Gryzzelda: powoli ale do przodu

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

07.02.2013 Czwartek

Orbitrek
Czas: 6 min

Styrke & core
Czas: 55 min

Wczoraj mialam 50 min sesji z osobistym trenerem :) wybralam sobie instruktorek pilatesu i to byl naprawde dobry wybor :) okazalo sie ze ona uwielbia biegac, wiec wie na ten temat dosyc duzo. Najpierw pogadalysmy ogolnie o moich nawykach, potem weszlam na bieznie i przeszuralam 1 km. Niestety przyczepy znowu sprawiaja dyskomfort, co od razu wypatrzyla, zwlaszcza w tej nieszczesnej lewej nodze, ktora krzywo stawiam :ojoj: ale oprocz tego powiedziala ze technika calkiem ok. No i powiedziala ze moze powinnam nie biegac az do calkowitego ustapienia bolu, ze ona tez miala shin spints i ze dpoiero miesiac odpoczynku rzeczywiscie pomogl :ech: wiec nie wiem co mam robic, niby masazystka powiedziala ze zapalenia juz nie ma, ale jednak czasami dyskomfort w tej nodze sie pojawia... :echech:
dostalam zestaw cwiczen na aktywne rozciaganie, zeby robic po 1 km biegu, zeby rozruszac biodra. Poza tym polecila mi cwiczenia na bosu
Obrazek
na kostki, achillesy i core. Strasznie to trudne, jak obwocila to do gory nogami to nie moglam na to wlezc, prawie sie zabilam :bum: wiec chyba sobie takie kupie, bo przeciez nie bede na silke ciagle latac zeby to cwiczyc, zwlaszcza ze zalecila 3-4 razy w tygodniu.
No i sie mnie pyta dlaczego ja te najki sobie kupilam i co w nich takiego ze co druga osoba w nich chodzi :bum: a ja jej na to ze moze sie cieszyc ze jest z UK (przeprowadzila sie w pazdziernikiu) i moze sobie tanie i fajne buty do biegania kupowac, ale niestety w Norwegii to wyboru specjalnie nie ma, zwlaszcza jesli chodzi o buty minimalistyczne :hahaha: to mi powiedziala ze moze mi w marcu pare przywiezc, bo leci do domu :spoczko:
i dala mi przymierzyc swoje, calkiem fajne tylko za duze na mnie :oczko: ale wygladaja bardzo ciekawie.
Zoltar, ty to o butach wiesz wszystko, co o nich myslisz?
http://www.merrell.com/US/en-US/Product ... mensions=0

Mam jeszcze jedna sesje w przyszly czwartek, to bedziemy robic wiecej cwiczen. No zobaczymy :)

A dzis poszlam na zajecia pt. sila i core. Prawie umarlam :trup: na zmiane cardio i ciezary. I nawet pomimo nieduzych obciazen slabo dawalam rade :ojnie: a pewnie i tak jutro wszsytko bedzie mnie bolalo. Troche to bylo za szybko jak na moja kiepska koordynacje i 55 min to troche dlugo. Nie wiem czy sie odwaze jeszcze na to wybrac :ojoj: ze tez to bieganie mi nie idzie tak jak bym chciala, zeby biegac 3-4 razy w tygodniu i nie miec problemow... :echech:
PKO
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

Ale od poczatku.

Wczoraj wybralismy sie z dziecmi w gory na sanki, niech dzieci tez maja troche radochy z zycia :oczko:
Oczywiscie ubralalm sie za cieplo, bo miby mialo byc -20, ale nie bylo :oczko: Dzieciom sie podobalo, to najwazniejsze. A mama miala trening przy okazji
Obrazek
Snieg mamy godzine jazdy samochodem, wiec nie jest zle, za tydzien na pewno tez sie wybierzemy.

