ZACZYNAM ....z niczym;)
Moderator: beata
-
- Wyga
- Posty: 63
- Rejestracja: 17 lut 2013, 23:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Coś musi być z tym przesileniem, ja od srody wlacznie o 20 zasypiałam razem z dziecmi i mezem,
pobudka tuz przed 7, takze garowałam po 11 godzin.
Fakt ze co noc wstaje do dzieci, nawet po kilka razy - jak nie mleko to siusiu albo zły sen, i zawsze ta godzina wyjeta ze snu.
Ale 10 godzin to i tak niezle, w dzien nie mam zwyczaju spac - w sumie nawet gdybym chciała, to nie miałabym kiedy zdrzemnąć sie w ciagu dnia.
Dzisiaj przerwa, jutro w planach bieg na 10.
pobudka tuz przed 7, takze garowałam po 11 godzin.
Fakt ze co noc wstaje do dzieci, nawet po kilka razy - jak nie mleko to siusiu albo zły sen, i zawsze ta godzina wyjeta ze snu.
Ale 10 godzin to i tak niezle, w dzien nie mam zwyczaju spac - w sumie nawet gdybym chciała, to nie miałabym kiedy zdrzemnąć sie w ciagu dnia.
Dzisiaj przerwa, jutro w planach bieg na 10.
- hrabaliana
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 30 sty 2013, 00:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Będzin
Hej! Wypada się w końcu przywitać, bo od dwóch miesięcy z okładem podczytuję sobie niektóre wątki na tym forum, ale jeszcze się nie zebrałam, żeby napisać coś konkretnego. W każdym razie bardzo miło się Was czyta.
Biegam dopiero od początku roku, bo wcześniej jedynie próbowałam, ale moje bieganie było mocno nieregularne. A że Mikołaj przyniósł mi Garmina, a ja jestem łasa na takie gadżety, nie odpuszczam i wreszcie wzięłam się za siebie. Nic mnie bardziej nie motywuje niż mój dzienniczek, w którym jeśli nie mogę przejrzeć przynajmniej trzech treningów w ciągu tygodnia, czuję się mocno sfrustrowana własnym lenistwem. A że – pewnie jak większość pracujących mam – mam problemy ze zorganizowaniem sobie czasu tylko dla siebie, tym trudniejsze jest to zadanie, ale też (kiedy się uda) tym bardziej satysfakcjonujące.
Poza tym, że chciałam się po prostu przywitać, myślałam o nawiązaniu do ubioru, bo jestem bardzo zdziwiona, ile tych warstw na siebie nakładacie. Do tej pory zawsze uważałam się za zmarzlucha, ale przelatałam cały styczeń i luty w koszulce termoaktywnej i tanim softshellu z Tchibo, a teraz zaczyna być mi w tym zdecydowanie za ciepło. Kombinuję, co tu na siebie włożyć, bo chyba muszę mieć jakąś koszulkę na ramiączkach, a na to ten softshell. Z opaski i rękawiczek zrezygnowałam już z tydzień temu. Czy jest tu ktoś z kategorii „morsów”, kto może doradzić?
A druga sprawa – ja nie lubię rezygnować z biegania, nawet kiedy mi się strasznie nie chce, bo pada, bo wiucha, bo jajniki bolą. Przy dziecku – co prawda mój już odrośnięty, bo ma cztery lata, ale ostatnie dwa tygodnie miał ospę – coraz bardziej doceniam te chwile, kiedy po prostu mogę zrobić coś dla siebie. Ja, typowa sowa, bo kładę się spać codziennie ok. 2 – 3, potrafię wstać o 8 rano, żeby pobiegać, zanim mój mąż wyjdzie do pracy (ktoś musi zostać z młodym). I jeszcze nigdy (wiem, że 2-miesięczny staż to mało, jak na rzucanie słów „nigdy” czy „zawsze”) nie żałowałam, że wyszłam pobiegać, żałowałam co najwyżej, że tego nie zrobiłam.
Biegajmy zatem, dziewczyny!
Biegam dopiero od początku roku, bo wcześniej jedynie próbowałam, ale moje bieganie było mocno nieregularne. A że Mikołaj przyniósł mi Garmina, a ja jestem łasa na takie gadżety, nie odpuszczam i wreszcie wzięłam się za siebie. Nic mnie bardziej nie motywuje niż mój dzienniczek, w którym jeśli nie mogę przejrzeć przynajmniej trzech treningów w ciągu tygodnia, czuję się mocno sfrustrowana własnym lenistwem. A że – pewnie jak większość pracujących mam – mam problemy ze zorganizowaniem sobie czasu tylko dla siebie, tym trudniejsze jest to zadanie, ale też (kiedy się uda) tym bardziej satysfakcjonujące.
