zu:zu - komentarze
Moderator: infernal
- zu.zu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 660
- Rejestracja: 09 maja 2012, 14:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Naprawdę bardzo, bardzo, bardzo Wam dziewczyny dziękuję za wsparcie! :*
Macie racje. Po pierwsze nie ma co się nad sobą użalać, bo to w niczym nie pomaga tylko szkodzi. Wczoraj czułam się zdruzgotana. Nie udało mi się zasnąć przez całą noc, leżałam, gapiłam się w sufit i myślałam. Efekt? Waląca pikawka, boląca głowa i trzęsące się ręce. Takie są efekty zamartwiania się. Bez sensu.
Jutro mam to przełykowe ECHO serca (kuźwa, w ogóle sobie tego nie wyobrażam) to pewnie coś więcej będzie wiadomo. Ale do tego czasu to w ogóle nie ma co spekulować, masz rację Dobajka. Trzeba czymś innym głowę zająć. Bo w końcu dostanę zawału przy biurku od zamartwiania się, że mogę go dostać podczas skoku ze spadochronu!
Ale panią doktor kardiolog mam wyjątkową. Jakby ktoś potrzebował namiary to z całego (nomen omen) serca polecam i chętnie się podzielę.
Macie racje. Po pierwsze nie ma co się nad sobą użalać, bo to w niczym nie pomaga tylko szkodzi. Wczoraj czułam się zdruzgotana. Nie udało mi się zasnąć przez całą noc, leżałam, gapiłam się w sufit i myślałam. Efekt? Waląca pikawka, boląca głowa i trzęsące się ręce. Takie są efekty zamartwiania się. Bez sensu.
Jutro mam to przełykowe ECHO serca (kuźwa, w ogóle sobie tego nie wyobrażam) to pewnie coś więcej będzie wiadomo. Ale do tego czasu to w ogóle nie ma co spekulować, masz rację Dobajka. Trzeba czymś innym głowę zająć. Bo w końcu dostanę zawału przy biurku od zamartwiania się, że mogę go dostać podczas skoku ze spadochronu!
Ale panią doktor kardiolog mam wyjątkową. Jakby ktoś potrzebował namiary to z całego (nomen omen) serca polecam i chętnie się podzielę.
- mar_jas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2826
- Rejestracja: 06 mar 2012, 10:23
- Życiówka na 10k: 0:39:59
- Życiówka w maratonie: 3:28:43
- Lokalizacja: Śląsk
Najważniejsze to rzeczywiscie odrzucić złe myśli, wiem że to niełatwe....szczególnie że przelykowe echo brzmi bardzo groźnie
Co do MW2012 to nie mam planu..chce go przebiec, po prostu dotrzec do mety....co w moich przypadku będzie wielkim sukcesem
I tez dzisiaj pooglądałem zdjęcia z tego Półmaratonu Księżycowego...fajnie, faktycznie jakoś tak klimatycznie...zobaczymy jak będzie na żywo
Łyknij co trzeba, pewnie wyjdzie że jest ok i po zmartwieniach....nasi lekarze to tak jak ja jestem inzynier....strach się bać
Co do MW2012 to nie mam planu..chce go przebiec, po prostu dotrzec do mety....co w moich przypadku będzie wielkim sukcesem
I tez dzisiaj pooglądałem zdjęcia z tego Półmaratonu Księżycowego...fajnie, faktycznie jakoś tak klimatycznie...zobaczymy jak będzie na żywo
Łyknij co trzeba, pewnie wyjdzie że jest ok i po zmartwieniach....nasi lekarze to tak jak ja jestem inzynier....strach się bać
- zu.zu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 660
- Rejestracja: 09 maja 2012, 14:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Dla Was!
::
Ej, Marcin, co mię tu cykora napędzasz z tymi lekarzami? Jak mnie będziesz tak straszył to sobie na maratońską strefę kibica zrobię taką koszulkę jak Natalia Siwiec:
tylko zamiast Campbell będzie Mar_jas.
::
Ej, Marcin, co mię tu cykora napędzasz z tymi lekarzami? Jak mnie będziesz tak straszył to sobie na maratońską strefę kibica zrobię taką koszulkę jak Natalia Siwiec:
tylko zamiast Campbell będzie Mar_jas.
