Lukas - To popycha mnie do przodu

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2012.12.25 wtorek

I zrobiło się świątecznie jednak ryba i jedzenie nie przysłoniły mi chęci do biegania. Pod choinką tak jak przeczuwałem znalazłem spodziewane prezenty i w najbliższych dniach je przetestuję :-). Dzisiaj rozbieganie które przemieniło się bardziej w trening górsko-tempowy a miało być do nowego roku tylko spokojnie i dalej już tak będzie.

Obrazek

Choinka z prezentami głównie Oskarka :-).

Tym którzy tu zabłądzą składam Życzenia Zdrowych, Spokojnych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia.
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2012.12.29 sobota

BiegamBoLubię - ostanie zajęcia w roku 2012 :-) jak zawsze sporo uśmiechniętych twarzy i pozytywnie zakręconych osób. Szkoda że od piątku nie czuję się najlepiej i nawet te parę km w terenie to już spory wysiłek a w niedzielę planowane wybieganie. Super są te wyjścia poza stadion oby jak najczęściej :-).

A podsumowując tydzień nie wyszły do końca same spokojne biegi bo przez święta raczej mnie poniosło we wtorek i środa bieganie w II zakresie
a czwartek po pracy jeszcze jakieś interwały. Do tego teren na Wyry mocno pod górę więc i było trochę podbiegów. Fajnie chociaż nie do końca zgodnie z planem ;-).
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2012.12.30 niedziela

Wybieganie z BBL - bardzo przyjemne wybieganie Kamionka - Ruda Śląska - Panewniki - i powrót przez Starganiec na Mikołów z naszą grupą "BiegamBoLubię", bieg w tempie konwersacyjnym.

Po przebudzeniu czułem się lepiej niż w sobotę a więc decyzja zapada, że nie mogę odpuścić tego wybiegania do którego trochę jednak się przyczyniłem więc nie ma mowy o odpuszczaniu. Rano Ibuprom podany i wyjazd przez pierwsze 10km całkiem nieźle gdzieś od 14km zaczęły się problemy jakieś bóle mięśniowe takie objawy jak przy grypie. Kiedy minęliśmy Starganiec i wyobraziłem sobie jeszcze pętle z biegu dzika + dobiegi to około 7km no i powrót na Kamionkę czyli razem mogłaby tego wyjść gdzieś koło 23km stwierdziłem że jednak odpuszczę dla dobra swojego i całej reszty chyba byłbym tylko kulą u nogi.

Rozmawiając z Asia też coś wspomniała o bólu kolana więc decyzja podjęta że na dzisiaj te 15-16km musi wystarczyć w domu okazało się że wyszło ponad 16km a więc nie najgorzej chociaż powrót z Stargańca to bardziej trucht niż bieg a w sumie marszobieg. Reszta też zmieniła plan i wróciła szybciej na metę mam nadzieję że mi to wybaczą ;-).

Podsumowując pogoda idealna może gdyby nie wiatr, zebrała nas się całkiem spora grupa na zdjęciach brak Leszka trasa też bardzo fajna mimo małego błota przy torach a więc obowiązkowo będzie wymagał powtórki i wtedy już pewnie dam radę do końca. Wniosek na przyszłość że przy takim samopoczuciu planować trasy gdzieś do 12km.

Foto:
ObrazekObrazek

Obrazek
Dystans: 16.47 km
Czas trwania: 1h:48m:00s
Średnia prędkość: 6:33 min/km

Trasa:
Obrazek
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2012.12.31 poniedziałek

Podsumowując w mijającym roku 2012 bieganie dało mi więcej niż mogłem się spodziewać :-) jestem uśmiechnięty chyba bardziej spokojny a przy tym poznałem wielu ciekawych i wyjątkowych ludzi. Biegam dopiero pól roku ale coś czuję że ten związek przetrwa jeszcze bardzo długo.

Kiedy zaczynałem żeby znaleźć motywację do rzucenia palenia nie sadziłem że będę liczył sekundy określał cele i życiówki ale to wszystko tworzy jedna całość. Biegam, Bo Lubię ale lubię też stawiać sobie jakieś realne cele, które będę osiągał :-).