09.02.2013 Niedziela

Dzisiaj za to postanowilam w koncu troche poszurac, no bo kto to widzial sie tak obijac. Ubralam sie, wlaczylam trojke (nb leciala audycja uliczne koneksje, bardzo fajna, dawno nie sluchalam polskiego hip hopu i do tego calkiem fajnego :taktak: ). Po km rozgrzewki zatrzymalam sie na to aktywne rozciaganie, co mi instruktorka polecila, wymachy nogami na wszystkie strony. Bioderka sie obudzily, ruszylam dalej. Postanowilam pobiec do zagajnika, ktory porasta calkiem strome wzgorze. Se mysle: wszyscy mowia ze asfalt to zlooo, ze trzeba biegac po lesie, no to pobiegne. Najwyzej pluca wypluje na tych podbiegach, ale przynajmniej nogom dobrze zrobie.

A gdzie tam.
Jak tylko wbieglam do lasu, pierwszy podbieg, a tam jakby ktos mi wbil szpilke w prawe kolano. Od razu pomyslalam o cichym, ze sobie lalke voodoo zmontowal i teraz sie msci. Przeszlam w marsz, kolano sie uspokoilo. To pobieglam kawalek, a ono znowu. No do stu tysiecy dziurawych lyzeczek. Zrobilam jeszcze kilka powtorzen marsz/bieg z tym samym skutkiem, az w koncu przeszlam w marsz zupelnie, bo i tak w wyzej w lesie byl jeden lod na sciezkach. Tak jak cale miasto suche, tam normalnie lodowisko.

Fote cyknelam fiordu od strony otwartego morza
Obrazek
i powloklam sie dalej, juz zeby tylko wyjsc z tego cholernego zagajnika.

I jak tylko wyszlam na asfalt, zrobilam kilka niepewnych krokow, eureka! Kolano nie boli. Znaczy sie jakis tam dyskomfort jest, ale nie ma zadnego klucia ani nic takiego. Od razu mi przyszla na mysl Martyna, ze ona tez tak miala, musze w jej blogu doczytac co to bylo. No albo to cichy wyciagnal szpile z tej lalki, co to ja pewnie zmajstrowal :oczko:

I tak tez dostojnie doczlapalam do domu. Jak juz bylam bardzo blisko to w radio na zakonczenie audycji puscili Kaliber44 a ze dawno nie slyszalam, to skrecilam jeszcze w boczna ulicznke, zeby posluchac do konca. I to by bylo na tyle.

Ogolnie to lokano to sobie pewnie zalatwilam na czwartkowym styrke&core. Cos mi squaty nie szly i cos je zle robilam, tylko babka sie zoreintowala chyba w polowie zajec, bo bylam w rogu sali :wrrwrr: i teraz mam placek. Dopuki chodze, to jest ok, takie tylko lekko sztywne to kolano, dopiero w biegu wychodzi szydlo z worka.
Plan jest taki, ze chyba zainwestuje w to bosu i bede cwiczyc stawy i stabilnosc. A biegac bede po 3-4 km ale czesciej. Zobaczymy jak wyjdzie w praniu. W srode mamy znowu gosci i nie wiem jak z czasem na treningi bedzie :ojoj:

Obrazek

Distance 7.04 km
Duartion: lepiej pominac milczeniem


A po poludniu wzielam dzieci na lyzwy. Bylam umowiona z kolezankami z pacy.
Lyzwy sa bardzo dobre na shin splints, czulam jak mi wszystkie przyczepy ladnie pracuja :hahaha: Lod co prawda nie zbyt gladki, bo jezioro odtajalo i zmarzlo pomownie, ale dalo sie jezdzic. Dzieciaki zadowolone, na przyszly rok na pewno tez im kupie lyzwy!
Obrazek
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

11.02.2013 Poniedzialek

Pilates
Czas: 60 min

W poniedzialek standardowo pilates. O dziwo nawet nic mnie potem nie bolalo, a zrobilam chyba z 10 damskich pompek.
Widze progres przynajmniej w jednej dziedzinie :spoczko:

12.02.2013 Wtorek

Lyzwy
Czas: 25 min


Musialam odreagowac stresy w pracy. Poniewaz z bieganiem na razie slabo, a pogoda byla piekna, po pracy wyrwalam sie na lyzwy. Zadna kolezanka nie chciala ze mna isc, to poszlam sama. O. Nie bylo duzo ludzi, ale widoki byly piekne. Slonce zachodzilo i pokolorowalo gory na rozowo, o mniej wiecej tak, tylko ladniej:
Obrazek
Lod taki w kit, przez to ze napadalo na niego sniegu, potem stopnialo, a potem znowu zamarzlo, ale na moje mozliwosci nie bylo najgorzej.

