Sikor - no to do roboty...
Moderator: infernal
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Wczoraj przyszly te Axony i chwile je "potestowalem" w domu.
Maja mila, przewiewna cholewke, co bylo zaskoczeniem, bo zdawalo mi sie, ze jest dosc gruba. To plus.
Podeszwa jest dosc twarda, ale wydaje mi sie, ze "oddaje" sporo energii. Ale to wyjdzie dopiero w biegu.
Natomiast ksztalt podeszwy (rocker) jest dosc dziwny, trzeba sie bedzie przyzwyczaic.
Jestem ciekaw jak to bedzie w praktyce.
01.07 (czw)
Czwartek, czyli biegam w czasie, gdy syn ma trening. Tez biegowy BTW
Tym razem sam, wiec padlo na standardowe rundki w parku.
Bieg: 17.2km, 4:47min/km, tetno 141
02.07 (pt)
W piatek jak zwykle biegam, gdy mlodszy ma swoje zajecia. Zawiozlem go, wrocilem, ciuchy juz przygotowane i jazda.
Bieg: 14.8km, 4:48min/km, tetno 140
Maja mila, przewiewna cholewke, co bylo zaskoczeniem, bo zdawalo mi sie, ze jest dosc gruba. To plus.
Podeszwa jest dosc twarda, ale wydaje mi sie, ze "oddaje" sporo energii. Ale to wyjdzie dopiero w biegu.
Natomiast ksztalt podeszwy (rocker) jest dosc dziwny, trzeba sie bedzie przyzwyczaic.
Jestem ciekaw jak to bedzie w praktyce.
01.07 (czw)
Czwartek, czyli biegam w czasie, gdy syn ma trening. Tez biegowy BTW
Tym razem sam, wiec padlo na standardowe rundki w parku.
Bieg: 17.2km, 4:47min/km, tetno 141
02.07 (pt)
W piatek jak zwykle biegam, gdy mlodszy ma swoje zajecia. Zawiozlem go, wrocilem, ciuchy juz przygotowane i jazda.
Bieg: 14.8km, 4:48min/km, tetno 140
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
03.07 (sob)
Mialo byc troche dluzej niz zwykle, ale raczej spokojnie. I bylo.
Zjadlem tylko malo-weglowe sniadenie i ok 13:30 wyruszylismy.
Odprowadzilem Tymka na jego trening rowerowy i pojechalem dalej.
Niby nie bylo tak goraco (+26), ale slonce pieklo konkretnie, a do tego od rana bolala mnie glowa.
Nie bralem nic do jedzenia, tylko mala butelke ISO (550ml) na czarna godzine
Pierwsze 3h jechalem tylko na wodzie z elektrolitami.
Nie powiem, ze bylo lekko. Od samego poczatku w zasadzie jechalo mi sie dosc ciezko.
Potem bylo juz tylko gorzej
Rower: 92km, 4h, tetno 108 (niskie, ale subiektywny wysilek duzo wiekszy)
04.07 (nd)
Zapowiadali burze ok. 13, a potem ulewy, wiec wiedzialem, ze musze wyjsc biegac krotko po sniadaniu (czego nie lubie).
Zebralem sie o 11:30 z zamiarem spokojnego biegu po krosowej trasie.
Zalozenie bylo zrobic przynajmniej z 17-18km, ale nie wiedzialem do konca jak to bedzie po rowerowaniu dzien wczesniej, ktore skonczylo sie dopiero przed 18-a, wiec czasu na regeneracje bylo troche mniej niz bym chcial.
Mialo byc chclodniej niz dzien wczesniej, ale nie bylo. Srednia z biegu Garmin zarejestrowal ponad 26 stopni. W cieniu bylo nawet przyjemnie, ale slonce dzisiaj tez niezle grzalo (nic dziwnego, to lipiec w koncu).
Bieglo mi sie jednak na tyle dobrze, ze bez wody i zelu zrobilem wiecej niz myslalem.
Bieg: 20.2km, 5:12min/km, tetno 138, podbiegow 189m
Podsumowanie tygodnia:
Plywanie: 1h
Rower: 4:30h
Bieg: 5:15h
Razem: 10:45h
Niby nieduzo, ale bylo wiecej jednostek intensywnych. Pogoda niestety nie sprzyja do konca i znowu nie udalo mi sie wcisnac jeszcze jednego treningu rowerowego, tak 2:30h.
Ale nic to, pewnych rzeczy nie przeskocze.
Mialo byc troche dluzej niz zwykle, ale raczej spokojnie. I bylo.
Zjadlem tylko malo-weglowe sniadenie i ok 13:30 wyruszylismy.
Odprowadzilem Tymka na jego trening rowerowy i pojechalem dalej.
Niby nie bylo tak goraco (+26), ale slonce pieklo konkretnie, a do tego od rana bolala mnie glowa.
Nie bralem nic do jedzenia, tylko mala butelke ISO (550ml) na czarna godzine
Pierwsze 3h jechalem tylko na wodzie z elektrolitami.
Nie powiem, ze bylo lekko. Od samego poczatku w zasadzie jechalo mi sie dosc ciezko.
Potem bylo juz tylko gorzej
Rower: 92km, 4h, tetno 108 (niskie, ale subiektywny wysilek duzo wiekszy)
04.07 (nd)
Zapowiadali burze ok. 13, a potem ulewy, wiec wiedzialem, ze musze wyjsc biegac krotko po sniadaniu (czego nie lubie).
Zebralem sie o 11:30 z zamiarem spokojnego biegu po krosowej trasie.
Zalozenie bylo zrobic przynajmniej z 17-18km, ale nie wiedzialem do konca jak to bedzie po rowerowaniu dzien wczesniej, ktore skonczylo sie dopiero przed 18-a, wiec czasu na regeneracje bylo troche mniej niz bym chcial.
