MatiR - Pudrowanie trupa

Moderator: infernal

MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

SOBOTA 27.03.21
16x1’/1’ luźno

Wykonanie: 5,68km ~ 4’14” [24:00]
https://connect.garmin.com/modern/activity/6501854803

Luźny bieg w stylu luźno, ale w miarę żwawo/wolno…
Na zegarek nie patrzyłem… Większość biegu dokuczał wiatr.

Tempo tak wolne że spięło mnie w plecach tylko minimalnie…
Mentalnie jestem gruzem…
Powinienem cieszyć się, że biegam, a ja nawet nie wiem teraz co chcę biegać i jak trenować…

Rozsądek mówi bym ogarnął plecy, bo sytuacja się za często powtarza. Bez pełnej sprawności to tylko sobie szkodzę i nie zrealizuję tego co powinienem w treningu. W końcu i tak biegam tylko i wyłącznie dla siebie.

Z drugiej strony lubię biegać i muszę biegać choćby dla samopoczucia, choć jak mam zamulać no to nie tędy droga…
Najchętniej bym się wyżył i pobiegałbym coś szybciej… Znowuż te szybciej to i tak będzie nieporównywalnie wolniej do tego co biegałem na lato co i tak uważałem za poniżej moich możliwości…

Piszę głupoty… Czas zmienić nazwę bloga z powrotem na „bieganie w teorii”, bo więcej tu lania wody niż treningu…
New Balance but biegowy
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Trochę czyszczenia pliku WORD. Stety lub niestety za dużo tego nie ma...

PONIEDZIAŁEK 29.03.21
Luźno cokolwiek

Wykonanie: 10,3km ~ 4’56” [50:50]

Jak się sam nie ogarnę to będę tak kaleczyć i będę się tylko wkurzać, a to jest niepotrzebne.
Wracam do podstaw.

Priorytetem regularny trening (codzienny), dobra baza, szybkość i przede wszystkim zdrowie i głowa.
Bieganie ma mnie przede wszystkim cieszyć.
Dalej zobaczymy. Muszę obrać jakiś cel. Priorytetem MD, ale baza bez celu ssie…

Co do biegu. Bez większej historii. Lekkie spięcia w plecach (na początku) i coś czułem w kolanie i achillesie. Bóle bez większej historii.
Jestem w takiej dupie z bieganiem, że nie wiem jak to się właściwie stało.

WTOREK 30.03.21
10km luźno

Wykonanie: +/- 10,2-10,3km [48:43]

Bez GPS, bo po co… Nie chciało mi się czekać aż złapie sygnał.
Biegane w lesie na jednej pętli… +/- 18-20 stopni, lekki wiaterek, błękitne niebo i słońce…
Żal było kończyć to człapanie. Naprawdę żal !

Będę to podkreślać teraz często. Bieganie ma cieszyć. Będzie radość, będzie sprawność, będzie później i baza, a na końcu treningi przygotowujące pod konkretne dystanse.

ŚRODA 31.03.21
13-14km luźno

Wykonanie: 13,85km ~ 4’56” [1:08:25]
https://connect.garmin.com/modern/activity/6532346587

Piękna pogoda to podjechałem nad jeziorko do Wielenia (wielkopolskie).
Lubię to miejsce, a chęć do biegania najlepiej łapać biegając jeśli nie szybko to chociaż w ładnych miejscach. Wieleń jest spoko. Choć Wieleń na przełomie marca/kwietnia to jak po Armagedonie, takie pustki…

Bieg przerywany i tempo średnie trochę zaniżone, bo po drodze trafiły się różne przeszkody.
Parę sekund na siku, parę sekund na powrót na trasę (ostatni raz biegałem tu prawie 4 lata temu) czy niestety najważniejsze… Na 11km zaczynałem czuć ból w pięcie, a mając już wcześniej lekko zbite m.płaszczkowate to już wiedziałem co się kroi, więc przeszedłem do marszu… Jak ból ustał to wróciłem już do szurania żeby skończyć bieg…

Wycieczka na plus, ale uraz achillesa (na szczęście odpukać – póki co mniej poważny niż 2 lata temu – niestety również prawa noga) trochę mnie przystopuje z moim planem odbudowy. Mogłem sobie biegać luźno i budować objętość + wdrażać odcinki krótkie, ale szybkie, a teraz nici z jakiegokolwiek biegania na te parę dni… Bez problemu mogę chodzić, ale achilles jest tkliwy i nie ma co świrować…

Reasumując:
Infekcja i przerwa od treningów wyzerowała mi całkowicie wypracowaną bazę…
Pierwsze treningi w marcu to butla i do dzisiaj (1.04) jeszcze czuję minimalnie że płuca nie pracują z siłą taką jaką powinny…
Przy intensywniejszych wysiłkach spina mnie w plecach, od jakiegoś czasu spina nawet i przy wysiłkach umiarkowanych… Biec ciężko… Teraz jeszcze achilles…

Jak zacznę uzupełniać bloga i za jakiś czas wrócę do tych wpisów to będę doceniać jaką drogę przeszedłem by wrócić do przyzwoitego biegania…


DO 10.04.21 PRZERWA

Nie podejmuję żadnej biegowej aktywności. WPADŁY WYCIECZKI ROWEROWE I ĆWICZENIA W DOMU.
Aktualny stan biegowy nazwijmy jako głębokie roztrenowanie.
Od 01.04 walczyłem z achillesem by go przywrócić do stanu używalności - W sobotę 10.04 czekał mnie mecz na linii.

