keiw pisze: ↑15 paź 2025, 12:25
Jasne, ale za długo już biegasz, by wiedzieć, że jakiś plan na tempo warto mieć i nie lecieć "na pałę"
Dlatego zapytałem.
Trzymam kciuki za te 4:30
A nie, to mam ustalone Maraton jak wspominałem będę robił Gallowayem. 4 min biegu / 1 min chód. Tempo biegu ~6:10 min/km. Przeplatane "spacerkiem" daje właśnie te około 6:30 jakie robię treningowo od kliku tygodni.
Nie porywam się na ciągły bieg. Te 6 tygodni przygotowań (mimo, że dobrych) ze startowego poziomu 80 km na miesiąc to za mało. Pewnie po 20-30 km bym wymiękł.
Rafał śledziłem wczoraj na live i wiem, że masz 4:46:10, czekam na jakąś relację
W Dębnie biegł też Przemek @77Przemek77 i on się chyba mniej przygotowywał niż ty
Z jednej strony uważam tak jak Ty. Tempo było zbyt optymistyczne i za ryzykowne. Za co (możliwe) przyszło zapłacić w drugiej połowie biegu. Po tętnie widzę, że miałem je większe o około 10 jednostek niż przy treningach no ale nie był to jakiś mój max cały czas. Z drugiej strony kryzys traktuję jako "słabość" nóg najbardziej dlatego też mam obawę czy biegnąc równo te 06:30 i tak by mnie nie siekło po tych ~30 km.
Po tętnie dobrze widać, że przegiąłeś z intensywnością osiągając na półmetku max, a potem zjazd tętna i oczywiście tempa też. Dobrze przebiegnięte zawody, to stabilny dodatni dryf tętna do samego końca, a przynajmniej utrzymanie go na stałym poziomie w drugiej części. Zjazd tętna w drugiej części biegu oznacza przeszarżowanie na początku lub ogólnie słabe przygotowanie wydolnościowe (za mało obiegałeś się pod maraton). Myślę, że tutaj było jedno i drugie.
Blog – Komentarze 10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)