1->99% biega
Moderator: infernal
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
nie ma to jak przygoda
ulewa
55 min biegu
7,5 km
7m20'/km
bardzo dobre samopoczucie bo i bardzo wolno
uczucie sporej rezerwy sil po powrocie do domu
w miedzyczasie jednak doswiadczylam ludzkiej glupoty na wlasnych nogach ze tak powiem
biegam wokol boiska
wybiegam zza rogu
jakies 100 m przede mna postac z psem
pies oczywiscie bez kaganca bez smyczy bo po co
niech sie psineczka wybiegusia
ok
rozumiem
ale zblizam sie
widze coraz wyrazniej ze psinka z wielka morda
jakas amstafowata, nie znam sie
ale z wygladu niezachecajaca do przytulania sie
postac mi sie przyglada i ani dupy ruszy zeby psinke przytrzymac, zainteresowac kijkiem- slownie nic
wiec co jest oczywiste i do przewidzenia, gdy tylko sie wystarczajaco zblizylam pies na mnie skoczyl.
wiec stanelam i uprzejmie prosze "przypnij psa"
dziewcze wola psine, psina ma w dupie wolanie- skacze na mnie nadal
wiec spokojnie pytam, czy to bylo trudne do przewidzenia ze pies na mnie skoczy skoro widziala mnie od dluzszej juz chwili
cisza
postac biegem do psa, po drodze gleba bo slisko od deszczu, ani sorry ani nic. wiec uprzejmie poinformowalam, ze nastepnym razem zadzwonie po policje i juz
gwoli wyjasnienia
nie jestem na ogol bucowata, dumna panienka grozaca policja. jest wprost przeciwnie. ale jest wyjatek. psy.
jak juz kiedys wspomnialam, mialam nieciekawa stycznosc z 3 dobermanami, poza tym slyszy sie przeciez o wypadkach. pies to pies. slodkie czesto, ale zwierze. nie pogadasz. tekst pt. moj pies nie gryzie wywoluje we mnie irytacje. ludzka krotkowzrocznosc jest oslabiajaca.
obok boiska jest plac zabaw. co by to dziewcze powiedzialo, gdyby piesek z najlepszymi checiami podbiegl do dziecka i je machnal lapka po twarzy, zupelnie niewinnie. widzialam u 3 letniej kuzynki raczej slabe efekty takiej zabawy.
dobra
koncze. ale sie mocno podkurzylam.
ogolnie z biegotruchtu jestem zadowolona.
w deszczu to naprawde jest przyjemne.
ulewa
55 min biegu
7,5 km
7m20'/km
bardzo dobre samopoczucie bo i bardzo wolno
uczucie sporej rezerwy sil po powrocie do domu
w miedzyczasie jednak doswiadczylam ludzkiej glupoty na wlasnych nogach ze tak powiem
biegam wokol boiska
wybiegam zza rogu
jakies 100 m przede mna postac z psem
pies oczywiscie bez kaganca bez smyczy bo po co
niech sie psineczka wybiegusia
ok
rozumiem
ale zblizam sie
widze coraz wyrazniej ze psinka z wielka morda
jakas amstafowata, nie znam sie
ale z wygladu niezachecajaca do przytulania sie
postac mi sie przyglada i ani dupy ruszy zeby psinke przytrzymac, zainteresowac kijkiem- slownie nic
wiec co jest oczywiste i do przewidzenia, gdy tylko sie wystarczajaco zblizylam pies na mnie skoczyl.
wiec stanelam i uprzejmie prosze "przypnij psa"
dziewcze wola psine, psina ma w dupie wolanie- skacze na mnie nadal
wiec spokojnie pytam, czy to bylo trudne do przewidzenia ze pies na mnie skoczy skoro widziala mnie od dluzszej juz chwili
cisza
postac biegem do psa, po drodze gleba bo slisko od deszczu, ani sorry ani nic. wiec uprzejmie poinformowalam, ze nastepnym razem zadzwonie po policje i juz
gwoli wyjasnienia
nie jestem na ogol bucowata, dumna panienka grozaca policja. jest wprost przeciwnie. ale jest wyjatek. psy.
