Logadin
Moderator: infernal
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
Trening tydzień [ 30.01 - 05.02 ]
Poniedziałek
14.25km@5'23
Wtorek
Bieżnia mechaniczna, 1% nachylenie
5km@4'45
10x 1:10min@3'40 6% nachylenia/2:30min@7'30 1% nachylenia
3km@6'00
Środa
WOLNE
Czwartek
4km@5'20 dobieg
2km@3'45
8km@4'45 dobieg
Piątek
Bieżnia mechaniczna, 1% nachylenie
3.8km@5'00
2km@3'45
300m@10'00
2km@3'45
300m@10'00
6.2km@5'00
Sobota
WOLNE
Niedziela
30km@4'21
Poniedziałek
14.25km@5'23
Wtorek
Bieżnia mechaniczna, 1% nachylenie
5km@4'45
10x 1:10min@3'40 6% nachylenia/2:30min@7'30 1% nachylenia
3km@6'00
Środa
WOLNE
Czwartek
4km@5'20 dobieg
2km@3'45
8km@4'45 dobieg
Piątek
Bieżnia mechaniczna, 1% nachylenie
3.8km@5'00
2km@3'45
300m@10'00
2km@3'45
300m@10'00
6.2km@5'00
Sobota
WOLNE
Niedziela
30km@4'21
Ostatnio zmieniony 12 lut 2023, 17:49 przez Logadin, łącznie zmieniany 1 raz.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
Podsumowanie ostatniego tygodnia
Poniedziałek bez historii. We wtorek znów dowaliło. Raz, że cały czas miejsce podrażnione Adidasami nie znika i na nogach jedynie NB i Altra, dwa, że jak ruszyłem mocniej podbiegi naderwałem/naciągnąłem sobie jakiś mięsień w prawym podudziu. Lekki zasiniaczenie nad obszarem tego co ciągnie. Podobną kontuzję miałem już z raz-dwa razy w przeciągu 3lat. No trzeba będzie lekko zwolnić i trochę maści poużywać przez najbliższe dni. Podczas podbiegów nie licząc tego wsio wchodziło ładnie, gdy na 6-tym zaskoczyło to przy 7-mym powtórzeniu zrzuciłem nachylenie na 3%, na kolejnym zapomniałem zrzucić, 9-te znów drop i 10-te dociągnąłem z powrotem na właściwym 6%. Gdyby nie kontuzja byłaby pierwsza klasa.
Środę odpuściłem by trochę mięsień odpoczął i ruszyłem w czwartek i piątek. Jak widać oba treningi wyglądają dziwnie... Plan zakładał 4x 2km@3'45/3min ale w czwartek po pierwszym już ciągnęło na tyle mocno, że musiałem powiedzieć pas. Zrobiłem trochę szybsze easy tak by nie ciągnęło i objętość dopiąć.
Piątek powtórka tym razem jednak na mechaniku. Drugie powtórzenie już pod ostatnie 500m narastało na tyle, że robiło się nieprzyjemnie, więc znów drop do truchtu i jedynie dokręcenie objętości. Gdyby nie mięsień to było spooookojnie do zamknięcia. Zwłaszcza w wersji mechanicznej.
Sobotę odpuściłem - mówię sobie, że przez mięsień ale kac też był W planie jednak było 15x 45sek mocno/60sek lekko. Więc nie było opcji tego robić. Z tym mięśniem jest tak, że przy 5'00 jest całkowicie nieodczuwalne, przy 4'10-30 coś tam tli ale im mocniejsze tempo tym się bardziej nasila. Dlatego jak widzę już coś poniżej 3'50 i dłuższego niż 1.5km to nie mam co próbować.
W niedzielę miało być 30km docelowo w okolicy 4'40 ale jakoś jak wystartowałem tak by było żywo to się utrzymywała okolica 4'20. Na nodze NB więc ścięgna nic nie czuję, udo przy tej prędkości też okej. To ciągnąłem sobie. Pod koniec już trochę chciało się czegokolwiek napić ale ogólnie spoko. Porównałem do takiego samego treningu z 2022, to tym razem weszło na mniejszym pulsie i lekko szybciej, więc takie prędkości mam jednak w tym momencie lepiej oklepane.
Brakuje więcej szybkości, zakładałem w tamtym tygodniu odcinki po 200/400m no ale mięsień powiedział swoje.