Wczoraj dorawla mnie straszna migrena po pracy, jeszcze troche trzyma ale mam nadzieje ze w ciagu dnia przejdzie bo mam jeszcze kilka rzeczy do roboty a po lunchu idze oprowadzic dwoch gosci po fabryce :lalala: uhh, ale mi sie chce...
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

14.02.2013 Czwartek

Trener osobisty
Czas: 45 min

Musze sobie to tu zapisac, bo jak nie zapisze to zaraz zgubie.
Bylam na swojej drugiej (i ostatniej) przyslugujacej mi sesji z trenetem osobistym. Bardzo fajna sprawa, nie powiem, ale tak droga, ze jak pierwszy taz uslyszalam cene za godizne, to nie uwierzylam i myslalam ze ktos cos pomylil. Takze na tych dwoch darmowych sesjach poprzestane.

To teraz ku (mojej) pamieci. Prosze sie nie smiac, nie znam fachowego jezyka wiec nie bedzie jak u Kachity :nienie:

1) rozgrzewka 1 km trucht
2) aktywne rozciaganie: wymachy noga do przodu i do tylu, 1 min, potem wymachy na boki 1 min. To samo na druga noge
3) cwiczenia na bosu:
- wypady do tylu, ladujac na palcach (strona niebieska) 20 na kazda noge. Mozna sobie dorzucic hantelki 3 kg zeby bylo weselej
- na czarnej stronie: cwiczenie elastycznosci kostek (krecenie kolek) 1min
- ski squat 20 razy

wersja druga
1) rozgrzewka (np. 10 min. na rowerze albo orbitreku)
2) interwaly na biezni
- 1 min 8 km/h
- 4 min 10 km/h
- 1 min 6 km/h
- 3 min 11 km/h
- 1.5 min 5 km/h
- 2 min 12 km/h
3) cwiczenia z ciezarkami na lawce
- podnoszenie wyprostowanych rak za glowe 3 kg x 10
- podnoszenie zgietych rak do gory nad klatke piersiowa 3 kg x 10
- wysickanie na klate :bum: 6 x 6 kg (hantelki)
- sztanga 10 x 10 kg
- 10 pompek

:trup:

najlepsze jest to, ze po tych interwalach na biezni NIC mnie dzisiaj nie boli, no nic a nic.
Chyba jednak bede musiala sie do tej biezni przekonac i troche na niej pobiegac + porobic te inne cwiczenia, bo czemu nie. I miec pobozna nadzieje ze jak juz sie zrobi ladnie i jasno to moje nogi przestana w koncu sie na mnie boczyc ze to ze je zmuszam do biegania.
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

16.02.2013 Sobota

Lyzwy
Czas: 30 min

Krotki spacer na lyzwach z siostrzenica meza, ktora przyjechala do nas na kilka dni. Za szybko to nie bylo, bo siostrzenica ma 13 lat, ale za to przyjemnie. Pierwszy raz byla na lyzwach na jeziorze :oczko: generalnie u nas odwilz, ale przyjamnie lod wygladzilo i jedzilo sie calkiem komfortowo. Dzis juz sa komunikaty ze nie wolno jezdzic, ale okolo srody znowu ma przymrozic, to bede korzystac poki sie da