jak juz kiedys wspomnialam, mialam nieciekawa stycznosc z 3 dobermanami, poza tym slyszy sie przeciez o wypadkach. pies to pies. slodkie czesto, ale zwierze. nie pogadasz. tekst pt. moj pies nie gryzie wywoluje we mnie irytacje. ludzka krotkowzrocznosc jest oslabiajaca.
obok boiska jest plac zabaw. co by to dziewcze powiedzialo, gdyby piesek z najlepszymi checiami podbiegl do dziecka i je machnal lapka po twarzy, zupelnie niewinnie. widzialam u 3 letniej kuzynki raczej slabe efekty takiej zabawy.
dobra
koncze. ale sie mocno podkurzylam.
ogolnie z biegotruchtu jestem zadowolona.
w deszczu to naprawde jest przyjemne.
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
aha
wydaje mi sie ze nie biegam od piety
wydaje mi sie ze pierwszy moment styku z podlozem to sa jednak okolice podbicia, srodka stopy
ale bede to jeszcze obserwowac co by wiedziec
wydaje mi sie ze nie biegam od piety
wydaje mi sie ze pierwszy moment styku z podlozem to sa jednak okolice podbicia, srodka stopy
ale bede to jeszcze obserwowac co by wiedziec
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
zgodnie z planem i iloscia powera dzis. 3 km eaaasyyy.
jestem dzis spiaca krolewna.
moze nie krolewna.
no niewazne. 3km
wg planu
nie powiem jakiego i pod co. powiem jak bede go realizowac np ze 2 m-ce
pozdrawiam
jestem dzis spiaca krolewna.
moze nie krolewna.
no niewazne. 3km
wg planu
nie powiem jakiego i pod co. powiem jak bede go realizowac np ze 2 m-ce
pozdrawiam
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
w czasach gdy bardzo bardzo bardzo dużo pływałam ( i byłam chudziutka :p) sniło mi się często, że pływam.
teraz mi się śni, że biegam:)
dziś to był wspaniały sen.
biegłam w stroju takim jak na profesjonalne zawody:) czy to coś znaczy...?
teraz mi się śni, że biegam:)
dziś to był wspaniały sen.
biegłam w stroju takim jak na profesjonalne zawody:) czy to coś znaczy...?
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
chyba sie splacze zaraz.
wrocilam z parku. doszla do mnie rzeczywistosc piekna.
jestem za ciezka.
przebieglam 5 km. wrocilam bo bieglo mi sie tak opornie... i zdretwiala mi stopa od spodu. nie wiem o co chodzi.
nigdy takie cos mi sie nie przytrafilo. jasna cholera. o co chodzi...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
kilka h pozniej
mysle sobie- uspokoj sie. nie ma co sie lamac. przeciez to jest pikus. czasem jest tak, ze sie czlowiek czuje jak gniot. to byl ten dzien. ale jest progres. wyszlam z domu? wyszlam. pobiegalam? pobiegalam. kiepsko mi sie bieglo? kiepsko? minie? pewnie tak.
co trzeba robic dalej? biegac i lepiej jesc. zdrowiej, regularniej, lzej.
no to do dziela.
grunt ze biegam. postepow nie czuje. biegam jednorazowo w granicach 5- 8 km. a fajnie byloby biegac juz wiecej. ale czasu jeszcze duzo nie minelo od rozpoczecia prawdziwie regularnego biegania wiec nie ma co rozkminiac. tylko biegaaaccc trzeba! co jednak najwazniejsze, biegac sie bardzo bardzo chce.
/oprocz dzisiejszych 5 km, zrobilam cwiczenia wzmacniajace na nogi. przed snem zrobie brzuszki i troche cwiczen na wzmocnienie miesni w okolicach ledzwi./
treningowo to tyle. do nastepnego.
