
Praca biurowa to niska aktywność jakbyś intensywnie nie myślał :-)

Ja jestem zwolennikiem tego aby niedoszacować swoje zapotrzebowanie i jeść mniej i schudnąć trochę szybciej, niż żeby je przesacować jeść zbyt dużo i pisać na forum posty "Przestrzegam diety a nie chudne".

Podam na swoim przykładzie. Gdy zacząłem redukcję z liczeniem kalorii to wstukałem w kalkulator M/185cm/85kg/40lat (najniższa intensywność) - wyrzuciło mi wtedy 2300 kcal. Sa w sieci różne kalkulatory i wyciągnąłem z nich jakąś tam średnią raczej w dół dla bezpieczeństwa. Z tego ściąłem 500 kcal i te 1800 było moją górną granicą. Zazwyczaj jadłem 1600 - 1800 kcal. Jak wywaliłem słodycze większość węgli i zostawiłem owsianke warzywa mięso jajka jakiś owoc i twaróg na wieczór to po 2-3 dniach przyzwyczaiłem się i przestałem być głodny w sumie. W dni biegowe pozwalałem sobie na nieco więcej ... ale tylko jakieś 300-400 kcal więcej gdy np przebiegałem 10km - czyli spaliłem ok 800 kcal. W końcu po to biegam żeby też spalać a nie po to żeby zaraz wszystko uzupełnić. Spadało ok 2 kg na miesiąc co oznacza że moje obliczenia były w miarę trafne.

Gdy teraz wrzucam w ten kalkulator swoje dane na www.tabele-kalorii.pl to pokazuje mi 2600 kcal (sporo pokazuje ten kalkulator). Dla Twoich danych (M/171/77/34) pokazuje 2400 - czyli 200 kcal mniej niż mi. Przyjmij więc 200 mniej niż ja - czyli nie więcej niż 1600 kcal. Ja dodatkowo miałem jednak więcej mięśni a mięśnie dodatkowo spalają. Więc to 1600 kcal nie wydaj mi się wcale zbyt mało. Do tego 40kcal za każdy przebiegnięty 1 km.

Mały89 ... mistrz odchudzania ... ciął jeszcze ostrzej ... 800-1000 kcal dziennie o ile pamiętam ... i dał rady.
kawo
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 212
Rejestracja: 29 gru 2012, 18:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

cava pisze:
kawo pisze:
cava pisze:No bez przesady, to jest cały czas bardzo NISKA aktywność fizyczna.

Pewnie że byłoby jeszcze gorzej bez biegania, ale to nadal bardzo mało.
to co robić, żeby mieć choć średnią aktywność? Bo wysoka to chyba tylko wyczyn tak?
Wyczynowa aktywność sportowa, to jest w ogóle poza takimi testami- to są testy dla nas- szaraczków.

Przeliczyłam tak na oko ile spalasz biegając 3 razy w tygodniu po 40-50 minut i mi wyszło ze jakieś 1260 kalorii TYGODNIOWO.
1 obiad i to wcale nie jakiś mega wypaśny i bez deseru raczej.
A żeby wypalić 1 kg tłuszczu potrzeba UJEMNEGO bilansu kalorycznego na dobrze ponad 7000 kalorii.
no to coś t nie gra, bo ja odstawiając słodycze, których nie jadłem dużo i biegając, a reszta bez zmian, schudłem od 30.12.12 r. 4-5 kilo...
kawo
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 212
Rejestracja: 29 gru 2012, 18:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

saper pisze:
kawo pisze:Ja sobie też wszedłem na te kalorie pl i na kalkulator aktywności życiowej, żeby sprawdzić ile mój organizm potrzebuje kalorii i wyszło mi, że na średniejaktywności to ok. 3100... JA pytam teraz: czy jako osoba pracująca przy biurku, choć bardzo intensywnie intelektualnie, czasem wręcz się pod czachą gotuje i biegając co 2 dni po 50-60 minut z prędkością 7,40-8,00 minut na godzinę mogę o sobie powiedzieć, że jestem osobą o średniej aktywności fizycznej? Bo niska aktywność to chyba jak się nic nie robi tylko żyje? Ja w pracy, mimo że to praca biurowa to jednak aktywna, czasem nie ma czasu wyjśc do toalety. Wszystko w biegu;)
Praca biurowa to niska aktywność jakbyś intensywnie nie myślał :-)

Ja jestem zwolennikiem tego aby niedoszacować swoje zapotrzebowanie i jeść mniej i schudnąć trochę szybciej, niż żeby je przesacować jeść zbyt dużo i pisać na forum posty "Przestrzegam diety a nie chudne".