Zobaczymy jak się ułoży ten tydzień. Jak na razie pierwsze dni easy ale jest w planach i 20x 500m/90sek i 15x 100m/100m dodatkowo coś w okolicach 3'50 ciągłe i niedziela po 4'10. No ale wsio zależy jak się podudzie zachowa.
Oby Kinvary szybko przyszły i faktycznie były jak NB Zante. Bo moje Zante mają dobrych 4-5lat i ponad 2500km przebiegnięte i zero alternatyw :D
Poniedziałek bez historii. We wtorek znów dowaliło. Raz, że cały czas miejsce podrażnione Adidasami nie znika i na nogach jedynie NB i Altra, dwa, że jak ruszyłem mocniej podbiegi naderwałem/naciągnąłem sobie jakiś mięsień w prawym podudziu. Lekki zasiniaczenie nad obszarem tego co ciągnie. Podobną kontuzję miałem już z raz-dwa razy w przeciągu 3lat. No trzeba będzie lekko zwolnić i trochę maści poużywać przez najbliższe dni. Podczas podbiegów nie licząc tego wsio wchodziło ładnie, gdy na 6-tym zaskoczyło to przy 7-mym powtórzeniu zrzuciłem nachylenie na 3%, na kolejnym zapomniałem zrzucić, 9-te znów drop i 10-te dociągnąłem z powrotem na właściwym 6%. Gdyby nie kontuzja byłaby pierwsza klasa.
Środę odpuściłem by trochę mięsień odpoczął i ruszyłem w czwartek i piątek. Jak widać oba treningi wyglądają dziwnie... Plan zakładał 4x 2km@3'45/3min ale w czwartek po pierwszym już ciągnęło na tyle mocno, że musiałem powiedzieć pas. Zrobiłem trochę szybsze easy tak by nie ciągnęło i objętość dopiąć.
Piątek powtórka tym razem jednak na mechaniku. Drugie powtórzenie już pod ostatnie 500m narastało na tyle, że robiło się nieprzyjemnie, więc znów drop do truchtu i jedynie dokręcenie objętości. Gdyby nie mięsień to było spooookojnie do zamknięcia. Zwłaszcza w wersji mechanicznej.
Sobotę odpuściłem - mówię sobie, że przez mięsień ale kac też był W planie jednak było 15x 45sek mocno/60sek lekko. Więc nie było opcji tego robić. Z tym mięśniem jest tak, że przy 5'00 jest całkowicie nieodczuwalne, przy 4'10-30 coś tam tli ale im mocniejsze tempo tym się bardziej nasila. Dlatego jak widzę już coś poniżej 3'50 i dłuższego niż 1.5km to nie mam co próbować.
W niedzielę miało być 30km docelowo w okolicy 4'40 ale jakoś jak wystartowałem tak by było żywo to się utrzymywała okolica 4'20. Na nodze NB więc ścięgna nic nie czuję, udo przy tej prędkości też okej. To ciągnąłem sobie. Pod koniec już trochę chciało się czegokolwiek napić ale ogólnie spoko. Porównałem do takiego samego treningu z 2022, to tym razem weszło na mniejszym pulsie i lekko szybciej, więc takie prędkości mam jednak w tym momencie lepiej oklepane.
Brakuje więcej szybkości, zakładałem w tamtym tygodniu odcinki po 200/400m no ale mięsień powiedział swoje.
Zobaczymy jak się ułoży ten tydzień. Jak na razie pierwsze dni easy ale jest w planach i 20x 500m/90sek i 15x 100m/100m dodatkowo coś w okolicach 3'50 ciągłe i niedziela po 4'10. No ale wsio zależy jak się podudzie zachowa.
