MatiR - Pudrowanie trupa

Moderator: infernal

MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

08.12 – Środa https://connect.garmin.com/modern/activity/7930965301
25’ w 4’49” średnio (ciut za szybko !) oraz 15x10”/10” – tutaj ten krótki TWL w średnio 3’39” jeśli sugerować się zegarkiem…
Później na treningu wlazłem dłużej na gierkę – 1h kopania na umiarkowanej intensywności + gimnastyka późnym wieczorkiem.

Dzisiaj zrobiłem ten króciutki TWL, bo jutro nie biegam – znaczy biegam, ale wpadam do kolegów pokopać szmaciaka. Wcześniej siłownia.
Trochę wiało no i zimno. Odczuwalne -6/-7 stopni. Brrr... ale trzeba skoro się bimbało praktycznie cały rok.

09.12 – Czwartek – 60’ zajęć na siłowni, na wieczór 1,5h kopania szmaciaka.
Jestem waciak… Poza mięśniami brzucha jestem bardzo zaniedbany siłowo i ruchowo także jak się wyrobię to naprawdę wierzę w fajne efekty. Kwestia zestroić te zajęcia, które z racji mojego nędznego poziomu są dla mnie męczące (fizycznie i umysłowo) z moim szuraniem.

10.12 – Piątek – 60’ zajęć na siłowni, później 15’ szurania na taśmie, bo na dworze sporo śniegu i nie chciało mi się robić rekonesansu jutrzejszej trasy. Aktualne warunki nie sprzyjają szybkiemu bieganiu zatem dobrze, bo ja aktualnie szybko nie potrafię biegać także żadna strata. Na taśmie wrażenia dziwne… Dłuży się to szuranie. Ustawiłem sobie 12km/h i nachylenie 1,5%... Nudne to bieganie. Po siłowni jestem zmęczony. Jutro nawet na biegu powiedzmy „zadaniowym” będę męczyć bułę.

Aaa... Mięśnie brzuszka mam TOP, natomiast jednym z najbliższych celów będzie aktywizacja tyłka, bo mięśnie mojego tyłka śpią :hejhej:
New Balance but biegowy
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

11.12.21 - Sobota
Grand Prix Zagłębia Miedziowego - Głogów, 5,5km
21:42, 6/141
https://connect.garmin.com/modern/activity/7944027158

Od 3 dni dość sporo śniegu jak na moją okolicę. Trochę też zimnawo. Jestem na etapie powrotu do biegania, biegam właściwie pierwszy tydzień także start w formie zabawy i biegu zadaniowego. Warunki do biegania (zalegający śnieg) raczej nie korzystne do biegania, ale to mi akurat nie przeszkadzało - dobry ubiór, a w tym wypadku były to tylko i wyłącznie kolce i dało się biec. Założeniem było utrzymać na trasie tempo 4'00" i jeśli będzie okazja to końcówka mocniej. Myślę że w miarę dobrze oszacowałem swoje możliwości, ba - nawet ich nie doszacowałem, ale to lepsze niż miałbym zdychać na trasie tym bardziej teraz gdzie jednak muszę na nowo budować "głowę" do biegania.

Bieg...
Start 11... Niby byłem w pierwszej linii, ale automatycznie się zablokowałem i powyprzedzali mnie ludzie którzy (jak większość) nie posiadała obuwia dostosowanego do warunków przez co trochę mnie zwalniali. Szczerze to w sumie i dobrze, bo idealnie wszedłem na tempo jakie chciałem. Wylądowałem gdzieś pewnie w okolicach 20 miejsca i sobie tak na trasie wyprzedzałem cały czas ludzi bez napinki i naprawdę z niezłą rezerwą. Sądzę, że jakkolwiek to zabrzmi, ale mógłbym "zaryzykować" :hahaha: (śmieje się z określenia) i biec np. po 3'50", ale tak jak wspomniałem - plus z ostrożniejszego tempa był taki, że chociaż nie zdychałem na trasie.