Podam na swoim przykładzie. Gdy zacząłem redukcję z liczeniem kalorii to wstukałem w kalkulator M/185cm/85kg/40lat (najniższa intensywność) - wyrzuciło mi wtedy 2300 kcal. Sa w sieci różne kalkulatory i wyciągnąłem z nich jakąś tam średnią raczej w dół dla bezpieczeństwa. Z tego ściąłem 500 kcal i te 1800 było moją górną granicą. Zazwyczaj jadłem 1600 - 1800 kcal. Jak wywaliłem słodycze większość węgli i zostawiłem owsianke warzywa mięso jajka jakiś owoc i twaróg na wieczór to po 2-3 dniach przyzwyczaiłem się i przestałem być głodny w sumie. W dni biegowe pozwalałem sobie na nieco więcej ... ale tylko jakieś 300-400 kcal więcej gdy np przebiegałem 10km - czyli spaliłem ok 800 kcal. W końcu po to biegam żeby też spalać a nie po to żeby zaraz wszystko uzupełnić. Spadało ok 2 kg na miesiąc co oznacza że moje obliczenia były w miarę trafne.

Gdy teraz wrzucam w ten kalkulator swoje dane na www.tabele-kalorii.pl to pokazuje mi 2600 kcal (sporo pokazuje ten kalkulator). Dla Twoich danych (M/171/77/34) pokazuje 2400 - czyli 200 kcal mniej niż mi. Przyjmij więc 200 mniej niż ja - czyli nie więcej niż 1600 kcal. Ja dodatkowo miałem jednak więcej mięśni a mięśnie dodatkowo spalają. Więc to 1600 kcal nie wydaj mi się wcale zbyt mało. Do tego 40kcal za każdy przebiegnięty 1 km.

Mały89 ... mistrz odchudzania ... ciął jeszcze ostrzej ... 800-1000 kcal dziennie o ile pamiętam ... i dał rady.
u mnie jest M/176/83/35.

A cod o pracy biurowej i jej "energochłonności" to polemizowałbym czy ona nie potrafi czasem bardziej człowiek wmęczyć fizycznie niż jakieś tam dłubanie wnosie w ramach prac fizycznych. Wiem co mówie, czasem po pracy nie mam sił wrócić do domu tak jestem wypluty.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

No owszem, bo teoria bilansu kalorycznego ma sporo czarnych dziur ;). Prawie nigdy nie jest tak że tworząc niedobór 7000kcal chudnie się o ten kilogram. Niekiedy chudnie się znacznie wcześniej, niekiedy waga stoi mimo sporego niedoboru. Każdy zna ludzi jedzących ile chcą i nie tyjących. Susły w okresie zbieranie zapasów na sen zimowy tyją nawet na głodowych racjach żywności. Itp itd. Waga nie do końca zależy od ilości przyjmowanych kalorii. Ale dla uproszczenia można tą teorię przyjmować :).
The faster you are, the slower life goes by.
saper
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 631
Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

kawo pisze: u mnie jest M/176/83/35.
a sorki, wziąłem parametry markx
kawo pisze:A cod o pracy biurowej i jej "energochłonności" to polemizowałbym czy ona nie potrafi czasem bardziej człowiek wmęczyć fizycznie niż jakieś tam dłubanie wnosie w ramach prac fizycznych. Wiem co mówie, czasem po pracy nie mam sił wrócić do domu tak jestem wypluty.
Popolemizować możemy, czemu nie :-). Ja rozumiem że po pracy biurowej można być padniętym, ale to jest raczej wyczerpanie psychiczne a nie fizyczne. Czyli wydatek energetyczny o wiele mniejszy. Miałem krótkie okresy w życiu gdzie pracowałem fizycznie i wiem jak można czuć się po dniówce na budowie ... to w ogóle nie ma porównania. Nie mówie o podpieraniu łopaty. Z drugiej strony jeśli Twoja praca "umysłowa" polega np. na tym, że latasz cały dzień z papierami po magazynie ... to robi się z tego jednak jakaś praca fizyczna - wręcz sport wytrzymałościowy może :-). Każdy musi to sam ocenić, w końcu to i tak jego biznes. Ale ty jak czytałem zrzuciłeś 5 kg od końca roku ... czyli jest ok ... tylko kontynuować skoro działa ! :-).
saper
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 631
Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