17.02.2013 Niedziela

Mix
Czas: ok. 40 min

Dzis przed poludniem najpierw sanki z dziecmi, po poludniu poszlam na silownie robic moj plan terningowy.
Czyli: rozgrzewka 1 km, rozciaganie, interwaly 2 km (nawet dwa mi wyszly w okolicach easy cichego, bylam z siebie dumna :bum: ) potem cwiczenia na bosu i te ciezarki. Interwaly weszly mi gladziudko, zrobilam jeden nadprogramowy :spoczko:
Ale nie chcialam za dozu szalec, zeby nie przedobrzyc.
Pompkami nie chcialam sie kompromitowac na silowni, wiec potruchtalam do domu i zaczelam robic w salonie. Przylecialy dzieciaki i zaczely robic ze mna :bum: jak skonczylam to sie pytaja: co teraz? to ja mowie przysiady! zrobilismy 10, "i co teraz?" tym sposobem poszly jeszcze brzuszki, nozyce, rozciaganie i w koncu im sie znudzilo :bum:
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

18.02.2013 Poniedzialek

Pilates
Czas: 60 min

Taaak mi sie nie chcialo isc, ze szok, ale PMS mnie chwycil wiec musialam isc sie wyzyc, dla zdrowia i zycia domownikow. Po 10 min nawet brzuch mnie przestal bolec :taktak: ale cwiczenia jakos slabo wychodzily. Odkrylam ze jestem super sztywna w biodrach i mi klika przy robieniu niektorych cwiczen, instrukotra powiedziala ze powinnam pojsc na masaz :ojoj:

19.02.2013 Wtorek

Mix
Czas: ok. 35 min

Znowu poszlam pochomikowac na biezni. 3 km wpadly. Tym razem interwaly nie poszly tak gladko, ale jakos poszly. W miedzyczasie rozciaganie, potem cwiczenia na bosu. Ciezary odpuscilam, bo zadzwonila do mnie kolezanka na skypie i wolalalm sobie pogadac :oczko:
Nie wiem czy to przez bieganie na biezni, czy moze przez to aktywne rozciaganie w trakcie, czy moze cwiczenia na bosu (tak to jest jak sie zmienia za duzo rzeczy na raz, w robocie tez tak mam non stop) ale moje nogi czuja sie rewelacyjnie. Mam nadzieje ze nie zapesze :oczko: Wszystkie bole powoli ustepuja, jeszcze troche prawa stopa mnie boli, ale bez przesady. I nad technika mzna fajnie na biezni popracowac :) staram sie szukac pozytywow :oczko: a tak serio, to bieganie ze srodstopia mi juz idzie calkiem calkiem. Powoli rozgladam sie za nowymi butami, z mniejszym dropem (bo jednak Nike free maja te 8 mm) i moze jednak z odrobina wsparcia dla pronatorow, bo w tej prawej stopie mnie luk boli i moze to by pomoglo? Musze sie wreszcie wybrac do sklepu i przymierzyc zachwalane przec Kachite Saucony Mirage. Jesli macie jakies inne sugestie to chetnie wezme je pod rozwage.
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

22.02.2013 Piatek

Boxing
Czas: 50 min

Mialam isc na moj najnowszy zestaw cwicen na silownie w czwartek wieczorem, ale udalo mi sie wyhaczyc masaz w pracy w czwartek (kolega wyjechal i mi oddal swoja kolejke). Pani mi najpierw wymasowala plecy, pochwalila, powiedziala ze wygladaja duzo lepiej, ze nie sa takie spiete i w ogole rewelacja. No i mazas chyba pierwszy raz nie byl prawie wcale bolesny, wiec bylam z siebie bardzo dumna, ze tak adbalam o swoje biedne miesnie :jatylko:
I poprosilam pania, zeby na te piszczele spojrzala, bo mi sie wydaje ze jest duzo lepiej, ale niech obaczy. No i jak zaczela je masowac, to myslalam ze mi lzy poleca z bolu :chlip: okazalo sie ze miesnie byly bardzo napiete i jak je troche poluzowala to zaczely bolec jak cholera... wiec bieganie postanowilam odpuscic, bo po co los kusic.
A w piatek kolezanka namowila mnie zebysmy poszly na boxing, bo tam najlepiej pare mic od razu "swoja" zeby obcymi sie nie lac :oczko: ogolnie bardzo fajne zajecia, troche problemu ze skoordynowaniem na poczatku bylo, ale smiechu po pachy :hahaha:
Czyli tak: najpierw rozgrzewka, potem cwiczenia ruchow "na sucho", potem cwiczenia w parach moze z 20 min, potem duzo core a na koniec rozciaganie. Uwazam ze jestem naturalnbym talentem bokserskim :spoko: jesli mi sie uda znalezc pare, to na pewno jeszcze pojde!