Mialo byc chclodniej niz dzien wczesniej, ale nie bylo. Srednia z biegu Garmin zarejestrowal ponad 26 stopni. W cieniu bylo nawet przyjemnie, ale slonce dzisiaj tez niezle grzalo (nic dziwnego, to lipiec w koncu).
Bieglo mi sie jednak na tyle dobrze, ze bez wody i zelu zrobilem wiecej niz myslalem.
Bieg: 20.2km, 5:12min/km, tetno 138, podbiegow 189m
Podsumowanie tygodnia:
Plywanie: 1h
Rower: 4:30h
Bieg: 5:15h
Razem: 10:45h
Niby nieduzo, ale bylo wiecej jednostek intensywnych. Pogoda niestety nie sprzyja do konca i znowu nie udalo mi sie wcisnac jeszcze jednego treningu rowerowego, tak 2:30h.
Ale nic to, pewnych rzeczy nie przeskocze.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
05.07 (pon)
Plywanie: 2200m, niezla mieszanka, uff
06.07 (wt)
Bieg: 15.4km, 5:07min/km, tetno 135, podbiegow 105m
Bieglo mi sie superasne, lekko, bez wysilku, tetno niziutkie. Oby tak dalej.
07.07 (sr)
Rower: 2:30h, 66.5km, tetno 121, podjazdow 166m
Mam teorie co do wtorku. Bieglo mi sie tak dobrze, bo wiedzialem, ze po powrocie czeka na mnie to...
Plywanie: 2200m, niezla mieszanka, uff
06.07 (wt)
Bieg: 15.4km, 5:07min/km, tetno 135, podbiegow 105m
Bieglo mi sie superasne, lekko, bez wysilku, tetno niziutkie. Oby tak dalej.
07.07 (sr)
Rower: 2:30h, 66.5km, tetno 121, podjazdow 166m
Mam teorie co do wtorku. Bieglo mi sie tak dobrze, bo wiedzialem, ze po powrocie czeka na mnie to...
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
08.07 (czw)
Bieg: 14.4km, 5:06min/km, tetno 141, podbiegow 70m
09.07 (pt)
Lalo konkretnie prawie bez przerwy caly dzien.
Do tego wszczepili mi nareszcie chipa 5G (tylko jeszcze nieaktywny, musze podobno poczekac 2 tygodnie az sie wchlonie), wiec nawet nie probowalem biegac.
Zrobilem sobie dzien regeneracyjny i w czasie proby generalnej syna pospacerowalem 1:30h z parasolem po parku.
10.07 (sob)
Po pierwszej dawce czulem sie bardzo dobrze, wiec tym razem postanowilem byc nieco mniej ostrozny i wybralem sie na troche dluzsze rowerowanie. Pogoda bardzo ladna 23-24 stopnie, duzo slonca, bylo super.
To miala byc bardzo spokojna jazda i w zasadzie byla, ale jechalo mi sie rewelacyjnie, dlatego momentami musialem sie hamowac, ale i tak tetno wyszlo nieco wyzsze niz zakladalem
Rower: 74km, 3h, tetno 115
11.07 (nd)
Chcialem sobie ponownie zrobic dluzsza jazde, ale pogoda siadla. Zrobilo sie chlodniej i co chwile popadywalo.
Trafilem w srodku dnia na dluzsza "dziure" (chociaz nie do konca ) i pojezdzilem 1:30h, ale szukajac podjazdow.
Pod wieczor zrobila sie calkiem ladna pogoda, wyszlo slonce, to nie wytrzymalem i pobiegalem
Rower: 32km, 1:30h, tetno 106, podjazdow 337m
Bieg: 15.1km, 3:34min/km, tetno 152, podbiegow 105m
Tydzien:
Plywanie: 1h
Rower: 3x, 181km, 7:30h
Bieg: 3x, 45km, 3:45h
Razem: 12:15h
Bieg: 14.4km, 5:06min/km, tetno 141, podbiegow 70m
09.07 (pt)
Lalo konkretnie prawie bez przerwy caly dzien.
Do tego wszczepili mi nareszcie chipa 5G (tylko jeszcze nieaktywny, musze podobno poczekac 2 tygodnie az sie wchlonie), wiec nawet nie probowalem biegac.
Zrobilem sobie dzien regeneracyjny i w czasie proby generalnej syna pospacerowalem 1:30h z parasolem po parku.
10.07 (sob)
Po pierwszej dawce czulem sie bardzo dobrze, wiec tym razem postanowilem byc nieco mniej ostrozny i wybralem sie na troche dluzsze rowerowanie. Pogoda bardzo ladna 23-24 stopnie, duzo slonca, bylo super.
To miala byc bardzo spokojna jazda i w zasadzie byla, ale jechalo mi sie rewelacyjnie, dlatego momentami musialem sie hamowac, ale i tak tetno wyszlo nieco wyzsze niz zakladalem
Rower: 74km, 3h, tetno 115
11.07 (nd)
Chcialem sobie ponownie zrobic dluzsza jazde, ale pogoda siadla. Zrobilo sie chlodniej i co chwile popadywalo.
Trafilem w srodku dnia na dluzsza "dziure" (chociaz nie do konca ) i pojezdzilem 1:30h, ale szukajac podjazdow.
Pod wieczor zrobila sie calkiem ladna pogoda, wyszlo slonce, to nie wytrzymalem i pobiegalem
Rower: 32km, 1:30h, tetno 106, podjazdow 337m
Bieg: 15.1km, 3:34min/km, tetno 152, podbiegow 105m
Tydzien:
Plywanie: 1h
Rower: 3x, 181km, 7:30h
Bieg: 3x, 45km, 3:45h
Razem: 12:15h
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
12.07 (pon)
Plywanie: 1:07h, 2600m
Dobrze mi sie plywalo (nie bylo samych nog, to pewnie dlatego ).