Oby Kinvary szybko przyszły i faktycznie były jak NB Zante. Bo moje Zante mają dobrych 4-5lat i ponad 2500km przebiegnięte i zero alternatyw :D
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
Trening tydzień [ 06.02 - 12.02 ]
Poniedziałek
12.2km@5'29
Wtorek
12km@5'10
Środa
WOLNE
Czwartek
Bieżnia mechaniczna, 1% nachylenie
6km@5'00
3km@3'52
200m@10'00
2.5km@3'52
200m@10'00
500m@3'52
200m@10'00
3km@6'00
Piątek
12.4km@4'38
Sobota
Bieżnia mechaniczna, 1% nachylenie
3km@5'00
20x 500m@3'29/150m@10'00
3km@6'00
Niedziela
4km@4'49 dobieg
16km@4'06
4km@4'49 dobieg
Poniedziałek
12.2km@5'29
Wtorek
12km@5'10
Środa
WOLNE
Czwartek
Bieżnia mechaniczna, 1% nachylenie
6km@5'00
3km@3'52
200m@10'00
2.5km@3'52
200m@10'00
500m@3'52
200m@10'00
3km@6'00
Piątek
12.4km@4'38
Sobota
Bieżnia mechaniczna, 1% nachylenie
3km@5'00
20x 500m@3'29/150m@10'00
3km@6'00
Niedziela
4km@4'49 dobieg
16km@4'06
4km@4'49 dobieg
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
I cyk kolejne podejście. Jakoś nie mogę wskoczyć z tym pisaniem w rutynę. Co lekko popuszczę to już ciężko wrócić. No ale spróbuję po raz kolejny :D
Ostatnio wypadł mi cały miesiąc biegania. Po prowadzeniu kumpla na sub3h na maratonie Juranda, wpadło 3cie miejsce na 52km na Warnelandzie i się wsio na kolejnych przełajowych zawodach tydzień później zesrało... Czułem, że coś po tych dwóch biegach w 2tyg, odstępnie czasu zaczęło psuć w lewej łydce ale bagatelizowałem. Zawowy miały być krótkie (niecałe 7km), po lesie. Mówię, co tam najwyżej polecę lżej z kumplami for fun. I for fun trwało jakieś 10-15sek... Poleciałem mocno i CYK gdzieś na zbiegu za 1km strzelił mięsień. Nie byłem w stanie dalej biec. Nie chciałem też wracać na quadzie z medykami, więc dokuśtykałem brakujące ~6km do mety. Potem parę dni juwenaliów z utykaniem i przeprostem kolana, niemożliwością robienia zejść na palcach czy też normalnego chodzenia i tak wróciłem do Wwy. Wizyta u fizjo i diagnoza że naderwane i mam po prostu odpocząć i obserwować. Akurat na 1.5tyg przed Biegiem Rzeźnika. Całe szczęście rozsądek wygrał i ruszyłem jedynie jako kibic. Następnie kolejne dni czekania i postanowiłem w poprzednim tygodniu już z trenerem sprawę ugadać i próbować wracać.
Plus taki, że faktycznie idzie już coś robić, stąd też i kolejne podejście od regularniejszego prowadzenia bloga.
Poniedziałek 12.06.2023 - wolne
Wtorek 13.06.2023
8.75km@5'14
Miało być około 30-35min testowania nogi. Znajomy wyciągnął na pętelkę, więc zaryzykowałem dokręcić z nim więcej jeżeli nic złego się nie będzie działo. Początek biegu i zero odczuć jednak po kilku minutach ból się pojawił. Niewielki ale lekko narastał. Całe szczęście zatrzymał się i tak po prostu towarzyszył do końca. Nie najlepiej ale też i nienajgorzej.
Środa 14.06.2023
8km@4'55
W planie było 8km i takie też zrobiłem. Dalej czułem ból jednak mniej niż dzień wcześniej + ciało przed biegiem też nie czuło jakoś poprzedniego dnia. Spoko.
Czwartek 15.06.2023 - wolne
Piątek 16.06.2023
10.6km@5'09
Miało być 10km, lekko dokręciłem by zamknąć pętlę. Kolejny dzień z coraz mniej odczuwalnym dyskomfortem w nodze. Chyba się powoli wszystko 'dociera'. Puls dalej w kosmosie ale już bardziej komfortowe truchtanie.
Sobota 17.06.2023
[bieżnia mechaniczna 1% nachylenia]
2km@5'00
4km@4'15
1km@6'40
Pierwsze bieganie z jakimś mikro akcentem i większą prędkością. Wolałem dla bezpieczeństwa odwalić to na mechaniku. Ukrop, duchota, zero klimy - to niestety dało popalić. 4'15 jako tempo też męczyło niemiłosiernie, odczuciowo walka szła. Za to plus taki, że noga już nie marudzi praktycznie wcale!
Niedziela 18.06.2023
10.62km@4'59
Znów lekko dokręciłem by nie łazić za dużo do domu. Fajnie pobiegane na pagórkach w Olszynie w deszczu. Nawet z tempa jestem zadowolony jak na easy (puls dalej cyrk ). Noga git. Więc chyba będzie można już bardziej się skupić na samym treningu. Dodatkowo też i na wadze, bo ten miesiąc bez biegania i na alkoholu sporo kg dołożył.