A z innych wiadomosci: kupilam narty biegowe! dla siebie i dal dzieci. W promocji byly :taktak:
Jutro o ile pogoda bedzie sprzyjala, jedziemy wyprobowac
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

24.02.2013 Niedziela

Narto-sanki z dziecmi
Czas: 2.5 godz.

No to trzeba bylo te narty wyprobowac :hejhej:
Dzieci sie podzielily, polowa (meska) byla bardzo na narty napalona, druga polowa (zenska) stwierdzila ze woli jezdzic na sankach. Wiec jak przyjechalismy na miejsce, synek szybko przyodzial narty i tatus go zabral na snieg. Nie wiem co oni tam roblili, bo ja musialam jeszcze sie przebrac, ale po 10 min synek na nartach juz jezdzic nie chcial :trup: wiec dosiadl sanek, razem z siostra i troche pozjezdzalismy z gorki. Jak sie troche zmeczyli i poszli "robic slady w sniegu" to ja przyodzialam narty i ruszylam. No nie powiem, nie szlo mi zbyt dobrze, to zanczy bardzo wolno :oczko: takie 30 km co Justyna jezdzi to by mi chyba z dwa dni zeszlo :oczko:
Nic to, zrobilismy przerwe na hotdogi (przygotowalam sie na piknik, zabralam parowki do termosa, bulki, kecup, dzieciaki wniebowziete). Jak obsluzylam dzieciarnie, poszlam na bok pocwiczyc zjazdy i hamowanie. Wywalilam sie tylko 4 razy i zaczelam kumac o co chodzi :hejhej: ale warunki zniegowe niesprzyjajace nauce jazdy na biegowkach, snieg zmoroony i ubity ratrakiem, zadnych sladow i ciezko mi bylo narty rownolegle utrzymac.

Po przerwie narty dzieci zostaly w aucie, no bo przeciez chcieli jedzic na sankach. Zjechalismy znowu kilka razy, dzieci chcialy sie potoczyc po pagorkach, wiec ja znowu narty na nogi i w dluga. A moj synek w placz, ze on tez jednak chce na nartach jezdzic :wrrwrr: no nic to, przeciez przede wszystkim dzieci maja miec radoche. Nie chcialo mi sie leciec do auta po jego narty, wiec zapielam mu swoje myslac, ze mu sie zaraz znudzi. Ale nie, z 300 m skubany dawal rade, tylko musialam go trzymac za reke i co chwile narty prostowac bo sam nie dawal rady... luzie co nas widzieli mieli ubaw po pachy.

Generalnie bylo calkiem fajnie i wesolo (dla wiekszoci z nas :bum: )
jak Jasnie Pan Malzonek pozwoli, to jutro po pracy z kolezanka same sie wyrwiemy na oswietlona trase i sprobuje cos bardziej sie podszkolic i zobaczyc z cym to sie je tak naprawde :taktak:

Aha, Pan Malzonek jeszcze sie ze mnie smial ze nie potrafie nart prosto trzymac i ze mi sie rozjedzaja. Wyrazil chec pozyczenia pary i zademonstrowania mi jak to sie robi :bum: no koniec swiata
Ostatnio zmieniony 25 lut 2013, 20:58 przez Gryzzelda, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

25.02.2013 Poniedzialek

Narty biegowe
Czas: 1 godz 04 min
Dystnas: ok. 4 km

Jak postanowilam tak tez zrobilam. Z roboty wyszlam pol godziny szybciej, odstalam te pol godziny w korkach w drodze po kolezanke ktora w poniedzialki nie pracuje i ochoczo ruszylysmy przed siebie :) jeszcze prawie godzina jazdy i bylysmy na miejscu.

