PATATAJEC - Powrót do regularnego biegania
Moderator: infernal
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
Totalny amator - zero sportu od przynajmniej 15 lat
Rok urodzenia: 1979
Wzrost: 179 cm
O bieganiu pomyślałem i poczyniłem pierwsze nieudane kroki w czerwcu 2009. Zniechęciłem się bardzo szybko. Waga w tamtym okresie to 86 kg. Do biegania powróciłem 6-tego sierpnia i jak dotąd (miesiąc) biegam dalej. Jestem świeżo po zakończeniu skróconego planu 6-cio tygodniowego.
[EDIT]
04.10.2009 - "Biegnij Warszawo" - 10 km - 00:49:57 - mój biegowy debiut
11.11.2009 - "Bieg Niepodległości" w Warszawie - 10 km - 00:44:26 - aktualna życiówka.
[/EDIT]
Waga na dzień dzisiejszy - 77 kg.
TROFEA
ZAWODY
Bieg Niepodległości w Warszawie 11.11.2009
Chcę je sobie dozować. Jako totalny amator postaram się najpierw pracować nad jakąś bazą, a dopiero potem szaleć. Cele będą ewoluować. Nie chcę też robić z siebie maratończyka, ponieważ zależy mi na zbudowaniu w przyszłości nieprzesadnej masy mięśniowej, a to się chyba gryzie z mega długimi dystansami. Chciałbym w miarę możliwości pisać tutaj nie tylko o moim bieganiu, a również o innych formach fizycznej ekspresji.
[EDIT - 17.01.2010] Haha, no więc jak widać, życie weryfikuje nieco plany. Ten wpis oczko wyżej zostawiam - nie kasuję. Jako, że brzucha już nie ma, kondycja poprawiła się o jakieś 500%, to czas na następne cele biegowe. Tym razem jest to chęć zdobycia "Korony Maratonów Polskich". Mam na to 2 lata. Nie chciałem biegać maratonów ... hahaha - bieganie uzależnia .[/EDIT]
[EDIT - 14.03.2010] Chyba jednak moje bieganie powinno zmierzać w kierunku stopniowego progresu, biegania zawodów na kolejnych dystansach. Jeszcze nie czas na maratony. Przebiegnę prawdopodobnie tylko jeden maraton, żeby zobaczyć jak to jest, sprawdzić co to za bestyjka. Będzie to Cracovia Maraton. Zmieniam więc cel.[/EDIT]
Niewiele tego na razie. Biegam w butach Salomon Vertigo Softshell (przemakają). Posiadam pulsometr z licznikiem rowerowym (Sigma BC 2006 MHR) i gniazdo, by móc zabrać licznik ze sobą i monitorowac puls w terenie.
[EDIT] Od 15 września 2009, jako jednej jednostki monitorującej mój trening używam Garmin'a - Forerunner 305. Oferuje znacznie więcej niż moje amatorskie bieganie potrzebuje.[/EDIT]
[EDIT] Od 19 września 2009, biegam w Kalenji Kiprun Comfort - w wymienionych wyżej Salomon Vertigo Softshell urwał się zaczep do szybkowiązałki.[/EDIT]
[EDIT] Od 26 stycznia 2010, biegam w Saucony ProGrid Echelon.[/EDIT]
Biegam po Kampinoskim Parku Narodowym, więc podłoże dobre, lecz często piaszczyste. [EDIT] Pomiary zapewnia mi wyżej wymieniony Garmin [/EDIT]
Życzcie mi powodzenia
Ostatnio zmieniony 06 sty 2011, 12:59 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 22 razy.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
6 września, niedziela
Waga: 77kg
Pora dnia: 18:00
Temperatura: 16°C
Aura: pochmurno, deszczowo
60 minut bardzo wolnego truchtu w pierwszym i drugim zakresie - [EDIT] 9.07 km (pomiar rowerem), 6'37/km. [/EDIT]
Pierwsze pół godziny biegałem w deszczu. Po trzydziestu minutach puls poszybował wyżej i nic się nie dało z nim zrobić. Parę przewyższeń i parę podbiegów. Widziałem parę grzybów, pole purchawek i zająca. Minąłem też leśnika, który radośnie mnie pozdrowił. Jestem bardzo zadowolony - mój najdłuższy bieg dotychczas.