Plus w tym minusie taki, że mimo urazu nie było jakieś opuchlizny, a i chodzić mogłem bez problemu.
Także noga w lepszym stanie niż 2 lata temu, ale lepiej nie szarżować, bo i tak jestem w dupie, więc na jakiś czas warto się w niej urządzić zanim z niej wyjdę :bum:

VOLTARENY + KĄPIELE LODOWE NÓG + ODCIĄŻENIE NÓG = przygotowanie do meczu...


SOBOTA 10.04.21
Dzień meczowy

Wykonanie: Mecz na linii...

Ciężko wrócić do sędziowania gdy się nie ma rytmu meczowego (ostatni mecz miesiąc temu).
Dzięki walce z PLANdemią w Polsce prowadzone są rozgrywki tylko i wyłącznie "zawodowców", bo oni nie zarażają koronką...
Dwa... No... Jestem w stanie tak średnio używalnym bym powiedział...

Mecz posędziowaliśmy OK. Drużyny zadowolone, my oraz obserwator, więc gitara.
Pierwsze 20' przez tą przerwę nie ogarniałem, że jestem na meczu, ale na szczęście w ważnej decyzji w końcówce meczu nie dałem ciała... Gdybym miał cięższe sytuacje na linii to pewnie dałbym dupy, bo brak mi rytmu meczowego...
Ciężej też o wychwycenie linii spalonego gdy na boisku brak pasów...

Łydka cała... Na drugi dzień pierwszy raz po meczu bolały mnie nogi i to dość solidnie...
Z rzeczy ważnych to od wczoraj spełniam wymogi, które należy spełnić (masło maślane :bum: ) dla kandydata na sędziego asystenta szczebla centralnego (II liga wzwyż)...

Mogliby mnie wysłać... Zdać bym zdał, a i spokojnie sędziowaniem dałbym radę...
Jeśli mogę mówić o jakiś celach to sędziowanie na 2, 1 lidze czy kiedyś na ekstraklasie to czułbym się częściowo spełniony...

Realia są jakie są... Ale może... kiedyś...

Wracam do roztrenowania...

Lód, rower, voltareny... Ćwiczenia uzupełniające... Łydka musi być na tyle sprawna bym mógł biegać kiedy chcę, a nie szykować ją tylko i wyłącznie na mecze...
Ciąg dalszy nastąpi...
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 12.04.21
NIC

Wykonanie: -

WTOREK 13.04.21
NIC

Wykonanie: -

ŚRODA 14.04.21
30-35’ luźno

Wykonanie: 6,02km ~ 5’01” [30:10]

Potruchtane. Pilnowałem łydki, trochę spinało w lędźwiach i tyle.

CZWARTEK 15.04.21
NIC

Wykonanie: -

PIĄTEK 16.04.21
30-35’ luźno

Wykonanie: 6,71km ~ 4’55” [33:00]

Potruchtane. Jak w środę. Poza tym bez historii.

SOBOTA 17.04.21
30-35’ luźno

Wykonanie: 5,99km ~ 5’03” [30:15]

Lekko czuję m. płaszczkowaty. Realizuję nadal swój plan, ale ustawię się na wizytę do fizjo.
Wydaje mi się, że problemem nie jest achilles, a sam mięsień.
Maltretowanie tego mięśnia myślę, że przyniesie efekt.

NIEDZIELA 18.04.21
NIC

Wykonanie: - Pewnie wjadą ćwiczenia uzupełniające.

Obrazek
12.04.21 – 18.04.21

Miałem nie wrzucać wpisów bo wstyd, ale nie chce mi się też trzymać tony tekstu w pliku Word.
Od przyszłego tygodnia będzie trochę więcej ruchu, bo wracają mecze, a i wracają też zajęcia w nogę, więc też trochę pokopię szmaciaka…

Treningi wprowadzam stopniowo. Póki nie jestem w 100% sprawny (łydka i przede wszystkim plecy) to nie będę na siłę przyspieszać powrotu. Biegam bez ciśnienia i na niskiej intensywności głównie po to by nie obciążać aparatu ruchowego no i złapać jakąkolwiek rutynę wyjść na bieganie. Za miesiąc przyjdzie mi z 2-3 razy pobiec nieco mocniej, ale to właściwie tyle.

Mam doświadczenie w powrotach z otchłani biegowej także powinno być dobrze.
Myślę raczej już o przyszłym "sezonie", a ten poświęcę na naprawę. Przy okazji wygram roczną rywalizację w pandemicznym i to właściwie tyle.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 19.04.21
30-35’ luźno

Wykonanie: 6,78km ~ 5’03” [34:10]

Wcześniej kopanie szmaciaka.
Nad biegiem nie ma co się rozwodzić. Pełen chill.
Łydka stabilnie (delikatne bóle w prawym kolanie), no i plecy git.
Pogoda na plus. Potruchtałbym dłużej, dużo dłużej, ale spokojnie.
Przyjdzie czas.

WTOREK 20.04.21
40-45’ luźno

Wykonanie: 8,63km ~ 4’55” [42:30]

Biegane w lesie. Fajnie ciepło. Bieg luźny bez specjalnej historii.
Na tempo za bardzo nie patrzę. Czasem majtało sygnałem w lesie.
Dobra zabawa. Jutro fizjo.

ŚRODA 21.04.21
NIC

Wykonanie: Trening z czortami…

.
CZWARTEK 22.04.21
30-35’ luźno

Wykonanie: 6,6km ~ 4’58” [32:46]

Przed pokopałem szmaciaka… Trochę zrywów także z achillesem jest rzeczywiście w porządku (wczoraj była wizyta u fizjo dla przypomnienia).
Dzisiaj luźno – udało się ukończyć bieg przed sporymi opadami deszczu.