<ps. alez mi sie marzy poczuc, ze cos sie naprawde biegowo rusza do przodu...>
wrocilam z parku. doszla do mnie rzeczywistosc piekna.
jestem za ciezka.
przebieglam 5 km. wrocilam bo bieglo mi sie tak opornie... i zdretwiala mi stopa od spodu. nie wiem o co chodzi.
nigdy takie cos mi sie nie przytrafilo. jasna cholera. o co chodzi...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
kilka h pozniej
mysle sobie- uspokoj sie. nie ma co sie lamac. przeciez to jest pikus. czasem jest tak, ze sie czlowiek czuje jak gniot. to byl ten dzien. ale jest progres. wyszlam z domu? wyszlam. pobiegalam? pobiegalam. kiepsko mi sie bieglo? kiepsko? minie? pewnie tak.
co trzeba robic dalej? biegac i lepiej jesc. zdrowiej, regularniej, lzej.
no to do dziela.
grunt ze biegam. postepow nie czuje. biegam jednorazowo w granicach 5- 8 km. a fajnie byloby biegac juz wiecej. ale czasu jeszcze duzo nie minelo od rozpoczecia prawdziwie regularnego biegania wiec nie ma co rozkminiac. tylko biegaaaccc trzeba! co jednak najwazniejsze, biegac sie bardzo bardzo chce.
/oprocz dzisiejszych 5 km, zrobilam cwiczenia wzmacniajace na nogi. przed snem zrobie brzuszki i troche cwiczen na wzmocnienie miesni w okolicach ledzwi./
treningowo to tyle. do nastepnego.
<ps. alez mi sie marzy poczuc, ze cos sie naprawde biegowo rusza do przodu...>
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
przespalam sie ze swoim marudnym humorem, wstalam i poszlam pobiegac korzystajac z wolnego przedpoludnia.
wrociwszy do domu po raz drugi stwierdzam, ze bieganie w deszczu jest czyms, co szczerze lubie
50 min
7km
+/- 7 min 8 s/1km
puls w granicach 170
samopoczucie ok
wrociwszy do domu po raz drugi stwierdzam, ze bieganie w deszczu jest czyms, co szczerze lubie
50 min
7km
+/- 7 min 8 s/1km
puls w granicach 170
samopoczucie ok
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
nie bylo czasu pisac w weekend
wieeeelka impreza i swietowanie obrony mgr przyjaciolki, przyjechali znajomi i bylo najlepiej
a teraz back to reality
wczoraj po poludniu jak tylko zaczelo padac poczulam zew natury
naprawde to lubie
zatem ponizej opisze bieg pt.
NIEDZIELA
6 KM (+przebiezki), malo w sumie. ale byl to jeden z najfajniejszych biegow jak dotychczas
i teraz szerszy opis bo cos sie zadzialo
po pierwsze cos sie dzieje z pulsem
wczoraj przy podobnym easy jak zwykle puls byl w granicach 160-165 a nie 170 ani 180 tym bardziej jak na samiutenkim poczatku
z tego co sie naczytalam- to dobrze tak?
po drugie
wyszlam, bardzo chcialam pobiegac. zaczelam jak zawsze wolniuuutko zeby rozruszac kosci, po kilometrze jak akurat dobiegam do boiska jak zwykle przystanelam na rozciagniecie male.
i w tym momencie zwykle zaczynalam spokojne krazenie wokol boiska i liczenie okrazen. tak jak czulam to zwykle ok. 3-4 okrazenia bylam juz rozgrzana porzadnie i lapalam rytm i juz sie bardzo przyjemnie bieglo do konca.
a wczoraj cos nie moglam sie rozkrecic. szlag mnie trafial przez to wolne szuranie i nie moglam jakos zlapac rytmu. czulam sie zamulona. uruchomilam pamiec. kiedys przebiezki mi dobrze robily.