klosiu pisze:No owszem, bo teoria bilansu kalorycznego ma sporo czarnych dziur ;). Prawie nigdy nie jest tak że tworząc niedobór 7000kcal chudnie się o ten kilogram. Niekiedy chudnie się znacznie wcześniej, niekiedy waga stoi mimo sporego niedoboru. Każdy zna ludzi jedzących ile chcą i nie tyjących. Susły w okresie zbieranie zapasów na sen zimowy tyją nawet na głodowych racjach żywności. Itp itd. Waga nie do końca zależy od ilości przyjmowanych kalorii. Ale dla uproszczenia można tą teorię przyjmować :).
To, że ktoś je ogromne ilości i nie tyje jest dla mnie zrozumiałe. Po prostu jego organizm może nie wchłaniać nadmiaru pożywienia i go po prostu wydalać. Są też tacy ludzie którzy są ciągle w ruchu - nawet jak siedzą to im noga lata, przeciągają się, wstają, siadają chodzą ... tak mają. Pewnie oni spalają więcej niż ktoś kto potrafi spokojnie usiedzieć.

Ale to że ktoś nie je a tyje to juz jest dla mnie niezrozumiałe. Ze słońca przecież tej energii nie bierze. Jeśli robiliśmy to co dotychczas to i spalanie musi być podobne. Być może organizm zaczyna wysysać pożywienie "do ostatniej kalorii" ... wtedy trzeba pewnie jeszcze obciąć dostawy lub zwiększyć wydatek. Bilans energii to bilans energii .. musi się zgadzać więc musi działać :-)
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

kawo pisze:
A cod o pracy biurowej i jej "energochłonności" to polemizowałbym czy ona nie potrafi czasem bardziej człowiek wmęczyć fizycznie niż jakieś tam dłubanie wnosie w ramach prac fizycznych. Wiem co mówie, czasem po pracy nie mam sił wrócić do domu tak jestem wypluty.

Ale energochłonność, to nie to samo co ruch .
Ja też mam pracę biurową i czasami po pracy mam ze zmęczenia huk w głowie, ledwo lezę i głodna jestem jakbym jadła ostatnio przedwczoraj.
Ale to nie znaczy że byłam aktywna fizycznie. No żaden mięsień poza piwnym, Ci od siedzenia i myślenia nie urośnie, nie ma co się łudzić.


Ja nie widziałam kogoś kto jadłby bez umiary, wszytko w każdej ilości i nie tył.
To są na ogół mylące pozory, bo jakby zliczyć ogólny bilans kaloryczny to by wyszło że je wg. zapotrzebowania a obserwator albo tego nie widzi, albo nie wie ile dany typ się rusza, albo źle szacuje kaloryczność tego co on zjada.
Tylko jakaś choroba powodująca nieprzyswajanie mogłaby spowodować przelatywanie jedzenia przez człowieka.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

saper pisze:
klosiu pisze:No owszem, bo teoria bilansu kalorycznego ma sporo czarnych dziur ;). Prawie nigdy nie jest tak że tworząc niedobór 7000kcal chudnie się o ten kilogram. Niekiedy chudnie się znacznie wcześniej, niekiedy waga stoi mimo sporego niedoboru. Każdy zna ludzi jedzących ile chcą i nie tyjących. Susły w okresie zbieranie zapasów na sen zimowy tyją nawet na głodowych racjach żywności. Itp itd. Waga nie do końca zależy od ilości przyjmowanych kalorii. Ale dla uproszczenia można tą teorię przyjmować :).
To, że ktoś je ogromne ilości i nie tyje jest dla mnie zrozumiałe. Po prostu jego organizm może nie wchłaniać nadmiaru pożywienia i go po prostu wydalać. Są też tacy ludzie którzy są ciągle w ruchu - nawet jak siedzą to im noga lata, przeciągają się, wstają, siadają chodzą ... tak mają. Pewnie oni spalają więcej niż ktoś kto potrafi spokojnie usiedzieć.

Ale to że ktoś nie je a tyje to juz jest dla mnie niezrozumiałe. Ze słońca przecież tej energii nie bierze. Jeśli robiliśmy to co dotychczas to i spalanie musi być podobne. Być może organizm zaczyna wysysać pożywienie "do ostatniej kalorii" ... wtedy trzeba pewnie jeszcze obciąć dostawy lub zwiększyć wydatek. Bilans energii to bilans energii .. musi się zgadzać więc musi działać :-)
Na podstawie doświadczeń sa susłach czy tam wiewiórkach ziemnych ustalono, że jeśli nie są w stanie pozyskać kalorii z pożywienia, to zaczynają redukować masę mięśniową i narządy wewnętrzne, niekiedy bardzo znacznie. To logiczne - jeśli nie będą miały zapasów tłuszczu za wszelką cenę, to nie przeżyją zimy, więc pozyskują je nawet za cenę zniszczenia sporej części organizmu. Inaczej jedna chuda jesień wykończyłaby cały gatunek.
Tak samo ludzie jedzący dużo węgli potrafią tyć, a przynajmniej nie chudnąć mimo ograniczenia kalorii - wysoki poziom insuliny nie dopuszcza do znacznego zmniejszenia tkanki tłuszczowej, przekierowując do niej kalorie nawet wtedy, gdy ceną jest zniszczenie sporej części masy mięśniowej.
The faster you are, the slower life goes by.
saper
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 631
Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

