po co w ogóle poprawia się "życiówki"?
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
- z zastrzeżeniem, że moje pytanie dotyczy tych wszystkich, którzy nie walczą o minima na imprezy odpowiedniej rangi.
- i celowo nie używam tutaj podziału na amatorów/ zawodowców - bo, powiedzmy sobie szczerze, nawet dla amatora biegającego dychę, powiedzmy w 30:30 poprawa PB o minutę w żaden sposób nie przekłada się na rozwój kariery sportowej.
-------------------
im bardziej się nad tym zastanawiam, tym bardziej nie wiem.
no więc po co w końcu poprawia się życiówki?
- i celowo nie używam tutaj podziału na amatorów/ zawodowców - bo, powiedzmy sobie szczerze, nawet dla amatora biegającego dychę, powiedzmy w 30:30 poprawa PB o minutę w żaden sposób nie przekłada się na rozwój kariery sportowej.
-------------------
im bardziej się nad tym zastanawiam, tym bardziej nie wiem.
no więc po co w końcu poprawia się życiówki?
mastering the art of losing. even more.
- wysek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3442
- Rejestracja: 16 paź 2004, 22:35
- Życiówka na 10k: 32:34
- Życiówka w maratonie: 2:43
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Temat rzeka
Można bić życiówki dla satysfakcji, dla pieniędzy (w różnej postaci, może być kasa za wygranie biegu ulicznego, ale może być również gratyfikacja za osiągnięcie klasy sportowej w postaci gotówki/darmowych obozów, sprzętu...) etc.
Najgorszy jest przypadek gdy ktoś trenuje aby pobić RŻ po to by pobić RŻ, i co dalej?

Można bić życiówki dla satysfakcji, dla pieniędzy (w różnej postaci, może być kasa za wygranie biegu ulicznego, ale może być również gratyfikacja za osiągnięcie klasy sportowej w postaci gotówki/darmowych obozów, sprzętu...) etc.
Najgorszy jest przypadek gdy ktoś trenuje aby pobić RŻ po to by pobić RŻ, i co dalej?

- PiotrekMarysin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1143
- Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15
Dlaczego najgorszy? Satysfakcja z tego, że wysiłek włożony w trening dla przyjemności przynosi rezultaty jest bezcenna.wysek pisze:Najgorszy jest przypadek gdy ktoś trenuje aby pobić RŻ po to by pobić RŻ, i co dalej?
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
- wysek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3442
- Rejestracja: 16 paź 2004, 22:35
- Życiówka na 10k: 32:34
- Życiówka w maratonie: 2:43
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
No to już się biega po coś - jak napisałem wyżejPiotrekMarysin pisze:Dlaczego najgorszy? Satysfakcja z tego, że wysiłek włożony w trening dla przyjemności przynosi rezultaty jest bezcenna.wysek pisze:Najgorszy jest przypadek gdy ktoś trenuje aby pobić RŻ po to by pobić RŻ, i co dalej?

Znam ludzi co biegają, a po zrobieniu życiówki "mogło być lepiej", nie ma miejsca nawet na cień satysfakcji. Sztuka dla sztuki, z czasem staje się kulą u nogi.
- Gife
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5842
- Rejestracja: 27 lut 2010, 18:48
- Życiówka na 10k: 34:04
- Życiówka w maratonie: 2:42:10
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Generalnie im dłuzszy staż biegowy, tym lepiej biegamy i chcemy się sprawdzić co jakiś czas, a że trzeba mieć jakieś wytyczne co do czasów, to robimy życiówki. Dla jednych jest to rekreacja, dla innych sposób na życie, dla innych satysfakcja z aktywnie spędzonego czasu w połączeniu z PB 
Kariera sportowa to druga sprawa i ma inny wymiar niż amatorskie bieganie, ale na poziomie profesjonalnym. Dla przykładu zawodowcy, którzy mają sponsorów, muszą się bić ze sobą na treningach bo im płacą choć biegać lubią, a amator, który wygra zawody jedne i drugie i zgarnie nagrody, robi to dla siebie i w każdej chwili może sobie powiedzieć, że dziś nie chcę biegać, zrobie to jutro
i nie musi ulegać sponsorom, a np na zawody jeździ za własną/klubową kasę.
Kwestia tego, czy chcemy by nam placili za to ze biegamy i wygrywamy, czy chemy biegac by wygrywać i nam za to placili na mecie

Kariera sportowa to druga sprawa i ma inny wymiar niż amatorskie bieganie, ale na poziomie profesjonalnym. Dla przykładu zawodowcy, którzy mają sponsorów, muszą się bić ze sobą na treningach bo im płacą choć biegać lubią, a amator, który wygra zawody jedne i drugie i zgarnie nagrody, robi to dla siebie i w każdej chwili może sobie powiedzieć, że dziś nie chcę biegać, zrobie to jutro

