ziko303 zapiski z M40
Moderator: infernal
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
SB 26.10.2019
BS 14' + 5x100/100 + BS 14' = 5,7 km, 5:24, 142/158
Lekki secik przedstartowy.
34. Bieg Barbórkowy o Lampkę Górniczą, Lubin, 10 km
Zacznę od końca - czas słaby 48:25. Niestety niedziela na Dolnym Śląsku była mega wietrzna. Patrząc na warunki od razu odpuściłem bieganie w planowanym tempie czyli w okolicy 4:35. Zagadałem się z dawno nie widzianym kumplem i ustawiłem się mocno z tyłu na starcie, ale stwierdziłem że może dobrze nie będę zbyt szybko ruszał. Po starcie zgodnie z przewidywaniami spory tłok, ale jakoś tam slalomem biegnę. Pierwszy kilometr 4:46. Na drugim zaczyna się podbieg, zamykam w 4:45. I tutaj zemścił się brak zapoznania z profilem trasy. Spory podbieg kończy się dopiero lekko powyżej 4 km, do tego wiatr wieje niemiłosiernie, prawie stawiając momentami w miejscu. Wielkim wysiłkiem zamykam 3 km w 4:55, ale czuję że jestem już zajechany. Czwarty umieram i kończę w 5:08 w końcu kończy się też podbieg i zaczyna się zbieg. Wiem jednak, że trzeba już biec treningowo, bo jestem zajechany. Dwa kilometry z górki idą po 4:44 i 4:36, mimo że na hamulcu. Potem do mety jest jeszcze parę krótszych podbiegów i zbiegów. Biegnę starając się utrzymać intensywność półmaratońską. Tempo w zależności od podmuchów wiatru: 4:51, 4:54, 5:00 i ostatni 4:45. Wbiegając na stadion poczułem lekkie ukłucie w dwugłowym i musiałem zwolnić, dopiero jakieś 200 metrów przed metą przyśpieszyłem.
Bieg bardzo dobrze zorganizowany. Trasa obiektywnie raczej nie na życiówkę. Za długi ten podbieg na początku. Szerokie arterie przez większą część, więc przy wietrze jest srogo. Tak czy owak kolejny słaby bieg. Niby były jakieś obiektywne przeciwności, ale jednak z minutę szybciej to powinno pójść nawet w tych warunkach. No nic, pobiegam spokojnie teraz i zamknę sezon półmaratonem w Kościanie. Nie będę spinał się na jakiś wynik. Po prostu chcę dobrze pobiec.
BS 14' + 5x100/100 + BS 14' = 5,7 km, 5:24, 142/158
Lekki secik przedstartowy.
34. Bieg Barbórkowy o Lampkę Górniczą, Lubin, 10 km
Zacznę od końca - czas słaby 48:25. Niestety niedziela na Dolnym Śląsku była mega wietrzna. Patrząc na warunki od razu odpuściłem bieganie w planowanym tempie czyli w okolicy 4:35. Zagadałem się z dawno nie widzianym kumplem i ustawiłem się mocno z tyłu na starcie, ale stwierdziłem że może dobrze nie będę zbyt szybko ruszał. Po starcie zgodnie z przewidywaniami spory tłok, ale jakoś tam slalomem biegnę. Pierwszy kilometr 4:46. Na drugim zaczyna się podbieg, zamykam w 4:45. I tutaj zemścił się brak zapoznania z profilem trasy. Spory podbieg kończy się dopiero lekko powyżej 4 km, do tego wiatr wieje niemiłosiernie, prawie stawiając momentami w miejscu. Wielkim wysiłkiem zamykam 3 km w 4:55, ale czuję że jestem już zajechany. Czwarty umieram i kończę w 5:08 w końcu kończy się też podbieg i zaczyna się zbieg. Wiem jednak, że trzeba już biec treningowo, bo jestem zajechany. Dwa kilometry z górki idą po 4:44 i 4:36, mimo że na hamulcu. Potem do mety jest jeszcze parę krótszych podbiegów i zbiegów. Biegnę starając się utrzymać intensywność półmaratońską. Tempo w zależności od podmuchów wiatru: 4:51, 4:54, 5:00 i ostatni 4:45. Wbiegając na stadion poczułem lekkie ukłucie w dwugłowym i musiałem zwolnić, dopiero jakieś 200 metrów przed metą przyśpieszyłem.
Bieg bardzo dobrze zorganizowany. Trasa obiektywnie raczej nie na życiówkę. Za długi ten podbieg na początku. Szerokie arterie przez większą część, więc przy wietrze jest srogo. Tak czy owak kolejny słaby bieg. Niby były jakieś obiektywne przeciwności, ale jednak z minutę szybciej to powinno pójść nawet w tych warunkach. No nic, pobiegam spokojnie teraz i zamknę sezon półmaratonem w Kościanie. Nie będę spinał się na jakiś wynik. Po prostu chcę dobrze pobiec.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
Tak sobie usiadłem w ten pełen zadumy weekend i przemyślałem moje tegoroczne "występy" i treningi. Doszedłem do wniosku, że trzeba wywrócić stolik i zacząć jeszcze raz. Ten rok był wyjątkowo "poszatkowany" treningowo. Właściwie sensownie trenowałem jedynie pierwsze 3 miesiące, co przyniosło życiówkę na 10 km. Potem zaczęło się pasmo kontuzji, chorób i innych wydarzeń. Cały czas próbowałem to jakoś nadgonić, momentami iść na skróty, ale efektów nie było. Kilka startów odbyło się w pechowych warunkach, co odwracało uwagę od tego, że tak na prawdę formy ni ma A przecież życiówka na 10 km w marcu została zrobiona przy mega podmuchach wiatru, więc jak jest forma to jest
Biorąc to wszystko pod uwagę, po pierwsze zdecydowałem się zrezygnować ze startu w półmaratonie w Kościanie (jak coś mogę odsprzedać pakiet). Start nie miałby żadnego sensu. Dodatkowo czułem momentami lekkie kłucie w dwugłowym, który był kontuzjowany i byłoby to niepotrzebne ryzyko. Po drugie poprzedni tydzień i na pewno ten przeznaczam na 3 treningi i będą to BSy. Potem chcę ogarnąć jakiś sensowny plan pod kątem Półmaratonu w Gdyni na który się zapisałem. Na mistrzostwach świata nie może mnie zabraknąć
Może ten wpis wygląda lekko pesymistycznie (pozdrowienia @infernal ), ale taki nie jest.
