Nie znam się na tym zupełnie, ale podtrzymuję wcześniej daną obietnicę, że zacznę drążyć fizjologię jak tylko uporamy się z nauką biegania. Poważnie. Wtedy będę zadawał dużo pytań jak trenować do tego biegania.
Mimo że już trochę jestem na tym forum to dalej nie wiem czy tu są heheszki kręcone czy serio.
- 2:30 jest w zasięgu każdego zdrowego faceta.
- Oczywiście trzeba trenować.
- Trening nie zaczyna się na pierwszym kroku i nie kończy na ostatnim. Trening to także sen, jedzenie, wybór czy lepiej pracowac więcej i mieć więcej pieniędzy czy mniej i mieć czas na trening i odpoczynek lub wybór czy iść spać o 21 czy jednak ze szwagrem zrobić 0,7.
- Trzeba dostosować w pewien sposób swoje życie, ale nie oznacza to życia pustelnika i biegania w Kenii przez kilka miesięcy.
- Oczywiście jak zdrowy facet obudzi się w wieku 40 lat że w sumie dobrze byłoby się poruszać to trochę już po zabawie i tu może być ciężko... Tyle że to tylko jego problem, że nie biegał wcześniej. Taką drogę wybrał. Ja nie płaczę, że ktoś ma łatwiej bo trenował lekką od dziecka, a ja zacząłem biegać jako dorosły facet. Nikt mi trenować biegania nie bronił i pod kamieniem nie trzymał.
- tak jestem biegowym dziadem. 2:22 to jest żadne bieganie. Moje 15:18 to też jakaś paradia. Jakbym odmowil sobie ciastka co drugi dzień i zamiast siedzieć na telefonie poszedł na siłkę, czy zamiast wydawać hajs na wyjazd z żoną na wakacje pojechał do Kenii to może bym i 2:15 biegał. Tylko ja wiem jakie priorytety ustawiłem i wiem że jestem leniwy i nie zasłaniam się tym że to trzeba mieć jakieś wielkie predyspozycje.
Trzymam kciuki, żeby jednak moje tłumaczenie nie było potrzebne.
I tak samo trzymam kciuki, żeby te wyjaśnienie nie było potrzebne, ale oczywiście nie patrzę sobie na jedną czy drugą osobę i nie mowię, że jest ktoś słaby bo biega 5 czy 4 h w maratonie. Każdy ma swoje priorytety, cele i jak kogoś cieszy 5 h w maratonie czy 30 minut na piątkę i go to cieszy i przynosi satysfakcję to zawsze popatrzę z podziwem.
Ale uznajemy, że jest coś takiego jak talent do biegania? Chyba tak. No więc ten talent nie jest rozdystrybuowany po równo.
Jeden z marszu połamie 3 minuty na 1 km a dla innego to lata pracy.
I nawet jeśli to jest osiągalne (dowolny wynik, te 3 minuty albo 2h30) to nie dla każdego równie łatwo, biorąc pod uwagę całe otoczenie, życie, rodzine, prace.
Oczywiście. Chociaż zakładając, że mamy zdrowego człowieka, który wybrał drogę bycia aktywnym przez całe życie, a nie dopiero jak siwizna wyszła na skronie to nie sądzę by to talent determinował takie wyniki. Pamiętajmy, że często talent jest mylony ze stylem życia. To kontrowersyjny temat, bo część ludzi czuję się urażona. To tak jak z wagą. Część osób mówi w stylu "ooooo ty to masz lepsze geny i szybszą przemianę materii" a w praktyce te lepsze geny to chodzenie na zakupy, a nie jeżdżenie autem czy wchodzenie po schodach a nie wjeżdżanie windą. W bieganiu jest podobnie. Niech tydzień chodzenia spać o godzinę wcześniej od drugiej osoby da większą regenerację przyczyniająca się do biegania o sekundę szybciej na maratonie. To niewiele, ale sumując rok mamy już 52 sekundy, pięć lat to cztery minuty. Pytanie czy ktoś uzna że to jest warte chodzenia wczesniej spać.
I ja nie mówię tego by kogoś zdołować, że jego wynik jest słaby. Ja to mówię po to by komuś było łatwiej. Bo jak zrozumiemy, że takie bieganie to nie jest coś niesłychanego to łatwiej będzie nam tak biegać, bo nie nałożymy na siebie jakiegoś sufitu.
Jeśli są tu osoby serio oburzone to pewnie za chwilę ktoś wyciągnie absurdalne kwestie, że w takim razie nie zakładajmy sufitu 2h. Tyle że jednak 2:30 to wynik osiągany przez tysiące ludzi na ziemi.
Pączek pisze: ↑28 gru 2022, 20:04
Część osób mówi w stylu "ooooo ty to masz lepsze geny i szybszą przemianę materii" a w praktyce te lepsze geny to chodzenie na zakupy, a nie jeżdżenie autem czy wchodzenie po schodach a nie wjeżdżanie windą.
Otóż to! Znam wiele osób truchtających, dla których to ich dżoggingowanie jest właściwie jedyną formą ruchu, bo poza nim to tylko siedzenie, samochód, czy winda. Nawet im nie przyjdzie do głowy, żeby użyć nóg po prostu do przemieszczania się z punktu G do Ó.
jorge.martinez pisze:IMHO może być tak, że amatorzy biorący się za "ambitne bieganie", to tak naprawdę nie uprawiali żadnego sportu czy to w liceum czy na studiach. Coś tam pograli w siatę, pojeździli na rowerze, może nawet potruchtali. Ale nigdy niczego nie trenowali. Macie piłkę i grajcie czy Kowalski, Nowak, Malinowski biegniecie jutro na 1200, to nie żadne trenowanie. Nagle po 30 biorą się za bieganie, po 5-10 latach budowania masy i już jest po prostu za późno dla większości.
Na co za późno dla większości ?
Trochę się pogubiłem, za późno na 2:30 w maratonie, czy po prostu na wszystko za późno ?