Kwestia tego, czy chcemy by nam placili za to ze biegamy i wygrywamy, czy chemy biegac by wygrywać i nam za to placili na mecie

Early Hardcore 4 Life!
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 22
- Rejestracja: 22 lip 2011, 11:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No nie wiem, ale jak sie biegnie np. z zegarkiem ze stoperem i widzi się, że można pobić swój rekord czując się jednocześnie na siłach to dlaczego nie ? Dziwne pytanie zadałeś autorze tematu :P
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 862
- Rejestracja: 08 kwie 2009, 14:22
- Życiówka na 10k: 37:42
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
kurcze, też się dzisiaj nad tym zastanawiałem. I doszedłem do wniosku, że po ch...jim bardziej się nad tym zastanawiam, tym bardziej nie wiem.
no więc po co w końcu poprawia się życiówki?
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
po kolei:
----------------
absolutnie zgadzając się, co do satysfakcji, treningu i przyjemności, rezultatów, itd; pozwolę sobie zadać pytanie:
czy satysfakcja byłaby mniejsza, gdyby pozostała w sferze potencjalności? (tzn. bez potwierdzenia życiówką na atestowanej trasie)
o te parę złotych, też raczej nie chodzi - oczywiście fajnie, jeśli gdzieś coś tam od czasu do czasu wpadnie, ale przecież prawie nikt w Polsce (no może poza paroma Ukraińcami
) nie biega dla pieniędzy - są na to po prostu lepsze sposoby.
swoją drogą w Stanach jest podobnie
-----------
Wysek, dzięki za celną uwagę, jakoś umknęła mi świadomość wynikających z klas sportowych profitów w klubach.
...choć do tej pory myślałem, że nie ma darmowych obozów (to chyba powiedział Friedman czy Goebbels...)
------------
pozostaje jeszcze zapytać autora tego tematu
Adam, parę lat temu deklarowałeś się jako "życiówkiewicz" - z dużym przekonaniem, sądząc po fakcie, że nawet ci się chciało taki temat założyć.
zostało jeszcze coś z tego?
w sensie: wstajesz rano, i goląc się widzisz w lustrze człowieka, który złamał trzy godziny? albo coś w ten deseń?
zdrówko
jak dla mnie brzmi jak gruby przekręt, z gatunku politycznychiściak pisze:dążenie do doskonałości (...) na miarę swoich możliwości.

----------------
tu właśnie chyba dochodzimy do sedna:PiotrekMarysin pisze:Dlaczego najgorszy? Satysfakcja z tego, że wysiłek włożony w trening dla przyjemności przynosi rezultaty jest bezcenna.wysek pisze:Najgorszy jest przypadek gdy ktoś trenuje aby pobić RŻ po to by pobić RŻ, i co dalej?
absolutnie zgadzając się, co do satysfakcji, treningu i przyjemności, rezultatów, itd; pozwolę sobie zadać pytanie:
czy satysfakcja byłaby mniejsza, gdyby pozostała w sferze potencjalności? (tzn. bez potwierdzenia życiówką na atestowanej trasie)
o te parę złotych, też raczej nie chodzi - oczywiście fajnie, jeśli gdzieś coś tam od czasu do czasu wpadnie, ale przecież prawie nikt w Polsce (no może poza paroma Ukraińcami

swoją drogą w Stanach jest podobnie
-----------
Wysek, dzięki za celną uwagę, jakoś umknęła mi świadomość wynikających z klas sportowych profitów w klubach.
wysek pisze:może być również gratyfikacja za osiągnięcie klasy sportowej w postaci gotówki/darmowych obozów, sprzętu...) etc.
...choć do tej pory myślałem, że nie ma darmowych obozów (to chyba powiedział Friedman czy Goebbels...)
------------
pozostaje jeszcze zapytać autora tego tematu
Adam, parę lat temu deklarowałeś się jako "życiówkiewicz" - z dużym przekonaniem, sądząc po fakcie, że nawet ci się chciało taki temat założyć.
zostało jeszcze coś z tego?
w sensie: wstajesz rano, i goląc się widzisz w lustrze człowieka, który złamał trzy godziny? albo coś w ten deseń?
zdrówko
mastering the art of losing. even more.
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
no ale to autołechtanie (ałtouechtanie?) ego, to na czym do cholery polega?
czy samo posiadanie 'dobrego personal besta' (cokolwiek by to nie znaczyło) na jakimś dystansie wystarczy?
czy niezbędna do łechtania jest jeszcze o parę sekund gorsza życiówka kumpla?
nie kumam. te życiówki to chyba kolejny szwindel kultury masowej.
zdrówko
czy samo posiadanie 'dobrego personal besta' (cokolwiek by to nie znaczyło) na jakimś dystansie wystarczy?
czy niezbędna do łechtania jest jeszcze o parę sekund gorsza życiówka kumpla?
nie kumam. te życiówki to chyba kolejny szwindel kultury masowej.
zdrówko
mastering the art of losing. even more.