Na nadchodzący rok 2013 życzę wszystkim wielu sukcesów nie tylko biegowych, zero kontuzji oraz realizacji wszystkich założonych celów tych realnych i tych wymarzonych.

Obrazek
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2013.01.10 Czwartek

Znowu walka z pisarskim leniem ale z drugiej strony nic spektakularnego się nie wydarzyło za wyjątkiem fajnego niedzielnego wybiegania z BBL :-). Z racji że nie pojawiły się nowe pomysły trasy umówiliśmy się znowu na start z Gostyni i bieg na Paprocany następnie przez Promnice, Kobiór powrót na Gostyń razem około 17,5km.

Tempo większości km poniżej 6min ale bardzo przyjemnie, ponieważ cały dystans praktycznie przegadany. Niestety ostatnio coraz częściej pojawia się u mnie problem bolącego "Ścięgna Achillesa" w niedzielę praktycznie 2km przed końcem nagle zaczęło boleć i z metra na metr coraz mocniej. Starość nie radość młodość nie wieczność ;P a więc do treningu muszę wprowadzić ćwiczenia wzmacniające mięśnie brzuchate łydek i mięśnie płaszczkowate a co za tym idzie ścięgno też powinny docelowo lepiej funkcjonować no i obowiązkowa rozgrzewka przed treningiem a co z tego wyjdzie to pożyjemy zobaczymy.

Foto:
Obrazek

Obrazek
Dystans: 17.41 km
Czas trwania: 1h:45m:28s
Średnia prędkość: 6:03 min/km

Trasa:
Obrazek

We wtorek trening siły biegowej 8 x ok 200m (40s) podbiegu potem 1km biegu pod górkę przez Wyry i następnie spokojny bieg do domu + przebieżka na koniec. Warunki bardzo kiepskie albo ślisko i lodowo albo śnieg po kostki nie równo dlatego praktycznie cały czas kontrola nad sobą aby nie przeciążyć znowu napiętej nogi. I tak dopiero na końcu w miarę luźny bieg po odśnieżonej drodze, pani wójt ma u mnie dużego minusa za to że nikt nie zadbał o odśnieżenie chodników, które do dzisiaj są w identycznie kiepskim stanie.

W środę rowerowo niby miało być łatwo i całość w tlenie ale panował jakiś wyjątkowy zaduch więc i trening wyszedł dość trudny :-). Od wczoraj rower idzie na bok teraz już tylko bieganie :-).
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2013.01.13 niedziela

Mój pierwszy start w 2013r. nastawienie na ten bieg to BiegamBoLubię bez presji na wynik ale też nie całkiem wolno. I wyszedł fajny trening w super atmosferze a przy tym wsparcie dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy a to było najważniejsze dzisiejszego dnia. Mam wrażenie że można było pobiec szybciej ten bieg ale nie ma co gdybać po fakcie to nie miały być wyścigi a i tak czas wyszedł całkiem sympatycznie z dość sporym zapasem może pomijając ostanie 2 km gdzie jednak trochę przyśpieszyłem.

Rano przed zawodami standardowa procedura (śniadanie mleko + płatki a na wyjazd 2 kromki z miodem) o 10 udaje mi się być na miejscu i spokojnie wszystko załatwić. Prawie do końca nie było wiadomo jak będzie przebiegać trasa biegu, ulice czy chodniki całe szczęście że były to jednak ulice jakoś trudno mi sobie wyobrazić te zawody z taką ilością zawodników + NW na chodnikach i na tak krótkich pętlach. Za rok jeśli nie będą to ulice to mimo całej sympatii do tego rodzaju imprez ja zrezygnuję ponieważ będzie tak ciasno że wolę iść na spacer i wspomóc akcję a pobiegać w terenie, rezygnując z przepychanki i pewnie głupich kontuzji :-). Przez cały bieg praktycznie się kogoś wymija a osoby chodzące np z kijami po 3 na całej drodze mogą delikatnie mówiąc "zdenerwować".

Jednym z mocnych puntów tej imprezy to elektroniczny pomiar czasu (szkoda że dystans jest mało wiarygodny), ładne medale, zabezpieczenie trasy i bardzo miła uśmiechnięta obsługa biegu.