Na koniec troche plan odpuscilem i postanowilem zrobic po prostu 600m na samych rekach do kraula z tym, ze ze co 2-4 ruchy cwiczenie "zerkania" przed siebie. Juz zaczyna mi to wchodzic w krew i chyba nawet calkiem niezle, bez specjalnej straty predkosci. Nie jest wcale tak latwo zgrac to z ruchem, zeby nie zaburzac calosci. Tak to wyglada w wykonaniu wzorcowym:
https://www.youtube.com/watch?v=QVcrcZuYxV4&t=130s
Wracajac do tematu, moje 600m zajelo mi 10:44, co daje tempo 1:47s/100m, czyli jestem wielce zadowolony.
To powinno byc moje tempo docelowe na zawody, ale latwo nie bedzie
W aktualnym stanie nie-dotrenowania bardzo skorzystalbym na plywaniu w piance, ale nie ma na to raczej co liczyc.
W jeziorku, w ktorym odbywa sie plywanie woda szybko sie nagrzewa...
13.07 (wt)
Caly dzien bylem zdechniety, na tyle, ze popoludniu polozylem sie spac. Do tego padalo, wiec widzialem oczami wyobrazni jak rozwijaja sie nici z biegania
Wstalem, bylo juz calkiem pozno, ale przestalo padac, tylko wialo. Cale szczescie zona mnie lekko motywowala i o 19:40 wyszedlem sobie leciutko pobiegac przez godzinke. Bylo chlodno (+18), ale mimo to dosc duszno, spocilem sie znowu duzo za duzo jak na taka temp i tempo.
Ale ciesze sie bardzo, ze wyszedlem, tego mi bylo trzeba
Bieg: 11.5km, 5:16min/km, tetno 134, podbiegow 81m
A teraz mala zmiana tematu...
Od jakiegos czasu gdzies po glowie chodzi mi mysl, zeby moze jakiegos biegu ultra sprobowac.
Jestem jednak bardzo wybredny i nie ciagnie mnie do biegania pionowo w gore, czy zima tudziez w blocie po kolana.
Czyli wiele imprez do razu odpada. Jarek namawia mnie na ten bieg 110km, w ktorym wlasnie bedzie startowal i to wyglada jak calkiem ciekawa opcja, ktora spelnia wiekszosc warunkow, ale jednak 110km na debiut to nie w kij dmuchal.
Co ciekawe z ratunkiem pospieszyl Facebook, ktory podsunal mi bieg o ktorym juz kiedys czytalem, ale zapomnialem (tak, to juz te lata ).
TriCity Trail !!!
Bieg zdaje sie byc skrojony dokladnie pod moje wymagania
Jezeli tak jak planuje, w przyszlym roku zawiesze dlugi dystans na 1 sezon, a skupie sie na 70.3 i maratonie, to by sie bardzo wpasowywalo w plan.
Color me excited!
Plywanie: 1:07h, 2600m
Dobrze mi sie plywalo (nie bylo samych nog, to pewnie dlatego ).
Na koniec troche plan odpuscilem i postanowilem zrobic po prostu 600m na samych rekach do kraula z tym, ze ze co 2-4 ruchy cwiczenie "zerkania" przed siebie. Juz zaczyna mi to wchodzic w krew i chyba nawet calkiem niezle, bez specjalnej straty predkosci. Nie jest wcale tak latwo zgrac to z ruchem, zeby nie zaburzac calosci. Tak to wyglada w wykonaniu wzorcowym:
https://www.youtube.com/watch?v=QVcrcZuYxV4&t=130s
Wracajac do tematu, moje 600m zajelo mi 10:44, co daje tempo 1:47s/100m, czyli jestem wielce zadowolony.
To powinno byc moje tempo docelowe na zawody, ale latwo nie bedzie
W aktualnym stanie nie-dotrenowania bardzo skorzystalbym na plywaniu w piance, ale nie ma na to raczej co liczyc.
W jeziorku, w ktorym odbywa sie plywanie woda szybko sie nagrzewa...
13.07 (wt)
Caly dzien bylem zdechniety, na tyle, ze popoludniu polozylem sie spac. Do tego padalo, wiec widzialem oczami wyobrazni jak rozwijaja sie nici z biegania
Wstalem, bylo juz calkiem pozno, ale przestalo padac, tylko wialo. Cale szczescie zona mnie lekko motywowala i o 19:40 wyszedlem sobie leciutko pobiegac przez godzinke. Bylo chlodno (+18), ale mimo to dosc duszno, spocilem sie znowu duzo za duzo jak na taka temp i tempo.
Ale ciesze sie bardzo, ze wyszedlem, tego mi bylo trzeba
Bieg: 11.5km, 5:16min/km, tetno 134, podbiegow 81m
A teraz mala zmiana tematu...
Od jakiegos czasu gdzies po glowie chodzi mi mysl, zeby moze jakiegos biegu ultra sprobowac.
Jestem jednak bardzo wybredny i nie ciagnie mnie do biegania pionowo w gore, czy zima tudziez w blocie po kolana.
Czyli wiele imprez do razu odpada. Jarek namawia mnie na ten bieg 110km, w ktorym wlasnie bedzie startowal i to wyglada jak calkiem ciekawa opcja, ktora spelnia wiekszosc warunkow, ale jednak 110km na debiut to nie w kij dmuchal.
Co ciekawe z ratunkiem pospieszyl Facebook, ktory podsunal mi bieg o ktorym juz kiedys czytalem, ale zapomnialem (tak, to juz te lata ).
TriCity Trail !!!
