Vincent a ja Ci gratuluje
bo porwales sie na cos na cos o czym ani ja ani wielu z tych ktorzy juz jakis czas biegaja baloby sie pomyslec
i sprobowales. a z taka waga jak slusznie zauwazyles to jak z dodatkowym obciazeniem
ja tez sobie postawilam wysoko poprzeczke, ale nie bede bala przyznac sie do porazki gdy nie wyjdzie. najwazniejsze ze nie balam sie sprobowac
powodzenia ze zbijaniem wagi i w kolejnych zawodach - nie wstrzymuj sie z oglaszaniem swoich planow. bede mocno trzymala kciukasy
101 kg, brak treningów szybkościowych i połówka w 1:52:29 - to wynik co najmniej przyzwoity. Gratulacje.
Tempo straty masy 1 kg / tydzień wydaje się na razie całkiem rozsądne - nie przejmuj się jednak jak po kilku tygodniach zacznie być gorzej. Osobiście jestem zwolennikiem wolnego chudnięcia. Powiedzmy, że masz do zrzucenia nawet jakieś 15 kg - chudnąc średni 2 kg / miesiąc do wiosny ze spokojem do zrealizowania, nawet biorąc pod uwagę święta po drodze.
//edit - czytałem, że trasa w Gnieźnie do najłatwiejszych nie należy.
Głodzić się raczej nie planuję. Myślę, że jeżeli ma się tak dużą nadwagę jak ja to początki chudnięcia są łatwe. Jem dużo sensowniej niż wcześniej: 0 słodyczy, 0 alkoholu, mało pieczywa, dość mało tłuszczy.
Jem solidne śniadania, solidny obiad i małą kolację wcześniej niż dawniej - teraz do 19.00
Od jednego do kilku razy dziennie w ramach podjadania robię sobie sałatkę z pomidorów, z cytryną, octem i oliwą z oliwek (dorzucam do tego czasem alternatywnie: cebulę, sardynki lub mozarellę).
Do tego oczywiście biegam, chociaż nie aż tyle ile bym chciał, i wiosłuję.
W pierwszych 2 tygodniach odchdzania przebiegłem po około 45 kilometrów, do tego coś koło 10k wiosłowania.
Jeżeli achillesy wytrzymają to kilometraż mi się teraz zwiększy bo realizuję plan przygotowań do maratonu oparty na bieganiu tygodniowo 58-88 km. Same kilometry to też nie wszystko - do tej pory przeważającą część biegów człapałem po 6 min/km i wolniej, teraz robię różne elementy wymagające większych prędkości - nawet dzisiejsze wybieganie 21km robiłem ze średnią prędkością ok. 5:44/km gdy dawniej robiłbym je pewnie z prędkoscią około 6:15.
Swoją drogą mam wrażenie, że Garmin w lesie zaniża mi prędkość - biegam coraz częściej z wirtualnym partnerem i widzę, że kiedy ścieżka zaczyna się robić bardziej kręta to ten "wirtualny" zostawia mnie w tyle mimo, że odczuwalne tempo i tętno pozostają bez zmian.
Nie jestem podtatusiały, jestem tatusiem. Blog Komentarze
Gratuluje dwucyfrowej wagi. Pamiętam radość jaką miałem w tym momencie (startowałem od 107). Potem sobie wyznaczyłem przedziały co 5 kg. Obecnie zszedłem do 85, aczkolwiek przed sobotnią połówką miałem już ustabilizowane 84. Jednak intensywna regeneracja pobiegowa zrobiła swoje . Jak będziesz miał takie wahania raz trochę w górę raz w dół, to się nie przejmuj. Najważniejsza jest ogólna tendencja np w skali miesiąca.
A co do garmina - masz ustawiony pomiar co sekundę czy smart recording (czy jakoś tak)? Ten smart faktycznie bardzo przekłamuje na łukach - zbytnio je prostuje.