część tak - zależy ile cukru wsypiesz i jakie BMI uzyskasz
Technika biegu - analiza
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2876
- Rejestracja: 20 sie 2001, 13:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12921
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Jak już zauważyłem, to nieważne ile cukru im wsypiesz do herbaty, a w zasadzie odwrotnie - ile herbaty im wlejesz do cukru, bo na bmi nie ma to wpływu. Ciekawe, nie?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
I jaki będzie wniosek jeśli tak, a jaki jeśli nie?
Ale nie o tym chciałem pisać
Moim zdaniem doszło do jakiegoś rodzaju przetrenowania, przemęczenia, może nóg, może psychiki, do tego stres związany z oczekiwaniami.
W trenowaniu Sebastiana dużo bym nie zmieniał. Spróbowałbym sprawdzić ile minimalnie musi biegać Sebastian, by osiągnąć podobny wynik co w Berlinie. Załóżmy, że teraz ma 2 tygodnie odpoczynku. Ok, następnie tydzień rozruchu taki lajtowy (albo i bez) i ponowny start na 10000/5000km.
Jeżeli będzie duży spadek - powie, że trening szedł dobrze (może końcówka za mocna)
Jeżeli będzie porównywalnie do ostatniego występu to też coś powie.
Ale generalnie uważam, że w tej układance biegania powięziowego brakuje jeszcze jakiegoś elementu. Nie wiem co to. Jest to jakiś ukryty, nieuświadamiany, pożeracz energii, albo wyłączający się mechanizm dostarczania energii. Może oddech, może coś z jedzeniem, może obciążenie psychiki. Szukam tego dla swoich potrzeb, ale jak znajdę to się podzielę.
Tyle moim nieprofesjonalnym zdaniem . Każdy może zastosować, ale na własną odpowiedzialność.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12921
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Jeśli tak to istnieje system. Jeśli nie, to wciąż nic nie wiemy o szybkim bieganiu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1295
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Tu może być problem, podobny do tego jaki napotykają np. stroiciele instrumentów. Wiadomo jak to zrobić, ale ...
Więc może pójdźmy prostszą drogą 20/80. Co jest tym 20% niezbędnego wysiłku/treningu, by dało 80% efektu? To mamy to minimum. Teraz zostaje to 20% do mistrzostwa, ale na to wg tej zasady trzeba poświęcić pozostały czas/trening,(80%) i to są już takie "detale", ale jakie? I tu już nie jest łatwo.
W każdym bądź razie wydaje mi się (ale się wymądrzam ), że bezpieczniej teraz trochę odpuścić, w tym sensie spróbować kończyć treningi z niedosytem i zobaczyć jak to się przełoży na wyniki. Dlaczego miały by się pogorszyć znacząco? Dlaczego w ogóle miały by się pogorszyć?
A tak na marginesie:
A czy próbowaliście bieganie naprzemienne z ciągnięciem, a następnie bez czyli np. 500 m ciągniesz, potem zwalniasz na tyle ile trzeba, by zawodnik musiał biec sam, potem znowu go trochę ciągniesz? Taki swoisty interwał, bez przerwy na zdejmowanie pasa.
Coś wymyślisz/wymyślicie.
Ciekawe jest to, że ja na "huraaa optymizmie" zrobiłem swoje najlepsze wyniki. A gdy się dobrze (moim zdaniem) przygotowałem to klapa. Trochę to też działa u profesjonalistów.
I do tego na luzie. Czyli biegnąc myślałem nie odbiciu ale rozluźnieniu, czyli od rozluźnienie do rozluźnienia do rozluźnienia, aż się spieszyłem...
Wracając do Sebastiana, to mogła też być jakaś chwilowa słabość, niedyspozycja, która tylko zamazała obraz.
Koniec wymądrzania!
Rozwiązanie się znajdzie. Tak myślę! Podpowie je organizm Sebastiana, a rozpoznają wasze głowy.
Biegamy dalej!
Pozdrawiam!