Bieg zdaje sie byc skrojony dokladnie pod moje wymagania
- trasa: 84km to jednak nie 110, jestem w stanie ogarnac to umyslem
podbiegi: 1800m, to jednak nie 3000m, do tego stosunkowo duzo ktorzsych, a nie wielka, dluga wspinaczka
bieg/chod: powinno byc niedluzo chodzenia, a wiele mozliwosci biegu
termin: pierwsza polowa lipca, czyli w sumie idealnie
miejsce: okolice Gdanska, czyli moje rodzinne strony, moge przyleciec samolotem (a nie tluc sie autem) i odwiedzic rodzine
Jezeli tak jak planuje, w przyszlym roku zawiesze dlugi dystans na 1 sezon, a skupie sie na 70.3 i maratonie, to by sie bardzo wpasowywalo w plan.
Color me excited!
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
14.07 (sr)
Bieg: 11.8km, 4:35min/km, tetno 148
15.07 (czw)
Rower MTB: 2:06h, 52km, tetno 118
16.07 (pt)
Rower MTB: 2:40h, 66km, tetno 117
17.07 (sob)
Bieg: 14.2km, 4:47min/km, tetno 152
18.07 (nd)
Bieg: 11.6km, 5:25min/km, tetno 143, podbiegow 144m
Podsumowanie:
Plywanie: 1h
Rower: 5:15h, 126km
Bieganie: 4h, 49km
Razem: 10:15h
Bieg: 11.8km, 4:35min/km, tetno 148
15.07 (czw)
Rower MTB: 2:06h, 52km, tetno 118
16.07 (pt)
Rower MTB: 2:40h, 66km, tetno 117
17.07 (sob)
Bieg: 14.2km, 4:47min/km, tetno 152
18.07 (nd)
Bieg: 11.6km, 5:25min/km, tetno 143, podbiegow 144m
Podsumowanie:
Plywanie: 1h
Rower: 5:15h, 126km
Bieganie: 4h, 49km
Razem: 10:15h
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Wlasnie zdalem sobie sprawe, ze czas leci nieublaganie. Tak, odkrywcze to jest na maksa
Z tym, ze okazalo sie "nagle", ze do startu zostaly tylko 24 dni, czyli jestem w polowie ostatniego tygodnia fazy Build i od poniedzialku wkraczam w faze Peak, co mnie lekko zamroczylo na moment
Znaczy sie koniec duzych obciazen, pierwszy tydzien Peak schodze do 70% objetosci (~8.5h), a potem do 50% (~6h).
Ilosc treningow pozostaje bez zmian, tylko staja sie odpowiednio krotsze.
Pierwszy tydzien (niecaly, bo tylko do piatku) bede mogl trenowac w miare normalnie, jednak nastepne 2 tygodnie Peak, prawie do samego startu pokrywaja sie z urlopem. Tam niestety nie mam szans na rower, ale jest basen 50m i piekna okolica do biegania, wiec postaram sie to wykorzystac jak najlepiej.
Wracam w srode 11.08, bedzie czas przejechac sie jeszcze na rowerze, przygotowac sprzet i w niedziele... plum.
19.07 (pon)
Rower MTB: 61km, 2:26h, 24.9km/h, (danych o tetnie brak, bo mi akurat bateria w pasku padla )
20.07 (wt)
Bieg: 20km, 1:35h, 4:47min/km, tetno 142, podbiegow 126m
Nareszcie troche cieplej. Garmin pokazal srednio +25.
Chyba wykumalem te Rebele-e. Jezeli skroce krok i pojde w kadencje, to zaczyna to dzialac calkiem dobrze.
Biorac to pod uwage oraz to, ze sa lekkie, bardzo wygodne i maja niechlonaca wode cholewke,
to na razie sa one glownym pretendentem do udzialu w zawodach.
21.07 (sr)
Rower MTB: 84km, 3:30, 24km/h, tetno 111, podjazdow 330m
Jej, temperatura rosnie, tym razem srednia to 26 stopni!
Z tym, ze okazalo sie "nagle", ze do startu zostaly tylko 24 dni, czyli jestem w polowie ostatniego tygodnia fazy Build i od poniedzialku wkraczam w faze Peak, co mnie lekko zamroczylo na moment
Znaczy sie koniec duzych obciazen, pierwszy tydzien Peak schodze do 70% objetosci (~8.5h), a potem do 50% (~6h).
Ilosc treningow pozostaje bez zmian, tylko staja sie odpowiednio krotsze.
Pierwszy tydzien (niecaly, bo tylko do piatku) bede mogl trenowac w miare normalnie, jednak nastepne 2 tygodnie Peak, prawie do samego startu pokrywaja sie z urlopem. Tam niestety nie mam szans na rower, ale jest basen 50m i piekna okolica do biegania, wiec postaram sie to wykorzystac jak najlepiej.
Wracam w srode 11.08, bedzie czas przejechac sie jeszcze na rowerze, przygotowac sprzet i w niedziele... plum.
19.07 (pon)
Rower MTB: 61km, 2:26h, 24.9km/h, (danych o tetnie brak, bo mi akurat bateria w pasku padla )
20.07 (wt)
Bieg: 20km, 1:35h, 4:47min/km, tetno 142, podbiegow 126m
Nareszcie troche cieplej. Garmin pokazal srednio +25.
Chyba wykumalem te Rebele-e. Jezeli skroce krok i pojde w kadencje, to zaczyna to dzialac calkiem dobrze.
Biorac to pod uwage oraz to, ze sa lekkie, bardzo wygodne i maja niechlonaca wode cholewke,
to na razie sa one glownym pretendentem do udzialu w zawodach.
21.07 (sr)
Rower MTB: 84km, 3:30, 24km/h, tetno 111, podjazdow 330m
Jej, temperatura rosnie, tym razem srednia to 26 stopni!
