Qba - misja 3:59/km
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 12 lipca
6 km Easy z Anią i Emilką w wózku
biegaliśmy na Malcie - już zapomniałem, że tam jest wciąż pod górkę i z górki, 25kg wózka podniosło nieco intensywność treningu
biegałem w butach rezerwowych - moich starych Lunarach - ale mułowate te buty :D
nie dość, że cięzkawe, to jeszcze jakieś takie bez życia - albo skisły z tęsknoty w bagazniku auta, albo moja percepcja zmieniła się po bieganiu w Faasach i ZENkach
trzeba teraz szybko zrobić tę dychę w 40 minut, bo następny cel juz na horyzoncie, już ustalony, już dogadany ino lotoć, przebieroć giromi jak jakiś hycpamper.
6 km Easy z Anią i Emilką w wózku
biegaliśmy na Malcie - już zapomniałem, że tam jest wciąż pod górkę i z górki, 25kg wózka podniosło nieco intensywność treningu
biegałem w butach rezerwowych - moich starych Lunarach - ale mułowate te buty :D
nie dość, że cięzkawe, to jeszcze jakieś takie bez życia - albo skisły z tęsknoty w bagazniku auta, albo moja percepcja zmieniła się po bieganiu w Faasach i ZENkach
trzeba teraz szybko zrobić tę dychę w 40 minut, bo następny cel juz na horyzoncie, już ustalony, już dogadany ino lotoć, przebieroć giromi jak jakiś hycpamper.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 14 lipca
14 km pod wieczór,
bardzo parno i duszno, gorunc taki ciężki, nieprzyjemnie, ale co tam.
w środku 5 km Tempo Run po 4:37. Rozgrzewka 3 km po 5:40, po akcencie 6 km Easy po 5:20.
Chciałem nawet wcześniej skończyć ale mijalem innego biegacza - pan na oko ok. 50 lat, biegł po jakieś 4:00 i wyglądało na spokojne rozbieganie :P wymieniliśmy mijając się uwagę o pogodzie, poczułem się, kurczę, nie ma polskiego słowa - ELEVATED wieć dokręciłem w sumie do 14 km.
Niestety dzisiaj tj. w środę nie udało się rano wstać (Emilka budziła się w nocy i zasnąłem dopiero o 1), popołudniu próba więc raczej nie da rady pobiegać.
Aha, wczoraj biegane w Faasach, im szybciej się w nich biegnie tym lepiej działają
14 km pod wieczór,
bardzo parno i duszno, gorunc taki ciężki, nieprzyjemnie, ale co tam.
w środku 5 km Tempo Run po 4:37. Rozgrzewka 3 km po 5:40, po akcencie 6 km Easy po 5:20.
Chciałem nawet wcześniej skończyć ale mijalem innego biegacza - pan na oko ok. 50 lat, biegł po jakieś 4:00 i wyglądało na spokojne rozbieganie :P wymieniliśmy mijając się uwagę o pogodzie, poczułem się, kurczę, nie ma polskiego słowa - ELEVATED wieć dokręciłem w sumie do 14 km.
Niestety dzisiaj tj. w środę nie udało się rano wstać (Emilka budziła się w nocy i zasnąłem dopiero o 1), popołudniu próba więc raczej nie da rady pobiegać.
Aha, wczoraj biegane w Faasach, im szybciej się w nich biegnie tym lepiej działają
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
czwartek, 14 lipca
8,5 km Easy, ale żwawego. Nie wiem dokładnie po ile bo Garmin został w domu ale pewnie za szybko.
trochę wszystko pobolewało, ale ma prawo, bo to już 7 dzień treningowy z rzędu...
Dzisiejszy post sponsoruje słowo "ale".
8,5 km Easy, ale żwawego. Nie wiem dokładnie po ile bo Garmin został w domu ale pewnie za szybko.
trochę wszystko pobolewało, ale ma prawo, bo to już 7 dzień treningowy z rzędu...
Dzisiejszy post sponsoruje słowo "ale".
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, który-dzisiaj-jest?-szesnasty lipca
5 km po 5:40/km dobiegu nad Rusałkę
8 x 400m Repetitions na stadionie, na przerwie 200m trucht, z Yacoolem jako treserem
45 minut yacoolowych ćwiczeń
5 km po 5:20/km do domu
Repetitions miały być po 3:55-4:00/km, wyszły po 3:45-3:50/km (WOW).
Ja pierdziu. Tyle mam do powiedzenia.