Poza tym, że chciałam się po prostu przywitać, myślałam o nawiązaniu do ubioru, bo jestem bardzo zdziwiona, ile tych warstw na siebie nakładacie. Do tej pory zawsze uważałam się za zmarzlucha, ale przelatałam cały styczeń i luty w koszulce termoaktywnej i tanim softshellu z Tchibo, a teraz zaczyna być mi w tym zdecydowanie za ciepło. Kombinuję, co tu na siebie włożyć, bo chyba muszę mieć jakąś koszulkę na ramiączkach, a na to ten softshell. Z opaski i rękawiczek zrezygnowałam już z tydzień temu. Czy jest tu ktoś z kategorii „morsów”, kto może doradzić?
A druga sprawa – ja nie lubię rezygnować z biegania, nawet kiedy mi się strasznie nie chce, bo pada, bo wiucha, bo jajniki bolą. Przy dziecku – co prawda mój już odrośnięty, bo ma cztery lata, ale ostatnie dwa tygodnie miał ospę – coraz bardziej doceniam te chwile, kiedy po prostu mogę zrobić coś dla siebie. Ja, typowa sowa, bo kładę się spać codziennie ok. 2 – 3, potrafię wstać o 8 rano, żeby pobiegać, zanim mój mąż wyjdzie do pracy (ktoś musi zostać z młodym). I jeszcze nigdy (wiem, że 2-miesięczny staż to mało, jak na rzucanie słów „nigdy” czy „zawsze”) nie żałowałam, że wyszłam pobiegać, żałowałam co najwyżej, że tego nie zrobiłam.
Biegajmy zatem, dziewczyny!
-
- Wyga
- Posty: 80
- Rejestracja: 27 paź 2012, 16:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam koleżankę z tego samego miasta
a chyba jestem z kategorii morsów, bo nawet przy minusowych temperaturach biegałam z bluzie z Deca + cienkie kurtce (coś jakby ortalionowej ). W tej chwili biegam już tylko z bluzie. Chociaż cienkie rękawiczki mam ciągle na sobie.
a chyba jestem z kategorii morsów, bo nawet przy minusowych temperaturach biegałam z bluzie z Deca + cienkie kurtce (coś jakby ortalionowej ). W tej chwili biegam już tylko z bluzie. Chociaż cienkie rękawiczki mam ciągle na sobie.
- Provitamina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1070
- Rejestracja: 04 sty 2013, 11:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: śląsk
hrabaliana Witaj Faktycznie z Ciebie sówka, piszesz post o 2 w nocy Mnie również jest za ciepło w termoaktywnej koszulce z długim rękawem i cienkiej wiatrówce. Jednak jak wieje, to doceniam, że mam tą wiatrówkę. Mimo iż coraz cieplej, to zimny podmuch wiatru potrafi być nieprzyjemny.
Life is short... running makes it seem longer.
Mój blog
Popiszmy, czyli komentarze do bloga
=========
-----
Moje endo
Mój blog
Popiszmy, czyli komentarze do bloga
=========
-----
Moje endo
- franklina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1395
- Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!
czesc dziewczyny stare i nowe
mnie niestety zaatakowały zatoki byłam juz w aptece,nafaszerowałam sie troszku i do wieczora czekam na jakies deliktane efekty schylac sie nie moge bo tak mi łeb napier...nicza a smarki ciekną sobie jak woda z kranu-ciurkiem oprócz tego to nawet wzglednie sie czuje dlatego wieczorkiem ide sobie machnąc chociaz piąteczkę w zeszłym roku zatoki trzymały mnie 3mce myslałam ze ze smarkami mózg mi wyciekne buu...o rezygnacji z czapki nie ma wiec mowy
pozdrawiam was mocno
mnie niestety zaatakowały zatoki byłam juz w aptece,nafaszerowałam sie troszku i do wieczora czekam na jakies deliktane efekty schylac sie nie moge bo tak mi łeb napier...nicza a smarki ciekną sobie jak woda z kranu-ciurkiem oprócz tego to nawet wzglednie sie czuje dlatego wieczorkiem ide sobie machnąc chociaz piąteczkę w zeszłym roku zatoki trzymały mnie 3mce myslałam ze ze smarkami mózg mi wyciekne buu...o rezygnacji z czapki nie ma wiec mowy
pozdrawiam was mocno
- franklina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1395
- Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!
