Patrycjo, dziękuję za garść ciepłych i pięknych słów...Dodajesz mi wiar,y że zarówno te godziny spędzone samotnie na leśnych ścieżkach, jaki te przebiegane w naszym biegowym Team-ie, u boku uśmiechniętych i pozytywnych przyjaciół, a zwłaszcza te czasem żmudne - gdy próbuję zebrać myśli i wystukać je na klawiaturze...maja sens

. Jest rzeczą niezwykłą, że pomimo braku fizycznego poznania, z wielu ust płyną serdeczne słowa i że ma się niezmiennie to samo uczucie, że tam, po drugiej stronie siedzą osoby o duszach wrażliwych i świetni przyjaciele

..Dziękuję Ci serdecznie raz jeszcze..
Co do chłopaka - cóż, no z facetami tak jest, chcą być w centrum uwagi

. Zawsze jednak uważałem, że tolerancja dla kawałka "własnego świata" (kiedyś np. szydełkowanie, dziś bieganie

, czy każda inna materia) jest wyrazem szacunku dla drugiej osoby i również okazywania uczucia. To także pożyteczne dla zdrowej atmosfery

. Mam nadzieję, że zawsze znajdziesz troszkę przestrzeni, by poczytać to i owo o naszych zmaganiach niekoniecznie po ciemku pod kołdrą

. Bardzo się cieszę, że jesteś myślą z nami - my jesteśmy z Tobą i mam nadzieję, że w maju się spotkamy

.
Jak czytałaś, drobne kłopoty nas przetrzebiają...W najbliższą niedzielę dział foto będzie silniejszy

- na szczęście wciąż pojawiają się nowi na spotkaniach, a my intensywnie wszystkich zachęcamy. Walczę, Anita również, by dołączyć do składu, bo biedny Maciek się za nas zabiega

...Dołączył Piechu, może zjawi się Kony

...atmosfera jest coraz fajniejsza

...Bieganie, a właściwie truchtanie w grupie nabrało dla mnie zupełnie innego wymiaru, właściwie towarzystwo biegowe (takie towarzystwo!

) było dla mnie brakującym ogniwem w szukaniu radości z tej formy ruchu. Na samotnym szlaku jest tez fajnie, tego nam wszystkim czasem bardzo trzeba (ja to też bardzo lubię), żeby pogadać samemu ze sobą, dać sobie wycisk do omdlenia niemal, ale jak się ma kilka uśmiechniętych, pełnych humoru osób koło siebie, nie czuje się zmęczenia ani przesycenia bieganiem
O biegu w Forst napisze Ci w Twoich komentarzach

.
Ps. z tym plastrem na plecach czuję się jak stuletni maratończyk

, ale daje radę...paradoksalnie kłopoty wzmagają we mnie poczucie humoru