wiec pomyslalam, dobra- koncze to okrazenie i zrobie doslownie 2-3 przebiezki na pelnym speedzie. czuje, ze mnie to jakos rozrusza. w miedzyczasie 2 razy sie rozciagalam jeszcze bo lydki byly sztywne.<juz bardzo mocno padalo, kto mieszka w Poznaniu to wie jaka wczoraj po 19 byla ulewa>
no wiec pierwsza przebiezka, oddech gleboki, stop, marsz. odpoczywam. druga przebiezka. juz czuje, ze sie budze. 3 przebiezka. mooooc! juz nie pada... jest ULEWA! jak w biegam w kaluze to po kostki i ochlapuje sie cala, jestem przemoczona, musze schowac mp3 pod bielizne bo sie boje ze tez przemoknie.
4 przebiezka- czuje sie super, obudzona, rozruszana, wiem ze teraz zlapie rytm w easy. domaszerowuje do poczatku boiska, do miejsca od ktorego najlatwiej liczyc dystans i zaczynam easy.
biegne, juz sie czuje tak jak powinnam. ale ulewa robi sie... przerazajaca. sciezkami plynie strumyk. nie znam na pamiec wszystich dziur, a juz zupelnie nie widze gdzie sa te znane mi wyrwy w betonie na tej trasie, wiec zaczynam sie bac ze skrece noge. jeszcze troche kraze, ale po 5 km decyduje, ze wracam do domu, droga powrotna to 1 km wiec tam do polowy totalnie przyspieszam, zeby tez jakos organizm zapamietal, ze sie tego dnia wysilil, nawet jesli nie byl to dlugi biec. wracam do domu totalnie mokra, ale z poczuciem, ze to byl dobry trening.
podsumowujac minione 2 tygodnie.
3 biegi w tygodniu. w tym tygodniu razem 18 km. w poprzednim 16 km.
szalu nie ma objetosciowo. ale grunt, ze biegam. spokojnie. do przodu.
wieeeelka impreza i swietowanie obrony mgr przyjaciolki, przyjechali znajomi i bylo najlepiej
a teraz back to reality
wczoraj po poludniu jak tylko zaczelo padac poczulam zew natury
naprawde to lubie
zatem ponizej opisze bieg pt.
NIEDZIELA
6 KM (+przebiezki), malo w sumie. ale byl to jeden z najfajniejszych biegow jak dotychczas
i teraz szerszy opis bo cos sie zadzialo
po pierwsze cos sie dzieje z pulsem
wczoraj przy podobnym easy jak zwykle puls byl w granicach 160-165 a nie 170 ani 180 tym bardziej jak na samiutenkim poczatku
z tego co sie naczytalam- to dobrze tak?
po drugie
wyszlam, bardzo chcialam pobiegac. zaczelam jak zawsze wolniuuutko zeby rozruszac kosci, po kilometrze jak akurat dobiegam do boiska jak zwykle przystanelam na rozciagniecie male.
i w tym momencie zwykle zaczynalam spokojne krazenie wokol boiska i liczenie okrazen. tak jak czulam to zwykle ok. 3-4 okrazenia bylam juz rozgrzana porzadnie i lapalam rytm i juz sie bardzo przyjemnie bieglo do konca.
a wczoraj cos nie moglam sie rozkrecic. szlag mnie trafial przez to wolne szuranie i nie moglam jakos zlapac rytmu. czulam sie zamulona. uruchomilam pamiec. kiedys przebiezki mi dobrze robily.
wiec pomyslalam, dobra- koncze to okrazenie i zrobie doslownie 2-3 przebiezki na pelnym speedzie. czuje, ze mnie to jakos rozrusza. w miedzyczasie 2 razy sie rozciagalam jeszcze bo lydki byly sztywne.<juz bardzo mocno padalo, kto mieszka w Poznaniu to wie jaka wczoraj po 19 byla ulewa>
no wiec pierwsza przebiezka, oddech gleboki, stop, marsz. odpoczywam. druga przebiezka. juz czuje, ze sie budze. 3 przebiezka. mooooc! juz nie pada... jest ULEWA! jak w biegam w kaluze to po kostki i ochlapuje sie cala, jestem przemoczona, musze schowac mp3 pod bielizne bo sie boje ze tez przemoknie.