mialam jednak ja najlepiej reaguje na ibuprom zatoki i buderhin i mialam na recepte jakies tabletki ale skonczy sie im termin i wywaliłam jak bedzie potrzeba to pojde do lekarki ble. Rok temu straszyła mnie oczyszczaniem zatok w szpitalu wiedzma
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Wyga
- Posty: 63
- Rejestracja: 17 lut 2013, 23:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzisiaj:
- nowa trasa - ścieżka rowerowa w jedna stronę cały czas pod górkę, z powrotem z górki na pazurki - miejscami zaśnieżona, ale i tak biegło się super,
- nowe widoki - przepięknie, widziałam ślady dzika na śniegu oraz lisa który starał się dotrzymać mi tępa - he he oczywiście żartuję,
- nowy dystans - 10,5km bez zatrzymywania się - nawet miałam siły na więcej, może uda mi się w ciągu 2 tygodni pokonać 15km.
- nowe twarze - ufff zero kuracjuszy, którzy regularnie jak biegam w parku działają mi na nerwy, takie dziwne z nich stwory, wyobraźcie sobie że po parku spaceruje zawsze od groma ludzi, ale nieee oni muszą mnie pytać zawsze o drogę, najlepiej jak babka widzi mnie z daleka i macha mi przed oczami aparatem fotograficznym zebym zrobiła jej zdjecie Jej mega zdziwienie i oburzenie jak pobiegłam sobie dalej było niezastąpione.
Niekiedy po prostu udaje ze nie słyszę o co im biega...
Tak mi się spodobało, że jutro nie powstrzymam się aby znowu tam pobiec...
Na finał mojej trasy w mp3 usłyszałam to:
Czekasz na tę jedną chwilę,
serce jak szalone bije,
zrozumiałam, po co żyję,
wiem, że czujesz to co ja.
Ej, za krótko trwa godzina,
niech się chwila ta zatrzyma,
moim szczęściem chcę nakarmić
calutki świat, zdziwiony tak.....
Sz.Krajewski
- nowa trasa - ścieżka rowerowa w jedna stronę cały czas pod górkę, z powrotem z górki na pazurki - miejscami zaśnieżona, ale i tak biegło się super,
- nowe widoki - przepięknie, widziałam ślady dzika na śniegu oraz lisa który starał się dotrzymać mi tępa - he he oczywiście żartuję,
- nowy dystans - 10,5km bez zatrzymywania się - nawet miałam siły na więcej, może uda mi się w ciągu 2 tygodni pokonać 15km.
- nowe twarze - ufff zero kuracjuszy, którzy regularnie jak biegam w parku działają mi na nerwy, takie dziwne z nich stwory, wyobraźcie sobie że po parku spaceruje zawsze od groma ludzi, ale nieee oni muszą mnie pytać zawsze o drogę, najlepiej jak babka widzi mnie z daleka i macha mi przed oczami aparatem fotograficznym zebym zrobiła jej zdjecie Jej mega zdziwienie i oburzenie jak pobiegłam sobie dalej było niezastąpione.
Niekiedy po prostu udaje ze nie słyszę o co im biega...
Tak mi się spodobało, że jutro nie powstrzymam się aby znowu tam pobiec...
Na finał mojej trasy w mp3 usłyszałam to:
Czekasz na tę jedną chwilę,
serce jak szalone bije,
zrozumiałam, po co żyję,
wiem, że czujesz to co ja.
Ej, za krótko trwa godzina,
niech się chwila ta zatrzyma,
moim szczęściem chcę nakarmić
calutki świat, zdziwiony tak.....
Sz.Krajewski
- Aldona
- Stary Wyga
- Posty: 151
- Rejestracja: 03 sty 2013, 14:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Tarnów
Witaj Hrabianko
Nie wiem, jak to się dzieje, ze w uszach w odpowiednim momencie słychać właśnie ten odpowiedni kawałek.. tez tak miałam gdy zrobiłam swoje pierwsze 30 min..
Nie wiem, jak to się dzieje, ze w uszach w odpowiednim momencie słychać właśnie ten odpowiedni kawałek.. tez tak miałam gdy zrobiłam swoje pierwsze 30 min..
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Franklina, to Ty na tym zdjęciu?