Puls AVG: 165
Puls MAX: 178
Kac z urodzin (4 wrzesień) utrzymywał się przez cały wczorajszy dzień. Dziś więc jeszcze apetytu nie było takiego jak trzeba.
Rano: szklanka wody, serek "Danio"
Po południu: schab pieczony 2 kawałki chude, ziemniaki z koperkiem, żurawina, pomidor
Przed treningiem: knoppers, szklanka wody
Po treningu: szklanka wody, 2 kanapki z serem żółtym, pomidorem i papryką + herbata.
Wieczorem: Dwie szklanki soku pomarańczowego "Tymbark" bez dodatku cukru.
Waga: 77kg
Pora dnia: 18:00
Temperatura: 16°C
Aura: pochmurno, deszczowo
60 minut bardzo wolnego truchtu w pierwszym i drugim zakresie - [EDIT] 9.07 km (pomiar rowerem), 6'37/km. [/EDIT]
Pierwsze pół godziny biegałem w deszczu. Po trzydziestu minutach puls poszybował wyżej i nic się nie dało z nim zrobić. Parę przewyższeń i parę podbiegów. Widziałem parę grzybów, pole purchawek i zająca. Minąłem też leśnika, który radośnie mnie pozdrowił. Jestem bardzo zadowolony - mój najdłuższy bieg dotychczas.
Puls AVG: 165
Puls MAX: 178
Kac z urodzin (4 wrzesień) utrzymywał się przez cały wczorajszy dzień. Dziś więc jeszcze apetytu nie było takiego jak trzeba.
Rano: szklanka wody, serek "Danio"
Po południu: schab pieczony 2 kawałki chude, ziemniaki z koperkiem, żurawina, pomidor
Przed treningiem: knoppers, szklanka wody
Po treningu: szklanka wody, 2 kanapki z serem żółtym, pomidorem i papryką + herbata.
Wieczorem: Dwie szklanki soku pomarańczowego "Tymbark" bez dodatku cukru.
Ostatnio zmieniony 07 wrz 2009, 16:16 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 2 razy.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
7 września, poniedziałek
Waga: n/a - muszę w końcu kupić wagę, a nie do znajomych latać.
Pora dnia: 15:00
Temperatura: 19°C
Aura: słonecznie, lekki wiatr, piękne białe kumulusy na niebie.
30 minut wolnej jazdy rowerem - 10 km
Dziś bez biegania. Bez obawy, nie będę w trening wrzucał jazdy rowerem do sklepu. Po prostu przejechałem wczorajszy dystans biegowy rowerem, by sprawdzić solidnie dystans. Opłacało się - 200 metrów więcej, czyli przebiłem 9km. Rowerowe dystanse będę wrzucał powyżej 10 km.
Puls AVG: n/a
Puls MAX: n/a
Mało w lodówce. Odkąd jestem na bezrobociu ten sprzęt AGD jest zaniedbywany.
Rano: spałem
Po południu: Pół jogurtu naturalnego "Bieluch" z muesli "Nestle - Jabłko z cynamonem", banan.
Wieczorem: 3 x grubszy plaster schabiku na gorąco w sosie borowikowym, 3 kromki pełnoziarnistego ciemnego, papryka cała i herbata (bez cukru) - mniam
Waga: n/a - muszę w końcu kupić wagę, a nie do znajomych latać.
Pora dnia: 15:00
Temperatura: 19°C
Aura: słonecznie, lekki wiatr, piękne białe kumulusy na niebie.
30 minut wolnej jazdy rowerem - 10 km
Dziś bez biegania. Bez obawy, nie będę w trening wrzucał jazdy rowerem do sklepu. Po prostu przejechałem wczorajszy dystans biegowy rowerem, by sprawdzić solidnie dystans. Opłacało się - 200 metrów więcej, czyli przebiłem 9km. Rowerowe dystanse będę wrzucał powyżej 10 km.
Puls AVG: n/a
Puls MAX: n/a
Mało w lodówce. Odkąd jestem na bezrobociu ten sprzęt AGD jest zaniedbywany.
Rano: spałem
Po południu: Pół jogurtu naturalnego "Bieluch" z muesli "Nestle - Jabłko z cynamonem", banan.
Wieczorem: 3 x grubszy plaster schabiku na gorąco w sosie borowikowym, 3 kromki pełnoziarnistego ciemnego, papryka cała i herbata (bez cukru) - mniam
Ostatnio zmieniony 08 wrz 2009, 20:35 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 1 raz.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
8 września, wtorek
Waga: n/a (dziś zamówię na allegro!)