5 km po 5:40/km dobiegu nad Rusałkę
8 x 400m Repetitions na stadionie, na przerwie 200m trucht, z Yacoolem jako treserem
45 minut yacoolowych ćwiczeń
5 km po 5:20/km do domu
Repetitions miały być po 3:55-4:00/km, wyszły po 3:45-3:50/km (WOW).
Ja pierdziu. Tyle mam do powiedzenia.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 17 lipca
12 km Easy, które wcale nie było easy
po pierwsze, upał. biegane po asfalcie wkoło malty, na patelni - ale cel treningowy to opalanie, więc nie biegłem w las.
po drugie, po wczoraj wszystko mnie boli, łydki kamienie plus naprawdę mocny ból piszczelowego tylnego w prawej i jkiegoś innego ale też w łydce w lewej - to jeszcze po skurczu sprzed dwóch dni. rozruszać tego tałatajstwa nie szło za cholerę, na dodatek dupsko i dwójki czwórki bolały po wczorajszych ćwiczeniach.
ech, starość...
w sumie rekordowy tydzień wyszedł - 66,5 km :D
12 km Easy, które wcale nie było easy
po pierwsze, upał. biegane po asfalcie wkoło malty, na patelni - ale cel treningowy to opalanie, więc nie biegłem w las.
po drugie, po wczoraj wszystko mnie boli, łydki kamienie plus naprawdę mocny ból piszczelowego tylnego w prawej i jkiegoś innego ale też w łydce w lewej - to jeszcze po skurczu sprzed dwóch dni. rozruszać tego tałatajstwa nie szło za cholerę, na dodatek dupsko i dwójki czwórki bolały po wczorajszych ćwiczeniach.
ech, starość...
w sumie rekordowy tydzień wyszedł - 66,5 km :D
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
pon-pt
jeden trening 8 km po lesie, średnie tempo 5:10/km.
ZMUŁA, to po pierwsze. Masakryczny stres w pracy, ciężkie chwile, mała się budzi w nocy, wstać się nie da 0 4:50, do tego ta pogoda, która wysyła do łóżka spać, spać, spać.
Po drugie, coś w prawym podudziu boli, może przez ten luźniejszy tydzień trochę się to podkuruje.
trzeba więcej w domu ćwiczyć ale czasu nie ma.
jutro rano nad morze, pogody ma nie być, ale liczę, że się cud stanie i będzie.
ciekawe czy coś się uda pobiegać...
jeden trening 8 km po lesie, średnie tempo 5:10/km.
ZMUŁA, to po pierwsze. Masakryczny stres w pracy, ciężkie chwile, mała się budzi w nocy, wstać się nie da 0 4:50, do tego ta pogoda, która wysyła do łóżka spać, spać, spać.
Po drugie, coś w prawym podudziu boli, może przez ten luźniejszy tydzień trochę się to podkuruje.
trzeba więcej w domu ćwiczyć ale czasu nie ma.
jutro rano nad morze, pogody ma nie być, ale liczę, że się cud stanie i będzie.
ciekawe czy coś się uda pobiegać...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
po pierwsze, pogoda nad morzem była
po drugie, biegać się raczej nie dało, ponieważ organizm wołał odpoczynku, więc co ja się będę z głupim kłócił
poprzedni tydzień zamnął się jednym treningiem, lol. trudno, takie życie
w tym co się jutro kończy wyglądało to tak:
wtorek, 10 km brzegiem morza i plażą, czyli Easy z elementami siły biegowej.
bardzo miło, choć ciężko, trochę mi się na półmetku w Mielnie mdleć chciało, ale to raczej z braku słońca, w końcu wiadomo, że moje baterie to baterie słoneczne.
piątek, wróceni do pozka już, pod wieczór 9 km w deszczu.
Easy. po lesie. 3 razy widziałam sarenkę, bardzo miło i uznałem to za dobry omen.
sobota, najpierw 5 km nad Rusałkę taki lekki BNP, od Recovery Easy do tempa na piątkę.
następnie godzinka yacoolowych ćwiczeń, w tym sporo siły, której nie mam... to jest podstawowe pole działania.
na koniec 5km do domku, wolno bo miałem jakiś taki zgon kondycyjny.
mam nadzieję, że jutro też się uda pobiegać, tym samym ten tydzień będzie uratowany.
za tydzień w sobotę test na półtoraka, czyli jutro bym zrobił Tempo Run, w tygodniu krótkie interwały, np. 400m, w sobotę teścik.