Co do zatok - jeśli to stan nawracający, to warto sprawdzić, czy u podłoża problemu nie leży jakaś alergia.
Z zatokami przeszłam istny krzyż pański, trwało to w sumie kilka lat, z roku na rok było coraz gorzej i gorzej.
Ale człowiek twardy był, łykał ibuprom zatoki, nosiłam czapke _cały_ rok- wlato jakieś bejsbolówki - bo byle powow wiatru po głowie to był już atak zatok, i starałam się robić swoje. Aż doszło do ropnego zapalenia zatok.
MASAKRA, nigdy nie chorowałam na cos tak okropnego, ohydnego i krepującego.
Człowiek śmierdzi z zatok jak skunks i niczym sie tego nie da zamaskować.
Leczyli mnie w sumie około 8 tygodni kolejnymi antybiotykami które g... dawały, zatoki cały czas były w stanie ropnego zapalenia, ja ledwo żywa i umęczona tak że aż sama nie wiem jak ja dawałam rade jakoś funkcjonować, ból głowy notoryczny jakbym miała w niej kamienie, aż trafiłam do laryngolog, która przejrzała historę horoby (wszytko miałam opisane od pewnego etapu na szczęście) załamała się chyba i chyba w akcie rozpaczy przepisała mi zwykły telfast (lek antyalergiczny).
W 3 dni byłam całkiem zdrowa.
Gluty z zatok mi pani laryngolog wypłukała (to nie punkcja, tylko zwykłe płukanie zatok przynosowych- jedna dziurka wlewa lekarz sól fizjologiczną z roztworem antybiotyku, druga to wysysa - nic nie boli, kompletnie nieuinwazyjny zabieg)
Od tamtej pory , potrzebowałam jeszcze 3 sezonów (jesień, wiosna, jesień - bo wtedy zatoki sie odzywały) kiedy musiałam brać telfasi i czasami płukac zatoki a teraz po alergii i chorobch zatok nie ma śladu. Nawet jak dostaję kataru, to on mi nie wchodzi w zatoki- po protu mam katar. Kończy sie katar i zatoki są czyste.
Tylko niestety musze unikac stajni - nawet krótka wizyta towarzyska kończy się katarem z zatok.:/
tam sie problem zaczął i taam najwyraźniej ciągle jest to coś co mnie uczula.
A tak na codzień, nie mam zadnych alergii niby. I nigdy bym sie o alergię nie podejrzewała.
Sprawdzcie to, jesli jest szansa- wystarczy poprosić o lek antyalergiczny i zobaczyć czy nie pomaga bardzij niż ibuprom, leki przeciwzapalne, antybiotyki.
Co do zatok - jeśli to stan nawracający, to warto sprawdzić, czy u podłoża problemu nie leży jakaś alergia.
Z zatokami przeszłam istny krzyż pański, trwało to w sumie kilka lat, z roku na rok było coraz gorzej i gorzej.
Ale człowiek twardy był, łykał ibuprom zatoki, nosiłam czapke _cały_ rok- wlato jakieś bejsbolówki - bo byle powow wiatru po głowie to był już atak zatok, i starałam się robić swoje. Aż doszło do ropnego zapalenia zatok.
MASAKRA, nigdy nie chorowałam na cos tak okropnego, ohydnego i krepującego.
Człowiek śmierdzi z zatok jak skunks i niczym sie tego nie da zamaskować.
Leczyli mnie w sumie około 8 tygodni kolejnymi antybiotykami które g... dawały, zatoki cały czas były w stanie ropnego zapalenia, ja ledwo żywa i umęczona tak że aż sama nie wiem jak ja dawałam rade jakoś funkcjonować, ból głowy notoryczny jakbym miała w niej kamienie, aż trafiłam do laryngolog, która przejrzała historę horoby (wszytko miałam opisane od pewnego etapu na szczęście) załamała się chyba i chyba w akcie rozpaczy przepisała mi zwykły telfast (lek antyalergiczny).
W 3 dni byłam całkiem zdrowa.
Gluty z zatok mi pani laryngolog wypłukała (to nie punkcja, tylko zwykłe płukanie zatok przynosowych- jedna dziurka wlewa lekarz sól fizjologiczną z roztworem antybiotyku, druga to wysysa - nic nie boli, kompletnie nieuinwazyjny zabieg)
Od tamtej pory , potrzebowałam jeszcze 3 sezonów (jesień, wiosna, jesień - bo wtedy zatoki sie odzywały) kiedy musiałam brać telfasi i czasami płukac zatoki a teraz po alergii i chorobch zatok nie ma śladu. Nawet jak dostaję kataru, to on mi nie wchodzi w zatoki- po protu mam katar. Kończy sie katar i zatoki są czyste.