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
22.07 (czw)
Bieg: 18.4km, 5:07min/km, tetno 140, podbiegow 120m
23.07 (pt)
Bieg: 31.2km, 5:10min/km, tetno 140, podbiegow 130m
Uff, czulem w nogach dzien poprzedni i w zasadzie caly tydzien.
Do tego zrobilo sie troche cieplej: +27, slonce prazylo.
Wzialem tylko 500ml w reke, bo nie chcialo mi sie zakladac kamizelki. I to byl blad.
Ostatnie 10km zrylo mnie juz konkretnie.
Wieczorem poszedlem jeszcze na 5km spacer do sklepu i przytargalem na plecach troche rzeczy.
Wieczorem padlem, ale nie moglem zasnac. Troche bylo tego za duzo.
24.07 (sob)
Dzien odpoczynku, chociaz nie do konca.
Musialem wstac rano (5:15), bo juz przed 7 mialem pociag, zeby pojechac odebrac rodzine z urlopu.
Po poludniu poszlismy jeszcze na 5.5km spacer po gorzystym terenie (Schwarzwald),
a wieczorem spedzilem z chlopakami 4h na basenie, gdzie byla masa zjezdzalni.
Tak, ze w sumie dzien nie byl spokojny
25.07 (nd)
Korki masakryczne, zamiast 3-3.5h jechalismy do domu 5.5h.
Jakos mnie to wymeczylo psychicznie i po poludniu padlem z bolem glowy na 1:30h.
I to by strzal w dziesiatke. Jak wstalem, to sie nawet szybko zebralem na lekkie bieganie.
Bieg: 13.6km, 5:25min/km, tetno 131 (!), podbiegow 93m
Podsumowanie:
Rower: 2x, 6h
Bieganie: 4x, 7h, 83km
Razem: 13h
Od dzisiaj wchodze w faze Peak, a to znaczy, ze...
do startu zostalo tylko 20 dni!!!
Bieg: 18.4km, 5:07min/km, tetno 140, podbiegow 120m
23.07 (pt)
Bieg: 31.2km, 5:10min/km, tetno 140, podbiegow 130m
Uff, czulem w nogach dzien poprzedni i w zasadzie caly tydzien.
Do tego zrobilo sie troche cieplej: +27, slonce prazylo.
Wzialem tylko 500ml w reke, bo nie chcialo mi sie zakladac kamizelki. I to byl blad.
Ostatnie 10km zrylo mnie juz konkretnie.
Wieczorem poszedlem jeszcze na 5km spacer do sklepu i przytargalem na plecach troche rzeczy.
Wieczorem padlem, ale nie moglem zasnac. Troche bylo tego za duzo.
24.07 (sob)
Dzien odpoczynku, chociaz nie do konca.
Musialem wstac rano (5:15), bo juz przed 7 mialem pociag, zeby pojechac odebrac rodzine z urlopu.
Po poludniu poszlismy jeszcze na 5.5km spacer po gorzystym terenie (Schwarzwald),
a wieczorem spedzilem z chlopakami 4h na basenie, gdzie byla masa zjezdzalni.
Tak, ze w sumie dzien nie byl spokojny
25.07 (nd)
Korki masakryczne, zamiast 3-3.5h jechalismy do domu 5.5h.
Jakos mnie to wymeczylo psychicznie i po poludniu padlem z bolem glowy na 1:30h.
I to by strzal w dziesiatke. Jak wstalem, to sie nawet szybko zebralem na lekkie bieganie.
Bieg: 13.6km, 5:25min/km, tetno 131 (!), podbiegow 93m
Podsumowanie:
Rower: 2x, 6h
Bieganie: 4x, 7h, 83km
Razem: 13h
Od dzisiaj wchodze w faze Peak, a to znaczy, ze...
do startu zostalo tylko 20 dni!!!
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
26.07 (pon)
Rower MTB: 35.5km, 1:30h, tetno 118, podjazdow 250m
Wieczorna rundka, po prostu blakalem sie okolicy.
Momenty intensywne przeplatane z bardzo spokojnymi (szczegolnie w pierwszej polowie).
ZIB
Jarek polecil mi koszulke trailowa Attiq. Chcialem ja zamowic, a tu zonk, nie ma rozmiarow
No to zaczalem szukac czegos na wlasna reke...
Kiwami robi fajne, ale kosztuja 150EUR. Tylko tyle, bo akurat maja przecenie ze 180
Compressport tez ma koszulke z kieszeniami, ale jakos mnie nie urzekla, te kieszenie jakies male.
Za to wujek google podsunal mi WAA Ultra z Francji, a tam przecena.
Niestety rozmiarowka sie juz konczyla i wyboru nie bylo, zostal tylko 1 model. Zamowione, juz dzisiaj wyslali
Ma duzo kieszeni "dookola", podobnie jak ta Attiq. Tyle, ze z tylu ma tylko jedna, duza:
Do tego dwie mniejsze po bokach:
I jeszcze dwie z przodu na zamek:
Rower MTB: 35.5km, 1:30h, tetno 118, podjazdow 250m
Wieczorna rundka, po prostu blakalem sie okolicy.
Momenty intensywne przeplatane z bardzo spokojnymi (szczegolnie w pierwszej polowie).
ZIB
Jarek polecil mi koszulke trailowa Attiq. Chcialem ja zamowic, a tu zonk, nie ma rozmiarow
No to zaczalem szukac czegos na wlasna reke...
Kiwami robi fajne, ale kosztuja 150EUR. Tylko tyle, bo akurat maja przecenie ze 180
Compressport tez ma koszulke z kieszeniami, ale jakos mnie nie urzekla, te kieszenie jakies male.
Za to wujek google podsunal mi WAA Ultra z Francji, a tam przecena.