PIĄTEK 23.04.21
NIC

Wykonanie: NIC. Chwilę poćwiczyłem w domu i tyle.


SOBOTA 24.04.21
Dzień meczowy

Wykonanie: Na linii jakieś 6,2km…
Bardzo ciężki mecz… Bardzo…

NIEDZIELA 25.04.21
Dzień meczowy

Wykonanie: Dzisiaj jeden mecz. Na środeczku.
Zrobione około 9km. Biorąc pod uwagę przerwę i to, że trochę odzwyczaiłem się od meczy na środku to było naprawdę nieźle… Szkoda obu drużyn.
Brak treningów był aż nadto widoczny.

Obrazek
19.04.21 – 25.04.21
Kolejny tydzień odhaczony. Bieganie wygląda jak wygląda, ale celowo wracam bardzo, ale to bardzo pomału.
Nigdzie mi się nie spieszy choć mimo wszystko warto sobie postawić jakiś cel na ten rok, mimo że powiedziałem sobie że dam sobie na luz i w tym roku postaram się naprawić to co mogę = głównie plecy. Niech celem będzie nawet te 2:45-50/1000m i 10km na treningu sub36’, strzelam… Zobaczymy… Zawsze coś…

W przyszłym tygodniu dorzucam przebieżki. Myślę, że po 09.05 ten trening będzie wyglądał normalniej.
Wiem że się ze sobą cackam, ale wierzę w to co robię.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 26.04.21
40’ luźno

Wykonanie: Najpierw szmaciak z czortami, potem rozbieganko…

7,45km ~ 4’48” [35:46] + 4x15s/45s

Spoko… Rozbieganie głównie pod wałach przeciwpowodziowych…
Fajnie mięciutko… Luźne bieganko, pogoda też ok.
No i powrót do przebieżek… Mocno, po asfalcie. Krótka, ale dobra zabawa.


WTOREK 27.04.21
NIC

Wykonanie: Tylko czorty i szmaciak…
Auto się zepsuło to dojdzie trochę jazdy na rowerze. Praktycznie codziennie.

ŚRODA 28.04.21
Dzień meczowy + 30’ luźno

Wykonanie: Bieg to 6,01km ~ 4’18” [25:47]

Na meczu około 8km. Na początku pierwsze 10’ naprawdę sporo biegałem, ale potem mecz wyglądał jak wyglądał… Gra do jednej bramki, więc włączył się stojanow, bo i pogoda sprzyjała (słoneczko, że ulala).

Co do biegu to początek lekko z górki…
Zacząłem w okolicach 4’30” i tak jakoś się kręciłem…
Ostatni km w 3’41” i biorąc pod uwagę obuwie (które utrudnia nieco szybsze szuranie) i moje bezformie to tak jeszcze 10s/km szybciej i byłaby odcina.

Całkiem niezła kadencja… Całość 163kr/min, a przy tym 3’41” na poziomie 171kr/min…
Dzisiejszy bieg to póki co trochę taki wygłup. Wracam do spokojnego człapania.
Aktualnie prezentuję poziom taki, że miałbym problem złamać 18:30 na 5km dlatego też się nie spieszę.
Za dużo urazów, za duże konsekwencje przebytej infekcji by świrować. Cieszy mnie to, że biegam i nie chcę się zniechęcać przez wygórowane ambicje.

.
CZWARTEK 29.04.21
NIC

Wykonanie: Kopanie szmaciaka…


PIĄTEK 30.04.21
40’ luźno

Wykonanie: 8,4km ~ 5’02” [42:20] + 4x15”/45”

Bez historii. OK.


SOBOTA 01.05.21
Dzień meczowy

Wykonanie: Meczyk na linii.
Niby z 5,7km.


NIEDZIELA 02.05.21
40’ luźno

Wykonanie: 8,01km ~ 5’02” [40:20]

Cały dzień padało… Przestało po 17. Ja wyszedłem gdy kropiło naprawdę nie znacznie.
Przebieżki olałem, bo buty całe mokre od wody, a jutro meczyk, więc tam zrobię pewnie parę zrywów.

Obrazek
26.04.21 – 02.05.21
Biegowo tydzień bez historii. Pleców nie czuję (jak czuję to minimalnie), za to czuję zewnętrzną część prawego kolana (na szczęście tylko delikatnie). Tuptam sobie, tuptam. Biegam w różnych miejscach żeby się nie przyzwyczajać, bo biegam podobnym tempem. Szuram, bo szuram. Biegam z gwizdkiem i chorągiewką. Bawię się.

Biegam luźno, ale brakuje siły w płucach. Prędzej czy później się odbuduję, cieszę się bieganiem, ale jakakolwiek próba żwawszego biegania aktualnie zakończyłaby się kompromitacją.

Za tydzień przyjdzie mi pojechać na zawody biegowe jako statysta. Najchętniej bym nie jechał, ale już obiecałem.
Około 4,5km w terenie (nie wiem jakim, ale raczej płaskim, kwestia nawierzchni). Sądzę że tempo 3’55”- 4’00” mnie mocno zmęczy. Jeśli uda mi się podkręcić coś na ostatnim kilometrze czy chociaż 500m to będę zadowolony.
Na zawody na stadion jako statysta nie pojadę. Na takie 800m wyzionąłbym ducha, a 2:15 w tym momencie bym nie nabiegał, bo musiałbym wejść pod respirator po 600m… Nie będę sobie wstydu robić. Mam sędziowanie, które jest dobrą ucieczką od tej gównianej formy biegowej i póki jest sezon to walczę. Mam do złapania „trzy sroki”.