tyle
po drugie, biegać się raczej nie dało, ponieważ organizm wołał odpoczynku, więc co ja się będę z głupim kłócił
poprzedni tydzień zamnął się jednym treningiem, lol. trudno, takie życie
w tym co się jutro kończy wyglądało to tak:
wtorek, 10 km brzegiem morza i plażą, czyli Easy z elementami siły biegowej.
bardzo miło, choć ciężko, trochę mi się na półmetku w Mielnie mdleć chciało, ale to raczej z braku słońca, w końcu wiadomo, że moje baterie to baterie słoneczne.
piątek, wróceni do pozka już, pod wieczór 9 km w deszczu.
Easy. po lesie. 3 razy widziałam sarenkę, bardzo miło i uznałem to za dobry omen.
sobota, najpierw 5 km nad Rusałkę taki lekki BNP, od Recovery Easy do tempa na piątkę.
następnie godzinka yacoolowych ćwiczeń, w tym sporo siły, której nie mam... to jest podstawowe pole działania.
na koniec 5km do domku, wolno bo miałem jakiś taki zgon kondycyjny.
mam nadzieję, że jutro też się uda pobiegać, tym samym ten tydzień będzie uratowany.
za tydzień w sobotę test na półtoraka, czyli jutro bym zrobił Tempo Run, w tygodniu krótkie interwały, np. 400m, w sobotę teścik.
tyle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
poniedziałek, 1 sierpnia
w niedzielę nie udało się nic pobiegać, za to co miało być wczoraj było dzisiaj,
pomimo ciężkich nóg - nie-zakwasy po sobotnich zajęciach nadal trzymają - i ogólnych obaw z cyklu "czy to jest na pewno odpowiedni dzień na Tempo Run" - to był odpowiedni dzień na Tempo Run. weszło 5 km po 4:33/km, bardzo ładnie.
do tego obudowa Easy, razem 12,5 km.
w ZENkach. bardzo miło, satysfakcja 5.
po wakacyjnych ekscesach żywieniowych waga skoczyła do 78 kg. to ten moment kiedy mówimy stop i zaczynamy zbijać.
nieważne jak. nieważne jak. byleby skutecznie.
dzisiaj na śniadanie crunchy z jogurtem (za dużo), w pracy bułka z ziarenkami, banan i jabłko.
do picia woda i jakieś 300 ml ice tea.
zaraz jak przyjdzie Ania będzie sałatka z pomidora, ogórka, twarogu i szczypiorku - wziąwszy pod uwagę trrening jestem dzisiaj na minusie energetycznym. i tak trzymać.
w niedzielę nie udało się nic pobiegać, za to co miało być wczoraj było dzisiaj,
pomimo ciężkich nóg - nie-zakwasy po sobotnich zajęciach nadal trzymają - i ogólnych obaw z cyklu "czy to jest na pewno odpowiedni dzień na Tempo Run" - to był odpowiedni dzień na Tempo Run. weszło 5 km po 4:33/km, bardzo ładnie.
do tego obudowa Easy, razem 12,5 km.
w ZENkach. bardzo miło, satysfakcja 5.
po wakacyjnych ekscesach żywieniowych waga skoczyła do 78 kg. to ten moment kiedy mówimy stop i zaczynamy zbijać.
nieważne jak. nieważne jak. byleby skutecznie.
dzisiaj na śniadanie crunchy z jogurtem (za dużo), w pracy bułka z ziarenkami, banan i jabłko.
do picia woda i jakieś 300 ml ice tea.
zaraz jak przyjdzie Ania będzie sałatka z pomidora, ogórka, twarogu i szczypiorku - wziąwszy pod uwagę trrening jestem dzisiaj na minusie energetycznym. i tak trzymać.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 2 sierpnia
wczoraj wieczorem była też bagietka czosnkowa
zostało trochę do dzisiaj więc śniadanie - bagietka i sałatka pomidor, ogórek, twaróg i szczypiorek
poza tym w pracy jogurt i bułka, po treningu nektarynka, przed chwilą warzywka z parowaru (z Lidla) (warzywa, nie parowar) z kurczakiem (z Biedronki) (ze sklepu, nie ze zwierzaka). Pyszniuśko.
trening: 10 km Easy w Lidlach (butach, nie warzywach).