Pora dnia: 18:00
Temperatura: 18°C
Aura: pogodny, bezwietrzny zachód słońca
37 minut wolnego wybiegania, w tym 4x akcenty w połowie i pod koniec wybiegania - 6.3 km (mierzone przy pomocy Geoportal'u) - 5.54/km
Po przepracowanej nocy (20:00 - 8:00) i około 5 godzinach snu w południe zdecydowałem się pobiegać. Ogólnie dość słabo się czułem, ale teraz mi lepiej. Przebieżki wyszły naturalnie i chyba mniej się na nich męczyłem, niż gdybym je pobiegł od razu z marszu.
Puls AVG: 168
Puls MAX: 193
A to taki bonus - moja koszulka po treningu (plecy jeszcze bardziej mokre):
Rozbity dzień i żarcie takie samo - bez sensu
W nocy (praca): z 7 pierniczków (AAAAA!) + danio i litr soku pomarańczowego "Tymbark" bez dodatku cukru.
Rano (przed snem): 3 kromki chleba orkiszowego, 2 zimne filety z ryby, pomidor + herbata
Po południu: spałem
Przed treningiem (godzina przed): mała puszka makreli w sosie pomidorowym, 3 kromki chleba orkiszowego i dwie rzodkiewki + herbata.
Po treningu: pół szklanki soku pomarańczowego "Tymbark" bez dodatku cukru i idę coś wtrąbić
Wieczorem: muesli, banan, jogurt naturalny - zmieszane.
Trzeci raz piszę tego posta - co i raz wyłączają mi prąd - uroki życia na prowincji.
Waga: n/a (dziś zamówię na allegro!)
Pora dnia: 18:00
Temperatura: 18°C
Aura: pogodny, bezwietrzny zachód słońca
37 minut wolnego wybiegania, w tym 4x akcenty w połowie i pod koniec wybiegania - 6.3 km (mierzone przy pomocy Geoportal'u) - 5.54/km
Po przepracowanej nocy (20:00 - 8:00) i około 5 godzinach snu w południe zdecydowałem się pobiegać. Ogólnie dość słabo się czułem, ale teraz mi lepiej. Przebieżki wyszły naturalnie i chyba mniej się na nich męczyłem, niż gdybym je pobiegł od razu z marszu.
Puls AVG: 168
Puls MAX: 193
A to taki bonus - moja koszulka po treningu (plecy jeszcze bardziej mokre):
Rozbity dzień i żarcie takie samo - bez sensu
W nocy (praca): z 7 pierniczków (AAAAA!) + danio i litr soku pomarańczowego "Tymbark" bez dodatku cukru.
Rano (przed snem): 3 kromki chleba orkiszowego, 2 zimne filety z ryby, pomidor + herbata
Po południu: spałem
Przed treningiem (godzina przed): mała puszka makreli w sosie pomidorowym, 3 kromki chleba orkiszowego i dwie rzodkiewki + herbata.
Po treningu: pół szklanki soku pomarańczowego "Tymbark" bez dodatku cukru i idę coś wtrąbić
Wieczorem: muesli, banan, jogurt naturalny - zmieszane.
Trzeci raz piszę tego posta - co i raz wyłączają mi prąd - uroki życia na prowincji.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
9 września, środa
Waga: n/a (waga zamówiona - polski Łucznik )
Dzień odpoczynku.
Koszenie trawy i leniuchowanie przed kompem :P
Znów za mało jadłem na pewno. Zmieniam formę wpisów na model godzinowy
15:00: mały pierniczek, jogurt "Jogobella" mały, truskawkowy + 2x kromka chleba orkiszowego
16:00: 2 kawałki ryby smażonej, 3x kromka chleba orkiszowego, pomidor i herbata
18:00: gruszka
20:00: kawałek ryby + 2x kromka chleba orkiszowego
21:00: twarożek z białego sera na słodko - AAAAA!
Jutro żarcia będzie pewnie jeszcze mniej - wyjeżdżam do wawy na cały dzień.
Waga: n/a (waga zamówiona - polski Łucznik )
Dzień odpoczynku.