Zatem w mijającym tygodniu zrobiłem 3 treningi:
ŚR 30.10 - BS 44'; 7,8 km, 5:43, 141/155
PT 01.11 - BS 46', 8,1 km, 5:44, 150/164 słabo się biegło, wysokie tętno
ND 03.11 - BS 65', 11,5 km, 5:43, 145/176 dużo lepiej, zacząłem wolno i stopniowo przyśpieszałem, na końcówce "puściłem" nogi i przyśpieszyłem do 4:40.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
WT 05.11.2019
BS 56', 9,4 km, 5:58, 142/153
CZW 07.11.2019
BS 41', 7,1 km, 5:49, 145/159
PT 08.11.2019
BS 72', 12,4 km, 5:54, 145/169
Niestety musiałem trzy treningi wcisnąć w 4 dni. Do tego w środę jeszcze poćwiczyłem. Generalnie biegło się słabo, szczególnie czwartek był ciężki po środowych ćwiczeniach. W przyszłym tygodniu dalej tylko 3 biegi, z tym że zapisałem się na bieg Trzech Wzgórz we Wrocławiu. Taka "górska" dycha na płaskim terenie. Jak w tytule są trzy wzgórza do pokonania. Zawsze chciałem sprawdzić tę trasę więc będzie okazja. Oczywiście nie będzie to żaden bieg na maksa, raczej planuję taki II zakres, względnie BNP. Ot taki mocniejszy bodziec.
Zakupiłem książkę "Jak biegać szybciej od 5 km do maratonu" Fitzgerlada i Hudsona. Na jej podstawie będę realizował plan do półmaratonu. Wygląda na to, że rozpocznę 9.XII. Do tego czasu spokojne bieganie. 7.XII jest Bieg Mikołajkowy na dychę we Wrocławiu, więc planuję wystartować, żeby określić punkt wyjścia.
BS 56', 9,4 km, 5:58, 142/153
CZW 07.11.2019
BS 41', 7,1 km, 5:49, 145/159
PT 08.11.2019
BS 72', 12,4 km, 5:54, 145/169
Niestety musiałem trzy treningi wcisnąć w 4 dni. Do tego w środę jeszcze poćwiczyłem. Generalnie biegło się słabo, szczególnie czwartek był ciężki po środowych ćwiczeniach. W przyszłym tygodniu dalej tylko 3 biegi, z tym że zapisałem się na bieg Trzech Wzgórz we Wrocławiu. Taka "górska" dycha na płaskim terenie. Jak w tytule są trzy wzgórza do pokonania. Zawsze chciałem sprawdzić tę trasę więc będzie okazja. Oczywiście nie będzie to żaden bieg na maksa, raczej planuję taki II zakres, względnie BNP. Ot taki mocniejszy bodziec.
Zakupiłem książkę "Jak biegać szybciej od 5 km do maratonu" Fitzgerlada i Hudsona. Na jej podstawie będę realizował plan do półmaratonu. Wygląda na to, że rozpocznę 9.XII. Do tego czasu spokojne bieganie. 7.XII jest Bieg Mikołajkowy na dychę we Wrocławiu, więc planuję wystartować, żeby określić punkt wyjścia.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
PN 11.11.2019
BS 73', 12,6 km, 5:48, 148/164
Korzystając z ładnej pogody zrobiłem 12 km. Biegło się dobrze, niestety tętno zdecydowanie za wysokie jak na takie bieganie.
CZW 14.11.2019
BS 46', 8,1 km, 5:41, 151/169
W czwartek czułem się już o wiele słabiej i takie też były odczucia podczas biegu. Poniedziałkowe tętno w porównaniu do czwartkowego było wyśmienite Z drugiej strony znowu jakoś mimowolnie przyśpieszałem i wpadło ze 3 km poniżej 5:30, co już jest za szybko jak na rozbieganie dla mnie na tym etapie.
6.Bieg Trzech Wzgórz Wrocław - 10 km
Zaznaczam to jako zawody gwoli formalności, bo założenia były po prostu na szybsze rozbieganie i sprawdzenie tych trzech wzgórz pod kątem przeszłych treningów. Z podbiegami we Wrocławiu jest słabo a w moim przyszłym planie jest dużo takich jednostek. Trasa jak dla mnie była wymagająca, łącznie 5 podbiegów gdzieś tak po 150/200 metrów każdy na dość sporym nachyleniu + 2 razy schody podczas wbiegu/zbiegu na kładkę nad ulicą. Bieg bez większej historii w średnim tempie 5:19 (dystans wg Garmina 9,66 km) czas na mecie 51:18. Niestety na 9 km poczułem znowu ukłucie w prawym dwugłowym, co mnie zaniepokoiło i zwolniłem.
BS 73', 12,6 km, 5:48, 148/164
Korzystając z ładnej pogody zrobiłem 12 km. Biegło się dobrze, niestety tętno zdecydowanie za wysokie jak na takie bieganie.
CZW 14.11.2019
BS 46', 8,1 km, 5:41, 151/169
W czwartek czułem się już o wiele słabiej i takie też były odczucia podczas biegu. Poniedziałkowe tętno w porównaniu do czwartkowego było wyśmienite Z drugiej strony znowu jakoś mimowolnie przyśpieszałem i wpadło ze 3 km poniżej 5:30, co już jest za szybko jak na rozbieganie dla mnie na tym etapie.
6.Bieg Trzech Wzgórz Wrocław - 10 km
Zaznaczam to jako zawody gwoli formalności, bo założenia były po prostu na szybsze rozbieganie i sprawdzenie tych trzech wzgórz pod kątem przeszłych treningów. Z podbiegami we Wrocławiu jest słabo a w moim przyszłym planie jest dużo takich jednostek. Trasa jak dla mnie była wymagająca, łącznie 5 podbiegów gdzieś tak po 150/200 metrów każdy na dość sporym nachyleniu + 2 razy schody podczas wbiegu/zbiegu na kładkę nad ulicą. Bieg bez większej historii w średnim tempie 5:19 (dystans wg Garmina 9,66 km) czas na mecie 51:18. Niestety na 9 km poczułem znowu ukłucie w prawym dwugłowym, co mnie zaniepokoiło i zwolniłem.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
WT 19.11.2019
BS 49', 8,1 km, 6;02, 148/160
Tempo spada, tętno rośnie ciekawe gdzie jest dno tego procesu. Poza tym czwórki jeszcze czuły niedzielny "górski" bieg. Samopoczucie słabe.
CZW 21.11.2019
66', 11,1 km, 6:03, 146/161
Parametry dalej denne, ale odczuciowo akurat ten bieg poszedł całkiem fajnie.