Muszę niebawem obrać jakiś cel. Właściwie to już mam, ale z tym na spokojnie. Jutro chyba odblokuję Garmina i Stravę, bo pomału przestaje się wstydzić swojego biegania.

Z przemyśleń własnych:
1. Plecy ograniczają mi żwawsze bieganie. Pierwsza rzecz, którą należy się zająć. Jedyny ból podczas biegania musi wynikać ze zmęczenia, a nie z urazów. Jeśli teraz mam problem z lędźwiami (no i ograniczony zakres na lewe biodro) to co będzie za te 15-20-25lat.
2. Bóle w klatce piersiowej wynikają najprawdopodobniej z zasiedzenia, a nie z przebytej infekcji. Widzę po sobie, że jest raczej tak jak pisze. Za dużo przebywania w pozycji siedzącej w pozycji „zamkniętej”. Aczkolwiek główny powód moich rekreacyjnych biegów jest taki, że w płucach jest kaplica.
3. Szybkość jakąś tam mam, z wytrzymałością jest ogromny problem. Muszę zadbać o dobrą bazę chociażby dlatego żeby w szybszym tempie regenerować się na przerwach pomiędzy szybkimi odcinkami czy w szerszej perspektywie między treningami. Teraz chcąc szybciej biegać, przebiegłbym jeden odcinek, dwa i by mnie zatkało na amen. Chciałbym znów potrafić regenerować się samym bieganiem. Wyjść z rana zrobić sobie 40’ luźnego biegu, który mnie podładuje + kilka ćwiczeń po tak by być gotowy na późniejszy akcent…
4. Póki nie ogarnę aparatu ruchowego nie tknę treningu siłowego, a w tym widzę spore pokłady możliwości…

To tak w… skrócie.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13600
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

MatiR pisze: 4. Póki nie ogarnę aparatu ruchowego nie tknę treningu siłowego, a w tym widzę spore pokłady możliwości…
Trening siłowy może tobie pomóc. A przede wszystkim trening czysto ekscentryczny.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 03.05.21
Dzień meczowy

Wykonanie: Na meczu jakieś 8,3km.
Mecz słaby, sędzia bezpłciowy. Czasem tak bywa.

Potem szmaciak z czortami… Pobiegałem. Dzisiaj trochę drewniaczyłem, ale kopię z młodymi więc bez spiny.

WTOREK 04.05.21
40-45’ luźno + 5x15”/45”

Wykonanie: 10,28km ~ 4’23” [45:00] + 5x15”/45”

Cóż. Miałem biec wolniej, ale tak jakoś ruszyłem szybciej, a potem jeszcze przyspieszyłem i wyszło, że długo biegałem po 4'15".
Luźno na kroku biegowym, ale na pewno nie było to luźne rozbieganie (dla płuc) – nie w mojej formie.

ŚRODA 05.05.21
Dzień meczowy

Wykonanie: Wczoraj dzwonił główny czy nie pojadę na mecz, bo dostał. Zgodziłem się.
Na linii jakieś 6km z hakiem…

Meczyk w rodzinnej miejscowości Łukasza Piszczka.
Kto chce pooglądać zdjęcia obiektu sportowego w Goczałkowicach, to zapraszam na moje konto na Stravie.

Byłem na naprawdę wielu fajnych obiektach sportowych, ale ten to jest mistrzostwo świata.

CZWARTEK 06.05.21
30-35’ luźno + 4x20”/45”

Wykonanie: Wcześniej kopanie szmaciaka.
Potem 6,26km ~ 4’47” [30:00].

Sobotnie zawody przełożyli mi na inny termin. Nie żałuję że przełożyli – żałuję, że tak późno się dowiedziałem o przełożeniu, bo odpadł mi meczyk w Nysie. Bywa – szkoda, ale nic nie zrobię.

Przebieżki olałem, bo zapomniałem że sobie je zapisałem. Można uznać, że przebieżki robiłem kopiąc szmaciaka.

PIĄTEK 07.05.21
NIC

Wykonanie: No nic... Kopanie szmaciaka na treningu. Pogoda zła... Nie lubię deszczu i wiatru, ale z czasem się rozpogodziło.

SOBOTA 08.05.21
AMP 4,5km

Wykonanie: AMPy przełożyli. W dupie nie jadę już, ewentualnie za rok pojadę, ale jako członek AZSu…
Miałem urlopowanie na sobotnie sędziowanie to pojechałem na mecz jako czwarty na technika do Nysy.
Ktoś kto czyta mojego bloga to opowiem historyjkę z meczu, którą będę wspominać w swoim sędziowskim gronie.
Może was nie rozbawi, ale mnie owszem.

Przed meczem załatwiliśmy tablicę do pokazywania zmian itp. Taka zwykła, zero elektroniki, ręcznie przekładane liczby. Plus taki że tablica lekka, minus że trzeba ręcznie merdać i przekładać…
Jeden z asystentów do mnie mówi przed meczem: „Mati ogarnij sobie te cyferki” czy coś w ten deseń. Ja mówię spoko dam radę… Nie muszę…
Jest mecz. My tam w czwórkę sędziujemy na zestawie…
Okolice 41-42’. Główny mówi na zestaw że doliczamy chyba 2’. W sumie tyle by wyszło z przerw, choć to i tak sporo na pierwszą połowę. Okolice 43’ z hakiem. Idę bawić się tablicą.
Koło mnie nagrywa gostek materiał do kulis Ruchu Chorzów (bo grał Ruch), a ja się bawię tą tablicą jak amator.
No kurde… Doliczyć 2’. Ja kombinuję no, bo jak tu zmontować „2”… Niby proste, a ja mam problem. Próbuję, bawię się – mam nadzieję że tego nie nagrali, bo materiały Ruchu i mecz na żywo w necie trochę osób ogląda… Byłby przypał w sumie na całą Polskę :hahaha:
44:XX… Mówię k… ty… Nie umiem ustawić „2”… Dolicz trzy…
Trójkę na szczęście potrafiłem pokazać :hahaha:

W drugiej połowie na 6 wymian zawodników i doliczony czas gry zamotałem się tylko raz :hahaha: I to właściwie tylko przez to, że mnie z Ruchu zrobili w ciula z rezerwowymi, bo plastron ściągał nr 31. Ja przygotowałem sobie do wejścia nr 31, a tu benc. Wchodzi nr 45 czy tam ile... Nie będę przecież spowalniać zmiany, bo do 3 ligi normalnie nie ma techników i zmiany przeprowadza asystent od ławek.

NIEDZIELA 09.05.21
Dzień meczowy

Wykonanie: Meczyk na środku… Jakieś 8,4km
Potem rozbieganko… 6,57km ~ 4’52” [32:00]

W końcu normalna pogoda. Ponad 20 stopni i słoneczko…
Lubię to.

Obrazek
03.05.21 – 09.05.21

Dzięki regularnemu kopaniu szmaciaka i bądź co bądź jakiś tam rozbieganiach forma idzie delikatnie w górę.
Przyszły tydzień jeszcze tak luźnoo, ale od następnego chyba już coś opracuje, by na początku lipca móc mocniej porzeźbić i wyprodukować coś przyzwoitego, jakiś wynik który mnie zadowoli.

Eksperymentuje z bieganiem - sylwetką. Wydaje mi się że ból w plecach może wynikać z tego, że podczas biegu zdarza mi się schylać głowę. Głowa i szyja wyprostowane to mniejsze obciążenie na plecy... Może to jest przyczyna aczkolwiek ten rok daje sobie na leczenie, więc dowiem się przyczyny.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 03.05.21
10km luźno

Wykonanie: 10,02km ~ 4’56” [49:30]

Lubię ciepełko, lubię skwar, ale k…
Gdy nie jestem przygotowany do takiej temperatury to jednak no…
Dzisiaj kilka razy chciałem przejść do marszu… Udało mi się nie przejść i to uważam za sukces.

Potem kopanie szmaciaka na treningu.
Pięknie się opalę…

WTOREK 04.05.21
40-45’ luźno + 5x15”/45”

Wykonanie: 10,29km ~ 4’57” [51:00] + 4x20”/40”

Wcześniej 2,5h treningów na słoneczku… W samym słońcu i jazda na rowerku…
Miałem nie szurać, ale poszurałem. Pojechałem przed 20 do lasu…
Umparumpa, cieplutko, fajniutko, goła klata i heja…
Tak to można biegać… Tym bardziej, że zegarek dałem sobie na widok z godziną żeby się nie sugerować…

Trochę zajechany jestem tymi meczami, pogodą, treningami w szmaciaka, ale trzeba się przemóc.
Cieszy że chociaż pogoda sprzyja.

ŚRODA 05.05.21
Dzień meczowy

Wykonanie: Meczyk, ale tylko jedna połowa ze względu na pogodę.

.
CZWARTEK 06.05.21
30-35’ luźno + 4x20”/45”

Wykonanie: -
Chyba nie biegałem, bo nie pamiętam. Kopanie szmaciaka z czortami.

PIĄTEK 07.05.21
40-45’ luźno, co +/-1km 15” żwawe

Wykonanie: 9,29km ~ 4’43” [43:46]
Ok. Nawet przyjemniej niż zwykłe rozbiegania.
Te 15s przyspieszeń raczej wszystko poniżej 3’00”, ale zegarek no nie wyłapie takich zmian tempa…

Odcinki luźne bez kontroli tempa. Zegarek ustawiony na 4’45” lub 4’50” ciągu i 15” kolejnego ciągu i tak sobie pikało… Spoko bieg.


SOBOTA 08.05.21
Dzień meczowy

Wykonanie: Jakieś 5,1km… Linia…


NIEDZIELA 09.05.21
Dzień meczowy

Wykonanie: Dwa mecze na linii…
Pierwszy przespałem i w sumie tyle…
Drugi młody główny miał obserwacje… Nalatałem się zdrowo…

Po meczach pykanko w tenisa z bracholem.
Z obietnic trzeba się wywiązywać. Czuję się całkiem świeżo. Jest ok.

Obrazek
10.05.21 – 16.05.21
Może coś sobie rozpiszę ?
Z kolanem trochę lepiej i to plus.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 17.05.21
10km luźno

Wykonanie: 10,94km ~ 4’37” [50:30] w krosie
https://connect.garmin.com/modern/activity/6796872798

Spoko bieganko. Pogoda też ok.

WTOREK 18.05.21
6km luźno, co 1km mocno podbieg

Wykonanie: 6,62km ~ 4’41” [31:00]
https://connect.garmin.com/modern/activity/6808554954

Lekka modyfikacja, bo miałem biegać w parku na pętli z jedną hopką.
Koniec końców biegałem po wiosce.
Dobra zabawa mimo zmęczenia treningami (w szmaciaka) i meczami.

ŚRODA 19.05.21
Dzień meczowy

Wykonanie: Meczyk na linii…
Jakieś 5km. Niby piknik, ale w drugiej połowie na linii kilka ciekawych sytuacji.