Dzien piekny, zachod slonca takze, niestety moje umiejetnosci narciarskie (a raczej ich brak) powaznie utrudnialy mi robienie fotek, z reszta przez galezie i tak fotki rozowych gor mi nie wyszly :smutek: a gory naprawde dzisiaj byly rozowe w promieniach zachodzacego slonca. Pocieszam sie, ze nawet cichy by nie dal rady tego uchwycic, skoro czarno biale cyka.

Nic to, wracajac do narciarstwa.
Ogolnie to co wczoraj se tam probowalam to bylo nic i zabawa i okazalo sie ze oczywiscie ja to nic nie umiem. Kolezanka byla wyrozumiala i wlokla sie za mna, ale w sumie co miala robic, moim autem bylysmy :bum: szybciutko opanowalam jazde po plaskim, ale plaskiego to tam duzo nie bylo. Potem przyszla kolej na jazde pod gorke, tez w miare poszlo, chociaz pierwsza gorka byla niezlym wyzwaniem, ciagle zjezdzalam na dol.
No i zjazdy... matko kochana, to mi do konca jednak nie wychodzi :bum: szkoda ze zadnego filmiku nie mam, jak technika bardzo dowolna pokonuje te wzniesienia... peirwsze dwa to poszly w kucki, na Malysza, potem troche zaczelam czaic o co chodzi, nawet czasami skrecic mi sie udawalo w dobra strone. Raz troche trzody sobie narobilam, bo generalnie nie bylo tam zywego ducha, le jak stanelam nad jedna taka przepascia w dol, to akurat jeden sie napatoczyl :ojoj: ja kurczowo uczepiona kijkow, stoja na skraju i rozmyslam nad potymalna trajektoria lotu, a ten stio i czeka chyba az sie polamie zeby po helikopter zadzwonic. To mu grzecznie mowie, zeby przodem pojechal, a on mi wyklady o technice daje... ale w koncu pojechal i moglam spokojnie sie z tej gorki starabanic :spoko:
W sumie ostani zjazd to poszedl juz bez upadku, pewnie jakbym jeszcze troche pojezdzial to by bylo jeszcze lepiej, ale godzina to dosyc jak na pierwszy raz bo preciez do domu trzeba wrocic i panszczyzne odrobic.

Foty:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

27.02.2013 Sroda

B. wolne truchtanie
Czas: 25 min
Dystnas: prawie 3 km


Juz drugi dzien jak mnie nogi nie bola, wiec warto by je bylo w koncu wyprobowac.
Mielismy nianke, wiec maz zostal przymuszony do tego, zeby mi towarzyszyc. Tempo bylo takie, ze on mogl isc, a ja moglam wolniutko truchtac.

W czasie biegu nic nie bolalo, pozniej w lewej nodze jakbym jakies uklucia czula, ale bez przesady. Czyli chyba idzie ku dobremu. Dzisiaj odpoczywam, jutro chyba na boxing pojde, a w weekend znowu wyprobuje moje nogi na szuranku.
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

01.03.2013 Piatek

Elixia mix
Duration 1 h


Radosc moja byla przedwczesna, albowiem po tych srodowych ekscesach jednak cos tam sie przy piszczelu odezwalo. A wiec odpoczywamy dalej.