Koszenie trawy i leniuchowanie przed kompem :P
Znów za mało jadłem na pewno. Zmieniam formę wpisów na model godzinowy
15:00: mały pierniczek, jogurt "Jogobella" mały, truskawkowy + 2x kromka chleba orkiszowego
16:00: 2 kawałki ryby smażonej, 3x kromka chleba orkiszowego, pomidor i herbata
18:00: gruszka
20:00: kawałek ryby + 2x kromka chleba orkiszowego
21:00: twarożek z białego sera na słodko - AAAAA!
Jutro żarcia będzie pewnie jeszcze mniej - wyjeżdżam do wawy na cały dzień.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
10 września, czwartek
Waga: 75.8 kg (waga jest - przesłali mi model wyższą - haha)
Pora dnia: 20:00
Temperatura: 18°C
Aura: pogodny wieczór
30 minut, jak na mnie dość forsownego biegu, w tym 5x akcent w połowie i pod koniec wybiegania - 6.2 km - 4.50/km
Niemal zaraz po powrocie do domu z Warszawy przebrałem się i poszedłem na stadion. Pierwsze bieganie po "bieżni", która faktycznie jest dość niezłą piłkarską trawką ograniczoną od boiska niskim krawężnikiem. Kolejna dziwna rzecz - okrążenie ma 430 metrów, co zmierzyłem rowerem po tym jak znajomy powiedział mi, że ma 450 metrów! Na trybunach siedziała miejscowa młodzież jarająca szlugi i żłopiąca browary, która jak widać przyczyniła się do podbicia tempa :D. Muszę też powiedzieć, że po tym biegu byłem totalnie sforsowany i nawet poczułem się lekko oszołomiony. Waga po treningu to 75.3 kg (omfg!).Te pulsy mnie martwią - gdyby ktoś to czytał i się chciało komuś je skomentować, to zapraszam TUTAJ.
Puls AVG: 180
Puls MAX: 197
Znowu nieciekawy dzień pod względem jadła, ale zażarłem dużo
11:00: 4 kanapki z ciemnego pełnoziarnistego wielozbożowego z serkiem topionym z ziołami i z pasztetem podlaskim. Na to pomidor i dodatkowo 2 ogórki konserwowe własnej roboty.
12:00: małe "Danio"
16:00: Niestety - chińczyk na mieście - kurczak w cebuli + biały ryż + kapusta kiszona. Popijałem wodą niegazowaną.
21:00: banan, szklanka wody, gruszka
22:00: żarcie u znajomych - Fondue mięsne = kawałki wołowiny, wieprzowiny i kurczaka podsmażane w głębokiej oliwie. Do tego mnóstwo papryki, marchewki i ogórka zielonego maczanego w 3 dipach = AAAAA!
Waga: 75.8 kg (waga jest - przesłali mi model wyższą - haha)
Pora dnia: 20:00
Temperatura: 18°C
Aura: pogodny wieczór
30 minut, jak na mnie dość forsownego biegu, w tym 5x akcent w połowie i pod koniec wybiegania - 6.2 km - 4.50/km
Niemal zaraz po powrocie do domu z Warszawy przebrałem się i poszedłem na stadion. Pierwsze bieganie po "bieżni", która faktycznie jest dość niezłą piłkarską trawką ograniczoną od boiska niskim krawężnikiem. Kolejna dziwna rzecz - okrążenie ma 430 metrów, co zmierzyłem rowerem po tym jak znajomy powiedział mi, że ma 450 metrów! Na trybunach siedziała miejscowa młodzież jarająca szlugi i żłopiąca browary, która jak widać przyczyniła się do podbicia tempa :D. Muszę też powiedzieć, że po tym biegu byłem totalnie sforsowany i nawet poczułem się lekko oszołomiony. Waga po treningu to 75.3 kg (omfg!).Te pulsy mnie martwią - gdyby ktoś to czytał i się chciało komuś je skomentować, to zapraszam TUTAJ.
Puls AVG: 180
Puls MAX: 197
Znowu nieciekawy dzień pod względem jadła, ale zażarłem dużo
11:00: 4 kanapki z ciemnego pełnoziarnistego wielozbożowego z serkiem topionym z ziołami i z pasztetem podlaskim. Na to pomidor i dodatkowo 2 ogórki konserwowe własnej roboty.
12:00: małe "Danio"
16:00: Niestety - chińczyk na mieście - kurczak w cebuli + biały ryż + kapusta kiszona. Popijałem wodą niegazowaną.