Niestety rozmiarowka sie juz konczyla i wyboru nie bylo, zostal tylko 1 model. Zamowione, juz dzisiaj wyslali
Ma duzo kieszeni "dookola", podobnie jak ta Attiq. Tyle, ze z tylu ma tylko jedna, duza:
Do tego dwie mniejsze po bokach:
I jeszcze dwie z przodu na zamek:
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
27.07 (wt)
Bieg: 15.9km, 4:44min/km, tetno 145
Nareszcie lista startowa zostala uaktualniona: moj BIB to #1222, calkiem ladny, latwo zapamietac
Kuchnia, czasu coraz mniej (19dni!), a jeszcze tyle rzeczy do zrobienia.
No i w miedzyczasie urlop. Jak to wszystko ogarnac?
Bieg: 15.9km, 4:44min/km, tetno 145
Nareszcie lista startowa zostala uaktualniona: moj BIB to #1222, calkiem ladny, latwo zapamietac
Kuchnia, czasu coraz mniej (19dni!), a jeszcze tyle rzeczy do zrobienia.
No i w miedzyczasie urlop. Jak to wszystko ogarnac?
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
28.07 (sr)
Rower MTB: 47.5km, 1:56h, tetno 109, podjazdow 292m
Spokojne 2h na rowerze, bylo dysc cieplo (+25), ale nie goraco.
Chyba przed urlopem nie zdarze juz pojezdzic, a to znaczy, ze to moze byc przed-, albo ostatni trening rowerowy przed startem
29.07 (czw)
Bieg: 16.2km, 4:55min/km, tetno 143, podbiegow 132m
Temperatura podobna jak dzien wczesniej (+25), lapalem sporo cienia.
To byl drugi bieg w Saucony Axon i o ile pierwszy byl dosc rozczarowujacy, to tym razem sie zgralismy.
Przyzwyczailem sie do rocker-a (podwinietej podeszwy z przodu) i nawet calkiem efektywnie mi sie bieglo.
Szkoda, ze but ma najprostsza pianke w podeszwie, bo mimo grubosci jest dosc twardo (relatywnie) i nie ma takiego ofc takiego odbicia zwrotnego jak w Salming Greyhound.
Za 2 tygodnie bede musial podjac decyzje w jakich butach biec na zawodach i ostatecznie beda to albo Rebel v2 albo wlasnie Axon.
Rower MTB: 47.5km, 1:56h, tetno 109, podjazdow 292m
Spokojne 2h na rowerze, bylo dysc cieplo (+25), ale nie goraco.
Chyba przed urlopem nie zdarze juz pojezdzic, a to znaczy, ze to moze byc przed-, albo ostatni trening rowerowy przed startem
29.07 (czw)
Bieg: 16.2km, 4:55min/km, tetno 143, podbiegow 132m
Temperatura podobna jak dzien wczesniej (+25), lapalem sporo cienia.
To byl drugi bieg w Saucony Axon i o ile pierwszy byl dosc rozczarowujacy, to tym razem sie zgralismy.
Przyzwyczailem sie do rocker-a (podwinietej podeszwy z przodu) i nawet calkiem efektywnie mi sie bieglo.
Szkoda, ze but ma najprostsza pianke w podeszwie, bo mimo grubosci jest dosc twardo (relatywnie) i nie ma takiego ofc takiego odbicia zwrotnego jak w Salming Greyhound.
Za 2 tygodnie bede musial podjac decyzje w jakich butach biec na zawodach i ostatecznie beda to albo Rebel v2 albo wlasnie Axon.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Uff, wrocilem z urlopu. Niestety
Dojazd do byl koszmar. 800km w 15.5h, worst ride ever
Na miejsce dojechalismy poznym popoludniem, rozbilismy namiot i w sumie dzien mi wycielo.
W niedziele wciaz bylem rozbity jak schabowy babci i nie bylem w stanie sie ruszyc za bardzo, nawet nie wiem co robilem, pewnie nic.
Od poniedzialku zaczalem juz bieganie i w sumie zrobilem sobie 4 biegi po 14-16km ( w sumie 67km). Mialo byc 5, ale wlasnie zabraklo mi tego jednego dnia.
Ale to nic, bo za to udalo sie zrobic 5 "treningow" plywackich. "Trennngow", bo to mial byc raczej kontakt z woda niz prawdziwy trening.
Oprocz tego sporo chodzilem (w 7 dni wyszlo 200k krokow), troche pogralem w siatkowke (BTW cwiczenia plyometryczne daja niezle w kosc, po 2 setach czworki mialem niezle rozbite ).
Wczoraj niestety z urlopu wrocilismy, ale przynajmniej droga powrotn byla calkiem spoko, 10h bez napinania i z dluzszym przystankiem na jedzenie.
Aha, kilka dni temu dostalem emalie (kto cholera czyta emalie na urlopie ), ze maraton we Frankfurcie jednak w trynm roku sie nie odbedzie.
Rozumiem ich tok rozumowania i uzasadnienie, ale zal jak cholera. Nic to, przepisuje sie zatem na 2022.
W czasie urlopu dostalem tez inna emalie (dobrze, ze czytam emalie na urlopie! ), ze wszystkie dokumenty, listy startowe i cala reszta jest gotowa i ze mam odebrac pakiet startowy.
Pakiet odebralem dzisiaj. Zaczynam tez juz ogarniac sprzet. Na razie od ustalania co musze jeszcze zrobic boli mnie glowa
A to zostaly juz tylko 3 dni!!!
Tutaj informacja jakby ktos dziwnym zrzadzeniem losu zapragnal podgladac na biezaco jak mi sie bedzie w niedziele plywalo, jechalo i biegalo:
https://www.ironman.com/app-tracking-in ... VGSTWbMUFI
Prognoza pogody na niedziele jest calkiem ok, na razie pokazuje 28 stopni i nawet troche chmur popoludniu, czyli w czasie biegania bardzo porzadane.