Więc może pójdźmy prostszą drogą 20/80. Co jest tym 20% niezbędnego wysiłku/treningu, by dało 80% efektu? To mamy to minimum. Teraz zostaje to 20% do mistrzostwa, ale na to wg tej zasady trzeba poświęcić pozostały czas/trening,(80%) i to są już takie "detale", ale jakie? I tu już nie jest łatwo.
W każdym bądź razie wydaje mi się (ale się wymądrzam ), że bezpieczniej teraz trochę odpuścić, w tym sensie spróbować kończyć treningi z niedosytem i zobaczyć jak to się przełoży na wyniki. Dlaczego miały by się pogorszyć znacząco? Dlaczego w ogóle miały by się pogorszyć?
A tak na marginesie:
A czy próbowaliście bieganie naprzemienne z ciągnięciem, a następnie bez czyli np. 500 m ciągniesz, potem zwalniasz na tyle ile trzeba, by zawodnik musiał biec sam, potem znowu go trochę ciągniesz? Taki swoisty interwał, bez przerwy na zdejmowanie pasa.
Coś wymyślisz/wymyślicie.
Ciekawe jest to, że ja na "huraaa optymizmie" zrobiłem swoje najlepsze wyniki. A gdy się dobrze (moim zdaniem) przygotowałem to klapa. Trochę to też działa u profesjonalistów.
I do tego na luzie. Czyli biegnąc myślałem nie odbiciu ale rozluźnieniu, czyli od rozluźnienie do rozluźnienia do rozluźnienia, aż się spieszyłem...
Wracając do Sebastiana, to mogła też być jakaś chwilowa słabość, niedyspozycja, która tylko zamazała obraz.
Koniec wymądrzania!
Rozwiązanie się znajdzie. Tak myślę! Podpowie je organizm Sebastiana, a rozpoznają wasze głowy.
Biegamy dalej!
Pozdrawiam!
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12921
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Wróćmy jeszcze do McColgan. Tam na początku filmu jest slowmo od czoła i widać jak w każdym kroku jest destabilizowana miednica. Czy ona tak już ma? Zresztą nie tylko ona. Tej Kenijce obok też wszystko się ryla jak zawieszenie w starym fiacie. No i teraz jest zagwozdka. Czy to jakaś maniera,, czy jednak nie i widać jak na dłoni potęgę natury, która miażdży ciało jak tylko odważy się szybciej poruszać. Coś na podobieństwo wirówki, gdzie już przy 6g nawet najpiękniejszej modelce wykrzywia twarz w szpetnym grymasie. Czy gdyby zmiana z 1g do 6g trwała 5s, to zachowałaby twarz? Na pewno bardziej niż przy zmianie z 1 do 6g trwającej 1s. Czyli wpływ ma nie tylko wartość przeciążenia, ale też to z jaką prędkością się zmienia. I to jest właśnie ten zryw, a więc lewa strona wykresu, którą próbujemy shakować.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Przepraszam za wczorajszą nieobecność ale mam usprawiedliwienie.
Yacool, ja bym nie ufał gościowi który mówi "półtorej dnia"
Yacool, ja bym nie ufał gościowi który mówi "półtorej dnia"
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12921
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Faktycznie, to trochę podejrzanie długo mówi. Może jest na dopalaczach.
A tu coś na potwierdzenie, że byle wieśniak - czyli ja, może skrzyknąć wioskowy kwiat młodzieży wokół ryftu i zapodać z dupy trening 4x5K w tempie 3:05-3:01. Droga na Moiben, między Eldoret i Iten. Wysokość 2K, płasko jak stół. Jeździłem tam sobie rowerem. Bardzo fajnie. Taka druga Stobnica.