bardzo miło, zdążyłem cały różaniec odmówić
wczoraj wieczorem była też bagietka czosnkowa
zostało trochę do dzisiaj więc śniadanie - bagietka i sałatka pomidor, ogórek, twaróg i szczypiorek
poza tym w pracy jogurt i bułka, po treningu nektarynka, przed chwilą warzywka z parowaru (z Lidla) (warzywa, nie parowar) z kurczakiem (z Biedronki) (ze sklepu, nie ze zwierzaka). Pyszniuśko.
trening: 10 km Easy w Lidlach (butach, nie warzywach).
bardzo miło, zdążyłem cały różaniec odmówić
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wreszcie wstałem rano
czwartek, 4 sierpnia
i z tego chociażby powodu trening Easy nie był choć takie było tempo
takoż.
czwartek, 4 sierpnia
i z tego chociażby powodu trening Easy nie był choć takie było tempo
takoż.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
nadal czwartek, 4 sierpnia
wieczorem jeszcze dokręciłem 9 km.
Nadal trzymam się w jedzeniu mniej.
wieczorem jeszcze dokręciłem 9 km.
Nadal trzymam się w jedzeniu mniej.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 6 sierpnia
splot okoliczności i weekendowych planów mojej rodzinki spowodował, że nie mogłem dzisiaj sprawdzić się na półtoraka u yacoola i powyginać śmiało ciało w rytm jego ćwiczeń.
w zamian postanowiłem się zniszczyć samodzielnie.
odwiozłem dziewczyny na działkę i pojechałem do lasu.
w największy żar i upau, barrrrrrrdzo miło.
tam najpierw 11 km Easy a potem 6 x 200m podbieg 150m zbieg na przerwie 450m trucht.
tempa podbiegu i zbiegu jakieś 4:20/km, trucht 6:00/km, piszę po to, bym następnym razem mógł porównać.
miało być 10 powtórzeń, ale przy siódmym coś we mnie powiedziało NIE a ja tego posłuchałem
z drugiej strony jedno powtórzenie miało mieć 0,5 km a nie 0,8, więc summa summarum wyszło niezgorzej.
na ko(p)niec 3 km z małym hakiem do samochodu.
2 litry picia poszły w międzyczasie, lol.
dieta: w piątek było trochę z nią gorzej, warzywa i ryba były z patelni a nie z parowaru, było też kilka żelek.
Dzisiaj było 1,5 litra ice tea, no ale trzeba było coś pić podczas treningu, a powerade'a na długo nie starczyło.
Obiad z braku laku nuggetsy z kuroka z surówką, nienajgorzej, ale zaraz idziemy do babci a ona ma placek i lody.
ech, trzeba będzie jutro pierduknąć karną dwudziestkę, i z tym postanowieniem odmeldowuję się!
splot okoliczności i weekendowych planów mojej rodzinki spowodował, że nie mogłem dzisiaj sprawdzić się na półtoraka u yacoola i powyginać śmiało ciało w rytm jego ćwiczeń.
w zamian postanowiłem się zniszczyć samodzielnie.
odwiozłem dziewczyny na działkę i pojechałem do lasu.
w największy żar i upau, barrrrrrrdzo miło.
tam najpierw 11 km Easy a potem 6 x 200m podbieg 150m zbieg na przerwie 450m trucht.
tempa podbiegu i zbiegu jakieś 4:20/km, trucht 6:00/km, piszę po to, bym następnym razem mógł porównać.
miało być 10 powtórzeń, ale przy siódmym coś we mnie powiedziało NIE a ja tego posłuchałem
z drugiej strony jedno powtórzenie miało mieć 0,5 km a nie 0,8, więc summa summarum wyszło niezgorzej.
na ko(p)niec 3 km z małym hakiem do samochodu.
2 litry picia poszły w międzyczasie, lol.
dieta: w piątek było trochę z nią gorzej, warzywa i ryba były z patelni a nie z parowaru, było też kilka żelek.
Dzisiaj było 1,5 litra ice tea, no ale trzeba było coś pić podczas treningu, a powerade'a na długo nie starczyło.
Obiad z braku laku nuggetsy z kuroka z surówką, nienajgorzej, ale zaraz idziemy do babci a ona ma placek i lody.
ech, trzeba będzie jutro pierduknąć karną dwudziestkę, i z tym postanowieniem odmeldowuję się!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 7 sierpnia
jak cudownie życie weryfikuje plany.
ani ćwiczeń w sobotę wieczorem, ani dwudiestki w niedzielę.