Liczylem, ze w ostatnim tygodniu/dwoch przed startem pogoda troche siadzie i woda w jeziorku sie wychlodzi, ale na razie na dwoje babka wrozyla.
Rozne zrodla podaja aktualna temp wody na 20-22 stopnie. Czyli szansa na pianke jest, ale wszystko sie okaze pewnie w ostatniej chwili (test robiony jest na godzine przed zawodami).
Spiety jestem jak agrafka, nie wiem za bardzo gdzie jestem, wiem, ze malo plywalem i o wiele za malo jezdzilem na czasowce.
Biegowo jedynie chyba czuje sie dobrze, ale to jednak troche za malo. Brakuje mi jakichkolwiek zawodow testowych w ostatniach 2 latach
Jak teraz mysle o tych planowanych 11h, to juz sam nie wiem co z tego bedzie. Ale najbardziej jak zwykle obawiam sie jakiegos technicznego defektu, albo glupiego wypadku i to jeszcze nie ze swojej winy.
Grunt, to szukac teraz spokoju w glowie. Tylko jak...
Co do treningow, to aktualni wszystko rozbija sie juz teraz o przypominanie o co w tym chodzi, czyli polaczenie mozg-miesnie.
Stad dzisiaj tylko krotka zakladka: 45min rower (20min lekko + 20min mocno) i zaraz potem 4km bieg (3-ci km w postaci interwalow 200m tempem 3:45-3:50/200m tempem ~4:45).
Jutro w planie tylko krotki basen (800-1000m), przy czym glowna czesc, to odcinki 75-100m (czesciowo b. mocno), ale zadnych dlugich.
W sobote jak sie uda, to juz tylko krociutkie plywanie/rower/bieg dla rozruszania. Ale nie wiem czy wszystko sie uda zorganizowac.
A w niedziele? Ze tak sobie zanuce Tilt: "Niech się stanie to, co ma się stać..."
Dojazd do byl koszmar. 800km w 15.5h, worst ride ever
Na miejsce dojechalismy poznym popoludniem, rozbilismy namiot i w sumie dzien mi wycielo.
W niedziele wciaz bylem rozbity jak schabowy babci i nie bylem w stanie sie ruszyc za bardzo, nawet nie wiem co robilem, pewnie nic.
Od poniedzialku zaczalem juz bieganie i w sumie zrobilem sobie 4 biegi po 14-16km ( w sumie 67km). Mialo byc 5, ale wlasnie zabraklo mi tego jednego dnia.
Ale to nic, bo za to udalo sie zrobic 5 "treningow" plywackich. "Trennngow", bo to mial byc raczej kontakt z woda niz prawdziwy trening.
Oprocz tego sporo chodzilem (w 7 dni wyszlo 200k krokow), troche pogralem w siatkowke (BTW cwiczenia plyometryczne daja niezle w kosc, po 2 setach czworki mialem niezle rozbite ).
Wczoraj niestety z urlopu wrocilismy, ale przynajmniej droga powrotn byla calkiem spoko, 10h bez napinania i z dluzszym przystankiem na jedzenie.
Aha, kilka dni temu dostalem emalie (kto cholera czyta emalie na urlopie ), ze maraton we Frankfurcie jednak w trynm roku sie nie odbedzie.
Rozumiem ich tok rozumowania i uzasadnienie, ale zal jak cholera. Nic to, przepisuje sie zatem na 2022.
W czasie urlopu dostalem tez inna emalie (dobrze, ze czytam emalie na urlopie! ), ze wszystkie dokumenty, listy startowe i cala reszta jest gotowa i ze mam odebrac pakiet startowy.
Pakiet odebralem dzisiaj. Zaczynam tez juz ogarniac sprzet. Na razie od ustalania co musze jeszcze zrobic boli mnie glowa
A to zostaly juz tylko 3 dni!!!
Tutaj informacja jakby ktos dziwnym zrzadzeniem losu zapragnal podgladac na biezaco jak mi sie bedzie w niedziele plywalo, jechalo i biegalo:
https://www.ironman.com/app-tracking-in ... VGSTWbMUFI
Prognoza pogody na niedziele jest calkiem ok, na razie pokazuje 28 stopni i nawet troche chmur popoludniu, czyli w czasie biegania bardzo porzadane.
Liczylem, ze w ostatnim tygodniu/dwoch przed startem pogoda troche siadzie i woda w jeziorku sie wychlodzi, ale na razie na dwoje babka wrozyla.
Rozne zrodla podaja aktualna temp wody na 20-22 stopnie. Czyli szansa na pianke jest, ale wszystko sie okaze pewnie w ostatniej chwili (test robiony jest na godzine przed zawodami).
Spiety jestem jak agrafka, nie wiem za bardzo gdzie jestem, wiem, ze malo plywalem i o wiele za malo jezdzilem na czasowce.
Biegowo jedynie chyba czuje sie dobrze, ale to jednak troche za malo. Brakuje mi jakichkolwiek zawodow testowych w ostatniach 2 latach
Jak teraz mysle o tych planowanych 11h, to juz sam nie wiem co z tego bedzie. Ale najbardziej jak zwykle obawiam sie jakiegos technicznego defektu, albo glupiego wypadku i to jeszcze nie ze swojej winy.
Grunt, to szukac teraz spokoju w glowie. Tylko jak...
Co do treningow, to aktualni wszystko rozbija sie juz teraz o przypominanie o co w tym chodzi, czyli polaczenie mozg-miesnie.
Stad dzisiaj tylko krotka zakladka: 45min rower (20min lekko + 20min mocno) i zaraz potem 4km bieg (3-ci km w postaci interwalow 200m tempem 3:45-3:50/200m tempem ~4:45).