21:00: banan, szklanka wody, gruszka
22:00: żarcie u znajomych - Fondue mięsne = kawałki wołowiny, wieprzowiny i kurczaka podsmażane w głębokiej oliwie. Do tego mnóstwo papryki, marchewki i ogórka zielonego maczanego w 3 dipach = AAAAA!
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
11 września, piątek
Waga: 76 kg
Dziś nie biegałem
Późno wstałem, wieczorem spotkanie ze znajomymi na ognisku. Efekty - patrz niżej.
Oj. Chyba się zapominam.
14:00: Twarożek na słodko - z sera półtłustego.
16:00: 1.5 kajzerki z sałatką z wędzonej ryby, ogórka i majonezu + herbata x2.
20:00: 2 x Kinder pingui - małe słodkie gówienko.
22:00: 2 kiełbaski z ogniska zagryzione 4 kromkami pieczywa białego + 5 pianek marsh mellow... 3 piwa = AAAAAA!
01:00: Metoda na głoda.
Waga po tej kuracji - 77.3 kg. Jutro muszę to odbić z nawiązką
Waga: 76 kg
Dziś nie biegałem
Późno wstałem, wieczorem spotkanie ze znajomymi na ognisku. Efekty - patrz niżej.
Oj. Chyba się zapominam.
14:00: Twarożek na słodko - z sera półtłustego.
16:00: 1.5 kajzerki z sałatką z wędzonej ryby, ogórka i majonezu + herbata x2.
20:00: 2 x Kinder pingui - małe słodkie gówienko.
22:00: 2 kiełbaski z ogniska zagryzione 4 kromkami pieczywa białego + 5 pianek marsh mellow... 3 piwa = AAAAAA!
01:00: Metoda na głoda.
Waga po tej kuracji - 77.3 kg. Jutro muszę to odbić z nawiązką
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
12 września, sobota
Waga: 76 kg
Pora dnia: 18:30
Temperatura: 16°C
Aura: pogodny wieczór
niemal 40 minut spokojnego biegu przy niskim (dla mnie) tętnie - 6.23 km - 6.20/km
Totalnie śpiący dzień. Dobrze, że zdecydowałem się pobiegać, bo chyba bym spał do 20-tej. W lesie na ścieżce spotkałem jakąś nawiedzoną kobietę. Miała błędny wzrok i kiedy obok niej przebiegałem przyczaiła się tak, jakby miała zamiar na mnie skoczyć. Widziałem tylko jej oczy, włosy miała potargane, a poprzez pochyloną głowę nie mogłem spostrzec twarzy. Puls mi podskoczył o jakieś 10 uderzeń :D... Oj creepy. Dodatkowo biegałem z pożyczonym modułem GPS i aplikacją Trekbuddy, ale nie zapisałem loga i szlag wszystko trafił. Tak czy owak mam zamiar kupić moduł i biegać z trekbuddy .
Puls AVG: 157
Puls MAX: 168
Beznadziejnie z jedzeniem w lodówce. Muszę się wybrać zaraz do sklepu.
14:00: Pół jogurtu naturalnego z muesli.
17:00: schab pieczony własnej roboty w sosie grzybowym z własnoręcznie zebranych grzybów
21:00: Pół jogurtu naturalnego z muesli i jabłko
Waga: 76 kg
Pora dnia: 18:30
Temperatura: 16°C
Aura: pogodny wieczór
niemal 40 minut spokojnego biegu przy niskim (dla mnie) tętnie - 6.23 km - 6.20/km
Totalnie śpiący dzień. Dobrze, że zdecydowałem się pobiegać, bo chyba bym spał do 20-tej. W lesie na ścieżce spotkałem jakąś nawiedzoną kobietę. Miała błędny wzrok i kiedy obok niej przebiegałem przyczaiła się tak, jakby miała zamiar na mnie skoczyć. Widziałem tylko jej oczy, włosy miała potargane, a poprzez pochyloną głowę nie mogłem spostrzec twarzy. Puls mi podskoczył o jakieś 10 uderzeń :D... Oj creepy. Dodatkowo biegałem z pożyczonym modułem GPS i aplikacją Trekbuddy, ale nie zapisałem loga i szlag wszystko trafił. Tak czy owak mam zamiar kupić moduł i biegać z trekbuddy .