SB 23.11.2019
BS 48', 8,3 km, 5:50, 153/172
Wiało dzisiaj jak skur..n, pierwsze 3 km pod mega wiatr, potem trochę o dziwo w plecy powiało, a na końcówce znowu wmordewind. Od 4 km biegłem w okolicach 5:30-40 i tętno poszybowało w rejony normalnie progowe. No nic, zachowuję spokój przecież to roztrenowanie
Od przyszłego tygodnia wrzucam 4 bieg i jakieś przebieżki chyba plus szybsze końcówki BSów typu ostatnie 5-10 minut.
BS 49', 8,1 km, 6;02, 148/160
Tempo spada, tętno rośnie ciekawe gdzie jest dno tego procesu. Poza tym czwórki jeszcze czuły niedzielny "górski" bieg. Samopoczucie słabe.
CZW 21.11.2019
66', 11,1 km, 6:03, 146/161
Parametry dalej denne, ale odczuciowo akurat ten bieg poszedł całkiem fajnie.
SB 23.11.2019
BS 48', 8,3 km, 5:50, 153/172
Wiało dzisiaj jak skur..n, pierwsze 3 km pod mega wiatr, potem trochę o dziwo w plecy powiało, a na końcówce znowu wmordewind. Od 4 km biegłem w okolicach 5:30-40 i tętno poszybowało w rejony normalnie progowe. No nic, zachowuję spokój przecież to roztrenowanie
Od przyszłego tygodnia wrzucam 4 bieg i jakieś przebieżki chyba plus szybsze końcówki BSów typu ostatnie 5-10 minut.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
PN 25.11.2019
BNP 8,1 km, 5:35, 144/180
Pierwszy bieg w nowych butach NB Vazee Prism. I nie mówicie, że sprzęt nie ma znaczenia żartuję, ale jakby coś przeskoczyło. Biegło mi się dobrze i na dobrym średnim tętnie. Końcowe metry poniżej 4:30. Wyszedł taki lekki BNP, a patrząc na moje ostatnie tygodnie to jakiś przełom.
ŚR 27.11.2019
BS 47' = 8 km, 5:56, 145/163
Już nie tak fajnie jak w poniedziałek, ale nadal lepiej niż było.
PT 29.11.2019
BS + 5x100/100 = 6,3 km, 5:35, 144/169
Przyjemny trening. Na początek 3 km BSa, potem 5 przebieżek na tartanie (tempo około 3:30), powrót 2,7 km jak zwykle po przebieżkach szybciej (5:38) mimo subiektywnego uczucia, że jest wolniej.
SB 30.11.2019
BS 59' = 10,1 km, 5:51, 148/171
Znowu wiatr łeb urywał, szczególnie jak biegłem przez pola. Taki tam bieg bez historii. Ani dobrze, ani źle.
Tydzień 4 treningi i 32 km.
W przyszłym tygodniu planuję znowu 4 treningi z tym że od niedzieli startuję z planem do półmaratonu z książki Hudsona i Fitzgeralda.
BNP 8,1 km, 5:35, 144/180
Pierwszy bieg w nowych butach NB Vazee Prism. I nie mówicie, że sprzęt nie ma znaczenia żartuję, ale jakby coś przeskoczyło. Biegło mi się dobrze i na dobrym średnim tętnie. Końcowe metry poniżej 4:30. Wyszedł taki lekki BNP, a patrząc na moje ostatnie tygodnie to jakiś przełom.
ŚR 27.11.2019
BS 47' = 8 km, 5:56, 145/163
Już nie tak fajnie jak w poniedziałek, ale nadal lepiej niż było.
PT 29.11.2019
BS + 5x100/100 = 6,3 km, 5:35, 144/169
Przyjemny trening. Na początek 3 km BSa, potem 5 przebieżek na tartanie (tempo około 3:30), powrót 2,7 km jak zwykle po przebieżkach szybciej (5:38) mimo subiektywnego uczucia, że jest wolniej.
SB 30.11.2019
BS 59' = 10,1 km, 5:51, 148/171
Znowu wiatr łeb urywał, szczególnie jak biegłem przez pola. Taki tam bieg bez historii. Ani dobrze, ani źle.
Tydzień 4 treningi i 32 km.
W przyszłym tygodniu planuję znowu 4 treningi z tym że od niedzieli startuję z planem do półmaratonu z książki Hudsona i Fitzgeralda.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
WT 03.12.2019
2 zakres 10,9 km, 5:29, 155/173
Przyśpieszyłem trochę i wyszedł taki 2 zakres. Tempo jakieś 20-30 sekund wolniejsze niż jak jestem w formie.
CZW 05.12.2019
BS 44' = 7,6 km, 5:46, 144/175
BS z przyśpieszeniem na ostatnich kilkuset metrach.
SB 07.12.2019
BS 22' + 7x100/100 + BS 16' = 7,4 km, 5:36, 149/164
Średnio, no powiem średnio te przebieżki wchodziły. Sprawę utrudniał wiatr, który stał się już sobotnią tradycją.
ND 08.12.2019
BS 47'=8 km, 5:59, 143/163,
Jako, że w moim planie niedziela jest pierwszym dniem tygodnia, zatem taaaadddaaaam rozpoczynamy. 8 km łatwego biegu i tak też było. Trochę nie przemyślałem sprawy i będę biegał 5 dni pod rząd (od soboty do środy), ale to krótkie i spokojne treningi więc zakładam, że dam radę. Generalnie w pierwszym tygodniu z "akcentów" jest tylko 2x sprinty pod górkę, po 3 powtórzenia. Można więc powiedzieć, że dalej spokojne bieganie, tylko że 5x w tygodniu co już będzie skokiem dla mnie.
Ten tydzień zamknąłem 34 kilometrami na liczniku.
2 zakres 10,9 km, 5:29, 155/173
Przyśpieszyłem trochę i wyszedł taki 2 zakres. Tempo jakieś 20-30 sekund wolniejsze niż jak jestem w formie.
CZW 05.12.2019
BS 44' = 7,6 km, 5:46, 144/175
BS z przyśpieszeniem na ostatnich kilkuset metrach.
SB 07.12.2019
BS 22' + 7x100/100 + BS 16' = 7,4 km, 5:36, 149/164
Średnio, no powiem średnio te przebieżki wchodziły. Sprawę utrudniał wiatr, który stał się już sobotnią tradycją.