CZWARTEK 20.05.21
15km luźno

Wykonanie: 14,72km ~ 4’39” [1:08:20]

Po lesie. Kawałek asfaltu dlatego, że zniknęło oznakowanie pewnej ścieżki w lesie i musiałem trochę zmodyfikować stąd dla dokrętki wylądowałem na odcinku 700-800m asfaltu.
Całość parę sekund szybciej (z 30-40” przerwy na odcedzenie kartofelków…). Bieg progresywny.

Budujące jest to, że tempo 4’30”- 4’35” wydaje się być luźnym biegiem. No i gdybym chciał to tych km bym jeszcze trochę pokręcił.

PIĄTEK 21.05.21
6-7km luźno

Wykonanie: 6,23km ~ 5’02” [31:20]*
* dodaj z 400m do dystansu

Biegane w parku stąd biorę poprawkę na tempo, gdyż pewnie ścięło mi z 400m łącznie.
Pętla w parku jest zmierzona i ma dokładnie 1km. Wiem że zegarek ściemnia.
Wykon w formie luźnego biegu/truchtu i co pętlę około 25” bardzo mocno na podbiegu.
Przyjemna zabawa.

P.S Zapisałem się na Nocną Maniacką na 5km na 09.07.
Wakacje chciałbym wykorzystać na mocniejsze treningi, a taki bieg takim z pewnością będzie.

SOBOTA 22.05.21
Dzień meczowy

Wykonanie: Meczyk linia
Mało km, bo mecz jednostronny, choć wynik nie hokejowy.
Może z jakieś 4,5km łącznie.

Ciekawe sytuacje na linii, naprawdę ciekawe.

NIEDZIELA 23.05.21
6km luźno

Wykonanie: 6,64km ~ 5’16” [35:00]

Poszedłem potruchtać… Zawsze to 30-35’ na świeżym powietrzu.
Takie regeneracyjne szuranie. Oczywiście większość w lesie, bo wolniej niż 5’00”

Obrazek
17.05.21 – 23.05.21

Rysują się plany krótkoterminowe. Bawię się dobrze i do końca czerwca powinno to już jakoś wyglądać.
Ostatnio zmieniony 25 maja 2021, 23:13 przez MatiR, łącznie zmieniany 1 raz.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Teraz powrzucam sobie wpisy częściej, ale mniej objętościowo.

PONIEDZIAŁEK 24.05.21
6km 4’00” + 4x1’/1’

Wykonanie: 6km w 23’48” + 4x1’/1’ (szybko/marsz)
https://connect.garmin.com/modern/activity/6833776900

Przed krótkie roztruchanie i kilka ćwiczeń na rozgrzeweczkę.

Trochę wiało… Do 5km odcinki z dużą ilością szutru. Za 3km złapałem lekką kolkę stąd między 4-5 kilometrem, który w całości był robiony na szutrze wyszło najwolniej.
Między 5km, a 6km odpoczywałem, bo odcinek przyjemny – wybieg na domki na wiosce i odcinek z kostką/asfaltem. Po 6km przeszedłem od razu na minutówki. Spora rezerwa na prędkości, ale w płuckach już trochę gorzej… Nie przytkało, ale bądź co bądź to po 4 – ostatnim powtórzeniu poczułem, że żyję. Nareszcie !

WTOREK 25.05.21
14km w krosie

Wykonanie: 14,92km ~ 4’43” [1:10:30]
https://connect.garmin.com/modern/activity/6841887843

Pobiegane w krosie. Od 9km na podbiegach umierałem i sukcesem było to, że nie przeszedłem do marszu.
Ogólnie to nie świrowałem – szkoda nóg, zresztą tak jak wspomniałem - od 9km na górkach była mordęga.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

ŚRODA 26.05.21
Dzień meczowy + 6km luźne

Wykonanie: NIC. Był tylko mecz, który nie doszedł do skutku...
Rozgrywki pod patronatem PZPN, a sędziowie nie poinformowani o tym, że mecz odwołany. Słabo.

Luźnego rozbiegania nie było. Ostatnio dużo rzeczy na głowie.

CZWARTEK 27.05.21
15km 4’30”- 4’35” + 4x15”/45”

Wykonanie: NIC. Dużo. Naprawdę dużo na głowie. Żal że trening nie doszedł do skutku... Eh...

PIĄTEK 28.05.21
6km, co 1km żwawy podbieg

Wykonanie: Luźna 6stka. Nawet 6,66km, ale bez podbiegów i przyspieszeń. Luźne człapanie powyżej 5'00".


SOBOTA 29.05.21
Dzień meczowy

Wykonanie: Byłem na meczu. Mecz na linii. Nie pamiętam ile zrobiłem km, ale zmokłem.
Kilka ciekawych sytuacji. Może wyziębiłem plecy od pogody ?

NIEDZIELA 30.05.21
Dzień meczowy + 6km luźne

Wykonanie: Dwa mecze na środku. Bez luźnego człapania.
Z każdą godziną coraz mocniej czułem lędźwia. Wieczorem, a już w poniedziałek rano był dramat.
Założenie spodni i skarpetek wiązało się z bólem.
Rozpoczynam wyścig z czasem. W środę kolejny mecz i muszę się poskładać do kupy.

Obrazek
24.05.21 – 30.05.21

A idź Pan w pizdu. Trochę rzeczy mi się nazbierało na głowie, ok. Bywa, ale od niedzieli to jest już kaplica pod kątem nawrotu kontuzji.
Wrócił ból w lędźwiach i to dowalony fest...
Chodził mi nawet po głowie pomysł by wpaść na SOR i poczekać te kilka dobrych godzin żeby ktokolwiek mnie doglądnął, ale tabsami i maściami powinienem się poskładać do kupy - przynajmniej na kolejne mecze...