Coś konkretnego podczas biegu ? Trzymałem równe tempo. W drugiej części by utrzymać tempo musiałem zwiększyć intensywność biegu, bo niestety odcinek tak od +/- 3km do 4,5km jest nieco bardziej wymagający. Cały czas wyprzedzałem ludzi, na radarze pojawiali się kolejni. Praktycznie każdemu noga w tym śniegu latała także te wyprzedzanie to był naprawdę lajt :hahaha: Na tym tempie miałem dzisiaj fajny zapas, że potrafiłbym w te 100-150m naprawdę zrobić fajne odejście także wyprzedzanie na tym poziomie to byłoby szybkie bach, bach gdybym chciał to wykonać w jakimś stylu :hahaha:

Tak około 700-800m do mety zacząłem stopniowo przyspieszać - nie robiłem zrywów, ale troszeczkę dokręciłem tempem by się zbliżyć do dwóch zawodników - to byli ostatni których miałem szansę jakoś jeszcze złapać i co dla mnie ważne - strata była naprawdę dość spora, więc zadanie w miarę wymagajace.

Jakieś 300m przed metą zacząłem ich łapać, w sumie obu na raz. Wg wykresu jakieś 200-250m przed metą czyli podczas wyprzedzania tempo było na poziomie 3'25" czyli przyzwoicie zważywszy na warunki (lód, śnieg, idealnie płasko też nie było). Przykro mi to pisać, ale tak jak doganianie tej dwójki mnie naprawdę zmęczyło i z gonienia jestem zadowolony, tak samo wyprzedzanie i "obrona" miejsca pozostawia u mnie niesmak. Nie czułem jakieś presji ze strony rywala, nie musiałem się szarpać i bronić. Zero kontry, nic... Szkoda. Gdy tylko wyprzedziłem obracałem się tylko za plecy aby mieć bezpieczną przewagę - niestety bez kontry... Brak presji włączył u mnie automatycznie minimalizm= bezpiecznie dowiezienie miejsca do mety.
Ostatnie 500m wg zegarka niby w 3'28". Myślę, że szłoby z tego w tym terenie, warunkach i aktualnej dyspozycji zrobić i z 3'15", ale potrzebowałbym rywalizacji.

Wnioski

Fajnie jest wrócić na zawody, nawet jeśli jest się na nich statystą. Bawiłem się dobrze, cel zrealizowałem. Dodatkowo po głowie chodzi mi myśl by to Grand Prix jednak ukończyć z kilku powodów:
- możliwość realizacji treningów
- klasyfikacja sędziów, którą bez problemów wygram jeśli tylko ukończę cały cykl...

Biegam jak biegam i mogę się zasłaniać tym, że podczas zawodów realizuję jakieś zadanie treningowe = jest to prawda, ale prawdą jest też to, że na ten moment na niewiele więcej mnie stać, ale kurczę...
Nagrody w klasyfikacji sędziów są naprawdę kuszące :bum:
Nawet jeśli aktualnie biegam jak leszcz i wstyd będąc takim leszczem odbierać za coś nagrodę.

Na koniec...
Jak to się dzieje że na sam wieczór tego samego dnia co robiłem robotę na siłowni udaje się schodzić z bolących nóg :niewiem:
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

12.12 - Niedziela - Nic
Po wczorajszym Grand Prix pojechałem od razu na turniej z moimi młodymi. Fajnie pograli. Zdolne bestie. Uwielbiam ich. Niedziela to kolejne gry + gwizdanie halówki. Na bieganie nie było chęci. Coś mnie łapie katar. Pomału zaczyna cieknąć z noska.

Podsumowanie tygodnia:
Teraz gdy robię podsumowanie jest już piątek i za wiele nie pamiętam - no może poza fajnym biegiem w sobotę. Bardzo dobrze się bawiłem, biegłem całkiem luźno i poszło zgodnie z planem.

Od 13.12 do 16.12 - Od poniedziałku do czwartku:

W poniedziałek z rana tylko siłownia. Z aktywności fizycznej właściwie nic poza tym, bo treningów i wchodzenia na gierki nie liczę. W poniedziałek z nosa leciała już woda strumieniami. Wtorek mnie ciepnął że szok. Pół dnia przespałem. Od wtorku do teraz faszeruję nos...
Szarym mydłem... W czwartek jestem już prawie zdrów... Zero wody z nosa, chusteczek nie trzeba - piękna sprawa. W tym tygodniu może już wyjdę z 2x na truchtanko, bo można :taktak:
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

W poprzednim tygodniu koniec końców nie szurałem. Nie szkodzi - zdrowie ważniejsze, a we wtorek było tak sobie, więc cieszy to że dość sprawnie się poskładałem.