ND 08.12.2019
BS 47'=8 km, 5:59, 143/163,
Jako, że w moim planie niedziela jest pierwszym dniem tygodnia, zatem taaaadddaaaam rozpoczynamy. 8 km łatwego biegu i tak też było. Trochę nie przemyślałem sprawy i będę biegał 5 dni pod rząd (od soboty do środy), ale to krótkie i spokojne treningi więc zakładam, że dam radę. Generalnie w pierwszym tygodniu z "akcentów" jest tylko 2x sprinty pod górkę, po 3 powtórzenia. Można więc powiedzieć, że dalej spokojne bieganie, tylko że 5x w tygodniu co już będzie skokiem dla mnie.
Ten tydzień zamknąłem 34 kilometrami na liczniku.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
PN 09.12.2019
BS 42' + 3x8" spg = 7,5 km, 5:43, 145-172
Pierwszy trening z podbiegami sprintem. W planie sprinty powinny być wykonywane na końcu treningu. Niestety nie mam podbiegu koło domu więc będę je wykonywał mniej więcej w środku treningu. Ciężko mi było trafić w te 8 sekund, więc było 14,9 i 8. Miało być 5 km, ale górki nie przybliżę więc wyszło 7,5.
WT 10.12.2019
BS 32' = 5 km, 6:20, 140/156
Dzisiaj z kolei miało być 8 km, jako że nadrobiłem wczoraj, to skończyłem na 5 km regeneracyjnego biegania. O dziwo mięśnie czuły wczorajsze sprinty. Pasek zwariował na początku i pokazywał tętno powyżej 150 stąd średnia i maks zawyżone.
ŚR 11.12.2019
BS 57' = 10 km, 5:45, 150-162
W planie 10 km łatwego biegu. Zrobiło się zimno co chyba wpłynęło na to, że mimowolnie przyśpieszałem i zacząłem czuć, że biegnę zdecydowanie za szybko. Na 6 km miałem średnią 5:38, szósty już był poniżej 5:30. Zatrzymałem się na światłach i ogarnąłem. Pozostałe cztery zrobiłem już zdecydowanie wolniej. 5 dzień biegania z rzędu i w ucieszyłem się, że jutro wolne.
PT 13.12.2019
BS 61' + 3x8" spg = 10,5 km, 5:50, 147/160
Tym razem znowu 3 sprinty, ale połączone z 10 km łatwego biegu. Muszę powiedzieć, że w poniedziałek to były takie drewniane przebieżki. Dzisiaj się zebrałem i faktycznie zrobiłem sprint. Niestety zamiast 8 sekund znowu wyszło 11, 10 i 10. Zakładam, że mnie to nie zabije, z drugiej strony jest też kwestia zalapowania, więc zakładam że było prawie dobrze. Widać na tych sprintach ogólne zamulenie i wolną reakcję na linii głowa-nogi.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jako, że w sobotę kończy się mój tydzień treningowy to wypada go podsumować. Objętość to 41 km, czyli całkiem fajnie. Najważniejsze, że biega się dużo lepiej i swobodniej niż jeszcze 3-4 tygodnie temu. Widać, już że dyspozycja (bo jeszcze nie nazwę tego formą) rośnie. Następny tydzień dalej spokojny tzn. pojawiają się dalej tylko podbiegi sprintem w liczbie 2x4 i rośnie objętość do mniej więcej 46 km.
BS 42' + 3x8" spg = 7,5 km, 5:43, 145-172
Pierwszy trening z podbiegami sprintem. W planie sprinty powinny być wykonywane na końcu treningu. Niestety nie mam podbiegu koło domu więc będę je wykonywał mniej więcej w środku treningu. Ciężko mi było trafić w te 8 sekund, więc było 14,9 i 8. Miało być 5 km, ale górki nie przybliżę więc wyszło 7,5.
WT 10.12.2019
BS 32' = 5 km, 6:20, 140/156
Dzisiaj z kolei miało być 8 km, jako że nadrobiłem wczoraj, to skończyłem na 5 km regeneracyjnego biegania. O dziwo mięśnie czuły wczorajsze sprinty. Pasek zwariował na początku i pokazywał tętno powyżej 150 stąd średnia i maks zawyżone.
ŚR 11.12.2019
BS 57' = 10 km, 5:45, 150-162
W planie 10 km łatwego biegu. Zrobiło się zimno co chyba wpłynęło na to, że mimowolnie przyśpieszałem i zacząłem czuć, że biegnę zdecydowanie za szybko. Na 6 km miałem średnią 5:38, szósty już był poniżej 5:30. Zatrzymałem się na światłach i ogarnąłem. Pozostałe cztery zrobiłem już zdecydowanie wolniej. 5 dzień biegania z rzędu i w ucieszyłem się, że jutro wolne.
PT 13.12.2019
BS 61' + 3x8" spg = 10,5 km, 5:50, 147/160
Tym razem znowu 3 sprinty, ale połączone z 10 km łatwego biegu. Muszę powiedzieć, że w poniedziałek to były takie drewniane przebieżki. Dzisiaj się zebrałem i faktycznie zrobiłem sprint. Niestety zamiast 8 sekund znowu wyszło 11, 10 i 10. Zakładam, że mnie to nie zabije, z drugiej strony jest też kwestia zalapowania, więc zakładam że było prawie dobrze. Widać na tych sprintach ogólne zamulenie i wolną reakcję na linii głowa-nogi.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jako, że w sobotę kończy się mój tydzień treningowy to wypada go podsumować. Objętość to 41 km, czyli całkiem fajnie. Najważniejsze, że biega się dużo lepiej i swobodniej niż jeszcze 3-4 tygodnie temu. Widać, już że dyspozycja (bo jeszcze nie nazwę tego formą) rośnie. Następny tydzień dalej spokojny tzn. pojawiają się dalej tylko podbiegi sprintem w liczbie 2x4 i rośnie objętość do mniej więcej 46 km.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
ND 15.12.2019
BS 60' = 10,3 km, 5:51, 149/165
Bez większej historii. Bo dzisiaj pisząc niewiele pamiętam. Sądząc po parametrach, ani dobrze ani źle.
PN 16.12.2019
BS 58' + 4x8" spg = 10 km, 5:50, 143/159
Znowu sprinty pod górkę. Tym razem już 4 sztuki. Po około 10 sekund wychodziły i tym razem były to już rzeczywiście sprinty. Średnie tętno na całości przyzwoite, bo poniżej 145.
WT 17.12.2019
BS 51' = 8,5 km, 6:02, 143/157
Miało być 8, wyszło ciutkę więcej. Miało być wolno i praktycznie się udało. Zmęczenie trzecim biegiem pod rząd odczuwalne. Mimo, że krócej niż wczoraj wyraźnie ciężej.