- mar_jas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2826
- Rejestracja: 06 mar 2012, 10:23
- Życiówka na 10k: 0:39:59
- Życiówka w maratonie: 3:28:43
- Lokalizacja: Śląsk
ale toż to sama prawda będzie
- zu.zu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 660
- Rejestracja: 09 maja 2012, 14:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Gratulacje! Jak widzisz, to bieganie ciągłe nie jest takie straszne, jak się odpowiednio wolno szura I jak ktoś Ci powie, że szuranie w Twoim tempie to nie bieganie, zawsze możesz na niego nasłać Ryana
Co nie? Też się zawsze czuję jak terrorystkazu:zu pisze: że jeszcze kilka godzin temu wyglądałam jak szalony zamachowiec samobójca, gdy oklejona elektrodami i owinięta kablami byłam podpięta pod 24 godzinny holter EKG
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- zu.zu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 660
- Rejestracja: 09 maja 2012, 14:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Hahahaha...czadowe! Takie widoki to miód na ♥. Mrrraaauuu.
No wiesz co, że ja w ogóle doszłam do wniosku, że te plany 30 minutowe to mają na celu tylko jedną rzecz. Właśnie nauczyć biegać wolno. Naprawdę wolno. Zastanawiam się czy gdybym umiała tak wolno biegać te 3 miesiące temu to czy bym w ogóle potrzebowała tego planu czy po prostu mogłabym wyjść i biec te 30 minut. Jak sprawdzałam na początku swoje tempo to mi wychodziło w okolicach 5:00 i byłam święcie przekonana, że wolniej się nie da. A tu proszę proszę: 7:40 a myślę, że w tej kwestii jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa.
A holterek zarąbisty, szczególnie przy tej pogodzie. Miałam zakładane w piątek o 13-ej, czyli prawie w południe, 38 stopni w cieniu, więc nie było opcji na bluzę czy jakieś apaszki tuszujące. Przyklejone taśmami, żeby się pod wpływem potu nie odkleiły, elektrody było mi widać na dekolcie i z tyłu, kable wystawały tu i ówdzie a sprzęcik nagrywający tworzył działające na wyobraźnię wybrzuszenia w okolicy pasa. I tak dwa razy musiałam się komunikacją przez całą Warszawę przetelepać. Spojrzenia współpasażerów bezcenne. Też się tak na Ciebie wszyscy gapili?
A miałaś wysiłkowe robione? Bo ja w tym nie dałam rady pobiegać chociaż mi kazała doktorka. Wszystko się odklejało od tego gorąca, więc pewnie będzie trzeba oddzielnie zrobić.
Mamy złoto!!!
No wiesz co, że ja w ogóle doszłam do wniosku, że te plany 30 minutowe to mają na celu tylko jedną rzecz. Właśnie nauczyć biegać wolno. Naprawdę wolno. Zastanawiam się czy gdybym umiała tak wolno biegać te 3 miesiące temu to czy bym w ogóle potrzebowała tego planu czy po prostu mogłabym wyjść i biec te 30 minut. Jak sprawdzałam na początku swoje tempo to mi wychodziło w okolicach 5:00 i byłam święcie przekonana, że wolniej się nie da. A tu proszę proszę: 7:40 a myślę, że w tej kwestii jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa.
A holterek zarąbisty, szczególnie przy tej pogodzie. Miałam zakładane w piątek o 13-ej, czyli prawie w południe, 38 stopni w cieniu, więc nie było opcji na bluzę czy jakieś apaszki tuszujące. Przyklejone taśmami, żeby się pod wpływem potu nie odkleiły, elektrody było mi widać na dekolcie i z tyłu, kable wystawały tu i ówdzie a sprzęcik nagrywający tworzył działające na wyobraźnię wybrzuszenia w okolicy pasa. I tak dwa razy musiałam się komunikacją przez całą Warszawę przetelepać. Spojrzenia współpasażerów bezcenne. Też się tak na Ciebie wszyscy gapili?
A miałaś wysiłkowe robione? Bo ja w tym nie dałam rady pobiegać chociaż mi kazała doktorka. Wszystko się odklejało od tego gorąca, więc pewnie będzie trzeba oddzielnie zrobić.
Mamy złoto!!!
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Zu:zu - przede wszystkim graty, piękny bieg i to jeszcze w takiej temperaturze. I analiza w 100% trafna, ja na początku planu 10 tygodniowego też na pewno biegałam sporo za szybko.
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Holtery zazwyczaj miałam albo zimą, albo wiosną, więc zawsze dało się włożyć taki ciuch, spod którego nie było tych kabli aż tak widać. I wysiłkowe też miałam robione zimą, więc jakoś się to wszystko trzymało. I co ciekawe, na tym wysiłkowym nawet nie bardzo miałam okazję biec, bo najpierw pani doktor podnosiła nachylenie bieżni, a dopiero potem zwiększyła prędkość... To kiedy kolejna wizyta z interpretacją holtera?