Są też minusy i tak mimo że to bieg bardziej towarzyski to inwestując tyle w ww. środki szkoda że nie ma pewności co do długości trasy a wahania od ok 200m do 500m to dość sporo, w szkole niestety nie można skorzystać z prysznica a szatnie są jakie są całe szczęście że depozyt działa perfekcyjnie.

Podsumowując jeśli za rok z góry będzie wiadomo jaki będzie miał przebieg bieg i organizator zapewni pomiar długości pętli to ja będę obecny. A może zorganizujemy coś podobnego w Mikołowie hmmm czas pokaże?

Opis imprezy:
II Gliwicki Bieg Orkiestrowy.
Data: 2013-01-13.
Godzina: 11:10.
Miejsce: Gliwice - Start Plac Krakowski.
Dystans: 10.000 m (chyba trochę więcej).
Czas: Brutto 52m:09s Netto 52m:04s
Trasa: Osiem pętli po ok 1.250m. Trasa mimo pętli jakoś bardzo przyjemna do biegania. W ostatniej chwili przeniesiona na ulicę na chodniku byłoby kiepsko.
Temperatura: -5 C.
Pogoda: Bez wiatru mroźno ale całkiem przyjemnie.
Samopoczucie: Lekki niepokój o bolące ścięgno ale ogólnie ok.

Fotki:

Obrazek
Dystans: 10.000 m
Czas trwania: 52m04s
Średnia prędkość: 5:12 min/km
Kalorie: 910cal

Trofea
ObrazekObrazekObrazek

Trasa:
Obrazek
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2013.01.20 niedziela

III Panewnicki Dziki Bieg (styczeń) - pierwszy bieg trzeciej edycji bardzo dużo ludzi na starcie 250 osób co przy dość wąskiej i słabo ubitej trasie stanowiło spore wyzwanie, założenie to fajne miłe wybieganie (3 kółka) w tempie poniżej 6min na km, cały bieg przegadany a więc takie prawdziwe BiegamBoLubię. Biegnąc końcówkę z Marcinem zostaliśmy zaskoczenie przez sporą rodzinę saren i jelenia które praktycznie przeskoczyły w powietrzu całą drogę, szkoda że człowiek nie ma aparatu w takich momentach w każdym bądź razie ten widok zrobił duże wrażenie zwłaszcza że sarny które widuję na Gostyni to przy tych wyglądają jak jakieś liliputy :-). Podsumowując fajne zawody w miłym towarzystwie bez presji na wynik :-).

Opis imprezy:
III Panewnicki Dziki Bieg (styczeń).
Data: 2013-01-20.
Godzina: 11:00.
Miejsce: Las Pnewnicki.
Organizator: AWF Katowice.
Dystans: 14654 m.
Czas: 1h:25m:36s
Trasa: Do wyboru 1-4 pętle po 4882. Bardzo fajna atmosfera cała trasa w lesie na starcie dość wąsko potem już luźniej pierwsza połówka pod górkę potem delikatnie na dół. Po biegu ognisko i fajne dyskusje :-).

Fotki:


Obrazek
Dystans: 14.646 km
Czas trwania: 1h:25m:36s
Średnia prędkość: 5:51 min/km
Kalorie: 1379 kcal

Trofea:
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2013.01.26 sobota

Cały tydzień jakiś bardzo dziwny wtorkowy trening został przeniesiony na bieżnię z racji lodowiska na ulicach i mam mieszane uczucia co do tego wynalazku wiem że lepszy taki ruch niż żaden ale jak biegać to na dworze. Siłownia ok. nawet nie było tragedii główny nacisk na łydki aby wzmocnić ścięgna. Potem 40 minutowy trening obwodowy po 1 ćwiczeniu na każdą grupę czyli: klatka, barki, plecy, triceps, biceps. Fajnie byłoby raz w tygodniu zaglądać na siłownię.

