
Motywacja - ciało != umysł
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13467
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
To, co sygnalizuje Santiago jest kwestią wiary.
To, co zauważa nemo jest kwestią przypadku.
Raczej rzadko dochodzi do czystych przykładów na jedno lub drugie.
To, co zauważa nemo jest kwestią przypadku.
Raczej rzadko dochodzi do czystych przykładów na jedno lub drugie.
-
- Stary Wyga
- Posty: 213
- Rejestracja: 02 mar 2012, 20:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wszystko zależy od punktu patrzenia.yacool pisze:To, co sygnalizuje Santiago jest kwestią wiary.
To, co zauważa nemo jest kwestią przypadku.
Raczej rzadko dochodzi do czystych przykładów na jedno lub drugie.
Można powiedzieć że całe życie jest kwestią (aktem) wiary - wierzę że postępując w dany sposób poniosę określone konsekwencje (pozytywne lub negatywne).
A co do przypadku to załóżmy że chcę pokonać dystans maratonu w czasie 3 godzin - jest to pragnienie mojego umysłu. Umysł nie lubi prowizorki dlatego ustala start kontrolny na dystansie półmaratonu aby sprawdzić czy ciało da radę - czas wymagany to minimum 1 godzina i 25 minut. Przejście takiego sprawdzianu to raczej nie będzie efekt przypadku a zaplanowanych działań gdzie Ciało mówi - Umyśle, jeśli Ty dasz radę to ja też.
Dlatego nie da się przesuwać swoich granic mając słabe ciało albo słabą psychikę. Dlatego czytanie złotych myśli to też treningf.lamer pisze:psychika to też praca
cytowanie złotych mysli to za mało

- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13467
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Wyobraźmy sobie teraz czysty przypadek:
W drodze do kościoła upierdolił mnie w łydkę jakiś pies. Zabolało w ch... i otrzeźwiło bardziej niż redbull. Tymczasem psu spodobał się mój falstart i postanowił wystartować mnie ponownie. W przypływie nadziei, że do najbliższej nawy mam sto metrów, ostatkiem myśli, a raczej instynktownie, włączyłem dżipiesa, który zmierzył mi dziesięć sekund. Zakładając, że błąd pomiaru to pięć metrów, mogę założyć, że mam talent, bo robię setkę w przedziale 9,5-10,5.
Tylko @#$%^, kto mi załatwi psa na Igrzyska... Boże dopomóż.
W drodze do kościoła upierdolił mnie w łydkę jakiś pies. Zabolało w ch... i otrzeźwiło bardziej niż redbull. Tymczasem psu spodobał się mój falstart i postanowił wystartować mnie ponownie. W przypływie nadziei, że do najbliższej nawy mam sto metrów, ostatkiem myśli, a raczej instynktownie, włączyłem dżipiesa, który zmierzył mi dziesięć sekund. Zakładając, że błąd pomiaru to pięć metrów, mogę założyć, że mam talent, bo robię setkę w przedziale 9,5-10,5.
Tylko @#$%^, kto mi załatwi psa na Igrzyska... Boże dopomóż.
-
- Stary Wyga
- Posty: 213
- Rejestracja: 02 mar 2012, 20:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Załóżmy dodatkowo że nie miałeś dżipiesa a porządny stoper i że akurat tak się złożyło że z miejsca z którego wystartowałeś do miejsca w którym całkiem przypadkiem wyłączasz stoper jest równe 100m i biegniesz równe 9,5s. Bijesz rekord świata (pies też).
Przypadkiem jest to że capnął Cię pies ale nie to że że organizm stać na taki wysiłek.
Przypadkiem jest to że capnął Cię pies ale nie to że że organizm stać na taki wysiłek.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13467
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Jeśli nie zdajesz sobie sprawy z własnego potencjału, to jest przypadkiem, gdy się on ujawnia.
-
- Stary Wyga
- Posty: 213
- Rejestracja: 02 mar 2012, 20:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Racja jest to wtedy przypadek, tyle że ja wcześniej podałem przykład że "ciało udowadnia że może" nie zawsze musi być przypadkiem, może występować taka sytuacja że jest to efekt zaplanowanych działań których przypadkiem nie da się nazwać.
Czyli podsumowując może być i tak i tak. Możemy specjalnie sprawdzać swój potencjał lub może się on sam okazać w całej wspaniałości np. po spotkaniu stada wilków w lesie, psa pod kościołem czy szalonego nożownika w mieście
Czyli podsumowując może być i tak i tak. Możemy specjalnie sprawdzać swój potencjał lub może się on sam okazać w całej wspaniałości np. po spotkaniu stada wilków w lesie, psa pod kościołem czy szalonego nożownika w mieście

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2243
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
Jest taki punkt do którego aby dotrzeć wystarczy ambicja/wola walki/chęci. Po przekroczeniu tego punktu, który dla każdego znajduje się w innym miejscu, potrzeba czegoś więcej. Siłą determinacji, można przebiec maraton w jakimś tam czasie. O rekord będzie trudno.
dyskusja co jest ważniejsze czy ciało czy umysł jest nie do rozstrzygnięcia. I jedno i drugie, rzecz w proporcji. Jakiej proporcji? Nie wiem. Wiem natomiast, że ciało bez silnego wsparcia umysłu może niewiele. Posiadacz super sprawnego ciała, pozbawiony motywacji/dyscypliny/wiary w sukces wiele nie zdziała. Warto wspomnieć Gołotę, który jak twierdzą znawcy, dostawał już po gębie na kilka dni przed starciem z przeciwnikiem. Wchodząc do ringu, będąc potencjalnie lepszym sportowcem, sromotnie przegrywać. Nie wiem na ile są to teorie książkowe a na ile prawda. Zapewne nikt tego nie sprawdził. otóż, mówi się i piszę, że ciało człowieka jest gotowe na kilka maratonów pod rząd. Problem jest w głowie.
Czy ciało czy umysł ? według mnie ciało zawsze można przysposobić, z umysłem jest już gorzej. Stąd Smuda w ostatniej chwili włączył do ekipy psychologa sportu. Co prawda z oporami, co prawda twierdził, że,....nie potrzebuje bo on nie ma w ekipie wariatów. Ale jakoś poszło.
dyskusja co jest ważniejsze czy ciało czy umysł jest nie do rozstrzygnięcia. I jedno i drugie, rzecz w proporcji. Jakiej proporcji? Nie wiem. Wiem natomiast, że ciało bez silnego wsparcia umysłu może niewiele. Posiadacz super sprawnego ciała, pozbawiony motywacji/dyscypliny/wiary w sukces wiele nie zdziała. Warto wspomnieć Gołotę, który jak twierdzą znawcy, dostawał już po gębie na kilka dni przed starciem z przeciwnikiem. Wchodząc do ringu, będąc potencjalnie lepszym sportowcem, sromotnie przegrywać. Nie wiem na ile są to teorie książkowe a na ile prawda. Zapewne nikt tego nie sprawdził. otóż, mówi się i piszę, że ciało człowieka jest gotowe na kilka maratonów pod rząd. Problem jest w głowie.
Czy ciało czy umysł ? według mnie ciało zawsze można przysposobić, z umysłem jest już gorzej. Stąd Smuda w ostatniej chwili włączył do ekipy psychologa sportu. Co prawda z oporami, co prawda twierdził, że,....nie potrzebuje bo on nie ma w ekipie wariatów. Ale jakoś poszło.