zaczęłam biegać...
- kachita
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Myślę, że to zależy od indywidualnych predyspozycji i rytmu dobowego. Ja kolację jem około 20:00, ale idę spać ok. północy, więc organizm jednak ma trochę czasu, żeby tę kolację zmetabolizować. I uważam, że nie ma co się przestawiać na siłę, bo to prowadzi tylko do frustracji.Qba Krause pisze:olbrzymią różnicę czyni to kiedy się poszywa kalorie, rano czy wieczorem.
rano dają energię na cały dzień, wieczorem niemetabolizowane odkładają się w tkance tłuszczowej.
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Jesli tak kochasz slodycze, (ja kiedys tak mialam, a teraz naprawde od swieta jem cos slodkiego), to kup sobie chrom organiczny w tabletsach. Hamuje apetyt na slodycze.
Mi tak zahamowal, ze nawet jogurtow nie jadlam, a bez nich nie wyobrazalam sobie sniadania
mi wiec pomogl chrom.
To bylo dawno temu, jak bralam chrom, a niechec do slodyczy pozostala do dzis.
Mi tak zahamowal, ze nawet jogurtow nie jadlam, a bez nich nie wyobrazalam sobie sniadania
To bylo dawno temu, jak bralam chrom, a niechec do slodyczy pozostala do dzis.
- wisnia
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 317
- Rejestracja: 11 lip 2011, 00:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
nie znam się kompletnie, ale mam wrażenie, że inni często nie rozumieją nas - ludzi nocykachita pisze:Myślę, że to zależy od indywidualnych predyspozycji i rytmu dobowego. Ja kolację jem około 20:00, ale idę spać ok. północy, więc organizm jednak ma trochę czasu, żeby tę kolację zmetabolizować. I uważam, że nie ma co się przestawiać na siłę, bo to prowadzi tylko do frustracji.Qba Krause pisze:olbrzymią różnicę czyni to kiedy się poszywa kalorie, rano czy wieczorem.
rano dają energię na cały dzień, wieczorem niemetabolizowane odkładają się w tkance tłuszczowej.
też uważam, że trzeba mimo wszystko słuchać siebie i swojego rytmu dobowego, który, wierzę - dla różnych ludzi bywa inny. ja jem śniadanie, teraz nawet całkiem spore, ale chyba jeszcze długo nie zmieni się to, że mój organizm ożywa popołudniu.
chyba bym wystrzelała pół rodziny (albo prędzej oni mnie, nawet najedzona bywam groźna
czytałam tutaj gdzieś taki watek o tych napadach jedzeniowych, będę walczyć :>
chromu spróbuję.
a dzisiaj na obiad była pizza.
- kachita
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Jeżu, wreszcie jakiś nocny marek na forum biegowym, nie jestem sama!nie pisze: nie znam się kompletnie, ale mam wrażenie, że inni często nie rozumieją nas - ludzi nocygdybym tylko miała taką możliwość, chodziłabym spać o 3 w nocy i wstawała w południe... dla niektórych to jest niewyobrażalne, szczególnie dla tych, którzy sami z siebie budzą się o 8 rano i dla nich to normalne
![]()
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
A ja kocham się wyspać.. a że nie umiem biegać wieczorem (bo jednak ciągle mi cos jezdzi w przewodzie pokarmowym nawet jak biegne 3 godziny po jedzeniu, wiec musze biegac rano na pusty zoladek).
I czekam na jesien, kiedy rano (czyli dla mnie ok. 9:00) nie bedzie juz 30 stopni na plusie
I czekam na jesien, kiedy rano (czyli dla mnie ok. 9:00) nie bedzie juz 30 stopni na plusie
-
iściak
- Wyga

- Posty: 149
- Rejestracja: 16 cze 2011, 19:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Aj tam, aj tam... Żadne napady i żadne chromy. NAJEŚĆ się z rana i im później to jeść mniej. To jest automatyczne. A potem wybiegać się wieczorem. Oczywiście zero śmieciowego jedzenia i kolorowych napojów. To naprawdę nie jest trudne - wystarczy chcieć.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
- wisnia
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 317
- Rejestracja: 11 lip 2011, 00:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Kachita, piona! ja podczas mojego niezwykle dłuuugiego stażu treningowego poszłam RAZ biegać przed południem (a była to już ludzka godzina - 10-11) i myślałam, że nie dobiegnę do domu -_-" (chociaż przyznaję się: byłam bez śniadania co pewnie dużo dało. ale gwarantuję - gdybym zjadła chociażby banana - wyszedłby tą samą drogą, którą wszedł!)
