Beauty&Beast pisze:O 5.30 kończyłam pierwszy kilometr Potem już było coraz cieplej
Brawo, za taki wyczyn należy się szacunek i uznanie
Nie zapuszczamy się, mamy pod nosem WODNIKA. Ale widziałem, że na Kajki koło kościoła, budują wielki kompleks, będziesz miał Yogi blisko.Yogi pisze:Ja od 6:00 we środę planuję pławić się na Ochocie, ale chyba nie zapuszczacie się na ten basen?
Tak niską temperaturę mamy ustawioną dlatego, że kotom wypada sierść, znudziło nam się ciągle sprzątać. Zamiast zbierania kocich kudłów, mamy czas się sportować.Yogi pisze:Eee... wyzwanie to byłoby obecnie robić wybieganie wzdłuż Kościuszkowców w samej tylko szlafmycy
Nie wiem Darku jak urządziliście sobie z Renią lokum, ale współczesna technika grzewcza jest już na całkiem przyzwoitym poziomie. Niezależnie od galopujących mrozów umożliwia utrzymanie względnie stałej temperatury pomieszczenia, w którym się bytuje. Na ten przykład mam tak zrobione, że kiedy wstaję jest tak samo ciepło jak gdybym się kładł. Nie powiem, to mi ułatwia podejmowanie wielu decyzji związanych z porządkiem dnia.
Yogi, bardzo chętnie pobiegam z Wami po lasach ościennych, ale godzina, którą proponujesz jest dla mnie za późna. Ja nie robię wyjątków i w objęcia Morfeusza udaję się zawsze o 22:00. Nawet w Sylwestra poszedłem tak spać.Yogi pisze:Z resztą nie tak dawno była ta niby łatwiejsza do biegania pora dnia - wieczór, mieliśmy się spotkać w Starej Miłosnej, Rene wpisała w kalendarzyk, ale Twoje udanie się w objęcia Morfeusza rozbiło plan. Przywołuję spotkanie pre-wigilijne, kiedy to ostatecznie pobiegliśmy w trójkę - małżonka ma, Gerard i ja.