Może lepiej nic nie planować, bo od połowy lutego to co zaplanuje to... A już zaczynało się biegać naprawdę nieźle. Szybkość była i jest, wystarczyłoby kilka tygodni regularnych treningów... Boli w ch... Mam wywalone w tego mojego bloga.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Pierwszy cel jak w tytule bloga.
Na nic więcej się nie nastawiam, w głowie mam dość spoko pomysł na siebie (zresztą jak zawsze są wielkie plany, a życie weryfikuje/weryfikowało :hahaha: ), ale nie mam go jak wcielić w życie. Od połowy lutego biegam strasznie w kratkę i wygląda to jak wygląda.

Przez ostatnie dwa miesiące nie gromadziłem danych na temat treningów - dużo nie straciłem. Co jakiś czas zdarzały się przerwy niestety wymuszone. Od bólów w plecach gdzie wręcz mnie zwijało z bólu, przez kilka dni z których leciało mi z nosa wręcz strumieniami aż do obrzęku kostki sprzed tygodnia, dwóch.
Nie przeszkodziło mi to jednak zdobyć marszobiegiem Śnieżki nocą, kilka dni temu na obozie piłkarskim gdzie byłem trenerem jednej z grup. Fajna wycieczka pomijając to że biegowo wybrałem tragiczny szlak - w odniesieniu do warunków (noc) i bólów w kostce. Można było ponownie wczuć się w "ultrasa" którym byłem aż raz w życiu.

Coś tam potruchtałem, posędziowałem, pograłem w gry tenisopodobne, nawet zdarzyło mi się zagrać w turnieju charytatywnym w piłkę nożną (całkiem nieźle zagrałem, nie powiem), a dzisiaj wraz z sędziami z okręgu gramy w PP. Ogólnie to tej piłki nożnej teraz mam sporo i chociaż pod tym kątem mam ruch, bo często wchodzę na ćwiczenia czy gierkę do trenowanej grupy.
Co do dzisiejszego meczu - Będzie wp...l i pewnie siara na okręg, ale co tam - ten rok pod kątem "sportowym" to porażka, więc nic nowego :bum: Szczerze mi to teraz lata.
W bieganiu mieszałem wybiegania z krótkimi przyspieszeniami w trakcie by nie zaniedbywać tego co mam i to na niezłym amatorskim poziomie - aktualnie tylko to mi zostało. Potrafię ładnie depnąć przez 50 sekund :bum: :hahaha:
Przez dwa miesiące wykonałem łącznie jeden "akcent", który zamknąłbym rok temu z zapasem, teraz sprawił mi pod koniec spory problem, ale chociaż pokazał mi że wcale nie jestem w jakieś wielkiej dupie z formą - co nie znaczy że nie jestem, jestem ale nie jakieś ogromnej.

Wielki powrót ?
Ja chcę na razie tylko biegać, bo teraz kiedy nie biegam niestety nie czuję jakiegoś specjalnego głodu biegania, co trochę martwi. Która to będzie już moja próba powrotu ? Sam nie wiem. Za każdym razem gdy wracałem to kombinowałem, szukałem miejsc które mogą mnie "zachęcić" do biegania. Cały czas wracam do tego, że znowu jakaś przerwa. Cały czas coś. Nawet mi się nie chce rozciągać, rolować, bo nie mam motywacji i nie widzę sensu i celu. Za dużo wybiegam w przyszłość myśląc co ja nie nabiegam zamiast wziąć się i już naprawdę zacząć to bieganie od nowa, od zera, ale jednak porządnie.
Może blog mi pomoże w powrocie. Spróbuję.
Bez robienia jakiś wielkich dram. Myślę że doczekam "mojego biegu" i oby to już było w przyszłym roku :hahaha:
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 09.08.21
6km luźno

Wykonanie: 6,62km ~ 5’09” [34:05]

Na razie unikam zrywów by odciążyć prawą łydkę, którą naciągnąłem w I rundzie PP.
Szykowałem łydkę na II rundę PP. Z łydką był wyścig z czasem – w ogólnym rozrachunku nie do końca wygrany tym bardziej też, bo odpadliśmy…
Liczyłem, że nasza zbieranina sędziów przejdzie do IV rundy. Liczyłem na rywalizację z zespołem z 3 ligi, ale trudno. Bywa.

WTOREK 10.08.21
6-7km luźno

Wykonanie: 6,72km ~ 5’10” [34:40]

Tutaj biegane na pętli w parku. Nowy garmin tnie na szczęście tylko 30-40m na pętli także zrobiłem pewnie z 200m więcej.

ŚRODA 11.08.21
Luźne 6km

Wykonanie: 6,19km ~ 5’13” [32:17]

Po wiosce. Asfalt, szuter, bruk. Garmin twierdzi, że tak trenując robię formę…
Zaufać mu :D ?

CZWARTEK 12.08.21
11-12km 4’50”

Wykonanie: 11,32km ~ 4’27” [50:20]
https://connect.garmin.com/modern/activity/7293098362

Otworzyłem planowo, potem miałem zwolnić, ale spodobał mi się ten krok biegowy i ta intensywność, więc szurałem dalej i nieco podkręcałem tempem. Biegane nad jeziorkiem. Lubię tam biegać i niedługo pojadę znowu. Po szuraniu krótka kąpiel. Dobry wyjazd, fajna pogoda. Choć…

Kiedy spoglądam na wykres tętna myślę sobie XD…
Gdy widzę próg tlenowy określony przez Garmina myślę sobie XD…
Gdy widzę symulator wyścigu myślę sobie XD…

PIĄTEK 13.08.21
WOLNE

Wykonanie: -


SOBOTA 14.08.21
Dzień meczowy + 6km luźno

Wykonanie: Na linii jakieś 5,2km. Potem na wieczór luźna szóstka.
6,00km ~ 5’11” [31:10]

NIEDZIELA 15.08.21
Dzień meczowy + rower

Wykonanie: Na linii raptem około 3,4km…
Rower z 20km. Luźno. Pojechałem oglądać meczyk.