Moze i klosiu masz racje. Mi trudno ocenic bo sie w sumie na tym nie znam. Wiem ze co artykol i co forumowicz to nowa teoria a ja nie mam wiedzy aby to oceniac :-). Przyjalem wiec najprostsza dla mnie "wersje wydarzen", tzn. mniej jem i wiecej sie ruszam - mam ujemny bilans (probuje to jakos policzyc) i chudne. Podzialalo i polecam to innym. Ja wiecej wiedzy wlasciwie w tym temacie nie potrzebuje .. jakby mi sie kiedys przytylo to wiem co zrobic.

Byc moze jest inna metoda, n.p. zjesc co rano wiadro smalcu. Nie wiem, nie probowalem ale tez nie wykluczam ze to moze podzialac :-). Ale wyjasniajac to wchodzi sie w rozne mechanizmy, ktore moze dzialaja a moze i nie .... mi trudno to ocenic a na studiowanie szkoda mi czasu ... skoro mozna po prostu mniej zjesc :-)

Natomiast napewno zgodze sie z Toba, ze od wegli tyje sie i to szybciutko. Wyslalismy dzieci na ferie do babci - 2 tygodnie. A u babci jak to u babci ... nalesniczki, pierozki, placki ziemniaczane, kluseczki takie i owakie ciasta ciastka ciasteczka. Wrocily zdecydowanie zaokraglone :-).

Tak wiec ciecie wegli i wiecej bialka to jak najbardziej popieram.

EDIT: W Twoim przykladzie z suslami jednak waga spadla prawda ? Wiec teoria bilansu energetycznego zadzialala ... byc moze nie do konca tak jak bysmy chcieli, bo spalilo miesnie a nie tluszcz, ale zadzialala. Zeby spalic tluszcz a nie miesnie trzeba WG MNIE po prostu cwiczyc przy tym calym odchudzaniu (bieganie ale przede wszystkim ogolnorozwojowka) i wtedy organizzm bedzie wiedzial ze miesnie potrzebne wiec ruszyc nie mozna.
Ostatnio zmieniony 13 mar 2013, 16:07 przez saper, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

klosiu pisze: Na podstawie doświadczeń sa susłach czy tam wiewiórkach ziemnych ustalono, że jeśli nie są w stanie pozyskać kalorii z pożywienia, to zaczynają redukować masę mięśniową i narządy wewnętrzne, niekiedy bardzo znacznie. To logiczne - jeśli nie będą miały zapasów tłuszczu za wszelką cenę, to nie przeżyją zimy, więc pozyskują je nawet za cenę zniszczenia sporej części organizmu. Inaczej jedna chuda jesień wykończyłaby cały gatunek.
Tak samo ludzie jedzący dużo węgli potrafią tyć, a przynajmniej nie chudnąć mimo ograniczenia kalorii - wysoki poziom insuliny nie dopuszcza do znacznego zmniejszenia tkanki tłuszczowej, przekierowując do niej kalorie nawet wtedy, gdy ceną jest zniszczenie sporej części masy mięśniowej.
A co mówią badania robione na kotach? Czemu koty tyją jak za dużo jedzą, choć węglowodanów prawie nie jadają? :hejhej:



Saper - moje dzieci od babci tez wracają nafutrowane- ale wątpię czy to jakość jedzenia- raczej nadmierna troska i pasienie dzieci jak indyki. A kotlecika, a kurczaczka, a jeszcze, a zjedz bo babcia robiła specjalnie dla ciebie. Śniadanie, 2 gie śniadanie, 3 śniadanie, obiad, deser podwieczorek, kolacja, a jeszcze na loda babcia da.
A matki co popędzie od komputera na dwór nie ma, to siedzenie na tyłku przed monitorem godzinami.

A w domu- jesz to jesz, a jak nie jesz to siedź głodne - Twój brzuch twoja sprawa. A ze już większe- to jeszcze sporo posiłków muszą sobie same zrobić, a tu już lenistwo zwykłe często nie daje do lodówki się doczłapać to siedzą głodne.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