
Parametry:
Godzina: 11:10
Czas całkowity: 49 min 28 s
Tętno średnie: 166 bpm
Tętno maksymalne: 188 bpm
Spalone kalorie: 823
Lokata: 657/1176 M20: 119
Dystans: 10 km
Komentarz:
Dzisiaj odbył się kolejny Bieg Westerplatte, moja najstarsza stażem impreza, była to 4 edycja, w której wziąłem udział.
Na miejsce odjazdu autobusów na linię startu dotarłem maksymalnie późno i zabrałem się ostatnim. Po przybyciu na miejsce dawało to jeszcze godzinę na rozgrzewkę. Wykorzystałem ten czas dobrze, potruchtałem, wykonałem wszystkie ćwiczenia jakie przyszły mi do głowy, porozciągałem się. Ścisnąłem sznurowadła i na start. Startowy grzmot z armaty chyba mało kogo nie przestraszył.
Wyruszyłem w trasę z bolącym prawym kolanem, ale wcale nie chciało mi się ociągać. Biegłem ze wszystkimi i od początku trzymałem swoje tempo, trudno powiedzieć na jakim tętnie, bo pulsometr coś zastrajkował i zawieszał się kilkakrotnie. Kiedy zaczął funkcjonować normalnie starałem się nie przekraczać tętna 175 bpm, ale też nie jakoś pilnie. Z powodu kłopotów technicznych nie wiem ile zajęło mi pierwsze 5 km. Było mi gorąco, był tam punkt odświeżania, ale niestety musiałem obejść się ze smakiem, gdyż nowe kubki z wodą były dopiero napełniane, byłem na to zły, ale po chwili zapomniałem. Podbiegi mijały gładko, przypominałem sobie na nich, jak pokonywałem je będąc na 36 km maratonu, a nie 6 km dychy, kolejne podobnie. Po ósmym kilometrze podbiłem tętno do 180 bpm, tak trzymałem do końca, przyspieszając. Wystarczyło mi sił na finisz na ostatniej prostej i nie zostało za dużo zbędnych zapasów sił. Plan optymistyczny < 50 min wyszedł mi, jestem zadowolony z zawodów. Aż chce mi się dalej biegać.
Pozdrawiam.