ŚR 18.12.2019
BS 56' = 9,8 km, 5:44, 152/167
Tu już generalnie słabo. W dużej mierze na własne życzenie. Biegło mi się dość ciężko, a nie wiadomo po co przyśpieszałem. Słabo zarówno mięśniowo jak i oddechowo. Do tego jeszcze zmokłem (może przez ten deszcz przyspieszałem). Czwartek wyczekiwane wolne.
PT 20.12.2019
BS 49' + 4x8" spg = 8,1 km, 6:07, 139/150
Wolny dzień zrobił mi dobrze. Samopoczucie i odczucia w biegu na plus. Inna sprawa, że w rozsądnym tempie. Takie okolice 6:00-6:10 to powinien być na dzisiaj mój wolny bieg. Sprinty szły żwawo. Maksymalna moc 279 W, w poniedziałek było 271 W. W sumie nic mi to nie mówi, bo nigdy na ten parametr nie zwracałem uwagi, ale jako wielbiciel cyferek cieszę się, że wzrosło.
--------------------------------------------------
Ten tydzień treningowy zamknąłem prawie 47 kilometrami. Zdecydowanie organizm czuje, że dawno takich przebiegów nie robił. Oczywiście wszystko w ramach rozsądku, nie żebym był jakiś zajechane ale czuję, że biegałem. W przyszłym tygodniu jakieś delikatne nowości czyli fartlek i BNP z szybszą końcówką (5 minut), do tego dalej sprinty.
BS 60' = 10,3 km, 5:51, 149/165
Bez większej historii. Bo dzisiaj pisząc niewiele pamiętam. Sądząc po parametrach, ani dobrze ani źle.
PN 16.12.2019
BS 58' + 4x8" spg = 10 km, 5:50, 143/159
Znowu sprinty pod górkę. Tym razem już 4 sztuki. Po około 10 sekund wychodziły i tym razem były to już rzeczywiście sprinty. Średnie tętno na całości przyzwoite, bo poniżej 145.
WT 17.12.2019
BS 51' = 8,5 km, 6:02, 143/157
Miało być 8, wyszło ciutkę więcej. Miało być wolno i praktycznie się udało. Zmęczenie trzecim biegiem pod rząd odczuwalne. Mimo, że krócej niż wczoraj wyraźnie ciężej.
ŚR 18.12.2019
BS 56' = 9,8 km, 5:44, 152/167
Tu już generalnie słabo. W dużej mierze na własne życzenie. Biegło mi się dość ciężko, a nie wiadomo po co przyśpieszałem. Słabo zarówno mięśniowo jak i oddechowo. Do tego jeszcze zmokłem (może przez ten deszcz przyspieszałem). Czwartek wyczekiwane wolne.
PT 20.12.2019
BS 49' + 4x8" spg = 8,1 km, 6:07, 139/150
Wolny dzień zrobił mi dobrze. Samopoczucie i odczucia w biegu na plus. Inna sprawa, że w rozsądnym tempie. Takie okolice 6:00-6:10 to powinien być na dzisiaj mój wolny bieg. Sprinty szły żwawo. Maksymalna moc 279 W, w poniedziałek było 271 W. W sumie nic mi to nie mówi, bo nigdy na ten parametr nie zwracałem uwagi, ale jako wielbiciel cyferek cieszę się, że wzrosło.
--------------------------------------------------
Ten tydzień treningowy zamknąłem prawie 47 kilometrami. Zdecydowanie organizm czuje, że dawno takich przebiegów nie robił. Oczywiście wszystko w ramach rozsądku, nie żebym był jakiś zajechane ale czuję, że biegałem. W przyszłym tygodniu jakieś delikatne nowości czyli fartlek i BNP z szybszą końcówką (5 minut), do tego dalej sprinty.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
ND 22.12.2019
BS 65' = 11 km, 5:56, 151/157]
Ciężki bieg po imprezie, nie jakieś ostrej, ale jednak organizm po czterdziestce coraz gorzej znosi takie harce . Męczone kilometry. O dziwo gdzieś od 9 km zrobiło się trochę łatwiej. Inna sprawa, że powinienem to pobiec po np. 6:10, ale jakoś nie mogę.
PN 23.12.2019
BS 60' + 5x8" spg, 5:57, 143/156
Kolejne sprinty pod górkę. Ostatnio jakieś głupoty powypisywałem o tej mocy. Parametry, które podałem to nie była moc maksymalna. Już sobie tym nie zawracam głowy. Dzisiaj 6 km pod wiatr, ale i tak szło lepiej niż w niedzielę. Pierwsza przebieżka drewno, ale potem już poszło dynamicznie. Łącznie sztuk 5.
WT 24.12.2019
Fartlek 61' w tym 6x30" = 10,8 km, 5:40, 162/178
Trzeci dzień biegowy i w planie fartlek – 11 km w tym 6x30” szybciej (zdaje się miało być w widełkach wyścigu 1500m-10 km). Kolejny wietrzny dzień, do tego pełny brzuch, nie zwiastowało to wybitnego treningu. Tak też było. Odcinki szybsze biegałem w tempie między 4:00 a 4:15 więc chyba ciut za szybko. Średnie tętno treningu katastrofalne – 162. Na papierze ten trening wyglądał niewinnie, ale w realu okazał się całkiem wymagający. Na szczęście kolejny dzień wolny.
CZW 26.12.2019
BS 35' + 5x8" spg = 6 km, 5:52, 144/162
Po dniu przerwy lekki trening czyli 6 km plus 5 sprintów. Wybrałem się z rodzinką na ścieżkę biegową na Partynicach. Biegło się łatwo, ale nagle od połowy tętno wyraźnie wzrosło. Dalej zmęczenie? Pierwszy raz robiłem te sprinty według układu z książki czyli na koniec treningu. Jakoś poszły, ale wielkiej mocy nie było.
PT 27.12.2019
BNP 9 km+0,7 km BS = 9,7 km, 5:27, 156/177
W piątek czułem się całkiem dobrze. W planie był BNP z ostatnimi 5 minutami mocniej. Na początku wszystko szło dobrze czyli 1 km 6:04, kolejny 5:47, kolejny 5:40. Nie sprawdzałem tempa na bieżąco, odnotowywałem tylko to co było na automatycznych lapach co 1 km. I na 4 km nagle zrobiło się 5:21. Takie tempo planowałem gdzieś na 7-8 km. Starałem się już jakoś specjalnie nie przyśpieszać, ale kolejne kilometry wchodziły po 5:16, 5:13, 5:06, 5:08. Robiło się wyraźniej ciężej i zastanawiałem się jak z tego wybrnąć. W końcu postanowiłem, że docisnę jeszcze do 9 km i na tym skończę, bo intensywność była już inna niż w planie. Ostatni kilometr zrobiłem w 4:48 i potruchtałem w ramach BSa do domu jakieś 700 m. Na plus to, że fajnie to weszło (przy ciężkiej pogodzie, grad, wiatr etc.), na minus, że jednak plan był na nieco inny bieg. Także, żeby te plusy nie przysłoniły mi minusów. Sobota wolna.