4 przebiezka- czuje sie super, obudzona, rozruszana, wiem ze teraz zlapie rytm w easy. domaszerowuje do poczatku boiska, do miejsca od ktorego najlatwiej liczyc dystans i zaczynam easy.
biegne, juz sie czuje tak jak powinnam. ale ulewa robi sie... przerazajaca. sciezkami plynie strumyk. nie znam na pamiec wszystich dziur, a juz zupelnie nie widze gdzie sa te znane mi wyrwy w betonie na tej trasie, wiec zaczynam sie bac ze skrece noge. jeszcze troche kraze, ale po 5 km decyduje, ze wracam do domu, droga powrotna to 1 km wiec tam do polowy totalnie przyspieszam, zeby tez jakos organizm zapamietal, ze sie tego dnia wysilil, nawet jesli nie byl to dlugi biec. wracam do domu totalnie mokra, ale z poczuciem, ze to byl dobry trening.
podsumowujac minione 2 tygodnie.
3 biegi w tygodniu. w tym tygodniu razem 18 km. w poprzednim 16 km.
szalu nie ma objetosciowo. ale grunt, ze biegam. spokojnie. do przodu.
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
aha
no wniosek mam taki, ze bede sie lepiej rozgrzewac, robic porzadniej to co nazywa sie zasadnie rozgrzewka. moze w rozgrzewce wlasnie po 1km i rozciaganiu bede robila przebiezki, a potem easy.
jak myslicie??
no wniosek mam taki, ze bede sie lepiej rozgrzewac, robic porzadniej to co nazywa sie zasadnie rozgrzewka. moze w rozgrzewce wlasnie po 1km i rozciaganiu bede robila przebiezki, a potem easy.
jak myslicie??
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
PONIEDZIALEK
cross training nr 1
wczoraj odezwaly sie plecy
nie ma na co czekac- i tak mialam w koncu wrocic na basen
dzis sie zatem z basenem przeprosilam.
1 km crawl
samopoczucie lepsze
czekam juz tylko na whisky z cola, zaraz przyjaciolka polece urodzinowego Grants'a ))))))))
cross training nr 1
wczoraj odezwaly sie plecy
nie ma na co czekac- i tak mialam w koncu wrocic na basen
dzis sie zatem z basenem przeprosilam.
1 km crawl
samopoczucie lepsze
czekam juz tylko na whisky z cola, zaraz przyjaciolka polece urodzinowego Grants'a ))))))))
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
40 min
6 km
jakos w polowie znow zaczela mi dretwiec lewa stopa. spory dyskomfort. szczegolnie ze nie mam pojecia od czego to sie dzieje.
kiedy okolo 100 m od domu przeszlam do marszu, zeby troche ochlonac to doslownie chwila moment, kilkanascie krokow i stopa wrocila do siebie.
ma ktos pomysl o co tutaj chodzi?
dieta dobra, jem co 2 h. sporo blonnika, bialka, duzo wody i warzyw. jest przyzwoicie.
6 km
jakos w polowie znow zaczela mi dretwiec lewa stopa. spory dyskomfort. szczegolnie ze nie mam pojecia od czego to sie dzieje.
kiedy okolo 100 m od domu przeszlam do marszu, zeby troche ochlonac to doslownie chwila moment, kilkanascie krokow i stopa wrocila do siebie.
ma ktos pomysl o co tutaj chodzi?
dieta dobra, jem co 2 h. sporo blonnika, bialka, duzo wody i warzyw. jest przyzwoicie.