Puls AVG: 157
Puls MAX: 168
Beznadziejnie z jedzeniem w lodówce. Muszę się wybrać zaraz do sklepu.
14:00: Pół jogurtu naturalnego z muesli.
17:00: schab pieczony własnej roboty w sosie grzybowym z własnoręcznie zebranych grzybów
21:00: Pół jogurtu naturalnego z muesli i jabłko
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
13 września, niedziela
Waga: 75.9 kg
Dziś nie biegałem.
Miałem biegać wieczorem, ale nie udało się. Po grzybobraniu (chyba z 15 km) nogi bolały bardziej niż po bieganiu. Wzorem Adama Kleina, zapytałem się organizmu, czy chce dziś biegać, czy nie. Powiedział, że dziś nie chce. Jutro sobie odbiję.
Dzień jak codzień z jadłem.
11:00: Twarożek z sera lekkiego "Piątnica" na słodko (2 łyżeczki cukru).
14:00: jabłko
15:00: gruszka
17:00: 2 kotlety z piersi kurczaka z gotowanymi ziemniakami i gotowaną marchewką + szklanka soku pomarańczowego bez cukru "Hortex". Mały pierniczek alpejski (coś z tym cukrem sobie odpuszaczam).
22:00: 4 małe kromki chleba pełnoziarnistego ciemnego, ze słonecznikiem posmarowane cienko pasztetem podlaskim drobiowym. Na to pomidor, a druga połówka w rękę i herbata.
Waga: 75.9 kg
Dziś nie biegałem.
Miałem biegać wieczorem, ale nie udało się. Po grzybobraniu (chyba z 15 km) nogi bolały bardziej niż po bieganiu. Wzorem Adama Kleina, zapytałem się organizmu, czy chce dziś biegać, czy nie. Powiedział, że dziś nie chce. Jutro sobie odbiję.
Dzień jak codzień z jadłem.
11:00: Twarożek z sera lekkiego "Piątnica" na słodko (2 łyżeczki cukru).
14:00: jabłko
15:00: gruszka
17:00: 2 kotlety z piersi kurczaka z gotowanymi ziemniakami i gotowaną marchewką + szklanka soku pomarańczowego bez cukru "Hortex". Mały pierniczek alpejski (coś z tym cukrem sobie odpuszaczam).
22:00: 4 małe kromki chleba pełnoziarnistego ciemnego, ze słonecznikiem posmarowane cienko pasztetem podlaskim drobiowym. Na to pomidor, a druga połówka w rękę i herbata.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
14 września, poniedziałek
Waga: 75.8 kg
Pora dnia: 18:00
Temperatura: 18°C
Aura: pogodny wieczór
niemal 30 minut w miarę (jak na mnie) solidnego biegu - 5.6 km - 5.20/km
Próbuję cały dzień się ogarnąć, posprzątać trochę i wziąć się za pisanie muzyki, ale nie daję rady. Może wybieganie mnie uspokoi. Zaraz po żarciu kończę robić porządki i zaczynam tworzyć coś konkretnego. Biegało się całkiem okej. Trochę martwi mnie ból w okolicach pomiędzy wewnętrzną stroną łydki (takie podłużne mieśnio-ściegno) i kostki. Mam to już od dłuższego czasu. Boli jak uciskam to miejsce. Po wielokrotnym uciskaniu ból w miarę przechodzi. Mijałem też dziś biegacza - w sumie już drugi raz widzę tego gościa.
Puls AVG: 168
Puls MAX: 181
Większe ilości żarcia, ale niestety nie częściej. Może z powodu większej ilości miałem dziś siłę biegać.
12:00: Kajzerka z pasztetem podlaskim i pomidor + herbata. Pół jogurtu naturalnego z muesli i bananem.
16:00: kotlet z piersi kurczaka w sosie grzybowym z własnoręcznie zebranych grzybów
19:30: Pół jogurtu naturalnego z muesli + wkrojony banan
22:00: micha twarogu - mniam
Waga: 75.8 kg
Pora dnia: 18:00
Temperatura: 18°C
Aura: pogodny wieczór
niemal 30 minut w miarę (jak na mnie) solidnego biegu - 5.6 km - 5.20/km
Próbuję cały dzień się ogarnąć, posprzątać trochę i wziąć się za pisanie muzyki, ale nie daję rady. Może wybieganie mnie uspokoi. Zaraz po żarciu kończę robić porządki i zaczynam tworzyć coś konkretnego. Biegało się całkiem okej. Trochę martwi mnie ból w okolicach pomiędzy wewnętrzną stroną łydki (takie podłużne mieśnio-ściegno) i kostki. Mam to już od dłuższego czasu. Boli jak uciskam to miejsce. Po wielokrotnym uciskaniu ból w miarę przechodzi. Mijałem też dziś biegacza - w sumie już drugi raz widzę tego gościa.
