
2.03 sobota
BS 2km + 2x(2km po 3:50"-3:55" / p: 4 min marsz) + 2x(1km po 3:45"-3:50") / p. 3 min) + BS 3km
BSy były dłuższe, ponieważ na stadion mam około 3,5 km.

Ze względu na napięty dzień musiałem trening zrobić z rana, bez śniadania. Od początku biegało mi się źle. Jestem przekonany, że trening popołudniu byłby lepszy. Nogi ciężkie.
3.03 niedziela
BS 12 km
Kiepsko, po wczorajszych urodzinach znajomych. O dwa piwa za dużo.

4.03 poniedziałek
Ćwiczenia
Kiepsko, jak co tydzień.
5.03 wtorek
BS 30 min + 10x(20m skip A + 100m podbieg + 20m marsz + 100m truchcik) + BS 15 min
Było źle. Po bardzo trudnej nocce w pracy wiedziałem, że dziś będzie tragedia. Jak wstawałem to miałem ochotę odpuścić. Cieszę się, że mam na tyle motywacji, że mimo wszystko poszedłem. Po dwóch podbiegach postanowiłem zmienić podbieg, bo był za słaby.
7.03 czwartek
BS 40 min + 10x(30 s po 3:30" + 30s marsz) + BS 10 min
Zdecydowanie lepiej niż we wtorek, chociaż myślałem, że przebieżki mi nie wyszły. Jednak większość wyszła ok.
9.03 sobota
BS 3km + rozgrzewka + 2km 4:00"/p.3 min + 2km 3:55"/p. 3min + 2x(1km 3:50"/p.2 min) + przerwa 3 min +(5 x 200m 40s / p. 60s) + przerwa 3 min + (5 x 100m 18s / p. 60s) + BS 1km
Nie wyszło. Nałożyły się trzy czynniki. Brak odpowiedniego snu przez nocki. Napięty harmonogram dnia, przez co miałem krótkie okno na trening. Brak odpowiedniej higieny żywienia. Biegałem z pełnym żołądkiem, przez brak czasu. 10.03 niedziela
BS 12 km
Na koniec dnia, było ok.
11.03 poniedziałek
Ćwiczenia - dzisiaj jakby lepiej.
12.03 wtorek
BS 30 min + 10x(100m podbieg + 20m marsz + 80m truchcik) + BS 10 min
Czułem wczorajsze ćwiczenia. Same bieganie OK, a podbiegi starałem się wykonywać dynamicznie.
15.03 piątek (przeniesione z czwartku, bo dzień okazał się dla mnie za krótki)
BS 11km + 10 luźnych rytmów na koniec
Tempa okazały się za mocne, mocno się męczył.
16.03 sobota
BS 3km + rozgrzewka + 4x(1km 3:35"-3:40"/p. 3 min) + 4x(400m 1:20-1:25 / 200m 2:00) + BS 1km
Tempa okazały się za mocne, mocno się męczył. 17.03 niedziela
BS 10 km
Na czczo, dlatego mniej siły miałem. Nie mam pojęcia dlaczego.
18.03 poniedziałek
Mobility - na luzie
19.03 wtorek
BS 3km + 10 x (400m w 1:20"-1:25" / 200m w 1:30") + BS 3km
Lepiej, niż myślałem.
21.03 czwartek
BS 7km + 8x(100m R /p. 60s marsz)
Po rowerze, więc nogi na początku jak z waty.
23.03 sobota
BS 30 min + 5x60m podbieg
Rano dziwnie bez energii byłem, pomimo dobrego snu. Wierzę, że jestem gotowy na jutrzejsze zawody.

Krakowski bieg z Dystansem dla małych serc 5km
Zawody zorganizowane przy półmaratonie Marzanny w Krakowie. Jako, że zdecydowałem się skupić w tym roku na krótszych dystansach, wybrałem ten bieg na docelowy na pierwszą część sezonu. Pobudka 5:45, śniadanie, toaleta i w drodze jesteśmy po 6:30.
Pogoda w tym dniu wpisywała się w przysłowie "w marcu jak w garncu". Cały przekrój różnych warunków.
Odbiór pakietu bardzo sprawny. Na start postanowiłem dobiec, uznając to jako formę rozgrzewki. Udało się też trafić w okno pogodowe, pomiędzy kolejnymi okresami opadów.
Start zaplanowany o 9:30.
Bieg pod całkowitą kontrolą, zaowocowało nowym rekordem życiowym!
Wnioski zostały wyciągnięte już za linią mety. Nie potrafię się zmusić do umierania, do biegu na całość, do odciny. Powoduje to, że nie potrafię sprzedać formy w 100%.
Jestem bardzo zadowolony z tego biegu, bo to był pierwszy raz, kiedy panowałem nad wszystkim. Nad tempem, zmęczeniem i ogólnym samopoczuciem.
Po biegu nic mi nie dolegało.
Dzisiaj moje odczucia są takie, że nic mnie nie boli. Nie zalałem się kwasem, nie zajechałem się mięśniowo.
Jak mi trener napisał: To biegłeś na progu, a nie zawody".
Może tak być, tylko jak zmusić głowę do umierania? Gdzie się jeszcze sprzedać?
Spróbuje w najbliższą sobotę pobiec parkrun Katowice. Zobaczymy czy będzie dobra seria.