----------------------------------------
Tydzień prawie 48 km. Ogólnie w tym tygodniu ciężko mi się biegało. Piątek napawający optymizmem. Pewnie niedziela to zweryfikuje.
Na pewno muszę biegać trochę wolniej te BSy, niby chodzi o jakieś 7-10" na km, ale moim zdaniem to ma znaczenie, szczególnie biegając 3 dni pod rząd. W przyszłą sobotę mam City Trail, mały sprawdzian gdzie jestem. Nie mam pojęcia jak to pójdzie i jak to pobiec. Chyba warto rozpocząć nieco zachowawczo, ale nie bardzo wiem co to dzisiaj dla mnie oznacza 4:50? W związku z tym startem będę musiał lekko zmodyfikować plan. Do wtorku mam dość sporo biegania, bo jakieś 36 km w 3 dni. Środa wolna, czwartek lekki jak w tym tygodniu i piątek wolny. W sobotę zamiast BNP zawody. W niedzielę na pewno krótszy BS niż w planie, zakładam jakieś 8 km. Od poniedziałku chciałbym już wrócić do planu. Zobaczymy jakie będzie samopoczucie.
BS 65' = 11 km, 5:56, 151/157]
Ciężki bieg po imprezie, nie jakieś ostrej, ale jednak organizm po czterdziestce coraz gorzej znosi takie harce . Męczone kilometry. O dziwo gdzieś od 9 km zrobiło się trochę łatwiej. Inna sprawa, że powinienem to pobiec po np. 6:10, ale jakoś nie mogę.
PN 23.12.2019
BS 60' + 5x8" spg, 5:57, 143/156
Kolejne sprinty pod górkę. Ostatnio jakieś głupoty powypisywałem o tej mocy. Parametry, które podałem to nie była moc maksymalna. Już sobie tym nie zawracam głowy. Dzisiaj 6 km pod wiatr, ale i tak szło lepiej niż w niedzielę. Pierwsza przebieżka drewno, ale potem już poszło dynamicznie. Łącznie sztuk 5.
WT 24.12.2019
Fartlek 61' w tym 6x30" = 10,8 km, 5:40, 162/178
Trzeci dzień biegowy i w planie fartlek – 11 km w tym 6x30” szybciej (zdaje się miało być w widełkach wyścigu 1500m-10 km). Kolejny wietrzny dzień, do tego pełny brzuch, nie zwiastowało to wybitnego treningu. Tak też było. Odcinki szybsze biegałem w tempie między 4:00 a 4:15 więc chyba ciut za szybko. Średnie tętno treningu katastrofalne – 162. Na papierze ten trening wyglądał niewinnie, ale w realu okazał się całkiem wymagający. Na szczęście kolejny dzień wolny.
CZW 26.12.2019
BS 35' + 5x8" spg = 6 km, 5:52, 144/162
Po dniu przerwy lekki trening czyli 6 km plus 5 sprintów. Wybrałem się z rodzinką na ścieżkę biegową na Partynicach. Biegło się łatwo, ale nagle od połowy tętno wyraźnie wzrosło. Dalej zmęczenie? Pierwszy raz robiłem te sprinty według układu z książki czyli na koniec treningu. Jakoś poszły, ale wielkiej mocy nie było.
PT 27.12.2019
BNP 9 km+0,7 km BS = 9,7 km, 5:27, 156/177
W piątek czułem się całkiem dobrze. W planie był BNP z ostatnimi 5 minutami mocniej. Na początku wszystko szło dobrze czyli 1 km 6:04, kolejny 5:47, kolejny 5:40. Nie sprawdzałem tempa na bieżąco, odnotowywałem tylko to co było na automatycznych lapach co 1 km. I na 4 km nagle zrobiło się 5:21. Takie tempo planowałem gdzieś na 7-8 km. Starałem się już jakoś specjalnie nie przyśpieszać, ale kolejne kilometry wchodziły po 5:16, 5:13, 5:06, 5:08. Robiło się wyraźniej ciężej i zastanawiałem się jak z tego wybrnąć. W końcu postanowiłem, że docisnę jeszcze do 9 km i na tym skończę, bo intensywność była już inna niż w planie. Ostatni kilometr zrobiłem w 4:48 i potruchtałem w ramach BSa do domu jakieś 700 m. Na plus to, że fajnie to weszło (przy ciężkiej pogodzie, grad, wiatr etc.), na minus, że jednak plan był na nieco inny bieg. Także, żeby te plusy nie przysłoniły mi minusów. Sobota wolna.
----------------------------------------
Tydzień prawie 48 km. Ogólnie w tym tygodniu ciężko mi się biegało. Piątek napawający optymizmem. Pewnie niedziela to zweryfikuje.
Na pewno muszę biegać trochę wolniej te BSy, niby chodzi o jakieś 7-10" na km, ale moim zdaniem to ma znaczenie, szczególnie biegając 3 dni pod rząd. W przyszłą sobotę mam City Trail, mały sprawdzian gdzie jestem. Nie mam pojęcia jak to pójdzie i jak to pobiec. Chyba warto rozpocząć nieco zachowawczo, ale nie bardzo wiem co to dzisiaj dla mnie oznacza 4:50? W związku z tym startem będę musiał lekko zmodyfikować plan. Do wtorku mam dość sporo biegania, bo jakieś 36 km w 3 dni. Środa wolna, czwartek lekki jak w tym tygodniu i piątek wolny. W sobotę zamiast BNP zawody. W niedzielę na pewno krótszy BS niż w planie, zakładam jakieś 8 km. Od poniedziałku chciałbym już wrócić do planu. Zobaczymy jakie będzie samopoczucie.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
ND 29.12.2019
BS 78'=13,1 km, 6:01, 143/157
Dłuższy spokojny bieg. Tempo dość wolne, zmęczenie umiarkowane.