Do realizacji na przyszły tydzień:
2x siłownia,
2x gimnastyka
3x rozbiegania (luźne)
1x bardzo luźno + krótki TWL

W tym tygodniu bez bieżni i 200m oraz 400m.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

20.12 – poniedziałek – Siłownia + 8,41km ~ 4’49” [40:30]
Zimno, ale fajnie – po siłce dziwne uczucie na początku, ale potem biegło się całkiem ok.
Nogi bolą. Wlazłem na gierkę na treningu na wieczór to po paru metrach moja reakcja to „łooo kur…..”.

21.12 – wtorek – WOLNE –
Dzisiaj to mnie po wczoraj bolą nie tylko nogi, ale też i dupa = dobrze wykonana robota na siłce.
Z szurania zrezygnowałem i przełożyłem na jutro, bo wieczorkiem z -5 stopni, śnieg i wszędzie lodowisko.

22.12 – środa – 10,45km ~ 4’52” [50:50] + gimnastyka
Śnieg i delikatnie ślisko, ale nie na tyle by nie pobiegać. Super pogoda, delikatny przymrozek. Fajne rozbieganko.
Na wieczór gimnastyka.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

23.12 – czwartek – Siłownia + 6,85km ~ 5’02” [34:26]
Na siłce chwilka na taśmie, bo kołczu chciał zobaczyć jak oddycham podczas człapania. Chwilka na tempie 5’00”, a potem z 3’ na tempie 3’44”.
Strzeliłem z tempem by mi dał na ile hmmm 16km/h ? Po tym krótkim szuraniu, wiem że nie jest to tempo, które teraz w pełni bym kontrolował jakbym chciał = bliżej już do tempa startowego 10km, ale nic nie szkodzi.

Potem ćwiczonka, wczoraj bez obciążenia, za to dużo gum. Jestem drewniakiem, ale jak na takie drewno to coś tam biegałem. Wiem, że z tym treningiem (mowa o siłowni) trafiłem w złoty środek, kwestia cierpliwości (a będę potrzebować jej dużo), a uda się zrealizować moje cele.

Na wieczór miało być 25’ luźno + krótki TWL. Luźno 25’-26’ było, ale gdy tylko próbowałem przyspieszyć, a zrobiłem to może z dwa razy to odpuściłem, bo noga ujeżdżała na śniegu, a nasypało i sypało całkiem sporo. Bieg luźny w takiej scenerii super sprawa, natomiast próba zaakcentowania przyspieszenia no niezbyt.
Na koniec postanowiłem na prostej troszkę podkręcić tempem na odcinku około 450-500m i efekt taki, że z rezerwą i w sposób w miarę kontrolowany mogłem pobiec średnio wg GPS tempem na 3’27”/km. Czasem szukam czegoś w swoim ruchu i gdy mam okazję szukam np. pracy tyłka. Czegoś szukam i są momenty gdzie biegnie się inaczej, gdzie wydaje mi się że rozluźniam dół pleców.
Ogólnie to co robię na siłce to dla mnie w dużej mierze gimnastyka… mózgu.

Ten tydzień z dwa rozbieganka, z raz gimnastyka. Za tydzień trzeba będzie wejść z raz na bieżnię, bo 01.01.22 Noworoczny Marszobieg i tam trzeba będzie się lekko przepalić.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

24.12 – piątek – pojadłem, ale weszła też gimnastyka także ok.

25.12 – sobota – 10,31km ~ 4’32” [46:45]
Las, trochę śniegu i zmrożonych ścieżek, temperatura jakieś -8 stopni + słoneczko. Dawno mi się tak fajnie nie biegło rozbiegania, naprawdę.
Planowałem między 4’40”- 4’45”, ale jeśli szło lekko, noga nie latała to nie zwalniałem. Super bieg.

26.12 – niedziela – 9,3km ~ 4’50” [45:00]
Nudy. Później gimnastyka.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Na przyszły tydzień:

1x krótki TWL + 6km luźno
6x200m + 1x800m
1x bieg bardzo luźny
1x 10km 4'30"- 4'35"

2x siłownia
2x gimnastyka

01.01 - Noworoczny Marszobieg i tam będzie przepał na tyle ile teraz mogę - odcinek pewnie nie krótszy niż 500m, nie dłuższy niż 1,5km.