14,5 km Easy weszło jednakowoż.
w tygodniu wyszło 75 km, rekord :D
muszę zadbać o rozciąganie, ćwiczenia siłowe i masowanko, kurde!
jak cudownie życie weryfikuje plany.
ani ćwiczeń w sobotę wieczorem, ani dwudiestki w niedzielę.
14,5 km Easy weszło jednakowoż.
w tygodniu wyszło 75 km, rekord :D
muszę zadbać o rozciąganie, ćwiczenia siłowe i masowanko, kurde!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
poniedziałek, 8 sierpnia
pod wieczór poszełem biegać do lasu.
razem 10 km, w środku interwały.
miało byyć 4-5 x 1km po ok. 4:10/km, było trochę inaczej.
powietrze bardzo ciężkie, do tego jak dobiełem do lasku zobaczyłem wielką granatowa chmurę nadciągającą z Mordoru.
po chwili juz padało - deszcz dał trochę wytchnienia.
zacząłem pierwszy interwał z górki, po pół kilometra miałem przelotowe 4:20/km, co mnie trochę podk..... uło. kolejne 0,5 km 10 sek/km szybciej.
Następnie 0,5 km truchtu i drugi interwał, najpeirw płasko, 4:15/km na półmetku i większe wku... cie. Druga połówka znowu 10 sek/km szybciej, i to pod górę. 500m truchtu i trzeci. w połowie stop. nie wiadomo dlaczego, aha, bo boło za wolno. 500m truchtu i czwarty, po 4:05/km chyba. 500m truchtu i 0,5 km interwału żeby się sku.... ć. po 3:55/km.
Dobieg do domu, w sklepie chipsy i czekolada, bo w końcu jak facet waży mniej niż 80 kg to znaczy, że chory albo bez jaj.
niestety odkryte na treningu prawo natury nie nastraja optymistycznie:
im jestem bardziej wkuty tym szybciej biegnę, im szybciej biegnę tym jestem mniej wkuty.
pod wieczór poszełem biegać do lasu.
razem 10 km, w środku interwały.
miało byyć 4-5 x 1km po ok. 4:10/km, było trochę inaczej.
powietrze bardzo ciężkie, do tego jak dobiełem do lasku zobaczyłem wielką granatowa chmurę nadciągającą z Mordoru.
po chwili juz padało - deszcz dał trochę wytchnienia.
zacząłem pierwszy interwał z górki, po pół kilometra miałem przelotowe 4:20/km, co mnie trochę podk..... uło. kolejne 0,5 km 10 sek/km szybciej.
Następnie 0,5 km truchtu i drugi interwał, najpeirw płasko, 4:15/km na półmetku i większe wku... cie. Druga połówka znowu 10 sek/km szybciej, i to pod górę. 500m truchtu i trzeci. w połowie stop. nie wiadomo dlaczego, aha, bo boło za wolno. 500m truchtu i czwarty, po 4:05/km chyba. 500m truchtu i 0,5 km interwału żeby się sku.... ć. po 3:55/km.
Dobieg do domu, w sklepie chipsy i czekolada, bo w końcu jak facet waży mniej niż 80 kg to znaczy, że chory albo bez jaj.
niestety odkryte na treningu prawo natury nie nastraja optymistycznie:
im jestem bardziej wkuty tym szybciej biegnę, im szybciej biegnę tym jestem mniej wkuty.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 9 sierpnia
8 km w bólach
bolał prawy piszczel, łydki jak z drewna, w trakcie biegu zaczęła boleć też lewy piszczel.
niemożliwe żeby technicznie, niemożliwe żeby szybciej. ból niemoc.
w domu 15 minut masowania łydek pomarańczowym wichajstrem i rano w środę zero bólu, tylko lekkie uczucie zmęczenie.
moc regeneracji niech będzie ze mną!
środa wolna, dzisiaj pewnie pobiegam lekko, może jakieś przebieżki, w sobotę test na 5 km, chciałbym zrobić życiówkę.
8 km w bólach
bolał prawy piszczel, łydki jak z drewna, w trakcie biegu zaczęła boleć też lewy piszczel.
niemożliwe żeby technicznie, niemożliwe żeby szybciej. ból niemoc.
w domu 15 minut masowania łydek pomarańczowym wichajstrem i rano w środę zero bólu, tylko lekkie uczucie zmęczenie.
moc regeneracji niech będzie ze mną!
środa wolna, dzisiaj pewnie pobiegam lekko, może jakieś przebieżki, w sobotę test na 5 km, chciałbym zrobić życiówkę.