BBL na biegówkach - pierwszy mój kontakt z czymś takim jak narty biegowe ;-). Do wczorajszego dnia narty biegowe oglądane z boku wydawały się czymś banalnie prostym do tego ja stary "zjazdowiec" ;-) powinienem poradzić sobie bez problemu. Inni z boku mówili że te narty nie mają kantów pomyślałem no to co, z "Kasprowego" zjechałem na średnio ostrych krawędziach to nie dam rady na prawie płaskiej trasie ktoś powiedział że nie da się hamować ja pomyślałem że trzeba było wcześniej się uczyć a nie teraz marudzić. Ubrałem sprzęt, trochę luźne buty zapiąłem w takie coś hmmm nazywane zapięciem teraz kije i stoję gotowy. Pierwsze ruchy nie mam oporu z przodu buta a więc wyprost a w tym momencie narty same dostają kopa do przodu a ja pierwszy raz w tym dniu lądują na 4 literach mając jakieś przeczucie, że to nie ostatni upadek tego dnia.
Sośnia góra okazał się bardzo wymagającą trasą zwłaszcza dla tak doświadczonego biegacza jak ja ;-) dla mnie były tam tylko podbiegi i zjazdy czytaj: zjazd = minimum dwie artystyczne gleby. Ale uczucie nabierania prędkości wiedząc że nie można ani skręcić ani hamować bezcenne :-). Podsumowując zaliczyłem chyba 15 - 20 upadków cały jestem ponaciągany i poobijany ale jednak lekcja wyciągnięta :-). Następnym razem na moich nogach znajdą się trochę krótsze narty krosowe bo te co miałem były za długie i typowe do jazdy klasycznej w torach a wczorajsze trasy niestety z torami nie miały już wiele wspólnego.
Mam uczucie że wcześniejsze przyzwyczajenia zjazdowe przeszkadzają w bieganiu mam nadzieję że tylko na początku. Po biegu spory ból kolana tak jak po slalomie na rolkach ale to może kwestia techniki i z czasem przejdzie.

Foto:
Obrazek
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2013.01.27 niedziela

VI Grand Prix Tychów w Biegach Długodystansowych część IV po ostatniej przerwie mój 3 start w cyklu biegów. Po nieprzespanej nocy i bólach po wczorajszych nartach nastawiłem się na szybszy trening liczyłem na tempo w okolicach 5:10/km wyszło 5:20 nie wiem czemu :(. Ciężko się dzisiaj biegło ale nie aż tak żeby nie zrealizować postawionego celu. Może zbrakło skupienia albo motywacji sam nie wiem trochę odbębniłem ten start a warunki nie były bardzo złe trasa nawet twarda temperatura też znośna. Oby jak najmniej takich startów w tym roku :-) ale koszulka już będzie.

Obrazek
Dystans: 10.000 m
Czas trwania: 53m34s
Średnia prędkość: 5:21 min/km
Kalorie: 922cal

Fotki:
Obrazek Obrazek
Ostatnio zmieniony 24 lut 2013, 22:23 przez Lukas75, łącznie zmieniany 4 razy.
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2013.02.24 niedziela

VI Grand Prix Tychów w Biegach Długodystansowych część V i mój 4 start w tym cyklu biegów. Przed tym biegiem miałem bardzo duży dylemat czy pojechać na "Dzika" do Panewnik czytaj na jedną z moich ulubionych imprez i zrobić wybieganie. Czy GP, w którym nie zdobędę punktów ale za to spotkam większość naszych BBL-owiczów a przy okazji może uda się powalczyć o dobry czas. W sobotni wieczór zapadła decyzja że "rodziny" się nie zostawia a 1pkt w rywalizacji z 40latkiem może się jednak przydać ;-). Na starcie stanąłem z nastawieniem że jeśli się uda to miło będzie zrobić czas około 50 min. Dzisiejsze warunki okazały się jednak trudniejsze niż myślałem mokro i ślisko a miejscami to był prawdziwy przełajowy kross.
Po dzisiejszym biegu zrozumiałem coś bardzo ważnego po pierwsze wkurzałem się jeśli na zegarku nie było czasu poniżej 5min na danym kilometrze a we wcześniejszych biegach bałem się że biegnąc poniżej 5 min nie dam rady do końca. Po drugie na ostatnich 2km gdy wyprzedzały mnie 2 osoby powiedziałem sobie nie odpuszczaj musisz "k...a" dać radę i dałem. A po 100-200 metrach spokojnie już utrzymywałem tempo tych osób.
Mam nadzieję że następny start utwierdzi mnie w teorii że to jednak głowa blokowała mi zejście poniżej tych zaczarowanych 50 min ;-) Amen.