5 rano? o 5 rano nie mogę trafić do własnej łazienki i dojść na przystanek, a co dopiero do drzwi wyjściowych w celu godzinnego biegania
mam nadzieję, że jeszcze długo okoliczności i tryb życia nie zmuszą mnie do rannego biegania...
wolf1971 - chodzić spać o 23? szkoda nocy!
teraz jem duże śniadanie, czasem nawet mam wrażenie, że za duże. ale czasem mam wrażenie, że im więcej zjem rano, tym bardziej potem mój apetyt się nakręca
i napady nie zależą od objętości śniadania.
mam wrażenie, że tutaj też to jest kwestia organizmu, szczególnie kobiety skarżą się na te napady
niektórym też pewnie łatwiej przychodzi odmawianie sobie... ale nie będę się tym tłumaczyć, trzeba ćwiczyć silną wolę.
a jeśli chodzi o kolorowe napoje - nie mam z nimi problemu, raz na jakiś czas coś wypiję (wg tej teorii, że wszystko dla ludzi), ale sama nie kupuję i rzadko mam ochotę.
dzisiaj ostatni posiłek zjadłam o... 21:30. i teraz (tak, to się wie wcześniej) już wytrzymam do położenia się bez niczego na ząb. zęby umyte, to też dobry sposób... chociaż czasem i to nie jest argument i potrafię myć dwa razy jednego wieczoru
bo wróciłam z treningu przed 21, przed treningiem jadłam ostatnio o 17.
ale spokojnie, spać pójdę w okolicach 1-2 w nocy, co daje posiłek minimalnie 3,5 h przed snem.
lepiej zjeść o tej godzinie czy, jak niektórzy radzą, odmówić sobie kolacji?
a zjadłam musli z jogurtem naturalnym i miodem, pewnie rzecz lepsza na śniadanie... ale na śniadanie były kanapki (z chleba razowego, chociaż nie zawsze jest i wtedy z chęcią jem też zwykły), nie miałam ochoty na musli, zresztą wtedy jeszcze nie miałam w lodówce jogurtu.
pozdrawiam
[edit] wow, właśnie włączyłam endomondo i zobaczyłam, że miałam dzisiaj średnią 6.17 min/km
9.55 km. gdybym tylko dobiegła do 10, miałabym nowy rekord, ech. ale już mi się nie chciało, o! godzinę wybiegałam.
5 rano? o 5 rano nie mogę trafić do własnej łazienki i dojść na przystanek, a co dopiero do drzwi wyjściowych w celu godzinnego biegania
mam nadzieję, że jeszcze długo okoliczności i tryb życia nie zmuszą mnie do rannego biegania...
wolf1971 - chodzić spać o 23? szkoda nocy!
mi też czasem coś zaczyna się dziać w brzuchu, np. dopiero po 40 minutach biegania. ale nie przeszkadza to na tyle, żebym nie mogła tak biegać. dzisiaj napiłam się trochę za późno wody i czułam się trochę ciężko, ale generalnie jeśli odczekam 2-3 godziny, wszystko jest w porządku. na szczęście.Kanas78 pisze:A ja kocham się wyspać.. a że nie umiem biegać wieczorem (bo jednak ciągle mi cos jezdzi w przewodzie pokarmowym nawet jak biegne 3 godziny po jedzeniu, wiec musze biegac rano na pusty zoladek).
próbujęiściak pisze:Aj tam, aj tam... Żadne napady i żadne chromy. NAJEŚĆ się z rana i im później to jeść mniej. To jest automatyczne. A potem wybiegać się wieczorem. Oczywiście zero śmieciowego jedzenia i kolorowych napojów. To naprawdę nie jest trudne - wystarczy chcieć.
Pozdrawiam.
mam wrażenie, że tutaj też to jest kwestia organizmu, szczególnie kobiety skarżą się na te napady
a jeśli chodzi o kolorowe napoje - nie mam z nimi problemu, raz na jakiś czas coś wypiję (wg tej teorii, że wszystko dla ludzi), ale sama nie kupuję i rzadko mam ochotę.
dzisiaj ostatni posiłek zjadłam o... 21:30. i teraz (tak, to się wie wcześniej) już wytrzymam do położenia się bez niczego na ząb. zęby umyte, to też dobry sposób... chociaż czasem i to nie jest argument i potrafię myć dwa razy jednego wieczoru
bo wróciłam z treningu przed 21, przed treningiem jadłam ostatnio o 17.
ale spokojnie, spać pójdę w okolicach 1-2 w nocy, co daje posiłek minimalnie 3,5 h przed snem.
lepiej zjeść o tej godzinie czy, jak niektórzy radzą, odmówić sobie kolacji?
a zjadłam musli z jogurtem naturalnym i miodem, pewnie rzecz lepsza na śniadanie... ale na śniadanie były kanapki (z chleba razowego, chociaż nie zawsze jest i wtedy z chęcią jem też zwykły), nie miałam ochoty na musli, zresztą wtedy jeszcze nie miałam w lodówce jogurtu.
pozdrawiam
[edit] wow, właśnie włączyłam endomondo i zobaczyłam, że miałam dzisiaj średnią 6.17 min/km
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Ja nie mogę jeść na noc... zawsze potem mam koszmary...
Jak zjem mięso drobiowe to na bank w snach gonią mnie potem jacyś debile z nożami
A jak zjem owoce to mam baardzo miłe sny..
No a co do apetytu-nie ma co ukrywać, że ten się zmienia w zależności od cyklu, w końcu jesteśmy kobietami, to taka dodatkowa "nagroda" żeby jeszcze łatwiej nam było
Ja mam zasadę, że jem wtedy, kiedy czuję głód. I koniec kropka.
Nigdy nie jadałam sniadań i jak mam jeść coś na siłę rano np przed zawodami, to szlag mnie trafia, myślę, że to sprawa bardzo indywidualna, co kiedy powinno się jeść, grunt, żeby to były zróżnicowane produkty i tyle.
Jak zjem mięso drobiowe to na bank w snach gonią mnie potem jacyś debile z nożami
A jak zjem owoce to mam baardzo miłe sny..
No a co do apetytu-nie ma co ukrywać, że ten się zmienia w zależności od cyklu, w końcu jesteśmy kobietami, to taka dodatkowa "nagroda" żeby jeszcze łatwiej nam było
Ja mam zasadę, że jem wtedy, kiedy czuję głód. I koniec kropka.
Nigdy nie jadałam sniadań i jak mam jeść coś na siłę rano np przed zawodami, to szlag mnie trafia, myślę, że to sprawa bardzo indywidualna, co kiedy powinno się jeść, grunt, żeby to były zróżnicowane produkty i tyle.
- kachita
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Po treningu trzeba coś zjeść, co z tego, że jest późno wieczorem. Tutaj: http://www.livestrong.com/article/22734 ... iet-myths/ mamy pięknie opisane, że to mit, że nie należy jeść po 20-stej

EDIT: szyk zdania trochę, bo jakoś mi nie pasowało
Potwierdza to też moją tezę, że śniadanie wcale nie musi być największym posiłkiem dniaNever Eat After 8 p.m.
Many people firmly believe that calories consumed late in the evening turn to fat during the night while you are sleeping. According to dietitians, however, this is incorrect: your body's digestion of food and calorie usage remains the same at any time of the day or night, and energy that is stored in the evening is simply used the next day. It isn't when you eat, but what, how much and how many of the stored calories are burned off with physical activity during the day that determines weight gain or loss.
EDIT: szyk zdania trochę, bo jakoś mi nie pasowało
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- wisnia
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 317
- Rejestracja: 11 lip 2011, 00:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
dobrze prawicie, kobiety, rozsądnie tak.
podobno na sny dobry jest ser.
w swoim przypadku nie zauważyłam niestety zależności między posiłkami a snami, a szkoda! mogłoby być ciekawie.
dobrej nocy życzę
podobno na sny dobry jest ser.
w swoim przypadku nie zauważyłam niestety zależności między posiłkami a snami, a szkoda! mogłoby być ciekawie.
dobrej nocy życzę
-
iściak
- Wyga

- Posty: 149
- Rejestracja: 16 cze 2011, 19:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Teoria teorią, ale z mojej praktyki (krótkiej) wynika inaczej i proszę mi tu herezji nie szerzyć!kachita pisze: Potwierdza to też moją tezę, że śniadanie wcale nie musi być największym posiłkiem dnia![]()
Ja dziś ostatnie jedzonko o 19-stej, trening 22-23, prysznic i spać, bo jakbym coś zjadł to bym nie zasnął. No, chyba że komuś takie posiłki wieczorne nie przeszkadzają.. jakby nie patrzeć każdy organizm jest inny, ale do tego to trzeba samemu dojść.
Pozdrawiam.
- kachita
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Jeśli chodzi o moją praktykę, całkiem długą, to akurat w pełni się zgadzam z zacytowaną tezą, więc żadna herezja toto nie jest
Zresztą, jak tak się zastanowię, to kiedyś całkiem sporo schudłam odżywiając się głównie czipsami i czekoladkami - oczywiście bez śniadania

Zresztą, jak tak się zastanowię, to kiedyś całkiem sporo schudłam odżywiając się głównie czipsami i czekoladkami - oczywiście bez śniadania
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
-
bansen
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 418
- Rejestracja: 25 paź 2006, 09:39
Gdyby któremuś z moich znajomych to przeszkadzało, to... przestałby być moim znajomymmszary pisze:A przyjaciele już tak się przyzwyczaili do mojej pasji, że już nawet im nie przeszkadza jak na imprezie piję jako jedyny bezalkoholowe.
A co do piwa - wolę nie. Po pierwsze - nie bardzo mi smakuje, a po drugie - ludziska, piwo ma indeks glikemiczny 110! Piwo to dla człowieka, który chce schudnąć największy wróg, zabójca silnej woli