PN 30.12.2019
BS 60'+6x8" spg = 10,2 km, 5:57, 140/156
Dość niskie średnie tętno całości. Zmęczenie czy lekkie podbicie formy? Autorzy książki/planu piszą, że dyspozycja na sprintach jest wyznacznikiem zmęczenia treningiem. Idąc tym tokiem, było zmęczenie bo sprinty poszły dość drętwo.
WT 31.12.2019
Fartlek 73' w tym 6x35" = 12,9 km, 5:39, 154/175
Kolejny fartlek, tym razem dłuższy i odcinki szybsze również dłuższe o 5 sekund. Na początku szło dość drętwo, dość mocno wiało. Gdzieś od 9 km zaczęło się lepiej biec. Generalnie pomimo dłuższego dystansu dużo lżej to poszło niż w zeszłym tygodniu.
CZW 02.01.2020
BS 41' + 6x8" spg = 7,4 km, 5:38, 144/157
Po dniu przerwy biegło się luźno, również na sprintach. Tempo zdecydowanie szybsze niż normalniej. Może poszedłem szczebelek wyżej na tej drabince?
SB 04.01.2020
City Trail Wrocław
Na City Trail jechałem z lekką obawą. W tym cyklu treningowym kilometrów poniżej 5:00 przebiegłem (zbierając wszystkie odcinki, sprinty etc. do kupy) może ze 3. Wg Runalyze prognozowany wynik 23:12, coś nie bardzo to widziałem. Trzeba też wziąć poprawkę, że to jednak trail. Rano padało, więc przyczepność mogła być różna (ostatecznie było ok). Postanowiłem pobiec to w trailowych Kalenji, co okazało się dobrym rozwiązaniem.
Zrobiłem solidną rozgrzewkę (następny element na jaki chcę zwrócić uwagę w tym sezonie) około 3 km, z kilkoma przebieżkami. Nie powiem, żebym czuł jakiś luz w kroku.
Ustawiłem się w strefie do 25 minut, bo gorszy wynik byłby już katastrofą. Ruszyliśmy około 50 sekund po pierwszej grupie. Jak to zwykle bywa duża część zaczęła mocno zachowawczo w tempie 5:30 i wolniej. Wszedłem na mocniejszą, ale kontrolowaną intensywność i pierwszy kilometr zamknąłem w 4:46. „Przyzwoicie” pomyślałem, „tylko nie rumakuj”. Drugi identycznie. Na trzecim zaczęło się robić trochę ciężej, co spowodowało zwolnienie do 4:50. Zacząłem się obawiać, że to początek katastrofy. Na szczęście uczepiłem się jakieś młodej dziewczyny i starałem się trzymać. Zaczęła mi lekko odjeżdżać, ale tak na parę metrów. Czwarty kilometr o dziwo 4:43, ale jest już ciężko. Zaczynając 5 km, zacząłem się zastanawiać kiedy zacząć finisz, miało to odciągnąć głowę od narastającego zmęczenia. Gdzieś tak w okolicy 400 metrów do mety wyprzedziłem moją „pacemakerkę”, która chyba osłabła. Po biegu wydaje mi się, że to jednak ja znacznie przyśpieszyłem. Koleżanka jednak ruszyła jak gazela na jakieś 150 metrów do mety i minęła mnie bez trudu. Zacząłem spóźnioną kontrę i tylko łyknąłem jeszcze jednego faceta. Tempo ostatniego km 4:31 – całość 23:17 – jak dla mnie przyzwoicie na tym etapie przygotowań. Jest jeszcze rezerwa w wadze, więc dzisiejszy bieg nastawił mnie optymistycznie.
-------------------------------------------------
Tydzień ponad 51 km, wchodzę na coraz wyższe obroty. W związku z dzisiejszymi zawodami, jutro muszę zmodyfikować trening. W planie jest 14 km w tym 15 minut umiarkowanie męczące, chyba skrócę to do jakiś 10, bo poniedziałek i wtorek też jest biegowy (10 i 13 km)
BS 78'=13,1 km, 6:01, 143/157
Dłuższy spokojny bieg. Tempo dość wolne, zmęczenie umiarkowane.
PN 30.12.2019
BS 60'+6x8" spg = 10,2 km, 5:57, 140/156
Dość niskie średnie tętno całości. Zmęczenie czy lekkie podbicie formy? Autorzy książki/planu piszą, że dyspozycja na sprintach jest wyznacznikiem zmęczenia treningiem. Idąc tym tokiem, było zmęczenie bo sprinty poszły dość drętwo.
WT 31.12.2019
Fartlek 73' w tym 6x35" = 12,9 km, 5:39, 154/175
Kolejny fartlek, tym razem dłuższy i odcinki szybsze również dłuższe o 5 sekund. Na początku szło dość drętwo, dość mocno wiało. Gdzieś od 9 km zaczęło się lepiej biec. Generalnie pomimo dłuższego dystansu dużo lżej to poszło niż w zeszłym tygodniu.
CZW 02.01.2020
BS 41' + 6x8" spg = 7,4 km, 5:38, 144/157
Po dniu przerwy biegło się luźno, również na sprintach. Tempo zdecydowanie szybsze niż normalniej. Może poszedłem szczebelek wyżej na tej drabince?
SB 04.01.2020
City Trail Wrocław
Na City Trail jechałem z lekką obawą. W tym cyklu treningowym kilometrów poniżej 5:00 przebiegłem (zbierając wszystkie odcinki, sprinty etc. do kupy) może ze 3. Wg Runalyze prognozowany wynik 23:12, coś nie bardzo to widziałem. Trzeba też wziąć poprawkę, że to jednak trail. Rano padało, więc przyczepność mogła być różna (ostatecznie było ok). Postanowiłem pobiec to w trailowych Kalenji, co okazało się dobrym rozwiązaniem.
Zrobiłem solidną rozgrzewkę (następny element na jaki chcę zwrócić uwagę w tym sezonie) około 3 km, z kilkoma przebieżkami. Nie powiem, żebym czuł jakiś luz w kroku.