Puls AVG: 168
Puls MAX: 181
Większe ilości żarcia, ale niestety nie częściej. Może z powodu większej ilości miałem dziś siłę biegać.
12:00: Kajzerka z pasztetem podlaskim i pomidor + herbata. Pół jogurtu naturalnego z muesli i bananem.
16:00: kotlet z piersi kurczaka w sosie grzybowym z własnoręcznie zebranych grzybów
19:30: Pół jogurtu naturalnego z muesli + wkrojony banan
22:00: micha twarogu - mniam
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
15 września, wtorek
Waga: 74.8 kg
Pora dnia: 18:30
Temperatura: 18°C
Aura: pogodny wieczór
27 minut solidnego biegu w moim górnym zakresie tętna - 5.24 km - 5.09/km
Pobiegłbym dalej, ale trasa się skończyła... Dziś mój pierwszy dzień z Garminem FR 305 - co za mega zacne urządzenie! Miałem taki komfort biegu i radochę, że wszystko widzę na ekraniku, że chyba więcej patrzyłem na "zegarek" niż na drogę :D. Po powrocie zainstalowałem Sporttracks. Wykresy jakie ten program oferuje i ogólnie możliwości kontroli treningu są takim podjudzaczem do jeszcze większej ilości biegów, że normalnie biegał bym i biegał, ale niestety - obowiązki istnieją i muszę niestety na dziś poprzestać na takim wyniku. Mega plusem jest też to, że nie muszę wreszcie jeździć trasy rowerem, czy przeklikiwać geoportal, żeby zdobyć info na temat długości trasy. Bardzo jestem zadowolony i polecam wszystkim ten sprzęt.
Puls AVG: 175
Puls MAX: 186
Nie mogłem się powstrzymać i cyknąłem fotkę:
Dzień jak codzień.
12:00: Wędzona makrela i herbata.
15:30: kawałek sernika
19:30: jajecznica z 3 jaj na podsmażonej kiełbasce, herbata i pół szklanki Tymbark Vega (sok z warzyw)
23:00: gruszka
pewnie jeszcze będzie jedzony twaróg w nocy. Położę się około 3:00 dziś.
Waga: 74.8 kg
Pora dnia: 18:30
Temperatura: 18°C
Aura: pogodny wieczór
27 minut solidnego biegu w moim górnym zakresie tętna - 5.24 km - 5.09/km
Pobiegłbym dalej, ale trasa się skończyła... Dziś mój pierwszy dzień z Garminem FR 305 - co za mega zacne urządzenie! Miałem taki komfort biegu i radochę, że wszystko widzę na ekraniku, że chyba więcej patrzyłem na "zegarek" niż na drogę :D. Po powrocie zainstalowałem Sporttracks. Wykresy jakie ten program oferuje i ogólnie możliwości kontroli treningu są takim podjudzaczem do jeszcze większej ilości biegów, że normalnie biegał bym i biegał, ale niestety - obowiązki istnieją i muszę niestety na dziś poprzestać na takim wyniku. Mega plusem jest też to, że nie muszę wreszcie jeździć trasy rowerem, czy przeklikiwać geoportal, żeby zdobyć info na temat długości trasy. Bardzo jestem zadowolony i polecam wszystkim ten sprzęt.
Puls AVG: 175
Puls MAX: 186
Nie mogłem się powstrzymać i cyknąłem fotkę:
Dzień jak codzień.
12:00: Wędzona makrela i herbata.
15:30: kawałek sernika
19:30: jajecznica z 3 jaj na podsmażonej kiełbasce, herbata i pół szklanki Tymbark Vega (sok z warzyw)
23:00: gruszka
pewnie jeszcze będzie jedzony twaróg w nocy. Położę się około 3:00 dziś.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
16 września, środa
Waga: 75.2 kg
Nie biegałem - kupa roboty i przygotowania do wyjazdu.