Obrazek
Dystans: 10.000 m
Czas trwania: 51m 56s
Średnia prędkość: 5:12 min/km
Kalorie: 909cal

Fotki:
ObrazekObrazek

Trasa:
Obrazek
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2012.03.09 sobota

Przed wpisem dotyczących zawodów parę zdań o moim nowym zakupie :-). Zakup trochę wymuszony ponieważ w obecnych butach coś coraz mocniej gniotło więc musiały przejść na zasłużoną emeryturę mając na liczniku ok 850 km.

W poniedziałek wizyta w sklepie biegacza z nastawieniem na zakup butów. Trochę truchtu boso na bieżni i potwierdzamy że mam stopę neutralną. Po zastanowieniu zrezygnowałem z NB890 czyli buta treningowo startowego jednak na dzisiaj jestem za ciężki i nie biegam na tyle szybko aby odbicie z palców było dla mnie ogromnie istotne a więc jednak wybiorę but z dobrą amortyzacją.

Do przymiarki dostałem 4 modele 2 x Nike (pegasus i lunarglide) 1 x Adidas (Response Cushion) oraz Asics (GEL-Pulse 4). Po przymiarce nike strasznie wysoko się w nich czułem więc poszły na bok. Adidas super i szerokość i komfort. Asiscs mimo że do tej marki nie pałałem jakąś sympatią też rewelacyjnie. Czyli test na bieżni gdzie dalej miałem wątpliwości, które wybrać ponieważ w obu czułem się bardzo komfortowo. Więc pozostał mi ostatni czynnik czyli test wizualny i pytanie do Agi które jej się bardziej podobają :-). Po tej selekcji decyzja padła na asicsa mimo że kusiło mnie przetestowanie systemu FORMOTION.

Po kilku treningach i 1 zawodach jestem bardzo zadowolony z dokonanego wybory chociaż adidas pewnie też dostanie swoją szansę :-). W gel-pulsach czuję mniej papuciowato niż we wcześniejszych NB mimo iż dalej jest w nich dość sporo amortyzacji.

Ból pięty nie zniknął nadal ale jest mniejszy w nowych butach :-). Podsumowując po tygodniu treningu mogę śmiało je polecić osobom o podobnej wadze i tempie biegu.

Foto:
ObrazekObrazekObrazek
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2013.03.09 sobota

Mój pierwszy nie zimowy start tego roku :-). Bardzo dziwnie czułem się przed tym biegiem nie pamiętam kiedy denerwowałem się aż tak bardzo przed zawodami. To chyba chęć sprawdzenia się i przetestowania swojej dyspozycji po zimie no i co najważniejsze złamanie wreszcie zaczarowanych 50 min. spowodowały ten niepokój. Pocieszałem się tym, że już w szkole jak byłem jako tako przygotowany to zawsze się denerwowałem a gdy nic nie umiałem byłem na luzie. W Tychach na GP zrozumiałem że średnia niecałe 5min na km wcale mnie nie zabije a głowa da radę to zrobić, jeśli warunki będą przyzwoite trzeba tylko zacząć mocniej i mniej się oszczędzać. Tak też było w Brzeszczach może nie spodziewałem się, że będzie aż tyle biegu poza asfaltem, a w lesie trochę błota jednak ogólnie trasa była bardzo fajna i co najważniejsze świetnie oznakowana do tego km podawane przez endo prawie pokrywały się z tabliczkami.

W Brzeszczach chyba ostatni raz biegłem z włączoną muzyką bo chcąc zrobić dobry wynik to i tak nie słyszałem co jest grane a momentami wręcz muzyka przeszkadzała :-) tak Marcin i Jacek mieliście rację ;-).

Na tych zawodach sprawdziło się też powiedzenie aby nie ufać kobietom ;-) a więc na początku pobiegłem za koleżanką, która miała biec w okolicach 50 min i okazało się że na 1km mamy tempo poniżej 4:20 wtedy zacząłem trochę zwalniać jednak ten szybki start miał potem swoje konsekwencje w dalszej części biegu i na 6km przeżywałem mękę i jakiś mega kryzys do tego ostanie 2 km, które były już cały czas pod górkę też nie należały do najprzyjemniejszych. Linię metę pokonałem bez finiszu totalnie wypruty ale szczęśliwy ze złamania 50 min nie wiedząc wtedy jeszcze, że udało mi się zejść poniżej 49 min co było bonusem do świetnego samopoczucia kiedy już wróciłem do świata żywych :-). A może właśnie mocniej trzeba zacząć? ta kwestia zostanie jeszcze do przemyślenia.