Generalnie caly tydzien mam do bani, stresy i nerwy w pracy, w czwartek zlapala mnie migrena i w piatek czulam sie mocno niewyraznie. Jednak dzieci juz od czwartku gadaly tylko o tym, ze jutro idziemy do Elixii, wiec jakby by bylo wyjscia.
Na szczescie moja kolezanka "falszywy blizniak" (wolne tlumaczenie z norweskiego, oznacza osobe urodzona tego samego dnia) wrocila akurat z tygodniowego urlpou i chetnie poszla z nami. Najpierw pol godziny pojezdzilysmy na rowerku, ja moglam jej opowiedziec wszystko co sie dzialo i co mnie doprowadzalo do szewskiej pasji :oczko: potem poszlysmy troche na maszyny silowe, ale jakos weny nie mialam i sie za mocno nie przykladalam :oczko: na koniec cwiczenia na bosu i jeszcze podpatrzylam jedna laske jak robi brzuszki na tej duzej pilce i wraz z kolezanka skopiowalysmy jej taktyke. Musze powiedziec ze to fajne cwiczenie, kompletnie nieobciazajace kregoslup, a brzuch dostaje tak w kosc ze huhu! aa, zapomnialam wspomniec jeszcze 10 podciagniec kolan do brody na drazku. Niestety normalnego podciagniecia to ja ani jednego nie zrobie.

Razem tego wszystkiego wyszla godzinka. Poczulam sie lepiej, wiec wyszlo na zdrowie. A w sobote nawet miesnie brzucha czulam co calkiem podnioslo moj poziom zadowolenia :spoczko:

03.03.2013 Niedziela

Kettlebell
Duration 50 min


Kilka moich koleznake bylo na tym kettlebell i tak sobie chwwlily, ze az postanowilam sprobowac. Chociaz filmik nie wyglada zachecajaco https://www.youtube.com/watch?v=wchdd_Ms1h4
Ale poniewaz moja pani od pilatesu wyjechala, a w tygodniu ze wzgledu na remont w domu ciezko mi sie wyrwac, postanowilam pojsc i sprobowac.

I to bylo najgosze 50 min mojego zycia.

Najmniejszy odwaznik mial 8 kg. I tak jak te wymachy to jeszcze luzik, to podnoszenie tego do gory do wyprostowanej reki stanowilo dla mnie mega wyzwanie. W efekcie nie bylam w stanie zrobic tylu powtorzen, ile powinnam, rek mi mdlala i w ogole myslalam ze sie przewroce. Spocilam sie jak mysz. glupia, moglam sobie zwylek hantle 3 kg wziec w rece na to wyciskanie, na lepsze by mi wyszlo niez podrzucanie tych kretynskich odwaznikow.
Nic to, kolejne doswiadczenie zyciowe zebrane, technike mialam chyba dosc dobra bo koles mi glowa potakiwal jak na mnie patrzyl, a innych poprawial wiec mam nadzieje ze chociaz kolana i lokcie nie beda mi sie buntowac.
Ale raczej juz tam nie wroce, no chyba ze pieklo zamarznie albo cos innego sie wydarzy, bo w koncu tylko krowa nie zmienia pogladow :oczko:
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

06.03.2013 Sroda

B. wolne truchtanie
Czas: 20 min
Dystnas: prawie 3 km


Mialam isc wczoraj, ale nie dalam rady. Padlam razem z dziecmi.
Ale dzisiaj pogoda byla taka ladna, ze juz od rana planowalam wyjscie. Po powrocie z pracy najpierw spacerek z dziecmi, a potem jak juz maz sie obrobil ze swoimi sprawami, poszlam na taki w sumie spacer nad fjord. W powietrzu czuc bylo wiosne, morze spokojniutkie, zachod slonca za gorami, miodzio. Na slimaku zatrzymalam sie, zrobilam rozciaganie i poszuralam dalej.

Tak sobie myslalam, ze jak biegalam regularnie to mnie glowa ani razu nie bolala. A teraz jak przestalam, to normalnie raz w tygodniu mnie boli, zwlaszcza jak mam stresy w pracy. To ja juz z dwojga zlego wole zeby mnie te nogi bolaly, a nie glowa.
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

08.03.2013 Piatek

Boxing
Czas: 60 min


W piatek standardowo, trzeba bylo isc na silownie bo dzieci by nie odpuscily. Mialam partnerke, wiec wybralysmy sie na boxing. Tm tazem byl inny prowadzacy i bylo bardzo duzo boxowania, a zadnych cwiczen na core. I duzo podskokow na jednej i obu nogach, co niestety moim piszczelom sie nie spodobalo :wrrwrr: dzis bola przy ucisku, wiec bieganie odpuszczam. Ogolnie znowu mysle o wyprawie do jakiegos fizjoterapeuty, ostatnio przechodzilam kolo jakiegos centrum medycyny sportowej, moze tam by mi cos ciekawego powiedzieli? A moze ja przesadzam z tymi piszczelami i za bardzo sie cackam?