P.S Zapisałem się na Recordową Maniacką na marzec (10km).
Po co :niewiem:
Mam się dobrze bawić :hahaha: Może do tego czasu kupię sobie Alphafly'ie to same coś nabiegają bez treningu pod 10km :hahaha:
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

27.12 – poniedziałek – siłownia
Siłownia mnie zniszczyła totalnie… Ćwiczenia góry… Ehmmm…

28.12 – wtorek – 5,36km ~ 5’00” [26:50] + 20x10”/10”
Temperatura lekko poniżej 0 stopni. Wykon następujący:
https://connect.garmin.com/modern/activity/8021681604
Dla mnie taki trening to solidna praca na ten moment.

29.12 – środa – Trochę w innej formie niż pierwotnie planowałem, bo 6x30” (/p90”) + 1x75”
https://connect.garmin.com/modern/activity/8026945701
Biegałem po asfalcie z tego względu, że miałem utrudniony dostęp do bieżni no i dwa – w sobotę krótki bieg w ramach imprezy charytatywnej także wolałem wiedzieć orientacyjnie na ile mnie stać albo – na ile mnie nie stać. Zmodyfikowałem też tempo biegu.
Odcinki po 30” wszystkie poniżej 3’00 = planowo. Później po przerwie 3-4’ miałem pobiec 2’ orientacyjnie między 3’05”- 3’10”. GPS + brak treningów na zadanym tempie + aktualna forma = katastrofa. O ile na bieżni bym trafił w tempo tak tutaj był problem, no i po minucie byłem już ugotowany, bo szedłem chyba nawet poniżej 3’00”. Minęło 75” tempo wg zegarka 3’00” – dziękuję i się zatrzymuję. Postawiło mnie zdrowo. Na asfalcie teraz byłby problem złamać 3’00” nawet na pełnym wypoczynku, ale to dobra informacja zwrotna.

30.12 – czwartek – tylko siłownia

31.12 – piątek - Zrobiłem 6,7km rekreacyjnie na dwie tury (+/- 2x3,35km).
Jutro marszobieg (krótki bieg gdzie postaram się mocniej przydusić = szkoda że nie przyszły jeszcze Alphy :/ ), w niedzielę wybiorę się do lasu na rozbieganko.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

01.01 – sobotaNoworoczny Marszobieg - +/- 700-750m
1 miejsce [0,73km ~ 3’03” [2:12] – wg GPS]
https://connect.garmin.com/modern/activity/8041949932

Bieg charytatywny, zbiórka pieniędzy na Hospicjum. Noworoczny Marszobieg to już coroczna tradycja w Głogowie, więc jeśli ktoś mieszka niedaleko to polecam. Bieg zazwyczaj na dystansach średnich do powiedzmy 1400m – nigdy nie wiesz ile tak naprawdę będzie. Start o 14:00, ja wpadłem pierwszy raz przed 12:00 aby dorzucić „cegiełkę” i odebrać koszulkę w moim rozmiarze, później byłem chwilę po 13:00. O 12 zrobiłem spacerek po trasie aby wiedzieć ile będziemy biec. Trasa prowadziła bulwarem, fajna i dość szybka, pierwsze +/- 350m z wiatrem, drugie tyle po nawrotce (na szczęście nie ostrej) niestety już pod wiatr. Pogoda w porządku = można biec na krótki rękaw. Pomysł na bieg taki aby się nie zbombić na odcinku z wiatrem by mieć rezerwę prostą pod wiatr.

Na starcie z tych co mieli zamiar troszkę przydusić nikogo nie znałem, nie wiedziałem na ile będą biec. Jedynie czym mogłem się sugerować to obuwiem oraz ich sylwetką. Niestety ale tych do „ścigania”, bo ściganie to trochę nadużycie było niewielu.
Zegarkiem się nie sugerowałem (może z raz po 300m). Po starcie nie miałem zamiaru świrować, bo wiem że jestem cienki dlatego złapałem się pleców „rywali” i „rywalki” i tempo dostosowywałem pod nich. Luźno mi się biegło, w sumie to z wiatrem było całkiem luźniutko i mi to pasowało – po 300m tempo niby w okolicach 3’10”. W okolicach 350-400m nawrotka i czekała nas prosta do mety pod wiatr. W okolicach 250-300m do mety postanowiłem, że nie będę się bawić w finisz na ostatnich 50 czy tam ilu metrach, ale docisnę nieco wcześniej, bo akurat na te solidne 250-300m to mnie stać tym bardziej, że biegliśmy naprawdę wolno. Po przyspieszeniu starałem się systematycznie badać czy rywale kleją plecy, dla pewności przyspieszyłem jeszcze mocniej. Zwalniać zacząłem dopiero w pobliżu mety gdy byłem pewny że dowiozę miejsce. Na mecie bez uczucia przepalenia także ze sporą rezerwą. Po tym biegu zmieniam zdanie – złamałbym 3’00” na 1000m z lekkim zapasem.