Jutro w planie tylko krotki basen (800-1000m), przy czym glowna czesc, to odcinki 75-100m (czesciowo b. mocno), ale zadnych dlugich.
W sobote jak sie uda, to juz tylko krociutkie plywanie/rower/bieg dla rozruszania. Ale nie wiem czy wszystko sie uda zorganizowac.
A w niedziele? Ze tak sobie zanuce Tilt: "Niech się stanie to, co ma się stać..."
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
DNS.
Wiecej w tej chwili nie jestem w stanie napisac
Wiecej w tej chwili nie jestem w stanie napisac
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Zaczelo sie niewinnie w piatek wieczorem. Poczulem sie jakos tak troche dziwnie. Ale czasem tak bywalo, nie przejmowalem sie.
W sobote rano jednak bylo juz gorzej, tak jakby sie wlasnie rodzilo sie jakies chorobsko.
Wiem o czym myslicie, test zrobilem, wynik jasno negatywny, wiec to raczej nie covid.
Tak czy owak czulem sie zle, coraz gorzej. Temperatura oscylowala w granicach 37-37.5.
Wiedzialem, ze cel czasowy na start moge skreslic, ale wciaz liczylem, ze po prostu dowloke sie do mety, niczego wiecej juz nie chcialem.
Dlatego przygotowywalem sie "normalni", wszystko popakowalem, zrobilem check-in w o 15-ej i wrocilem do domu.
Im blizej wieczora tym bylo jednak gorzej.
Zatoki pelne, tak pelne, ze nacisk powodowal puslujacy bol calej twarzy od gornej szczeki po czolo i uszy. Do tego bol ciagly bol glowy.
Polozylem sie do lozka przed 23-a, budzik nastawiony na 4:30, ale jak sie okazalo niepotrzebnie. Mimo ibuprofenu bol nie dal mi zasnac, nie zmruzylem oka.
Kilka minut przed budzikiem musialem podjac jedyna sluszna decyzje i odpuscic. W tym stanie nawet bym sie na rowerze nie utrzymal.
Niedziele wygladala podobnie, dopiero pod wieczor zrobilo sie troche lepiej i dzisiaj w nocy spalem. Moze nie normalnie, ale spalem.
Wiem, ze to glupie, ale jestem w takim dolku, ze chce mi sie wyc...
W sobote rano jednak bylo juz gorzej, tak jakby sie wlasnie rodzilo sie jakies chorobsko.
Wiem o czym myslicie, test zrobilem, wynik jasno negatywny, wiec to raczej nie covid.
Tak czy owak czulem sie zle, coraz gorzej. Temperatura oscylowala w granicach 37-37.5.
Wiedzialem, ze cel czasowy na start moge skreslic, ale wciaz liczylem, ze po prostu dowloke sie do mety, niczego wiecej juz nie chcialem.
Dlatego przygotowywalem sie "normalni", wszystko popakowalem, zrobilem check-in w o 15-ej i wrocilem do domu.
Im blizej wieczora tym bylo jednak gorzej.
Zatoki pelne, tak pelne, ze nacisk powodowal puslujacy bol calej twarzy od gornej szczeki po czolo i uszy. Do tego bol ciagly bol glowy.
Polozylem sie do lozka przed 23-a, budzik nastawiony na 4:30, ale jak sie okazalo niepotrzebnie. Mimo ibuprofenu bol nie dal mi zasnac, nie zmruzylem oka.
Kilka minut przed budzikiem musialem podjac jedyna sluszna decyzje i odpuscic. W tym stanie nawet bym sie na rowerze nie utrzymal.
Niedziele wygladala podobnie, dopiero pod wieczor zrobilo sie troche lepiej i dzisiaj w nocy spalem. Moze nie normalnie, ale spalem.
Wiem, ze to glupie, ale jestem w takim dolku, ze chce mi sie wyc...
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Nie moglem juz usiedziec na dupie, wiec musialm cos zrobic.
Basen nie wchodzi w gre, z rowerowania i biegania bezpieczniejsze przy chorobie jest jednak to pierwsze, zatem pokrecilem.
Nic wielkiego, wsiadlem na MTB i pojezdzilem 1:30h po okolicy szukajac podjazdow.
Wyszlo 31km, srednie tetno 113 (*) i w sumie 300m pod gore.
(*) srednio wyszlo 113, ale bylo mocno zmienne: od <100 do 144.
Jutro chce sie przebiec o ile moj stan sie nie pogorszy.
Dzisiaj juz caly dzien bez ibuprofennu i bylo ok.
Zostalo 2.5 tygodnia na uratowanie z formy co sie da, a potem tydzien taperingu i (oby tym razem sie udalo) start.
W Almere nie musze przynajmniej zastanawiac sie, czy plywanie bedzie w piance czy bez, raczej czy nie zamarzne na rowerze
Basen nie wchodzi w gre, z rowerowania i biegania bezpieczniejsze przy chorobie jest jednak to pierwsze, zatem pokrecilem.
Nic wielkiego, wsiadlem na MTB i pojezdzilem 1:30h po okolicy szukajac podjazdow.
Wyszlo 31km, srednie tetno 113 (*) i w sumie 300m pod gore.
(*) srednio wyszlo 113, ale bylo mocno zmienne: od <100 do 144.
Jutro chce sie przebiec o ile moj stan sie nie pogorszy.
Dzisiaj juz caly dzien bez ibuprofennu i bylo ok.
Zostalo 2.5 tygodnia na uratowanie z formy co sie da, a potem tydzien taperingu i (oby tym razem sie udalo) start.
W Almere nie musze przynajmniej zastanawiac sie, czy plywanie bedzie w piance czy bez, raczej czy nie zamarzne na rowerze