Co do samej organizacji ogólnie większość spraw na plus: fajna i ciepła hala, szatnie, prysznice, posiłek, ciekawa koszulka i miła atmosfera. Jednak nie byłbym sobą gdybym nie znalazł paru minusów a jednego całkiem sporego :-) a więc:
- do rejestracji i wydawania numerów pojedyncze stanowiska to za mało (z tego co wiem w przyszłym roku już to będzie zorganizowane inaczej).
- po biegu trzeba szybko się udać pod prysznic bo dla mnie już ciepłej wody zabrakło ;-) oczywiście nie każdy korzysta ze zbiorowych natrysków jednak dla mnie to był problem.
- na starcie nie było wiadomo jak będzie wyglądał pomiar czasu niby mamy chipy w numerach a nie widać żadnych mat i okazało się że pomiar czasu był tylko brutto jednak według mojego zegarka wyszła różnica 2 sek więc nie stanowiło to ogromnego problemu aczkolwiek miło byłoby mieć oba czasy.
- no i ostatnia kwestia depozyt tu niestety totalna porażka - przy oddaniu panie ładnie spisały numer startowy przypięły kartkę do torby itd. jednak już po zawodach kiedy numer został na mecie w depozycie każdy mógł zabrać na co miał ochotę a rzeczy zostały bez kontroli. Przyczepione numerki hmmm chyba tylko 2 panie ogarnięte rozmową wiedziały do czego służą. Na przyszłość wolałbym wiedzieć z góry że depozytu nie ma i wtedy nie zostawiać wszystkich swoich dokumentów bez opieki.

Podsumowując bardzo fajna impreza dobrze zorganizowana i jeśli będzie tylko okazja to za rok też wpisuję ją na listę startów.

Opis imprezy:
III Bieg O Złote Gacie.
Data: 2013-03-09.
Godzina: 11:00.
Miejsce: Brzeszcze - okolice hali sportowej.
Dystans: 10.000 m (z tego co się orientowałem wyznaczona policyjnym kółkiem z dokładnością do 1m).
Czas: Brutto 48m:57s (pomiar elektroniczny) Netto 48m:55s (zegarek)
Trasa: Trasa to taki wymieszany bieg uliczny z krosem (asfalt, trochę lasu, trochę pól) zaczyna się. Praktycznie to pętla różnica od startu do mety to chyba 300m.
Temperatura: 5 C.
Pogoda: Bez wiatru całkiem przyjemnie.
Samopoczucie: Nic nie dolega i za wyjątkiem nerwów o dobry czas wszystko działa prawidłowo.

Fotki:

Obrazek
Dystans: 10.000 m
Czas trwania: 48m57s
Średnia prędkość: 4:54 min/km
Kalorie: 883cal

Trofea
ObrazekObrazekObrazek

Trasa:
Obrazek
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2013.03.17 niedziela

Pierwszy półmaraton w 2013r. w tym dniu wypadało mi wybieganie a że na trasie miała się pojawić spora grupa BBL-owiczów więc pojawiłem się i ja :-). Te zawody potraktowałem jako dłuższe wybieganie bez presji na wynik miały to być 2h bardzo spokojnego biegu i tak też wyszło, do tego nie trzeba taszczyć picia bo co 7km spokojnie uzupełniamy płyny w okolicach start-mety.
Same zawody bardzo fajnie zorganizowane: jedzeniem, szatnie, prysznice, dobrze oznakowaną trasą więc praktycznie nie ma się do czego doczepić może za wyjątkiem medalu ;-), który przypomina mi uszczelkę ale jak to ujął kolega Krzysztof jest przynajmniej oryginalny to fakt.
Te zawody mogę śmiało polecić jeśli nie jako rywalizację to miejsce gdzie można super spędzić czas i pobiegać w przyjaznej atmosferze :-).

Ps. ale miałem obstawę co widać na środkowej fotce ;-).