Ostatnio wypadł mi cały miesiąc biegania. Po prowadzeniu kumpla na sub3h na maratonie Juranda, wpadło 3cie miejsce na 52km na Warnelandzie i się wsio na kolejnych przełajowych zawodach tydzień później zesrało... Czułem, że coś po tych dwóch biegach w 2tyg, odstępnie czasu zaczęło psuć w lewej łydce ale bagatelizowałem. Zawowy miały być krótkie (niecałe 7km), po lesie. Mówię, co tam najwyżej polecę lżej z kumplami for fun. I for fun trwało jakieś 10-15sek... Poleciałem mocno i CYK gdzieś na zbiegu za 1km strzelił mięsień. Nie byłem w stanie dalej biec. Nie chciałem też wracać na quadzie z medykami, więc dokuśtykałem brakujące ~6km do mety. Potem parę dni juwenaliów z utykaniem i przeprostem kolana, niemożliwością robienia zejść na palcach czy też normalnego chodzenia i tak wróciłem do Wwy. Wizyta u fizjo i diagnoza że naderwane i mam po prostu odpocząć i obserwować. Akurat na 1.5tyg przed Biegiem Rzeźnika. Całe szczęście rozsądek wygrał i ruszyłem jedynie jako kibic. Następnie kolejne dni czekania i postanowiłem w poprzednim tygodniu już z trenerem sprawę ugadać i próbować wracać.
Plus taki, że faktycznie idzie już coś robić, stąd też i kolejne podejście od regularniejszego prowadzenia bloga.
Poniedziałek 12.06.2023 - wolne
Wtorek 13.06.2023
8.75km@5'14
Miało być około 30-35min testowania nogi. Znajomy wyciągnął na pętelkę, więc zaryzykowałem dokręcić z nim więcej jeżeli nic złego się nie będzie działo. Początek biegu i zero odczuć jednak po kilku minutach ból się pojawił. Niewielki ale lekko narastał. Całe szczęście zatrzymał się i tak po prostu towarzyszył do końca. Nie najlepiej ale też i nienajgorzej.
Środa 14.06.2023
8km@4'55
W planie było 8km i takie też zrobiłem. Dalej czułem ból jednak mniej niż dzień wcześniej + ciało przed biegiem też nie czuło jakoś poprzedniego dnia. Spoko.
Czwartek 15.06.2023 - wolne
Piątek 16.06.2023
10.6km@5'09
Miało być 10km, lekko dokręciłem by zamknąć pętlę. Kolejny dzień z coraz mniej odczuwalnym dyskomfortem w nodze. Chyba się powoli wszystko 'dociera'. Puls dalej w kosmosie ale już bardziej komfortowe truchtanie.
Sobota 17.06.2023
[bieżnia mechaniczna 1% nachylenia]
2km@5'00
4km@4'15
1km@6'40
Pierwsze bieganie z jakimś mikro akcentem i większą prędkością. Wolałem dla bezpieczeństwa odwalić to na mechaniku. Ukrop, duchota, zero klimy - to niestety dało popalić. 4'15 jako tempo też męczyło niemiłosiernie, odczuciowo walka szła. Za to plus taki, że noga już nie marudzi praktycznie wcale!
Niedziela 18.06.2023
10.62km@4'59
Znów lekko dokręciłem by nie łazić za dużo do domu. Fajnie pobiegane na pagórkach w Olszynie w deszczu. Nawet z tempa jestem zadowolony jak na easy (puls dalej cyrk ). Noga git. Więc chyba będzie można już bardziej się skupić na samym treningu. Dodatkowo też i na wadze, bo ten miesiąc bez biegania i na alkoholu sporo kg dołożył.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2023, 12:27 przez Logadin, łącznie zmieniany 2 razy.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
Poniedziałek 19.06.2023 - wolne
Wtorek 20.06.2023
2km@5'20
3km@4'08/2min@6'29
3km@4'10/2min@6'22
3.5km@5'17
Ukrop ale nie takie zło jak na siłowni w sobotę. Mimo to ciężko. Miało być 2x po 3km w tempie 4'15, troszkę szybciej pobiegane ale szło jak krew z nosa. Śr. tętno na drugiej trójce 179, masakra. Fajnie, że udało się to jednak podociągać. I najważniejsze ZERO problemów z lewą nogą. Więc już wymówki nie ma Pora orać dalej i próbować wytrzymać z miską na pudełkach. Fajnie byłoby też ograniczyć wyjścia na miasto do 3-4rano w tygodniu ale tutaj coś ciężko to widzę.