Fajny bieg, fajna inicjatywa. Cieszy mnie to, że brałem w tym udział któryś już raz (chyba z piąty). Smuci brak rywali, ale cieszy wygrana.
Na minus wywiad po biegu, bo dziennikarzyna w artykule w wywiadzie ze mną wykorzystał 0% moich słów = całość to jego twory, a także to że przekręcił mój wiek – to akurat na plus = chciałbym mieć znów 23lata, bo w sumie na tyle się czuję.
Poza pomocą to największy plus tego biegu to, to że moje szkraby zobaczą, że treneiro wygrał bieg. Kij że nie pobiegł nic wielkiego, dla nich liczy się efekt. Będzie można ich teraz jeszcze mocniej docisnąć na treningach i jeszcze bardziej zachęcić do uprawiania sportu :hejhej:
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

02.01 – niedziela – 10,3km ~ 4’39” [47:50]
Po lesie. Bez historii.

Obserwuję to swoje bieganie. Pewne okoliczności powodują, że trzeba wrócić do korzeni i sięgnąć po treningi, które mnie ustawiły na cały rok 2020.
Jeśli chcę wrócić na odpowiedni poziom to muszę zacząć biegać regularniej.
Najbliższe trzy miesiące chciałbym przepracować dość solidnie,. To mój taki mały cel.

Nie stać mnie aktualnie na mocne akcenty, ale chcąc pobiegać w tym roku przyzwoicie na odcinkach 800-5000m nie mogę dać się zamulić.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Tydzień 03.01.22-09.01.22

Poniedziałek 03.01.22
Siłownia + 10-11km w krosie

Siłownia - była. Popracowaliśmy godzinkę, przy okazji sprawdziłem się na tanicie. No i uczciwie przyznam, że pomiary mnie nie satysfakcjonują :bum:

Następnie kros:
10,77km ~ 4'43" [50:44]
https://connect.garmin.com/modern/activity/8053542074

Trochę błota i momentami noga jeździła i trzeba było mocno człapać w miejscu. Po 2,5km miałem krótki postój na siku. Wrażenia z biegu ? Fakt, że wiało, fakt że na podbiegach, ale...
Pomęczę się na tych górkach, oj pomęczę.

Nike Alphafly - Test

W końcu przyszła moja paczuszka, a w niej buciki. Alphafly.
Wybrałem się na krótki około 1,6km test. 800-900m w okolicach 4'35", 300-400m pod wiatr wyszło w 3'26". Chwila przerwy i tym razem z wiatrem odcinek 35" ponoć w 2'52".

Pod uwagę przy teście biorę też poziom zmęczenia moich nóg = trochę były zmęczone.

Rozpakowałem, przymierzyłem, przenosiłem ciężar ciała na palce i na pięty i czuć tą sprężynkę, poduszkę. Takiego efektu nie ma w innych moich butach (np. Adidas Adios 3, które uwielbiam). Widać na pewno że butach wytrzymałość za duża nie będzie, ale nie po to się go kupuje - albo inaczej - trzeba mieć na uwadze, że szybko się zepsuje.

Na wieczór wyszedłem poczłapać chwilę - bez jakiejkolwiek rozgrzewki i tak jak napisałem na zmęczonych nogach. Nie mam jakiegoś efektu wow na pewno, bo raczej takiej specyfiki buta się spodziewałem, ale na co zwracam uwagę po tym krótkim teście to na to, że biegnie się luźniej - krok sam z siebie robi się dłuższy i nie czułem tego mojego zmęczenia w nogach.
Na tempach rzędu 4'40" tego buta szkoda, bo to najzwyczajniej profanacja.