Opis imprezy:
XIX Perła Paprocan
Data: 2013-03-17.
Godzina: 9:00.
Miejsce: Tychy - Paprocany.
Dystans: od 7 km do Maratonu.
Czas: Wybieganie
Trasa: Pętla w koło Paprocan trochę asfaltu, trochę płyt betonowych, trochę lasu - ogólnie płasko i bardzo przyjemnie.
Temperatura: 1 C.
Pogoda: Bez wiatru, mroźno słonecznie.
Samopoczucie: Super przecież to trening bez presji na wynik.

Fotki:
ObrazekObrazekObrazek

Obrazek
Dystans: 21.097,5 m
Czas trwania: 2h3m16s
Średnia prędkość: 5:49 min/km
Kalorie: 883cal

Trofea
Obrazek

Trasa:
Obrazek
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2013.03.24 niedziela

III Panewnicki Dziki Bieg (marzec) - trzeci bieg trzeciej edycji na starcie 250 osób co już przestaje dziwić :-), założenie to fajne miłe wybieganie (3 kółka) w tempie poniżej 6min na km, cały bieg przegadany a więc takie prawdziwe BiegamBoLubię.
Podsumowując jak zawsze fajne zawody i dobra kiełbasa w miłym towarzystwie bez presji na wynik :-).

Opis imprezy:
III Panewnicki Dziki Bieg (marzec).
Data: 2013-03-24.
Godzina: 11:00.
Miejsce: Las Pnewnicki.
Organizator: AWF Katowice.
Trasa: Do wyboru 1-4 pętle po 4882. Bardzo fajna atmosfera cała trasa w lesie na starcie dość wąsko potem już luźniej pierwsza połówka pod górkę potem delikatnie na dół. Po biegu ognisko i fajne dyskusje :-).

Fotki:


Obrazek
Dystans: 14.646 km
Czas trwania: 1h:28m:00s
Średnia prędkość: 6:01 min/km
Kalorie: 1388 kcal

Trofea:
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
Awatar użytkownika
Lukas75
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 29 maja 2012, 15:02
Życiówka na 10k: 48:55
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2012.04.01 poniedziałek

Wczoraj sobie wymyśliłem żeby podsumowywać swoje próby biegania metodą Danielsa a konkretnie według planu niebieskiego (dla zaawansowanych) - nie żebym był jakoś bardzo zaawansowany, tylko ten plan wydał mi się bardziej wymagający niż czerwony a jednocześnie trochę zbliżony do tego co już biegam do tej pory.

Obrazek
1 tydzień : 5 treningów dystans: 60,7km (BD - półmaraton perła paprocan)
2 tydzień : 5 treningów dystans: 56,7km (BD - Panewnicki dziki bieg 3-pętle)
3 tydzień : 5 treningów dystans: 54,9km

W dużym skrócie plan zakłada 16 tygodni treningu, 5 x w tygodniu i obejmuje 2 treningi specjalistyczne + 3 biegi spokojne włączając w to jeden bieg długi. Nie mam jakiś konkretnych celów, plan ma mi pomóc poprawić ogólną sprawność i osiągane wyniki. A docelowo być zalążkiem treningu maratońskiego.

Do tej pory trzy tygodnie treningów według planu wykonane w 100% mimo że pierwsze szybsze bieganie czyli rytmy 8x400m w tempie 4'15''/km były zabójcze tak samo jak wykonanie interwałów 4 x 5' w tempie 4'32''/km. Po 3 tygodniach czuję, że trening daje jakiś pozytywny efekt i wychodzi coraz łatwiej. Co nie zmienia faktu i dalej jest trudny ale granice ustalone według tabel VDOT Danielsa są odpowiednie.

Dzisiaj 01.04.2013 miałem rozpocząć 4 tydzień I fazy planu ale od wczoraj czułem dziwny ból jakby po zastrzyku domięśniowym (wygląda to na mięsień pośladkowy) :(. Wczoraj był to delikatny dyskomfort i udało się to rozbiegać ale niestety dzisiaj nie mogłem już wstać z łóżka a przemieszczanie pod domu na początku dnia odbywało się na czworaka potem już na krześle z kółkami. Mam jednak nadzieję że tak jak szybko przyszło tak szybko przejdzie i już jutro wrócę do treningu.
"Świat łamie każdegoi potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania" Ernest Hemingway
ODPOWIEDZ