Powodzenia

Bawareczka - dzięki za linka na stronkę Ralfa, czytam z zapartym tchem jego relacje z zawodów, te z lokalnych są nawet fajniejsze od Kona, choć to crême de la crême tri. No i widać, że dobry tri to przede wszystkim bdb biegacz

No jak to? Właśnie ma. Przecież to może być stracony rok.Buddy pisze:Sama doszłaś bardzo wysoko, pracując z trenerem nie masz nic do stracenia.
Ja za sparingpartnera wyobrażam sobie biegacza/biegaczy, z którym wychodzę na rozbieganiowe pogaduchy. Najlepiej jak biega/biegają 1min/km niż sam biegam rozbiegania. Resztę zamordyzmu wybiegam (lub i nieAdam Klein pisze:No jak to? Właśnie ma. Przecież to może być stracony rok.Buddy pisze:Sama doszłaś bardzo wysoko, pracując z trenerem nie masz nic do stracenia.
Zacznij od kumatego jak go sama nazwałaś sparingpartnera.
Może. Ale to nie jest tak, że nie ma nic do stracenia.Buddy pisze:I tu może się przydać trener
Nie ma, byle się nie dała zajechać na śmierć (a na to jest za mądra), a nawet jak się jej wyniki pogorszą, to nic nie szkodzi. Jest jeszcze bardzo młoda jak na długaskę, a wyciągnięta nauka może tylko pozytywnie zaprocentować w przyszłości. Jeśli już pojawiają się problemy mentalne (nawet jak tylko o nich myśli), to może to szybciej doprowadzić do całkowitego regresu niż zły trening.Adam Klein pisze:Może. Ale to nie jest tak, że nie ma nic do stracenia.Buddy pisze:I tu może się przydać trener
Przypuszczam, że wielu ambitnych amatorów chciało by mieć możliwość podyskutowania o swoim treningu. Może jestem za krótko w tym "światku biegowym" i coś takiego już jest, ale ja nic takiego nie znalazłem. Ściągnąć trening z internetu to nie problem, po czasie uda się samemu coś ułożyć, istnieją wirtualni trenerzy, ale nie wszystko można przekazać słowem pisanym. Może dałoby się utworzyć coś na zasadach "prywatnego lekarza", czyli zgłaszamy się do trenera, robimy testy, badania, a później co jakiś czas, powiedzmy raz w miesiącu idziemy na konsultację, przedstawiając swój dzienniczek biegowy możemy porozmawiać co nam pasuje, co przeszkadza, co można a nawet trzeba zmienić. Płacimy jak za wizytę u lekarza, jednostkowo nie powinien być to majątek, a mogło by to wiele zmienić w naszym amatorskim treningu, a z drugiej strony nie przeszkadzamy "prawdziwym zawodnikom" robiąc tłok na stadionie. Trenujemy tak jak trenowaliśmy, kiedy i gdzie możemy, i pasja nie zamienia się w mus. Ja osobiście chętnie bym z takiej możliwości skorzystał.DOM pisze:Adam, chciałabym mieć z kim podyskutować i wybrać rozsądne środki (co szczególnie w perspektywie nadchodzącej zimy jest ważne), a jednocześnie kogoś, kto dałby mi kopa, motywację. Wydaj mi się, że to moja psychika "żąda" kogoś innego. Tak jak napisałam - z samym sobą bywa nudno. A że kobieta żądną zmian jest...