Z tymi ³osiami to by³o tak.
Leszek, Dargch i Kociemba biegli przodem, jakies 30 sek przed reszt± grupy. Wbiegli na pomost, wygasili czo³ówki, co¶ tam zaczêli gadaæ, po czym nagle zastygli w bezruchu. Gdy do nich po chwili do³±czyli¶my (Madach, Slavko, joycat), zaczêli do nas szeptaæ: "Tam s± ³osie, s³ychaæ je". Od razu uciszyli¶my siê, lampy zgas³y. W ciemno¶ciach widaæ by³o tylko ¶cianê lasu, która ogranicza bagienko. Gdzie¶ tam, w krzakach sta³y ³osie. S³yszeli¶my cichutkie chlupanie, bardzo trudno by³o to wy³owiæ - one te¿ pewnie zamar³y w bezruchu, patrzy³y na nas, na pewno wyczu³y nasz zapach. Po 2-3 minutach, kiedy nic siê nie dzia³o, w³±czyli¶my lampy, omiot³am snopem najmocniejszej mojej latarki las i zaro¶la, ale nic nie by³o widaæ. Znowu zgasili¶my czo³ówki, ch³opaki zaczêli gadaæ, jakie¶ ¶michy chichy, telefon komórkowy zadzwoni³. I nagle..... CHLUP!!! CHLUP!!! CHLUP!!! Co¶ idzie przez wodê!!! Co¶ du¿ego i ciê¿kiego, i s³ychaæ tylko chlupotanie rozgarnianej wody!!! One sz³y - to mo¿e by³a para ³osi, raczej nie jeden - w odleg³o¶ci nie wiêcej ni¿ 10-15 metrów od nas! Narobi³y tyle ha³asu w tej wodzie, ¿e skóra mi ¶cierp³a na karku i w ogóle poczu³am siê bardzo niezwykle.. Trwa³o to d³u¿sz± chwilê: ³osie sz³y przez to bagno w swoj± stronê - widocznie stwierdzi³y, ¿e nie stanowimy zagro¿enia i nie warto siê nami zajmowaæ - a my nie mogli¶my ich zobaczyæ, latarki by³y za s³abe! W koñcu chlupotanie zaczê³o siê oddalaæ i cichn±æ, po chwili z krzykiem poderwa³y siê z szuwarów dwie kaczki i gdzie¶ ulecia³y w ciemne niebo.
Echh ale przygoda...