Wtorek 20.06.2023
2km@5'20
3km@4'08/2min@6'29
3km@4'10/2min@6'22
3.5km@5'17
Ukrop ale nie takie zło jak na siłowni w sobotę. Mimo to ciężko. Miało być 2x po 3km w tempie 4'15, troszkę szybciej pobiegane ale szło jak krew z nosa. Śr. tętno na drugiej trójce 179, masakra. Fajnie, że udało się to jednak podociągać. I najważniejsze ZERO problemów z lewą nogą. Więc już wymówki nie ma Pora orać dalej i próbować wytrzymać z miską na pudełkach. Fajnie byłoby też ograniczyć wyjścia na miasto do 3-4rano w tygodniu ale tutaj coś ciężko to widzę.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2023, 12:26 przez Logadin, łącznie zmieniany 1 raz.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
Środa 21.06.2023
10km@5'22
Akurat miało być lekkie truchtanko, deszcz spadł i ruszyłem pętelkę przy Wiśle. Puls powoli zaczyna się uspokajać. Nogi ponapinane po wczoraj, więc dalej się adaptują. Ale ogólnie nie jest źle. Jutro też trucht, więc kolejny dzień wypoczynku to i mam nadzieję, że na piątkowy akcent będą gotowe. Dodatkowo chciałem też pobiegać w czymś miękkim, by dać trochę jeszcze ulgi nogom i padło na moje Adiosy Pro Właśnie zbliżają się do 4000km przebiegu XD Powoli chyba trzeba się z nimi rozstać.
10km@5'22
Akurat miało być lekkie truchtanko, deszcz spadł i ruszyłem pętelkę przy Wiśle. Puls powoli zaczyna się uspokajać. Nogi ponapinane po wczoraj, więc dalej się adaptują. Ale ogólnie nie jest źle. Jutro też trucht, więc kolejny dzień wypoczynku to i mam nadzieję, że na piątkowy akcent będą gotowe. Dodatkowo chciałem też pobiegać w czymś miękkim, by dać trochę jeszcze ulgi nogom i padło na moje Adiosy Pro Właśnie zbliżają się do 4000km przebiegu XD Powoli chyba trzeba się z nimi rozstać.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2023, 12:25 przez Logadin, łącznie zmieniany 1 raz.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
Czwartek 22.06.2023
8km@5'42
10x 100m/100m przebieżki
Kolejny dzień dreptania. Tym razem z kumplem się zgadałem i trucht przy Wiśle + na koniec przebieżki by sprawdzić jak noga. No nic się nie urywa ale pobolewa jakoś pod przyczepem co jakiś czas.
Piątek 23.06.2023 - wolne
Sobota 24.06.2023 - wolne
Niedziela 25.06.2023
2km@5'14
2km@4'05/2min@6'30
400m - 1:38min
5.3km@5'36
No i dupa. Noga i sześć tygodni nicnierobienia i tycia i człowiek nie był w stanie ubiegać 6x1.5km@4'00 XD Myślałem, że zamienię na 4x2km@4'00 ale gdzie sens jak już pierwsze po 4'05 wyszło. Przerwa jak w planie 2min i ruszyłem na drugie pod warunkiem, że 400m wpadnie lekko na wyczucie i utrzymam tempo. No nie było, a oddechowo wariowało. Nie widziałem sensu. Jedynie po tym dokręciłem, by się sam kilometraż zgodził.
Poniedziałek 26.06.2023
10.15km@5'13
Nogi obie beton. Jakby człowiek był dzień po poważnych zawodach XD Ehhh nienawidzę powrotów i tak potężnych regresów. Najgorsze to, że czuję pospinane mięśnie, wolałbym samą utratę tempa ale by ciało nie marudziło, no ale marudzi
Wtorek 27.06.2023
12.15km@4'52
No chociaż tempo easy zlazło poniżej 5min/km. Nogi ciągną ale nie jest to jakiś ból zwiastujący kontuzję. Dalej adaptacja po przerwie. Temperatury też nie pomagają ale widać powoli światełko w tunelu na regularny trening.