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
z braku forumowej porady, pobieglam tak pomiedzy 3-4km a 7-8km
nie biegam 2 dni z rzedu, zeby sie nie przemeczac:) a dzis pobieglam, zeby sie specjalnie wkurzyc, jaki ze mnie cienki bolek. to tak niezawodnie dziala.
i tak pierwszy raz zmienilam trase. bo poki co zachowawczo kraze wokol osiedlowego boiska, zeby w razie zgonu, kolki, dretwiejacej stopy etc. moc szybko podkulic ogon i wrocic jeszcze biegiem do domu.
a dzis wokol tegoz bezpiecznego boiska wokol ktorego mozna krazyc i krazyc i sie nic a nic nie przejmowac za duza pupa w leginsach- jakies mlodociane palily fajki, saczyly redsa i urzadzaly wybieg dla jakiegos paskudnego psa. swoja droga przedziwne, ze im mniejszy pies, tym bardziej halasliwy i nadpobudliwy. oczywiscie szkarada biegla za mna i do nogi! do nogi! mojej. bez wolania... po drugim okrazeniu jak sie znow przyczepila do kostki i uslyszalam slawetne "ale przeciez ona nie ugryzie!" szybko doszlam do wniosku, ze nie ma sensu kupowac kredensu. pobieglam w osiedle.
35 min. ok 5 km.
samopoczucie luz.
pomijajac pms to luz.
nie biegam 2 dni z rzedu, zeby sie nie przemeczac:) a dzis pobieglam, zeby sie specjalnie wkurzyc, jaki ze mnie cienki bolek. to tak niezawodnie dziala.
i tak pierwszy raz zmienilam trase. bo poki co zachowawczo kraze wokol osiedlowego boiska, zeby w razie zgonu, kolki, dretwiejacej stopy etc. moc szybko podkulic ogon i wrocic jeszcze biegiem do domu.
a dzis wokol tegoz bezpiecznego boiska wokol ktorego mozna krazyc i krazyc i sie nic a nic nie przejmowac za duza pupa w leginsach- jakies mlodociane palily fajki, saczyly redsa i urzadzaly wybieg dla jakiegos paskudnego psa. swoja droga przedziwne, ze im mniejszy pies, tym bardziej halasliwy i nadpobudliwy. oczywiscie szkarada biegla za mna i do nogi! do nogi! mojej. bez wolania... po drugim okrazeniu jak sie znow przyczepila do kostki i uslyszalam slawetne "ale przeciez ona nie ugryzie!" szybko doszlam do wniosku, ze nie ma sensu kupowac kredensu. pobieglam w osiedle.
35 min. ok 5 km.
samopoczucie luz.
pomijajac pms to luz.
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
nie bieg, ale ruch
basen
80 razy 25 m
razem 2 km crawl :D
samopoczucie wysmienite, stara milosc nie rdzewieje
basen
80 razy 25 m
razem 2 km crawl :D
samopoczucie wysmienite, stara milosc nie rdzewieje
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
tak tak
to ten dzien
10,5 km ))
:D
80 min
+/- 7:30/km
puls 157-167
czuje to w nogach i czuje sie swietnie!!!
to ten dzien
10,5 km ))
:D
80 min
+/- 7:30/km
puls 157-167
czuje to w nogach i czuje sie swietnie!!!
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
po tym wtorkowym biegu, pierwszym w życiu przekroczeniu 10 km i godziny biegu (az o 20 kolejnych minut) czuję się b. dobrze. zero zakwasów, troche nogi zmęczone, ale uciecha duża z tego. dziś pójdę się wieczorem też przebiec. bardzo spokojnie. zobaczymy jakie bedzie samopoczucie.
ale stwierdzam jedno na pewno.
mija miesiąc a ja naprawdę biegam.
i już nie narzekam, że nie widzę postępów. przedwczorajszy bieg jest dla mnie znakiem, że biegnę w dobrą stronę.
ale stwierdzam jedno na pewno.
mija miesiąc a ja naprawdę biegam.
i już nie narzekam, że nie widzę postępów. przedwczorajszy bieg jest dla mnie znakiem, że biegnę w dobrą stronę.
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.