10.03.2013 Niedziela

Spacer z dziecmi
Czas: 2 godz.
Dystans: 4 km


Za to dzis wyciagnelam dzieciaki do lasu na dlugi spacer, nie na jakis tam nudny plac zabaw :oczko: niebo niebieskie, pelne slonce tylko ziab jakis taki w powietrzu, ze musielismy sie naprawde cieplo ubrac. Do plecaka poszedl znowu termos z parowkami i w droge! Samochod zostawilismy na parkingu i weszlismy do lasu. Ogolnie planu zadnego nie bylo, szlismy przed siebie az doszlismy do duzej mapy okolicy. W przyplywie geniuszu zrobilam jej zdjecie. I bardzo dobrze, bo przynajmniej wiedzialam dokad isc :oczko: okolicy prawie zupelnie nie znam, ale udalo nam sie nie zgubic. Wylezlismy jakies 100 m w gore, wspielismy sie na szczyt wzgorza. Dzieciaki radzily sobie super, a miejscami bylo naprawde stromo. Tylko Ania w pewnym momencie zlapala cykora i nie chciala isc ani w jedna ani w druga, ale jakos udalo sie ja namowic do dalszej wedrowki. Na szczycie gory zrobilismy obiecany piknik. Ocywiscie sierota nie zabralam aparatu, wiec zdjecia sa jakie sa (ponoc w nastepnym ajfonie ma byc aparat 11 megepilskeli, no zobaczymy)

Obrazek
Obrazek

Na dol zeszlismy inna, nie tak stroma droga i bez wiekszych problamow trafilismy na parking.
Bardzo mile spedzone popoludnie, a najlpesze bylo to ze dzieci same tak daleko doszly! 4 km w dwie godziny, to nasz rekord :spoko: i tylko raz byla prosba o niesienie na rekach, ale tez jakos sie dalo odwrocic uwage :oczko: juz sie nie moge doczekac wiosny i lata, na pewno bedziemy czesciej robic wypady w te tereny!
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

11.03.2013 Poniedzialek

B. wolne truchtanie
Czas: 25 min
Dystnas: prawie 3.5 km


no to siup. Zgodnie z mottem "wole zeby mnie bolaly nogi, niz glowa" poszlam na powolna rundke tym razem dookola jeziorka. Po drodze przerwa na rozciananie, przed wyjsciem trening piszczeli, po powrocie rozciaganie. Jednak samopoczucie psychiczne znacznie lepsze, mimo zolwiego tempa.
Noc piekna, niebo gwiazdziste, tylko ziiiimno! Mimo bluzy i wiatrowki nie bylo mi za goraco. Chociaz w sumie tez sie za bardzo nie spieszylam :oczko:
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

12.03.2013 Wtorek

Wolne truchtanie
Dystnas: 2x2 km


Wczoraj wybralam sie odwiedzic kolezanke. A ze mieszka ona 2 km ode mnie, to auto jakos tak glupio brac, a spacerkiem to troche dlugo jak sie jest w niedoczasie. Wiec potruchtalam. W drodze do duzo bylo pod gorke, a jeszcze dodatkowo pomylilam drogi i niepotrzebnie wbieglam wyzej niz mialam. Taki dodatkowy bodziec treningowy :spoko:

Piszczel prawa dzisiaj sie odzywa oczywiscie, ale tak delikatnie. Ale ja olewam. Nie biegam - cos tam jeczy, biegam - jeczy moze troche bardziej ale na pewno nie w sposob ktory by mi uniemozliwal bieganie albo wyciskal lzy z oczu. Wiec spokojnie kontunuuje swoje. Jak zacznie bolec duzo mocniej to sie wybiore do tego sorodka medycyny sportowej.
O.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