Tylko niestety musze unikac stajni - nawet krótka wizyta towarzyska kończy się katarem z zatok.:/
tam sie problem zaczął i taam najwyraźniej ciągle jest to coś co mnie uczula.
A tak na codzień, nie mam zadnych alergii niby. I nigdy bym sie o alergię nie podejrzewała.
Sprawdzcie to, jesli jest szansa- wystarczy poprosić o lek antyalergiczny i zobaczyć czy nie pomaga bardzij niż ibuprom, leki przeciwzapalne, antybiotyki.
- franklina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1395
- Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!
o kurcze cava ale osmarkane przezycia smroda z zatok mialam wlasnie rok temu dlatego tak mnie starszono ale jakos opanowaly to tablety wiec łudze sie ze teraz bedzie lagodniej
tak-na tym zdjeciu to ja
kurde a ja sie naszykowalam,czapka ,kaptur,paczka chusteczek,pichtosept do gęby i...wróciłam po 1km wiatr taaaaki nieziemski ze az nie moglam złapać powietrza!!! K. wrócił od kumpla i mowi:"nawet nie wychodż!nie dasz rady!" ale pomyslałam "ja Ci pokaże Ty stary dziadu "...no i dziad miał racje sztorm straszny,12 st trudno.
Wróciłam z honorem bo chociaz spróbowałam i miałam dobre chęci
tak-na tym zdjeciu to ja
kurde a ja sie naszykowalam,czapka ,kaptur,paczka chusteczek,pichtosept do gęby i...wróciłam po 1km wiatr taaaaki nieziemski ze az nie moglam złapać powietrza!!! K. wrócił od kumpla i mowi:"nawet nie wychodż!nie dasz rady!" ale pomyslałam "ja Ci pokaże Ty stary dziadu "...no i dziad miał racje sztorm straszny,12 st trudno.
Wróciłam z honorem bo chociaz spróbowałam i miałam dobre chęci
-
- Stary Wyga
- Posty: 242
- Rejestracja: 31 sty 2013, 21:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja już w piątek wróciłam do biegania po chorobie piątek 8km,sobota 7 km.Ja jak na razie biegałam w temperaturach od - 5 do 5 stopni.Zakładam bluzkę termoaktywną,spodnie też termo,bluzę zwykłą,bieliznę i jest ok.9 marca kupię sobie spodenki 3/4 z lidla ma je może któraś z was?
- Wilma
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 562
- Rejestracja: 21 maja 2009, 09:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
franklina, fajna fota. A ile jeszcze śniegu u Ciebie!
Hrabianka, uwielbiam tę piosenkę i głos Krajewskiego! Muzycznie ja w ogóle jestem retro więc kocham te wszystkie Klenczony czy inne Simony i Garfunkely
Dziewczyny, ja wczoraj chciałam zrobić jakiś wielki plan ale znowu nie wyszło. Oj, nie idzie mi to bieganie ostatnio. Dzisiaj chmury i ziąb ale może zrobię rundę do lasu, choć tam pewnie błoto po kostki.
Hrabianka, uwielbiam tę piosenkę i głos Krajewskiego! Muzycznie ja w ogóle jestem retro więc kocham te wszystkie Klenczony czy inne Simony i Garfunkely
Dziewczyny, ja wczoraj chciałam zrobić jakiś wielki plan ale znowu nie wyszło. Oj, nie idzie mi to bieganie ostatnio. Dzisiaj chmury i ziąb ale może zrobię rundę do lasu, choć tam pewnie błoto po kostki.
o
- franklina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1395
- Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!
wilma w lesie jeszcze lód ,snieg i błoto.Ja dzisiaj rano las zaliczyłam chociaz K. krzyczał żem nieodpowiedzialna bo z tymi zatokami i,że wiatr i,że spoce się no ale MUSIALAM 2paczki chusteczek zużylam chociaz prosciej byloby tampona włożyć w nochala 5km machnelam i wrócilam,żeby nie przesadzić...ale bylo warto bo mimo wiatru słońce bosko swieciło i takie widoki i gra światła echhh-no marzenie!!!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- polcia2000
- Stary Wyga
- Posty: 179
- Rejestracja: 07 gru 2011, 13:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Świetne zdjęcie
"Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku"