Jesienią 2010 kupiłem legginsy CW-X i miałem bardzo pozytywne odczucia jeśli chodzi o komfort, zejście po schodach rano było o wiele przyjemniejsze i mniej bolesne. Lecz po bieganiu całą zimę schudłem 15kg i ucisk i kompresja już nie były te same. W moim amatorskim bieganiu najbardziej przeszkadzały mi zmęczenie i bóle łydek i ścięgna Achillesa wiec pomyślałem o skarpetach kompresyjnych Po ‘wczytaniu’ się w temat, skuszony marketingiem zdecydowałem się na kupno najdroższych z oferty, CEP-ów. Argumentem przedstawianym przez dystrybutora przemawiającym za ich zakupem jest zawsze to, że dobierane są one na podstawie obwodu łydki a nie rozmiaru stopy , jak to robią inni producenci. Ma to powodować właściwe, ‘lepsze’ dobranie kompresji. Drugi podawany powód, który ma przemawiać za ich kupnem jest to, że firma produkująca CEP-y jako jedyna podaje stopień kompresji ((18-25 mmHg).
W celu zakupu pojechałem do specjalistycznego sklepu oferującego wyłącznie sprzęt dla biegaczy i prowadzonego przez biegaczy. Na miejscu zmierzono mi obwód łydki i dano do przymiarki CEP-y o rozmiarze IV. Po nałożeniu skarpety stwierdziłem, że ucisk jest słabo odczuwalny. Sprzedawca dał mi rozmiar III mówiąc, że moja łydka jest na granicy (40cm) obu rozmiarów. W drugiej skarpecie nie czułem większego ucisku niż w pierwszej, ale może tak ma być. Kupiłem skarpety za 171 zł (189zł minus rabat dla stałego klienta). Po powrocie do domu (ostatnio bardzo dużo jeżdżenia samochodem i siedzący tryb pracy powodowały duży ból spuchniętych łydek) od razu założyłem moje nowiutkie CEP-y i poczułem natychmiastową ulgę. Dwa dni później był ich chrzest biegowy. Była to niedziela więc czekało je poważne wyzwanie - niedzielne ranne 35-kilometrowe wybieganie do maratonu. W czasie biegu czułem, ze moje stopy i łydki są bardziej zwarte i jakby świeższe. Ich dobrodziejstwo w całej okazałości ujawniło się po południu i w dniu następnym. Tydzień wcześniej po takim biegu bez kompresji moje łydki i Achilles musiały swoje odcierpieć przez następne dni. A tu w poniedziałek pobiegłem 10 km i stwierdziłem, że nogi są ’świeże’ i należy im się następne 10 km. Co też ochoczo zrobiłem. Byłem bardzo zadowolony z zakupu i moje nowe skarpety ubierałem do biegania i zdejmowałem je około pół godziny po bieganiu.
I tak by pewnie zostało gdyby nie moja wrodzona ciekawość (może skąpstwo) . Zaczęło mnie nurtować pytanie: co w CEP-ach jest takiego, że kosztują one 2 lub 3 razy tyle niż inne skarpety kompresyjne? Nie znajdując w sieci satysfakcjonującej mnie odpowiedzi postanowiłem sprawdzić to empirycznie, co jest odpowiedzią na pytanie postawione na początku tego tekstu.
W tym celu zamówiłem przez Internet skarpety kompresyjne firmy NIKE (NIKE ELITE RUNNING CUSHIONED COMPRESSION KNEE-HIGH), które są najtańsze na rynku. Ich cena to 59 zł , czyli 3 razy mniej niż CEP-y. Po doświadczeniach z kupnem CEP-ów, będąc znowu rozmiarem granicznym zamówiłem numer mniejszy, 39-42. Postanowiłem, że mój test będzie przeprowadzony w prosty sposób. Przez pierwsze dwa tygodnie będę biegał w CEP-ach na prawej a w NIKE-ach na lewej nodze, a następne dwa tygodnie na odwrót. Dobrze, że jest zima to pod legginsami tego nie widać. Aby być dokładnym, codziennie spisywał będę swoje odczucia. Po czterech tygodniach spróbuję opisać moje subiektywne końcowe wnioski.
Po tak długim wstępie test czas zacząć!!!
Na początek ogólne wrażenia na temat produktów. Biorąc do ręki opakowania to CEP-y sprawiają bardziej ‘markowe’ wrażenie (pudełko), ale pudełko nie biega więc wgłębiam się w zawartość. Tu porównując same skarpety (kolanówki) CEP-y znowu górą. Materiał jakby grubszy sprawiający solidniejsze ‘niemieckie’ wrażenie. Z pomarańczowej pięty NIKE-ów zwisa jakaś luźna czarna nitka - jakość wykonania - punkt dla CEP-ów. NIKE jako całość mają lepszy wygląd (oczywiście to sprawa gustu). Obie moje pary są całe czarne (NIKE mają szarą ‘łyżwę’ na połowie wysokości. a CEP-y nazwę firmy lub jak kto woli wizytówkę użytkownika). Wkładając CEP-y musimy użyć większej siły, grubszy materiał. Po nałożeniu CEP-y są odrobinę dłuższe. Wrażenie jakie mam po nałożeniu to takie, że CEP-y są grubsze (pewnie cieplejsze) i opinają łydkę mocniej. Mam wrażenie grubej, uwypuklonej łydki, kostka opięta . NIKE ubiera się łatwiej materiał cieńszy i bardziej rozciągnięty. Ucisk jakby mniejszy niż w CEP-ach ale bardziej równomierny. Kostka słabiej opięta a łydka jakby równa wrażenie równej tuby nie jak w cepach uwypuklonej łydki. . CEP-y bardziej opinają górną część łydki a NIKE równo całą i przez to czuje się większy ucisk w dolnej jej części .Noga w NIKE-ach jakby świeższa.
Dzień pierwszy:
22 km po ścieżkach okolicznego lasu. Dużo treningu siłowego, bieg pod stromą górę.
Wrażenia w czasie biegania:
CEP-y - dalej czuję jakby grubą łydkę, mocniejsze opięcie zewnętrznej części kostki przez skarpetę.
NIKE - noga jakby lżejsza i wrażenie równo opiętej tuby , kostka bardziej opięta od wewnątrz. Poduszki na pięcie i palcach dla mnie za miękkie i noga w bucie lekko się kołysze co nie jest dobre.
Po bieganiu
Noga po bieganiu w NIKE-ch świeższa, bardziej wypoczęta, zarówno łydka jak i udo. Luźniejsze kolano. Po CEP-ach bardziej napięty Achilles. Dziwne wrażenie jakby odrobinę dwie różne nogi nie od pary.
Dzień drugi:
W planach 20 km po lesie a skończyło się po 14 (z reguły biegam rano na czczo, a tym razem po południu i dopadł mnie ’kibelek’ jak to nazywa moja żona biegaczka)
Wrażenia identyczne jak dnia poprzedniego.
Dzień trzeci
Mało czasu wiec krótki szybki 5 kilometrowy bieg po lesie, a potem do przerzucenia i ułożenia dwie przyczepy drewna do kominka.
Wrażenia ciągle te same. Zaczynam się przyzwyczajać, że mam dwie różne nogi (normalnie Frankenstein).
Dzień czwarty
Z konieczności bez biegania i bez CEP-o / NIKE-ów.
Odczucia wciąż te same, noga NIKE jakby chudsza mniej spięta i bardziej wypoczęta. Ranne schodzenie po schodach w obu nogach bezbolesne.
Dzień piąty
Rano po dniu przerwy nogi wróciły do normy i nie ma różnicy między nimi. Z braku czasu wybrałem się na 10km szybszego biegu po lesie. Wynik tego biegu jeśli chodzi o odczucia w stosunku do skarpet podobny jak poprzednio, lecz różnica jeśli chodzi o świeżość nóg po biegu mniejsza. Bieg był rano a nogi pozostały świeże cały dzień mimo wielu godzin jazdy samochodem.
Dzień szósty
Rano obie nogi świeże, bez oznak zmęczenia. Jest niedziela, więc czas na długie wybieganie -35 km po okolicznym lesie. Dotychczas z powodów atmosferycznych tegoroczne wybiegania robiłem po asfalcie. W trakcie biegu nogi w o wiele lepszej kondycji niż za czasów ‘bezkompresyjnych’. Nie bolą łydki i ścięgna. Dla mnie super. W czasie biegu noga w NIKE-ch jakby odrobinę świeższa i wrażenia co do ucisku skarpet podobne jak poprzednio. Przy nierównościach poduszka na stopie w NIKE-ch chwiejna co daje uczucie mniejszej stabilności.
Po bieganiu łydki nie bolą i jest super. Odczucia w obu nogach takie same. Jak biegałem w zwykłych skarpetach to swoje musiałem odcierpieć. I od tygodnia nie pamiętam o kijku. Ciekawe jak będzie jutro rano.
Dzień siódmy
Rano po wczorajszym 35 kilometrowym bieganiu ( a właściwie 37, dwa kilometry na dobiegniecie do lasu i z powrotem ), żadnych negatywnych objawów. Nogi trochę zmęczone, ale żadnego bólu, swobodne schodzenie po schodach. Achilles w nodze z CEP-em bezboleśnie odrobinę wyczuwalny, ale to wszystko.
Wbijam się w biegowy ekwipunek i do lasu na 15km (miało być 20, ale brak czasu) Jest dobrze brak jakichkolwiek negatywnych odczuć. Coraz mniejsza różnica między noga w CEP-ach i NIKE-ch. W trakcie biegu po lesie zdaję sobie sprawę, że zaczyna mnie drażnić ta poduszka na śródstopiu i palcach w NIKE-ch. Biegam ze śródstopia i noga na nierównościach jest mniej stabilna. Po wybiegnięciu z lasu na betonie i asfalcie jest lepiej. Cały dzień brak oznak zmęczenia w obu nogach.
Dzień ósmy
Rano jak i po 12 km biegu świeżo i bezboleśnie brak różnicy między nogami.
Dzień dziewiąty
Na liczniku 12km i bez zmian, obie nogi świeże zarówno rano jak i po biegu.
Dzień dziesiąty
Z braku czasu tylko bardzo szybka 7. Jeśli chodzi o odczucia to bez zmian.
Dzień dziesiąty
Rano komfortowo w obu nogach. Śnieg i konieczność siedzenia w domu spowodowały, że biegam na bieżni ponad godzinę, ale bez skarpet bo na boso. Świetnie. Decyzja podjęta. Kupuję buty minimalistyczne.
Dzień jedenasty
Rano odrobinę negatywne odczucia przy porannym zejściu po schodach, ale takie same w obu nogach. Dzisiaj dzień ‘roboczy’ bez biegania.
Dzień dwunasty
Bieg 22km, zimno -6. Śnieg i nierówna wydeptana ścieżka w lesie. Odczucia w obu nogach takie same, brak bólu i zmęczenia łydek - szybciej męczy się ‘góra’ (barki i kark). Odezwał się ból biodra - tydzień temu przewróciłem się o korzeń i poobijałem się. Dlatego zamiast 35km musiałem sobie odpuścić. dalsze dzisiejsze bieganie .
Dzień trzynasty
Rano świeżo i bezboleśnie w obu łydkach, ból biodra zniknął więc do roboty. Śnieg za oknem zimno minus 12, dlatego idę na bieżnię (mechaniczną) i biegam godzinę trenując ‘naturalne bieganie’ w butach do windsurfingu .Rewelacyjne rozwiązanie. Jest dobrze, brak oznak zmęczenia łydek i Achillesa.
Dzień czternasty
Schodząc rano po schodach świeżo i komfortowo w obu nogach. Za oknem mróz minus 15, więc ostatni dzień przed zamianą znowu na bieżni. Tym razem 1:30 ‘natural running’ w windsurfingowych butach . To jest świetny sposób jeśli ktoś chce nauczyć się biegać ze śródstopia. Jeśli chodzi o odczucia w stosunku do skarpet, to dalej tak samo. W trakcie biegu jak i cały dzień po nim brak jakichkolwiek negatywnych odczuć w obu nogach.
Dzień piętnasty - oczekiwana zamiana miejsc
Rano brak negatywnych odczuć, w obu nogach jest świeżo i komfortowo. Zakładam CEP-a na lewą, a NIKE-a na prawa nogę i do roboty. Jest dalej mroźno -15 więc na bieżnię. 60 minut biegania. Pierwsze odczucia po zamianie takie same jak na początku. CEP opina łydkę mocniej w dwóch miejscach, nad kostką jak i w górnej części łydki. NIKE ucisk równomierny na całej długości i czuję się bardziej komfortowo. W trakcie biegu bardziej świeżo i komfortowo w NIKE. Lekki dyskomfort w lewej (CEP-owej) nodze w okolicach Achillesa i górnej tylnej części łydki. Ponownie wyczuwalna różnica miedzy obiema łydkami. Po biegu bardziej ’wyluzowana’ noga w NIKE-ach.
Dzień szesnasty
Rano schodząc po schodach lekki odczuwalny ból lewego Achillesa (CEP). Prawa (NIKE) jest bezbolesna i wypoczęta. Jest nadal mroźno (-16) i mało czasu, więc ponownie bieganie po bieżni. Od początku biegu lekki ból w lewej (CEP-owej) łydce. Boli z tyłu nad piętą i w górnej tylniej części łydki. Ból trochę się nasila w trakcie biegu ale jest do wytrzymania. Dalej lekka różnica w świeżości i komforcie między obiema łydkami na korzyść NIKE.
Dzień siedemnasty
Ranne zejście po schodach jest OK. Dalej zima trzyma (-16) i mało czasu, to idę na bieżnię. 40 minutowe bieganie z lekkim bólem nad piętą i góra łydki w lewej (CEP-owej) nodze. Prawa w
NIKE-ch brak jakichkolwiek negatywnych odczuć. Po biegu wszystko jest OK. Przy zdejmowaniu skarpet zauważyłem, ze na łuku stopy CEP-owa skarpeta bardzo się zmechaciła i pojawiły się dwa oczka od puszczających nitek. Zobaczymy jak będzie dalej.
Dzień osiemnasty
Z braku czasu bez biegania. Rano jak i cały dzień brak oznak zmęczenia łydek.
Dzień dziewiętnasty
Niedziela, mróz zelżał (-5) więc CEP-y /NIKE na nogi i do lasu na długie wybieganie. Wyszło 32km bo znowu dopadł mnie ból biodra i nie chciałem przeginać. Łydki w obu nogach są OK i mogę normalnie funkcjonować cały dzień.
Dzień dwudziesty
Rano trochę zmęczone łydki ale jest OK (o wiele lepiej niż w czasach ‘bezokmpresyjnych’).
10 km bieganie po lesie w zimowych butach do surfingu (trening ’naturalnego biegania’) z brakiem negatywnych odczuć, w obu łydkach tak samo.
Dzień dwudziesty pierwszy
Rano ciężko po schodach, bolą achillesy i łydki w obu nogach tak samo. Nie wiem czy jest to wynik biegania w tych cienkich butach czy braku rozciągania po biegu (nie miałem czasu). Po krótkim chodzeniu jest lepiej. Ruszam na bieżnię. Jedna godzina biegania odczucia takie same w obu łydkach. W czasie biegu brak bólu jak i zmęczenia. Potem poranne dolegliwości wracają w mniejszej intensywności. Trzeba być twardym i iść do pracy. Zobaczymy jak będzie jutro.
Dzień dwudziesty drugi
I jest jutro - poranek mało przyjemny. Obie łydki bardzo obolałe, ciężko się chodzi. Mam mało czasu to idę na bieżnię na 30 minutowy trening interwałowy. W trakcie biegu jest OK. Nie czuć bólu w obu łydkach. Po biegu jest trochę gorzej, ale tak samo obolałe obie nogi. Mam nauczkę aby nie zapominać o rozciąganiu (a może o głupich pomysłach z butami). Przyglądnąłem się swoim kolanówkom i jakoś się zaczynam obawiać, że lewy CEP to długo nie potrzyma (czy ja jestem jakiś pechowy żeby skarpeta za 189zł zaczęła się rozchodzić po trzech tygodniach biegania w niej?)

W NIKE ta czarna nitka jak wisiała od początku, tak i wisi - ogólnie brak oznak zużycia.
Dzień dwudziesty trzeci
Rano lekki dyskomfort w obu łydkach po schodzeniu ze schodów, brak różnicy. Idę biega do lasu (10km). Odczucia bez zmian brak różnicy między obiema nogami.
Dzień dwudziesty czwarty
Rano jest lepiej. Mam nauczkę żeby się rozciągać po biegu. Idę na szybką 10 po ulicach. Brak negatywnych odczuć. Tak samo w obu nogach
Zaczynam się zastanawiać czy dalszy test coś zmieni. Zostało cztery dni.
Dzień dwudziesty piąty
Bark negatywnych odczuć przy rannym schodzeniu po schodach.
Dzień w pracy bez biegania .
Dzień dwudziesty szósty
Rano bez negatywnych odczuć, Jest niedziela miało być 35km, ale przez nadal bolące biodro wyszło 28. Jeśli chodzi o skarpety na nadal tak samo (może noga trochę bardziej ’świeża’ w NIKE). Biegałem po asfalcie i tutaj ta poduszka w NIKE się sprawdza, bo w terenie to trochę stopa jakby pływała w bucie.
Dzień dwudziesty siódmy
Rano obie łydki obolałe i trzeba było je rozruszać. Lewa ta w CEP-ach trochę bardziej boli niż ta w NIKE-ach, ale trzeba być twardym. Idę biegać , 12km po mieście. Jest OK. Nogi trochę czuję ale pamiętam czasy ‘bezkompresyjne’, kiedy było gorzej. Został mi ostatni dzień biegania testowego. Jutro końcowe wnioski.
Dzień dwudziesty ósmy
Rano podobnie jak wczoraj lewa CEP-owa noga trochę bardziej obolała od prawej NIKE-owej, ale do wytrzymania. Idę do lasu na poranne bieganie po lesie. Po 20km nogi rozruszane i nie bolą, w trakcie biegu na początku większy komfort w NIKE. Czas na zakończenie testu.
Podsumowanie
Jeśli miałbym odpowiedzieć na pytanie czy warto biegać w skarpetach kompresyjnych, to moja odpowiedź jest jednoznaczna: TAK. Dają one komfort w trakcie biegu i szybszą regenerację po nim (u mnie zostają na stałe). W kwestii firmy i modelu to nie powiem nic o innych markach niż CEP i NIKE bo w nich po prostu nie biegłem. Swoją ocenę podzieliłem na trzy kategorie, w których ocenię je w skali od 1 do 10 (ale ocena po 5 punktów to ocena wyjściowa, taka sama dla obu produktów)
1) cena
CEP - 0 punktów
NIKE - 10 punktów
w kategorii cena - jednoznacznie wygrywa NIKE (za trzy pary NIKE i 12 zł reszty mamy jedną parę CEP-ów)
2) jakość
CEP - 2 punkty
NIKE - 8 punktów
- I tu zaskoczenie (a może mój indywidualny pech), CEP-y po trzech tygodniach użytkowania zaczęły się rozchodzić a wygląd ich stópek wskazuje na o wiele większe zużycie. Sam jestem zdumiony bo na początku sądziłem, że będzie odwrotnie.
3) komfort i regeneracja
CEP - 4 punkty
NIKE - 6 punktów
Tu kolejne zaskoczenie, dla mnie osobiście (a właściwie dla moich nóg), trochę lepiej sprawiały się NIKE. Noga w nich była w trakcie biegu jakby bardziej wypoczęta a po bieganiu trochę bardziej zregenerowana. Noga w CEP-ach była trochę bardziej ociężała. NIKE miały swoją wadę w bieganiu w terenie. Ta ‘poduszka’ pod piętą i śródstopiem powodowała uczucie braku stabilności stopy.
Jak widać z wyników u mnie ostatecznie wygrywają NIKE 24 do 6.
Pozdrawiam ( i przepraszam za tak długie wywody)