Bleez - tu Ci jeszcze nie gratulowałem, więc to czynię winszując świetnego wyniku, mimo, że zdupiłeś go o te 8''

. Chyba nie pomylę się pisząc, że jesteś 2. po Jakubie „Debiutantem” z wynikiem <40'/10 km.
mar_jas Piękny debiut!
jakub738 nieźle, nieźle - 20x ponad 42km - dla mnie niesamowite!
A co u mnie? A tak se pobieguję, wrzesień nawet w miarę, październik zaczął się tak sobie, ale do przodu. Z jakim skutkiem zobaczę za tydzień w Żorach.
Wczoraj zaliczyłem swój debiut w biegu na orientację (BnO). W okolicach Pszowa były mistrzostwa Śląska w średnim dystansie. Po Rajdzie 4 Żywiołów córka zainteresowała się też tym i ją wziąłem ze sobą, startowała w kategorii rodzinnej - niecałe 2 km i 6 punktów kontrolnych (PK), a trasa oznaczona wstążeczkami co jakiś kawałek. Poradziła sobie w miarę ok, wszyscy w tej kategorii zajęli pierwsze miejsce

, a Kinga miała 4. czas. W nagrodę dostała dyplom i kompas z czego jest baaaardzo zadowolona. Ja zmagałem się na trasie w kategorii K35 (która to kategoria w nomenklaturze BnO traktowana jest już jako „weterani”

). Tak tylko dla wyjaśnienia napiszę, że każda kategoria ma swoją trasę - w terenie np jest 30-40 PK i po tych punktach można wyznaczyć setki, jak nie tysiące, kombinacji tras. Moja trasa miała akurat 13 PK, długość 3,6 km (w linii prostej między PK) i Σ przewyższeń 185m. W swojej kategorii byłęm 4. na 6. startujących w tej kat., z czasem 1:15:30. Do pudła brakło mi niecałe 1,5', do zwycięzcy stratę 30'48''. Trochę szkoda, ale teraz przynajmniej wiem, że nie wszystkie decyzje o wyborze wariantu były słuszne i teraz wiem, że trzeba robić inaczej. Do wszystkich PK, prócz 2, trafiłem bez problemu. Jeden ominąłem i zajęło mi kilka minut ustalenie dokładnej pozycji i trafienie na punkt. 2. raz był niemal kuriozalny - z jednego PK na następny było ledwo 90metrów (2 najbliższe siebie PK na całej trasie) i nie trafiłem na niego łażąc w kółko i zanim do niego trafiłem to uciekło mi 3,5'. Najlepszy międzyczas między tymi PK to 48'', więc strata niby niewielka, ale frustrujące było łażenie po krzakach na, wydawałby się, najłatwiejszym odcinku trasy. W porównaniu z Rajdem 4 Żywiołów to była masakra - las bardzo pofałdowany, poprzecinany głębokimi dolinami, często zarośnięty chaszczami. Mimo długich getrów nogi tak poodzierałem i poparzyłem pokrzywami, że ostatni raz to chyba za łebka. Do tego dystansu 3,6 km dołożyłem może z 1-1,5km (czasami łatwiej było nadłożyć ale dobiec w pobliże punktu po drodze niż przedzierać się przez gęstwinę), ale i tak były to chyba moje najcięższe kilometry. Ciągłe zbiegi, podbiegi przeskakiwanie gałęzi, przystawanie by sprawdzić mapę - słowem masakryczne interwały. Już dawno po zawodach nie bolały mnie tak nogi jak wczoraj.
Organizacyjnie to te BnO były masakryczne. Napiszę krótko - chaos. W porównaniu z organizacją biegów ulicznych wygląda to tragicznie i nie wiem z czego wynika. Może ze skromnych środków? (wpisowe 10 zł).
Generalnie BnO to wg mnie świetne urozmaicenie zwykłego biegania i bliski, bardzo bliski, kontakt z przyrodą. Szkoda, że tak mało popularny. Może to się zmieni, bo 80% uczestników to były dzieci z podstawówek (nawet 9-llatki), gimnazjów i średnich - niestety im starsi tym ich mniej. Działają niby kluby uczniowskie, ale z tego co czytałem, to biurokracja zabija ten sport.
Pozdrawiam.