I w ogóle polecam całego bloga z Ryanem, jest boski
I w ogóle polecam całego bloga z Ryanem, jest boski
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- zu.zu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 660
- Rejestracja: 09 maja 2012, 14:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Strasb serdeczne dzięki za graty! Strasznie jestem szczęśliwa. Jeszcze tylko miesiąc został do 30 minut. Wydawało mi się, że to nie możliwe a teraz nie mogę się już tego doczekać.
A wiesz, że miałam podobny epizod z koszykówką? Jakoś super szybko urosłam i gdzieś tak do 7-ej klasy byłam jednym z najwyższych dzieciaków z roku. I też uprawiałam dużo sportów, w tym kosza. Któregoś razu przyszli na lekcje w-fu trenerzy ze szkoły sportowej szukać talentów i mnie wybrali. Przez jakiś czas chodziłam tam do szkoły na próbę, ale mi się nie spodobało. Nie mam koniecznej żyłki do współzawodnictwa, poza tym poza 6-cioma godzinami kosza dziennie i innymi zajęciami fizycznymi było jakieś nędzne minimum przerabiane z innych przedmiotów i się bałam, że mój mały móżdżek tak rażąco zaniedbany może całkiem obumrzeć, więc podziękowałam i wróciłam do swojej szkoły.
Skończył się rok szkolny, minęły wakacje i jak z nich wróciłam to doznałam szoku. Prawie wszyscy szkolni rówieśnicy byli ode mnie wyżsi! Z czasem musiałam już tylko coraz wyżej głowę zadzierać, bo jak szybko zaczęłam rosnąć tak szybko przestałam. I dziś mam tyle co wtedy i tyle samo co Ty - czyli 164. Typowa koszykarka.
I przeczytałam i obejrzałam super relacje z Twojego ostatniego biegu. Jezu, jakie piękne, przecudne widoki! Aż mi się serce z tęsknoty za górami ścisnęło. Ale powiem Ci, że w takim terenie biegać i przy pełnym słońcu to PEŁEN SZACUN. Jesteś wielka! I wielkie gratulacje dla Ciebie!
::
Kachita, nawet nie wiesz co straciłaś. Czułam się jak Angelina Jolie albo coś. Wszystkie spojrzenia moje! Następnym razem optuj za latem, mówię Ci.
A z tym wysiłkowym to nie zrozumiałam o co chodzi. Wiesz, ja nigdy na bieżni nie biegałam to nie wiem o co chodzi z tym podnoszeniem nachylenia.
Wyniki mam jakoś pod koniec tygodnia, ale w czwartek mam to cholerne przezprzełykowe echo serca, którego się najbardziej boję. Mam nadzieję, że dam radę to zrobić, ale nie jestem pewna. Ten holter to taki trochę uciążliwy jest, ale nie boli ani nic, więc nie ma co narzekać, ale to drugie...jakąś mam psychiczną barierę, żeby połknąć coś co Ci z gardła wystaje i jeszcze jest podłączone do jakieś maszyny...no nie wiem. Chciałabym, żeby to już było za mną powiem szczerze.
A bloguś bosssski. Właśnie liczę gwoździe na ścianach...może coś sobie podrukuję.
I na każdą okazję coś się tam znajdzie widzę. Jutro mam jakąś kontrolę elektryczności. Ma przyjść kilku gości i mi za szafy i inne zakamarki zaglądać, a przez ten upał nie chciało mi się chaty posprzątać (ale biegać mi się chciało, co nie? ) no i byłby wstyd. Byłby.
Gdyby nie Ryan:
I weź go nie kochaj. ♥
::
Burza! I leje! I to tak, że cała ulica płynie - wreszcie!
A wiesz, że miałam podobny epizod z koszykówką? Jakoś super szybko urosłam i gdzieś tak do 7-ej klasy byłam jednym z najwyższych dzieciaków z roku. I też uprawiałam dużo sportów, w tym kosza. Któregoś razu przyszli na lekcje w-fu trenerzy ze szkoły sportowej szukać talentów i mnie wybrali. Przez jakiś czas chodziłam tam do szkoły na próbę, ale mi się nie spodobało. Nie mam koniecznej żyłki do współzawodnictwa, poza tym poza 6-cioma godzinami kosza dziennie i innymi zajęciami fizycznymi było jakieś nędzne minimum przerabiane z innych przedmiotów i się bałam, że mój mały móżdżek tak rażąco zaniedbany może całkiem obumrzeć, więc podziękowałam i wróciłam do swojej szkoły.
Skończył się rok szkolny, minęły wakacje i jak z nich wróciłam to doznałam szoku. Prawie wszyscy szkolni rówieśnicy byli ode mnie wyżsi! Z czasem musiałam już tylko coraz wyżej głowę zadzierać, bo jak szybko zaczęłam rosnąć tak szybko przestałam. I dziś mam tyle co wtedy i tyle samo co Ty - czyli 164. Typowa koszykarka.
