
"Debiutanci" po debiucie
- Gife
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5842
- Rejestracja: 27 lut 2010, 18:48
- Życiówka na 10k: 34:04
- Życiówka w maratonie: 2:42:10
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Debiut, jak to brzmiało przed maratonem. Samo słowo wywoływało górę niepokoju i pytań, a teraz, gdy jestem po debiucie, śmiało stwierdzam, że świetnie mieć ten pierwszy raz za sobą 

Early Hardcore 4 Life!
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
Żory zaliczone - 10 km w 47:32, dwie pętle z dość długim stromawym podbiegiem. Pierwsza pętla wolniej, typowo rekreacyjnie, potem przyspieszyłem. W sumie jestem zadowolony, bo biegałem z lekko podkręconą nogą, całą noc obkładałem altecetem i rano opuchlizna zeszła ale trochę jednak bolało. Zakładałem zmieścić się w 50 minutach, potem, jak sobie noge załatwiłem zjechałem do 60 minut, tak więc jest ok.
Teraz dwa tygodnie laby! spacery po lesie, siatkówka, ćwiczenia, itp., a zpoczątkiem listopada znowu powrót do kieratu
Teraz dwa tygodnie laby! spacery po lesie, siatkówka, ćwiczenia, itp., a zpoczątkiem listopada znowu powrót do kieratu

Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
jacuś super - dałeś czadu i to w tydzień po maratonie !!! Wielkie gratulacje
Ja też jeszcze 2 tyg laby, już tydzień za mną 
PS Biegłeś w tej fajnej nowej koszulce z bieganie.pl ?? Ja sobie muszę na niej i na startowej jeszcze nicka nadrukować


PS Biegłeś w tej fajnej nowej koszulce z bieganie.pl ?? Ja sobie muszę na niej i na startowej jeszcze nicka nadrukować

Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- Grozza
- Wyga
- Posty: 136
- Rejestracja: 21 lip 2008, 23:31
- Życiówka na 10k: 00:44:05
- Życiówka w maratonie: 03:45:45
- Lokalizacja: TG
Cześć,
dawno tutaj nie pisałem bo przez długi okres nie bardzo było o czym. W okresie lata raczej nie prowadziłem systematycznego i zaplanowanego treningu. Przycisnąłem tylko trochę w sierpniu w ramach przygotowań do Blachowni (udało się poprawić czas z zeszłego roku). Potem wbrew logice zdecydowałem się na zaliczenie czegoś do Korony. Liczba przebiegniętych treningowych kilometrów nie napawała do optymizmu co najwyżej do popukania się palcem w czoło. Mimo to, skończyłem na przebiegnięciu Wrocławia, Warszawy i Poznania.
Czasy netto odpowiednio w okolicach 4:25, 4:21 i 4:10. W każdym biegu start z grupą na 4:15 i pierwsza połowa dystansu szybsza od drugiej. We Wrocku odpuszczam ostatnie kilometry bo wiem, że za 2 tygodnie jestem już zapisany na Warszawę. W tym momencie 2 maratony w odstępie 2 tygodni to jeszcze "serious business". W ciągu dwóch tygodni przerwy pomiędzy maratonami wychodzę pobiegać 2 razy. Robię magiczne 10km.
W Warszawie wszystko ok do 'karmika' na 30 km gdzie przechodzę w marsz aby napić się izotonika. Kiedy ruszam do dalszego biegu czuję okropny ból z boku prawego kolana (chyba jakieś więzadło?). Nie jestem w stanie biec więc maszeruję. Następne 2km zajmują mi 19 minut! W głowie wszystko sobie przeliczam na szybko i kalkuluję, że jak tak dalej pójdzie skończę powyżej 5:30. Cholera nie zdążę na pociąg do domu, trzeba biec. Udaje się uruchomić maszynę. Jak biegnę jest okej, jak zwalniam cała zabawa z bólem od początku. Od tej pory wszystko łapię i piję w biegu i patrząc na międzyczasy w zegarku robię najszybszy kilometr na trasie hehe
Poniedziałek, wtorek, środa po biegu - noga boli dalej. Nigdzie się nie ruszam, siedzę w domu. Piątek - ostatni dzień zapisów - zapisuję się do Poznania. 2 tygodnie przerwy między maratonami - robię kosmiczne 4 km.
W Poznaniu biegnę bez żadnych problemów. Po połówce czas na okolice ~4:04, niesie mnie spora ilość grających na trasie zespołów. Końcówka jednak wolniejsza bo trzeba jakoś wrócić do domu, a na następny dzień iść na zajęcia na uczelnię.
Bez rozbijania na czynniki pierwsze, bezstronnie i subiektywnie oceniając organizację wszystkich 3 maratonów, choć każdy posiada swoje plusy i minusy, najlepszy moim zdaniem jest Poznań.
Na następny rok zostawiam sobie Dębno. Jeśli się uda powalczę tam o życiówkę, ponieważ łatwiej mi dobrze przygotować się według planu w czasie zimy niż w lecie. Obecnie przerwa w bieganiu, potem zabieram się za czytanie Danielsa i decyzja czy pozostaje przy sprawdzonym planie Skarżyńskiego czy przy nowym Danielsie. Jeśli będę miał wątpliwości będę zerkał na odpowiedni wątek na forum. Piter i Bartess już w nim piszą
dawno tutaj nie pisałem bo przez długi okres nie bardzo było o czym. W okresie lata raczej nie prowadziłem systematycznego i zaplanowanego treningu. Przycisnąłem tylko trochę w sierpniu w ramach przygotowań do Blachowni (udało się poprawić czas z zeszłego roku). Potem wbrew logice zdecydowałem się na zaliczenie czegoś do Korony. Liczba przebiegniętych treningowych kilometrów nie napawała do optymizmu co najwyżej do popukania się palcem w czoło. Mimo to, skończyłem na przebiegnięciu Wrocławia, Warszawy i Poznania.
Czasy netto odpowiednio w okolicach 4:25, 4:21 i 4:10. W każdym biegu start z grupą na 4:15 i pierwsza połowa dystansu szybsza od drugiej. We Wrocku odpuszczam ostatnie kilometry bo wiem, że za 2 tygodnie jestem już zapisany na Warszawę. W tym momencie 2 maratony w odstępie 2 tygodni to jeszcze "serious business". W ciągu dwóch tygodni przerwy pomiędzy maratonami wychodzę pobiegać 2 razy. Robię magiczne 10km.
W Warszawie wszystko ok do 'karmika' na 30 km gdzie przechodzę w marsz aby napić się izotonika. Kiedy ruszam do dalszego biegu czuję okropny ból z boku prawego kolana (chyba jakieś więzadło?). Nie jestem w stanie biec więc maszeruję. Następne 2km zajmują mi 19 minut! W głowie wszystko sobie przeliczam na szybko i kalkuluję, że jak tak dalej pójdzie skończę powyżej 5:30. Cholera nie zdążę na pociąg do domu, trzeba biec. Udaje się uruchomić maszynę. Jak biegnę jest okej, jak zwalniam cała zabawa z bólem od początku. Od tej pory wszystko łapię i piję w biegu i patrząc na międzyczasy w zegarku robię najszybszy kilometr na trasie hehe
Poniedziałek, wtorek, środa po biegu - noga boli dalej. Nigdzie się nie ruszam, siedzę w domu. Piątek - ostatni dzień zapisów - zapisuję się do Poznania. 2 tygodnie przerwy między maratonami - robię kosmiczne 4 km.
W Poznaniu biegnę bez żadnych problemów. Po połówce czas na okolice ~4:04, niesie mnie spora ilość grających na trasie zespołów. Końcówka jednak wolniejsza bo trzeba jakoś wrócić do domu, a na następny dzień iść na zajęcia na uczelnię.
Bez rozbijania na czynniki pierwsze, bezstronnie i subiektywnie oceniając organizację wszystkich 3 maratonów, choć każdy posiada swoje plusy i minusy, najlepszy moim zdaniem jest Poznań.
Na następny rok zostawiam sobie Dębno. Jeśli się uda powalczę tam o życiówkę, ponieważ łatwiej mi dobrze przygotować się według planu w czasie zimy niż w lecie. Obecnie przerwa w bieganiu, potem zabieram się za czytanie Danielsa i decyzja czy pozostaje przy sprawdzonym planie Skarżyńskiego czy przy nowym Danielsie. Jeśli będę miał wątpliwości będę zerkał na odpowiedni wątek na forum. Piter i Bartess już w nim piszą

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
No Lechu ale dałeś czadu na jesień, taka cicha woda...nic, nic a tu pstryk i trzy maratony z rzędu...Gratuluję!
A ja zaczynam od dziś okres roztrenowania, ograniczam bieganie, ale będę za to więcej ćwiczył w domu.
Pozdro
A ja zaczynam od dziś okres roztrenowania, ograniczam bieganie, ale będę za to więcej ćwiczył w domu.
Pozdro
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Grozza widzę że na jesień poszłeś po bandzie
. Fajne wyniki, jak na leniwe biegowo wakacje, gratuluję. Fajna motywacja: „cholera nie zdążę na pociąg do domu, trzeba biec”
.
Jacuś fajny wynik, zwłaszcza po sobotnim skopaniu się
. Adrenalina zrobiła swoje - co?
Widzę, ze większość z Was zaczyna się byczyć, a ja wręcz przeciwnie - staram się biegać w miarę regularnie. Wczoraj znów sobie pobiegłem połówkę pomimo, że byłem strasznie niewyspany po paskudnej sobocie w robocie i 21h na nogach. Okazało się, że to 4. połówka jaką pobiegłem w przeciągu 35 dni. Tak często takich dystansów jeszcze nie biegałem. Może dlatego, że przestałem się tego bać.
Z planów biegowych to chyba tylko Rybnik w tym roku, bo fajna impra i fajna, mimo, że nie najłatwiejsza trasa. Może zrobimy sobie mały zlot „debiutantów”?
Pozdrawiam