Nie pamiętam co jadłem (piszę tego posta w piątek), ale było ciut więcej niż zwykle, po dyskusji w komentarzach w moim wątku w komentarzach.
Waga: 75.2 kg
Nie biegałem - kupa roboty i przygotowania do wyjazdu.
Nie pamiętam co jadłem (piszę tego posta w piątek), ale było ciut więcej niż zwykle, po dyskusji w komentarzach w moim wątku w komentarzach.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
17 września, czwartek
Waga: n/a
Nie biegałem - 9 godzin jazdy do znajomych
08:00: 2 kajzerki z pasztetem i pomidorem + herbata
13:00: kajzerka z pasztetem, sałatą, rzodkiewką + pomidor
16:00: kajzerka z pasztetem, sałatą, rzodkiewką + banan.
19:00: 3 naleśniki z malinami i bitą śmietaną - oł yeah!
21:00: kajzerka z kiełbasą, sałatą, rzodkiewką + pomidor
Waga: n/a
Nie biegałem - 9 godzin jazdy do znajomych
08:00: 2 kajzerki z pasztetem i pomidorem + herbata
13:00: kajzerka z pasztetem, sałatą, rzodkiewką + pomidor
16:00: kajzerka z pasztetem, sałatą, rzodkiewką + banan.
19:00: 3 naleśniki z malinami i bitą śmietaną - oł yeah!
21:00: kajzerka z kiełbasą, sałatą, rzodkiewką + pomidor
Ostatnio zmieniony 18 wrz 2009, 20:50 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 1 raz.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
18 września, piątek
Waga: n/a
Nie biegałem - jutro pobiegam - jedziemy do Kotliny Kłodzkiej
11:00: 3 grzanko-zapiekanki z serem, wędlinami, pomidorem i łososiem.
16:00: klopsiki z ryżem i sałatką z kapusty - chinol
22:00: dużo twarogu + banan - właśnie idę jeść
Od wtorku jestem z powrotem w domu, więc wpisy będą bardziej regularne.
Waga: n/a
Nie biegałem - jutro pobiegam - jedziemy do Kotliny Kłodzkiej
11:00: 3 grzanko-zapiekanki z serem, wędlinami, pomidorem i łososiem.
16:00: klopsiki z ryżem i sałatką z kapusty - chinol
22:00: dużo twarogu + banan - właśnie idę jeść
Od wtorku jestem z powrotem w domu, więc wpisy będą bardziej regularne.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
19 września, sobota
Waga: n/a
Nie biegałem, ale za to byłem z rana we wrocławskim Decathlonie i zakupiłem tam buty - Kalenji Kiprun Comfort i bluzę Kalenji Isolate 2000 - na chłodniejsze dni. W butach mam zamiar przebiegać zimę. Potem parę godzin jazdy do Bystrzycy Kłodzkiej (przepiękne okolice) i wieczorny mega grill
Cyknąłem fotkę butów:
Nie pamiętam, co jadłem rano. Grill natomiast był w tym stylu:
19:00 - 00:00: Faszerowana kaszą z mięsem papryka z ziemniakami, grillowany boczek ze śliwką i serem, kiełbaski wszelkiego rodzaju, kurczak w marynacie. Do tego pieczywo z masłem czosnkowym i olbrzymia sałatka z sałaty, granata, pomidora i jakiegoś fajnego sosu - przepyszna . Do tego wszystkiego 2 Carlsbergi.
Waga: n/a
Nie biegałem, ale za to byłem z rana we wrocławskim Decathlonie i zakupiłem tam buty - Kalenji Kiprun Comfort i bluzę Kalenji Isolate 2000 - na chłodniejsze dni. W butach mam zamiar przebiegać zimę. Potem parę godzin jazdy do Bystrzycy Kłodzkiej (przepiękne okolice) i wieczorny mega grill
Cyknąłem fotkę butów:
Nie pamiętam, co jadłem rano. Grill natomiast był w tym stylu:
19:00 - 00:00: Faszerowana kaszą z mięsem papryka z ziemniakami, grillowany boczek ze śliwką i serem, kiełbaski wszelkiego rodzaju, kurczak w marynacie. Do tego pieczywo z masłem czosnkowym i olbrzymia sałatka z sałaty, granata, pomidora i jakiegoś fajnego sosu - przepyszna . Do tego wszystkiego 2 Carlsbergi.