A tu coś na potwierdzenie, że byle wieśniak - czyli ja, może skrzyknąć wioskowy kwiat młodzieży wokół ryftu i zapodać z dupy trening 4x5K w tempie 3:05-3:01. Droga na Moiben, między Eldoret i Iten. Wysokość 2K, płasko jak stół. Jeździłem tam sobie rowerem. Bardzo fajnie. Taka druga Stobnica.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Owszem, stres, a zwłaszcza długotrwały stres i związane z nim hormony wpływają na uszkodzenia mitochondriów ale raczej to nie działa tak, że te mitochondria nagle zaczynają produkować 2 cząsteczki atp zamiast wspomnianych 34. Mitochondria w procesie tlenowym z glukozy według najnowszych badań produkują zdaję mi się 38 atp, a dwie cząsteczki atp powstają w procesie glikolizy beztlenowej. To jeżeli stres działa tak, że podczas maratonu dostajemy tylko 2 cząsteczki czyli biegniemy całość na "beztlenie" , to ja to biorę w ciemno. Podczas biegu na 10 km organizm Sebastiana produkuje około 12 kg atp, sądzisz że jak biegnie w stresie to dostanie te 17 razy mniej czyli 0,7 kg. A nasz układ wariuje tuż po zaczęciu biegu, hormon wzrostu ostro w górę, kortyzol, czyli hormon stresu ostro w górę, noradrenalina i adrenalina, następne hormony stresu, też ostro w górę, insulina która cukru nie lubi, ostro w dół. Więc nie bardzo rozumiem o co pytasz.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12921
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Ale jak to 12kg? To on na mecie jest grubszy niż na starcie? Może jakieś batoniki wpierdalał po drodze. Zawodnik nic mi o tym nie wspomniał. Muszę sprawdzić portale społecznościowe. Może tam czegoś się dowiem.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
A, o układ nerwowy się niepokoisz. No ale on przede wszystkim musi zwariować żeby w ogóle ruszyć dupę z miejsca. Jak leżysz to tak jakby układ przywspółczulny i dominuje, współczulny trochę się rozpycha, stąd wysoka zmienność tętna HRV, A jak goni Cię znajomy pies Gaspera, to napędza się współczulny, jak już przeskoczysz przez płot, to przywspółczulny się mocniej uruchamia. No a jak zdarzy się niespodzianka, że za płotem wrzeszczący trener, to znowu współczulny ON, znowu przeskakujesz płot i znowu przywspółczulny ON.
Jak tak dzieję się czasami to wszystko ok i HRV garmin pokazuje ok ale jak skaczesz przez ten płot bez opamiętania i nadal żyjesz i ani pies, ani trener cię nie rozszarpali, to system nerwowy mówi, że tak bawić się nie będziecie i odpala na dłużej pobudzenie układu przywspółczulnego, czyli takie mini przetrenowanie i albo przestajesz jak kretyn skakać przez ten płot albo umierasz albo sam nie wiem.
Jak tak dzieję się czasami to wszystko ok i HRV garmin pokazuje ok ale jak skaczesz przez ten płot bez opamiętania i nadal żyjesz i ani pies, ani trener cię nie rozszarpali, to system nerwowy mówi, że tak bawić się nie będziecie i odpala na dłużej pobudzenie układu przywspółczulnego, czyli takie mini przetrenowanie i albo przestajesz jak kretyn skakać przez ten płot albo umierasz albo sam nie wiem.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12921
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
No może u mnie faktycznie mało tego współczucia jest. Stąd te próby ocieplania wizerunku, ale też byś się wkurwił jakby Ci zawodnik wrócił z imprezy z 12 kilogramową nadwagą. No bo co to jest, Oktoberfest w lipcu? A przypomnę tylko jaka awantura była w rodzinie Gjerta. A poszło ledwie o jedną parówkę.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Czyli on to wyprodukowane atp przywiózł za sobą z Berlina, zamiast wypluć na asfalt, no to nie dziwne, że tam coś mu zbrakło.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12921
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Może tak.
Tymczasem zamówiłem sprzęt z Holandii. Wiesz, ten taki do szybkiego biegania. Próbowałem zamówić halę, ale w DHLu mają teraz urlop.
Tymczasem zamówiłem sprzęt z Holandii. Wiesz, ten taki do szybkiego biegania. Próbowałem zamówić halę, ale w DHLu mają teraz urlop.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4103
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
A tak na poważnie, to czym się martwisz, co z Sebastianem?