Jacuś fajny wynik, zwłaszcza po sobotnim skopaniu się

Widzę, ze większość z Was zaczyna się byczyć, a ja wręcz przeciwnie - staram się biegać w miarę regularnie. Wczoraj znów sobie pobiegłem połówkę pomimo, że byłem strasznie niewyspany po paskudnej sobocie w robocie i 21h na nogach. Okazało się, że to 4. połówka jaką pobiegłem w przeciągu 35 dni. Tak często takich dystansów jeszcze nie biegałem. Może dlatego, że przestałem się tego bać.
Z planów biegowych to chyba tylko Rybnik w tym roku, bo fajna impra i fajna, mimo, że nie najłatwiejsza trasa. Może zrobimy sobie mały zlot „debiutantów”?
Pozdrawiam
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
ja będęBartess pisze: Może zrobimy sobie mały zlot „debiutantów”?
dzisiaj obejrzałem sobie relacje z Poznania na eurosporcie. nigdy nie przypuszczalem, że będę startował w imprezie która będą własnie na eurosporcie pokazywać!

Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Dziś biegałem po śniegu
.
Korzystając z wyjazdu do Bielska wybiegłem (no - może za dużo powiedziane) spod Przegibka na Magurkę. W sumie miała być pętla ~4,5 km (2,7 w górę + 280m), ale oczywiście musiałem popierniczyć drogi i dołożyłem 1,5 km i 75m przewyższenia.
W sumie ok, ale trochę niebezpiecznie, bo kamole pozasypywane liśćmi, a wyżej też śniegiem. Przyjemnie prócz łydek, które chciały eksplodować. Do tego puls maksymalny pokazało mi 198 (o 2 więcej niż do tej pory miałem), ale nie wiem czy to nie jakiś błąd, bo nawet nie wiem kiedy, nie czułem tego. może jakiś pojedynczy pik się trafił. Generalnie fajnie, ale szkoda że tak późno wpadłem na ten pomysł.
Pozdrawiam

Korzystając z wyjazdu do Bielska wybiegłem (no - może za dużo powiedziane) spod Przegibka na Magurkę. W sumie miała być pętla ~4,5 km (2,7 w górę + 280m), ale oczywiście musiałem popierniczyć drogi i dołożyłem 1,5 km i 75m przewyższenia.
W sumie ok, ale trochę niebezpiecznie, bo kamole pozasypywane liśćmi, a wyżej też śniegiem. Przyjemnie prócz łydek, które chciały eksplodować. Do tego puls maksymalny pokazało mi 198 (o 2 więcej niż do tej pory miałem), ale nie wiem czy to nie jakiś błąd, bo nawet nie wiem kiedy, nie czułem tego. może jakiś pojedynczy pik się trafił. Generalnie fajnie, ale szkoda że tak późno wpadłem na ten pomysł.
Pozdrawiam
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
dzisiaj kończy się mój pierwszy tydzień roztrenowania - myślałem, że cięzko będzie wytrzymac bez biegania ale nie jest tak źle. Codziennie spaceruję co najmniej godzinę z psem po lesie, w środę byłem pograć w siatę, od czasu do czasu trochę poćwiczę. Najlepsze jest to, że jak przestałem biegać to zaczęły mnie boleć nogi
, konkretnie prawy staw skokowy (ten podkręcony przed tygodniem) i kolano (to już nie wiem od czego). Cholera, dopóki się to ruszało to było ok, jak trochę odpuścilem to się sypię.... No i jeszcze cały tydzień jestem przeziębiony...
Dzisiaj dla poprawy humory kupiłem sobie jakieś tanie buty w decathlonie na zimę, bo uświadomiłem sobie, że została mi tylko jedna kupiona miesiąc temu para do biegania a szkoda byłoby je "zajechać" w błocie. Poza tym kupiłem sobie ocieplane legginsy na zimę i czerwone światełko, zeby było mnie lepiej widać w nocy.
Jeszcze tydzień "byczenia" się i potem powolutku powrót do życia.