Środa 28.06.2023
4.2km@5'15
4x 100m/100m przebieżki
12x 200m/200m podbieg [Agrykola 3.5 latarni od prawej]
48sek/1:44min
47sek/1:45min
48sek/1:48min
47sek/1:45min
47sek/1:48min
48sek/1:45min
48sek/1:46min
47sek/1:45min
46sek/1:45min
46sek/1:42min
50sek/1:41min
48sek/1:37min
4.15@5'43
W końcu coś sensowniejszego i z większym kilometrażem. Nogi wciąż obolałe ale na szybkich odcinkach puszczały. Do tego bardzo przyzwoite tempo. Myślałem, że czasy będą bliżej w okolicach 52-54sek. Dodatkowo biegane na okolicach 80%, bez piłowania. Można było jeszcze troszkę pourywać. Kolejne światełko w tunelu się zapaliło.
8km@5'42
10x 100m/100m przebieżki
Kolejny dzień dreptania. Tym razem z kumplem się zgadałem i trucht przy Wiśle + na koniec przebieżki by sprawdzić jak noga. No nic się nie urywa ale pobolewa jakoś pod przyczepem co jakiś czas.
Piątek 23.06.2023 - wolne
Sobota 24.06.2023 - wolne
Niedziela 25.06.2023
2km@5'14
2km@4'05/2min@6'30
400m - 1:38min
5.3km@5'36
No i dupa. Noga i sześć tygodni nicnierobienia i tycia i człowiek nie był w stanie ubiegać 6x1.5km@4'00 XD Myślałem, że zamienię na 4x2km@4'00 ale gdzie sens jak już pierwsze po 4'05 wyszło. Przerwa jak w planie 2min i ruszyłem na drugie pod warunkiem, że 400m wpadnie lekko na wyczucie i utrzymam tempo. No nie było, a oddechowo wariowało. Nie widziałem sensu. Jedynie po tym dokręciłem, by się sam kilometraż zgodził.
Poniedziałek 26.06.2023
10.15km@5'13
Nogi obie beton. Jakby człowiek był dzień po poważnych zawodach XD Ehhh nienawidzę powrotów i tak potężnych regresów. Najgorsze to, że czuję pospinane mięśnie, wolałbym samą utratę tempa ale by ciało nie marudziło, no ale marudzi
Wtorek 27.06.2023
12.15km@4'52
No chociaż tempo easy zlazło poniżej 5min/km. Nogi ciągną ale nie jest to jakiś ból zwiastujący kontuzję. Dalej adaptacja po przerwie. Temperatury też nie pomagają ale widać powoli światełko w tunelu na regularny trening.
Środa 28.06.2023
4.2km@5'15
4x 100m/100m przebieżki
12x 200m/200m podbieg [Agrykola 3.5 latarni od prawej]
48sek/1:44min
47sek/1:45min
48sek/1:48min
47sek/1:45min
47sek/1:48min
48sek/1:45min
48sek/1:46min
47sek/1:45min
46sek/1:45min
46sek/1:42min
50sek/1:41min
48sek/1:37min
4.15@5'43
W końcu coś sensowniejszego i z większym kilometrażem. Nogi wciąż obolałe ale na szybkich odcinkach puszczały. Do tego bardzo przyzwoite tempo. Myślałem, że czasy będą bliżej w okolicach 52-54sek. Dodatkowo biegane na okolicach 80%, bez piłowania. Można było jeszcze troszkę pourywać. Kolejne światełko w tunelu się zapaliło.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
@Siedlak1975 oto one Adidas Adizero PRO zakupione przeze mnie w 2020 roku. W ciągłym użytku i z przebiegiem w okolicach 5000km [nie zamierzają jeszcze przechodzić na emeryturę/do muzemu]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4871
- Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
- Życiówka na 10k: 37:59
- Życiówka w maratonie: 2:59:13
- Lokalizacja: Tychy
viewtopic.php?f=28&t=58398 Komentarze
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
Starty druga połowa 2024:
Orava Trail; 17.08
Ukiel Półmaraton15.09
Ultramaraton Warneland Łańsk (53km) 26.10
Walecja Maraton 1.12 (zakładany czas sub 2:45) główny start roku
Orava Trail; 17.08
Ukiel Półmaraton15.09
Ultramaraton Warneland Łańsk (53km) 26.10
Walecja Maraton 1.12 (zakładany czas sub 2:45) główny start roku