Obrazek
09.08.21 – 15.08.21
Co jest warte odnotowania ? O moich wakacyjnych podbojach piłkarskich mógłbym popisać jakby ktoś był ciekawy…
O starych i nowych urazach w sumie też by można by było… Może o nowym zegarku (Garmin Forerunner 245 Music), którego się uczę i który uczy się mnie (te algorytmy Garmina są całkiem zabawne :D :D :D)…
O tym, że i tak mam dużo ruchu może ?…
Wątek piłkarski wg mnie jest całkiem spoko… Miła odmiana, ale k… bolesna :D

Z rzeczy które uważam za najważniejsze pod kątem tego bloga. Celem jest regularny trening. Chciałbym na początku października pobiec 5km w okolicach 17:30-17:35. Może się uda, może też jest to wynik mocno życzeniowy, ale jak nie to trudno – zobaczymy. Dalej nie będę wybiegać myślami, choć bloki treningowe mam w sposób ramowy porozpisywane – zobaczymy jak to będzie kulać… Treningi i tak tworzę pod bloki z tygodnia na tydzień, a często i z dnia na dzień (choć sztuką jest zaplanować 6km po 5’10” XD)
Lubię biegać i nie mam zamiaru się zniechęcać przez wygórowane ambicje, które mają się nijak do aktualnych możliwości, choć lekko boli, że z ogórka zrobiłem się jeszcze większym ogórkiem… Potrzeba cierpliwości.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 16.08.21
8km luźno

Wykonanie: 8,05km ~ 4’58” [40:00]

Wieczorkiem. Biegane w większości po wałach…
Bez historii.

WTOREK 17.08.21
6-7km luźno

Wykonanie: 6,58km ~ 5’03” [33:11]

Pętle w parku. Łącznie GPS zabrał gdzieś ze 150-200m.
Odczucia ? Git… Miało być wolniej i chciałem, ale jakoś tak nie mogłem zwolnić…

ŚRODA 18.08.21
14-15km na samopoczucie

Wykonanie: 15,45km ~ 4’42” [1:12:31]
https://connect.garmin.com/modern/activity/7326329224

Całkiem OK. W sensie odczucia oddech, intensywność i te sprawy.
Od około 13km zacząłem czuć zmęczenie w nogach, ale spokojnie. Biegam i to cieszy.
Najważniejsza jest cierpliwość i docenienie tego, że się ruszam.

Z rzeczy dodatkowych. Testowałem dzisiaj nawigację na trasie.
Kiedyś biegłem po tej trasie (nawet z 2-3 razy) jak jeszcze były tabliczki ze strzałkami, więc wgrałem sobie tracka w zegarek. Mega pomocny dodatek, może się czasem przydać.
Dziś się przydał – tej trasy nie znam na pamięć.

CZWARTEK 19.08.21
-

Wykonanie: Sędziowany meczyk. Jakieś 6km czyli stojanow.

PIĄTEK 20.08.21
8km luźno

Wykonanie: 8,42km ~ 5’03” [42:30]

Luźno. Na trasie na odcinku leśnym sporo błota po deszczu i trzeba było zmieniać często kierunek biegu.
Pomalutku zaczynam odczuwać satysfakcję z szurania. Pomału łapię rytm wychodzenia na szuranie co mnie cieszy.

SOBOTA 21.08.21
Dzień meczowy + 6km luźno

Wykonanie: Nie robiłem dokrętki truchtania.
Meczyk na linii. Jakieś 5,3km

NIEDZIELA 15.08.21
Dzień meczowy

Wykonanie: Dwa mecze. Linia i środek.
Jakieś 12-13km.

Obrazek
16.08.21 – 22.08.21

Od przyszłego tygodnia planuję wrzucać przebieżki oraz krótkie, ale nieco szybsze biegi – oczywiście w granicach rozsądku. Biegając gówno i reprezentując gówno formę nie mogę porywać się na nie wiadomo co.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1490
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

PONIEDZIAŁEK 23.08.21
8km luźno + 4x100m

Wykonanie: NIC

Leje cały dzień… Nie chce mi się moknąć tylko po to by poszurać po 5’00”.
Wjechała gimnastyka, której dawno nie robiłem.

WTOREK 24.08.21
6-7km luźno

Wykonanie: 4,03km ~ 3’58” [16:00]
https://connect.garmin.com/modern/activity/7360816156

Zmiana planów, bo wczoraj lało i wyszła tylko gimnastyka.
Co do dzisiaj – rozgrzewka przed, schłodzenie po. Pogoda ok.
Tempo dla nóg w sam raz, a dla płucek trochę mniej, ale w miarę znośnie.

Jakby to określić by ten kto czyta mojego bloga zrozumiał.
Bez butli, ale, ale, ale… Z tego typu treningów będę czerpać spory zysk, bo intensywność jest.
Broń bożku szybciej, bo jestem za cienki…
Do końca września mam w planach to stopniowo wydłużać…

P.S Garmin ocenia pułap tlenowy już na 62.
Symulator wyścigu ? 5km w 17:49, 10km 38:04 i 21km w 1:27:56 :orany: !!!
Jestem wielki. Bójcie się mnie, pomału nadchodzę… Tylko kupię skarpetki.
ODPOWIEDZ