Uff, wrocilem z urlopu. Niestety
Dojazd do byl koszmar. 800km w 15.5h, worst ride ever
Na miejsce dojechalismy poznym popoludniem, rozbilismy namiot i w sumie dzien mi wycielo.
W niedziele wciaz bylem rozbity jak schabowy babci i nie bylem w stanie sie ruszyc za bardzo, nawet nie wiem co robilem, pewnie nic.
Od poniedzialku zaczalem juz bieganie i w sumie zrobilem sobie 4 biegi po 14-16km ( w sumie 67km). Mialo byc 5, ale wlasnie zabraklo mi tego jednego dnia.
Ale to nic, bo za to udalo sie zrobic 5 "treningow" plywackich. "Trennngow", bo to mial byc raczej kontakt z woda niz prawdziwy trening.
Oprocz tego sporo chodzilem (w 7 dni wyszlo 200k krokow), troche pogralem w siatkowke (BTW cwiczenia plyometryczne daja niezle w kosc, po 2 setach czworki mialem niezle rozbite

).
Wczoraj niestety z urlopu wrocilismy, ale przynajmniej droga powrotn byla calkiem spoko, 10h bez napinania i z dluzszym przystankiem na jedzenie.
Aha, kilka dni temu dostalem emalie (kto cholera czyta emalie na urlopie

), ze maraton we Frankfurcie jednak w trynm roku sie nie odbedzie.
Rozumiem ich tok rozumowania i uzasadnienie, ale zal jak cholera. Nic to, przepisuje sie zatem na 2022.
W czasie urlopu dostalem tez inna emalie (dobrze, ze czytam emalie na urlopie!

), ze wszystkie dokumenty, listy startowe i cala reszta jest gotowa i ze mam odebrac pakiet startowy.
Pakiet odebralem dzisiaj. Zaczynam tez juz ogarniac sprzet. Na razie od ustalania co musze jeszcze zrobic boli mnie glowa
A to zostaly juz tylko
3 dni!!!
Tutaj informacja jakby ktos dziwnym zrzadzeniem losu zapragnal podgladac na biezaco jak mi sie bedzie w niedziele plywalo, jechalo i biegalo:
https://www.ironman.com/app-tracking-in ... VGSTWbMUFI
Prognoza pogody na niedziele jest calkiem ok, na razie pokazuje 28 stopni i nawet troche chmur popoludniu, czyli w czasie biegania bardzo porzadane.
Liczylem, ze w ostatnim tygodniu/dwoch przed startem pogoda troche siadzie i woda w jeziorku sie wychlodzi, ale na razie na dwoje babka wrozyla.
Rozne zrodla podaja aktualna temp wody na 20-22 stopnie. Czyli szansa na pianke jest, ale wszystko sie okaze pewnie w ostatniej chwili (test robiony jest na godzine przed zawodami).
Spiety jestem jak agrafka, nie wiem za bardzo gdzie jestem, wiem, ze malo plywalem i o wiele za malo jezdzilem na czasowce.
Biegowo jedynie chyba czuje sie dobrze, ale to jednak troche za malo. Brakuje mi jakichkolwiek zawodow testowych w ostatniach 2 latach

Jak teraz mysle o tych planowanych 11h, to juz sam nie wiem co z tego bedzie. Ale najbardziej jak zwykle obawiam sie jakiegos technicznego defektu, albo glupiego wypadku i to jeszcze nie ze swojej winy.
Grunt, to szukac teraz spokoju w glowie. Tylko jak...
Co do treningow, to aktualni wszystko rozbija sie juz teraz o przypominanie o co w tym chodzi, czyli polaczenie mozg-miesnie.
Stad dzisiaj tylko krotka zakladka: 45min rower (20min lekko + 20min mocno) i zaraz potem 4km bieg (3-ci km w postaci interwalow 200m tempem 3:45-3:50/200m tempem ~4:45).
Jutro w planie tylko krotki basen (800-1000m), przy czym glowna czesc, to odcinki 75-100m (czesciowo b. mocno), ale zadnych dlugich.
W sobote jak sie uda, to juz tylko krociutkie plywanie/rower/bieg dla rozruszania. Ale nie wiem czy wszystko sie uda zorganizowac.
A w niedziele? Ze tak sobie zanuce Tilt: "Niech się stanie to, co ma się stać..."