Na tempach wyższych, hmmm... Nie biegłem długo, biegłem też pod wiatr. Czuję że but wspiera "dowalenie" w asfalt pytanie na ile jestem w stanie albo inaczej - jak długo jestem w stanie wykorzystać sprężynkę i przywalić w ziemię i czy wówczas ruchowo się nie rozjadę ? Na pewno lżej będzie gdy będę wypoczęty i gdy będę w jakimś stopniu obiegany, a nie jak teraz.

Na koniec - odcinek specjalny gdzie wybrałem się na króciutki bieg z wiatrem w plecy.
Subiektywne odczucie to takie, że jest różnica biec w zwykłych startówkach (adiosy są niezwykłe tak czy siak :oczko: ) po 3'00", a inne w tych Alphach. Nie jest tak, że ja zaraz zacznę nie wiadomo co biegać, bo tak nie będzie, ale biorąc pod uwagę to, że but daje możliwość "dowalenia", a także to, że biorąc pod uwagę moje jednak "odejście" (bo odejście mam) to te 3'00" to jest bieg z rezerwą...

Wnioski

Buty które dziwnie to zabrzmi, ale naprawdę ciężko będzie okiełznać. Dają spore możliwości i traktuję je jako technologiczny doping, bo w zwykłym obuwiu nawet na wypoczętej nodze i przy maksymalnym skupieniu nawet na krótkim odcinku nie jestem w stanie odwzorować tej sprężystości.

Na pewno będą one wspomagać wydłużenie kroku - wspomagać, a nie wymuszać. Kwestia tego czy ruchowo w nich ujadę - to będzie wyzwanie.

Pytanie na ile ja będę mógł z nich skorzystać ? Biegam z nawet bym powiedział przodostopia, ale to nie wystarczy na te buty = nie wystarczy by w pełni z nich skorzystać.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Wtorek 04.01.22
6x200m + 1x500m oraz 10km na samopoczucie

10km odpuściłem. Trochę mnie kolega wysiudał, a trochę też miałem lenia, trochę pogoda (cały dzień pada) no i chciałem też oszczędzić się, bo jutro siłownia i krosik. Na plus tyle, że weszła gimnastyka, a to bardzo ważne.

Bieżnia ? 6x200m w 33” oraz 500m w 85” taki był plan. Po kilku kółkach luźnego człapania i krótkim ABC ruszyłem. Przerwy między 200m to 2’, a między ostatnim odcinkiem 200m, a 500m przerwa wyniosła 5’.
https://connect.garmin.com/modern/activity/8059646419
200m kolejno: 33.6-33.3-32.9-33.5-32.6-31.8
500m: 1.26.0

Wykon ? 33” to odpowiednie tempo na 200m. Aktualnie dla mnie dość solidne tempo, ale bez piłowania = intensywnie, a nawet bardzo, ale z delikatną rezerwą.
500m ? Bardzo, ale to bardzo intensywnie. Sukcesem byłoby to gdybym dowiózł drugie 500m w 1:30 i w ten sposób zamknął 1000m w 2:55-2:56.
Płucka wyniszczone przez ten rok i trzeba na nowo odbudować.

Środa 05.01.22
Siłownia + 10-11km w krosie

Siłownia była. Trochę się zmęczyłem, zresztą jak zawsze, bo to naprawdę dość intensywne jednostki jak dla mnie. Co do krosu.
Na krosie bagno i ogólnie szukałem wymówek by nie biegać na dworze. Zaraz po siłowni w planach było 10-11km na taśmie z symulacją krosu…

W sumie to sukces, bo ubiegałem na taśmie 30’ także jest progresja. Na zrobienie 10-11km nie miałem psychy (jeszcze).
Dla zabicia czasów i żeby poszło w nogi manipulowałem nachyleniem przy stałej prędkości 4’57”/km.
Bieg po płaskim nachylenie 1%, a tak to raz 3%, raz 6%, raz 12%, raz 12,5% i przejście na 1%.
Jak wrzuciłem 12,5% i biegłem tak 400m to kurczę było co dreptać.

Plusy taśmy ? Duszno i lało się ze mnie masakrycznie. Bieżnia elektryczna generalnie ssie, ale gdybym ogarnął głowę to można się dość dobrze na niej przygotować i w sumie chyba mam nawet pomysł by ją wrzucić na stałe w program.