Dzisiaj dla poprawy humory kupiłem sobie jakieś tanie buty w decathlonie na zimę, bo uświadomiłem sobie, że została mi tylko jedna kupiona miesiąc temu para do biegania a szkoda byłoby je "zajechać" w błocie. Poza tym kupiłem sobie ocieplane legginsy na zimę i czerwone światełko, zeby było mnie lepiej widać w nocy.
Jeszcze tydzień "byczenia" się i potem powolutku powrót do życia.

Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Ja roztrenowanie pełną parą jeszcze pozostał mi tydzień, do tego sezon morsowania 2010/2011 rozpoczęty, po prostu coś pięknego w przyszłym tyg zapowiada się kolejne 1-2 morsowania, w tym roku zaraziłem kilku kumpli z dwoma dziś już morsowałem, z jeszce kilkoma wybieram się w najbliższym czasie, będzie nas w tym roku niezła paczka:-)
Poniżej foty z inauguracji


Jutro wybieram się na basen i saunę
Pozdrawiam
Poniżej foty z inauguracji


Jutro wybieram się na basen i saunę
Pozdrawiam
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Hejka, u mnie tez ostatni tydzień roztrenowania. Pobiegałem tylko w sobotę kilka kilometrów w spokojnym tempie dla towarzystwa. Dużo za to teraz ćwiczę, staram się przynajmniej 3,4 razy w tygodniu robić serie ABS-u na mięśnie brzucha. Trzeba przyznać, że po prawie miesiącu regularnego treningu efekty są widoczne. Niestety, ale poza mięśniami nóg to całą reszta jest prawie w ogóle nie wyrobiona, a tu trzeba by być ogólnie sprawnym - więc ćwiczę...
Piter nie ma przerębli, nie ma mrozu i śniegu to co to za morsowanie
Takie morsowanie to ja mam w wannie
Nie no podziwiam...
Piter nie ma przerębli, nie ma mrozu i śniegu to co to za morsowanie


- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
bleez trzeba się powoli wdrażać bo ponoć zima ma być ostra, ale zobaczymy 

Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
cała ta moja przerwa w bieganiu jest do d...! Jak przestałem biegać to od razu zaczęło mnie boleć kolano, staw skokowy też boli, oprócz tego złapała mnie grypa...
Poza tym kumpel złamał "4" w maratonie a ja nie...
za tydzień, jak wyzdrowieję, wracam do biegania.
Poza tym kumpel złamał "4" w maratonie a ja nie...

za tydzień, jak wyzdrowieję, wracam do biegania.
Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Jacek pewnie, że jest do dupy. Jak już nie biegam ponad tydzień i mam wrażenie, że to jakaś kara dla mnie. Poza tym działa to na mnie drażniąco, na szczęście nic mnie nie boli i na razie nie choruję...
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
Bleez - widzę, że roztrenowanie zaplanowaliśmy na ten sam okres. Ja wracam do treningów 2 listopada.
Żeby jednak robić coś związanego z bieganiem rozpisałem sobie dzień po dniu cały trening pod Dębno (11.04.2011 r.). Jakoś bardziej mnie to mobilizuje jak mam rozpisane konkretnie dzień po dniu co robić a nie tak w oderwaniu od rzeczywistości kolejnym numerem tygodnia.
Doszedłem do wniosku, że chyba najprostszym sposobem poprawienia moich wyników będzie zgubienie paru kg, bo przy mojej wadze (86-88 kg, przy wzroście 180 cm) to chyba, chociaż nie wiem ile bym biegał, cudów nie zdziałam. Tak więc do końca grudnia dobrze byłoby zejść do 82 kg, super byłoby do 80 kg. Podobno każdy kilogram to 4 minuty w maratonie... to jakbym zrzucił ze 30 kg miałbym szansę na rekord świata!
Żeby jednak robić coś związanego z bieganiem rozpisałem sobie dzień po dniu cały trening pod Dębno (11.04.2011 r.). Jakoś bardziej mnie to mobilizuje jak mam rozpisane konkretnie dzień po dniu co robić a nie tak w oderwaniu od rzeczywistości kolejnym numerem tygodnia.
Doszedłem do wniosku, że chyba najprostszym sposobem poprawienia moich wyników będzie zgubienie paru kg, bo przy mojej wadze (86-88 kg, przy wzroście 180 cm) to chyba, chociaż nie wiem ile bym biegał, cudów nie zdziałam. Tak więc do końca grudnia dobrze byłoby zejść do 82 kg, super byłoby do 80 kg. Podobno każdy kilogram to 4 minuty w maratonie... to jakbym zrzucił ze 30 kg miałbym szansę na rekord świata!

Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...