I przeczytałam i obejrzałam super relacje z Twojego ostatniego biegu. Jezu, jakie piękne, przecudne widoki! Aż mi się serce z tęsknoty za górami ścisnęło. Ale powiem Ci, że w takim terenie biegać i przy pełnym słońcu to PEŁEN SZACUN. Jesteś wielka! I wielkie gratulacje dla Ciebie!
::
Kachita, nawet nie wiesz co straciłaś. Czułam się jak Angelina Jolie albo coś. Wszystkie spojrzenia moje! Następnym razem optuj za latem, mówię Ci.
A z tym wysiłkowym to nie zrozumiałam o co chodzi. Wiesz, ja nigdy na bieżni nie biegałam to nie wiem o co chodzi z tym podnoszeniem nachylenia.
Wyniki mam jakoś pod koniec tygodnia, ale w czwartek mam to cholerne przezprzełykowe echo serca, którego się najbardziej boję. Mam nadzieję, że dam radę to zrobić, ale nie jestem pewna. Ten holter to taki trochę uciążliwy jest, ale nie boli ani nic, więc nie ma co narzekać, ale to drugie...jakąś mam psychiczną barierę, żeby połknąć coś co Ci z gardła wystaje i jeszcze jest podłączone do jakieś maszyny...no nie wiem. Chciałabym, żeby to już było za mną powiem szczerze.
A bloguś bosssski. Właśnie liczę gwoździe na ścianach...może coś sobie podrukuję.
I na każdą okazję coś się tam znajdzie widzę. Jutro mam jakąś kontrolę elektryczności. Ma przyjść kilku gości i mi za szafy i inne zakamarki zaglądać, a przez ten upał nie chciało mi się chaty posprzątać (ale biegać mi się chciało, co nie? ) no i byłby wstyd. Byłby.
Gdyby nie Ryan:
I weź go nie kochaj. ♥
::
Burza! I leje! I to tak, że cała ulica płynie - wreszcie!
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
zu:zu, dolaczam do grona Twoich kibicow poprawiasz mi humor niemilosiernie, a zarazem trzymam za ciebie kciuki!!!! No i zdrowka zycze!!!
Dzisiaj jak wychodzilam biegac myslam o tym zdjeciu Ryana co wkleilas niestety u mnie cos poszlo nie tak, bo chata jak byla zasyfiona, tak pozostala...
Dzisiaj jak wychodzilam biegac myslam o tym zdjeciu Ryana co wkleilas niestety u mnie cos poszlo nie tak, bo chata jak byla zasyfiona, tak pozostala...
- Dobajka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 504
- Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
- Życiówka na 10k: 52,58
- Życiówka w maratonie: 4'19
- Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą
Moja psina metodycznie:Jak Twoja Psina Dobajka daje radę poginać w taki upał to ja nie wiem.
1) bierze prysznic w ogrodzie
2)powyższe
3) powyższe
4) idzie pobiegać
Następnym razem dołączę fotkę " po prysznicu"...gdyby nie stojące uszy...to nie przypomina wtedy żadnego znanego mi gatunku
Aha ZuZu
mam dla ciebie książkę...postawi każdego na nogi..."mentalnie" kto jeszcze może choćby mrugać oczami
Martyna wojciechowska " Przesunąć horyzont"
Ja po przeczytaniu mogę jedno powiedzieć...ta lektura to wielkie przeżycie
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Zu.zu-siostro-niedoszla-koszykarko , nie pisze tego by Cie straszyc albo cos, ale jestem prawie pewna, ze lykniesz te 30 minut szybciej niz za miesiac. My z panem malzonkiem przeskoczylismy na 30 minut od razu z czegos w rodzaju 3x9' biegu, przy okazji wizyty w Lyonie - po prosty pozwiedzalismy miasto inaczej.
- Dobajka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 504
- Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
- Życiówka na 10k: 52,58
- Życiówka w maratonie: 4'19
- Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą
No to witam Panie w klubie epizodówA wiesz, że miałam podobny epizod z koszykówką?
Też mam takowy za sobą ośmioletni...
pozostały krzywe palce, rozbite torebki stawowe w kostkach... i...zamiłowanie do wysiłku
Aha i jeszcze jedna para Czechosłowackich trampek...to był prawdziwy rarytas w tamtych czasach
- już tu byłam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 692
- Rejestracja: 04 sty 2012, 17:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
3,7 toż to pięknie ! a piszesz jeszcze piękniej !
I may not be there yet, but I'm closer than I was yesterday.
nie piszę, ale biegam
nie piszę, ale biegam