Czwartek 06.01.22
10-11km w krosie

10,72km ~ 4’40” [50:00]
https://connect.garmin.com/modern/activity/8071186507

Dzisiaj biegało mi się zacnie. Naprawdę. Poniedziałek męczyłem i była tragedia, a dzisiaj to no super. Fakt, że też wróciły delikatne mrozy i noga też tak nie latała (ubrałem trailówki), ale naprawdę było nieźle. Jestem zadowolony.
Jutro lekkie i krótkie roztruchanie, a w sobotę treningowy start w Grand Prix. Ostatnio planowałem trzymać 4’00”/km + finisz, może w sobotę „porwę się” na 3’50”-3’55” kto wie ?
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Piątek 07.01.22
6km nie szybciej niż 4’55”

6,02km ~ 4’49” [29:00]
Za lekko szło. Za luźno, musiałem zwalniać. Zobaczymy co jutro pobiegam.


11.12.21 - Sobota
Grand Prix Zagłębia Miedziowego - Iwiny, 5,5km
20:36, 10/140
https://connect.garmin.com/modern/activity/8080601929

Grand Prix chyba nie ukończę, bo w terminie ostatniego biegu gramy turniej, ale postanowiłem wystartować na tylu biegach ile mogę. Iwiny.
Byłem tam po raz pierwszy, trasy nie znałem, słyszałem trochę z opowieści.
Plan na bieg ? Biec po 3'50"-3'55"/km czyli nieco szybciej niż w Głogowie (biorąc pod uwagę profil pierwszej części trasy to więcej niż nieco) i końcówka przyłożyć.

Bieg...
Start około 11:10. Trasa prowadziła szutrówką czy czymś tam podobnym, już nie pamiętam. Około 2,7km prostej nieco pod górkę, nawrotka (na szczęście na zasadzie "ronda") i z powrotem trochę z górki, ale z wiatrem w ryjca. Zacząłem zgodnie z planem i niby z rezerwą, ale tak naprawdę za dużo tej rezerwy nie było. Trochę się męczyłem, bo niby mogłem przyspieszyć, ale tak się słabo za to zabierałem. Nie było to super lekkie bieganie, na pewno nie.
Czołówka wiadomo mi odjechała - aktualnie nie mój poziom i nie moje priorytety, zawodnicy których byłbym w stanie połapać też odjeżdżali. Miałem jakąś grupkę na plecach, ale tak naprawdę to jednym zrywem bym im odszedł, więc bez szału.

Po nawrotce tak gdzieś około 3km i gdzieś 2,5km przed metą zacząłem trochę żwawiej kręcić nóżkami. Za cel obrałem sobie dogonienie dwójki zawodników (zawodnik i zawodniczka). Gdybym był blisko to by nawet nie jęknęli, ale miałem naprawdę sporo straty i do gonienia trzeba było podejść z głową. Trasa trochę z górki, więc oni też na pewno przyspieszyli. Ja przyspieszyłem na tyle by ich stopniowo doganiać, ale też tak by się nie zbombić jednym zrywem, bo do mety to bym chyba musiał wtedy truchtać.
Cel osiągnięty ? Osiągnięty. Dogoniłem zawodników i ich wyprzedziłem. Zero kontry. Zmęczyło mnie te gonienie solidnie, ale gdybym miał kogoś kto by chciał się ciąć na ostatnich metrach to te 500m nie wyszłoby średnio w 3'19", a może i pod 3'05".

Wnioski

Drugie "zawody" z których jestem zadowolony i z których wracam z niedosytem. Podoba mi się mój plan na starty, bo robię w nich bardzo mocny trening i jadę bez jakiegokolwiek ciśnienia i oczekiwań. Dobre jest też to, że udaje się doganiać rywali mimo sporych strat. Jest to motywujące.
No i drugą część trasy pobiegłem na poziomie czołówki.

Za tydzień znowu progresywnie czy od początku mocniej i niech się dzieje :niewiem:
W sumie miałbym wtedy jakiś pogląd.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Niedziela 09.01.22
10km nie szybciej niż 4’40”- 4’45” + 4x15”

10,09km ~ 4’39” [46:59]

Buuuu, zadanie niewykonane. Tak serio to zapomniałem o przebieżkach, a i tempo w sumie planowo.
Biegłem po wałach, ciemno wszędzie, ale bieg spoko.
Pomalutku łapię pewne automatyzmy, a to dobry znak.
ODPOWIEDZ