Ustawiłem się w strefie do 25 minut, bo gorszy wynik byłby już katastrofą. Ruszyliśmy około 50 sekund po pierwszej grupie. Jak to zwykle bywa duża część zaczęła mocno zachowawczo w tempie 5:30 i wolniej. Wszedłem na mocniejszą, ale kontrolowaną intensywność i pierwszy kilometr zamknąłem w 4:46. „Przyzwoicie” pomyślałem, „tylko nie rumakuj”. Drugi identycznie. Na trzecim zaczęło się robić trochę ciężej, co spowodowało zwolnienie do 4:50. Zacząłem się obawiać, że to początek katastrofy. Na szczęście uczepiłem się jakieś młodej dziewczyny i starałem się trzymać. Zaczęła mi lekko odjeżdżać, ale tak na parę metrów. Czwarty kilometr o dziwo 4:43, ale jest już ciężko. Zaczynając 5 km, zacząłem się zastanawiać kiedy zacząć finisz, miało to odciągnąć głowę od narastającego zmęczenia. Gdzieś tak w okolicy 400 metrów do mety wyprzedziłem moją „pacemakerkę”, która chyba osłabła. Po biegu wydaje mi się, że to jednak ja znacznie przyśpieszyłem. Koleżanka jednak ruszyła jak gazela na jakieś 150 metrów do mety i minęła mnie bez trudu. Zacząłem spóźnioną kontrę i tylko łyknąłem jeszcze jednego faceta. Tempo ostatniego km 4:31 – całość 23:17 – jak dla mnie przyzwoicie na tym etapie przygotowań. Jest jeszcze rezerwa w wadze, więc dzisiejszy bieg nastawił mnie optymistycznie.
-------------------------------------------------
Tydzień ponad 51 km, wchodzę na coraz wyższe obroty. W związku z dzisiejszymi zawodami, jutro muszę zmodyfikować trening. W planie jest 14 km w tym 15 minut umiarkowanie męczące, chyba skrócę to do jakiś 10, bo poniedziałek i wtorek też jest biegowy (10 i 13 km)
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
ND 05.01.2020
BNP 10 km, 5:40, 146/165
Żeby całkiem nie wywracać do góry nogami planu zrobiłem 10 km w tym 2 na koniec w tempie 5:13. Mięśniowo i oddechowo czułem sobotni bieg na piątkę, ale jakieś katastrofy nie było. Ot trening na nieco większym, skumulowanym zmęczeniu.
PN 06.01.2020
BS 60'= 10 km, 6:01, 143/156
Rano pojechałem na Ślężę z rodzinką i znajomymi. Wchodziliśmy najtrudniejszym podejściem, było nawet troszkę śniegu więc na głazach była zabawa. Wpadło lekko ponad 8 km, w wolnym tempie. Gdy wracając każdy w myślach widział jak się pierdyknie i odpocznie, ja z obawą wizualizowałem sobie mój bieg. Kuźwa prawie odpuściłem, diabełek na jednym ramieniu mówił przestań przecież ta wycieczka to jak te 10 km BSa co masz zrobić, zluzuj stary i otwórz browar . Aniołek jednak był tym razem skuteczniejszy i wyszedłem od razu po powrocie z wycieczki. Poszło raczej ok, wiadomo że mięśniowo nie było lekko, ale ogólnie na plus. Jedna myśl nie dawała mi tylko spokoju co to będzie jutro
WT 07.01.2020
Fartlek 71' = 13 km w tym 6x40", 5:31, 151/172
Czwarty dzień biegania bez przerwy. Obawiałem się tego treningu, że będzie męczarnia. A tu mega zaskoczenie. Szybkie odcinki wchodziły swobodnie, bez większego zmęczenia. Tempa w okolicy 4:15-20. Niby nic wielkiego, ale podbudował mnie ten trening.
CZW 09.01.2020
BS 43' = 7,5 km w tym 8x8" spg, 5:52, 141/155
No i w środę tak jak myślałem, w zasadzie już we wtorek tak dwie godziny po treningu nastąpił zjazd. Byłem mega zmęczony, ale wiecie to takie zajebiste zmęczenie wynikające z treningu. Strasznie mi się jednak nie chciało wyjść na kolejny trening. Tak marudziłem do 20. W końcu wyszedłem i nie było źle. Sprinty tak od 2-3 wchodziły już swobodnie.
PT 10.01.2020
BNP 13 km, 5:35, 153/176
Niestety długi dzień w pracy i na trening już wychodziłem zmęczony. Przy życiu i motywacji trzymało mnie to, że jest piątek, jutro wolne również od biegania, no i że po biegu napiję się browara . Trochę tak nie do końca czuję ten trening pt. 13 km BNP na końcu 10’ umiarkowanie męczące. Zacząłem bardzo wolno i pierwszy kilometr odpikał 6:23. Potem chciałem wolniutko podkręcać tempo unikając takich problemów jak w zeszłym tygodniu, gdzie już na pierwszy kilometrach wszedłem na tempo 5:20. Na wyczucie nawet dobrze to poszło, z 2 km były takie, że wpadły nieco wolniej niż poprzedzające, ale generalnie od 7 km biegłem już coraz bardziej poniżej 5:30. Ostatnie 2 km 5:04 i 4:55. Czy to było umiarkowanie męczące te 2 km? Chyba powiedziałbym jednak, że męczące. Cały trening był umiarkowanie męczący. Dobra nie ma co za bardzo rozkminiać, bo to nie apteka.
---------------------------------
Tydzień bardzo dobry treningowo. Wpadło ponad 53 km. Z pozytywów waga zauważalnie w dół. Jutro od razu startuję od 16 km BNP więc spacerek to nie będzie. Potem zmiana w schemacie treningu bo poniedziałek wolny. Zaczynają się już też nowe bodźce czyli podbiegi (zdaje się 6x45”) i ciągły 5 km. Będzie ciekawie.
BNP 10 km, 5:40, 146/165
Żeby całkiem nie wywracać do góry nogami planu zrobiłem 10 km w tym 2 na koniec w tempie 5:13. Mięśniowo i oddechowo czułem sobotni bieg na piątkę, ale jakieś katastrofy nie było. Ot trening na nieco większym, skumulowanym zmęczeniu.
PN 06.01.2020
BS 60'= 10 km, 6:01, 143/156
Rano pojechałem na Ślężę z rodzinką i znajomymi. Wchodziliśmy najtrudniejszym podejściem, było nawet troszkę śniegu więc na głazach była zabawa. Wpadło lekko ponad 8 km, w wolnym tempie. Gdy wracając każdy w myślach widział jak się pierdyknie i odpocznie, ja z obawą wizualizowałem sobie mój bieg. Kuźwa prawie odpuściłem, diabełek na jednym ramieniu mówił przestań przecież ta wycieczka to jak te 10 km BSa co masz zrobić, zluzuj stary i otwórz browar . Aniołek jednak był tym razem skuteczniejszy i wyszedłem od razu po powrocie z wycieczki. Poszło raczej ok, wiadomo że mięśniowo nie było lekko, ale ogólnie na plus. Jedna myśl nie dawała mi tylko spokoju co to będzie jutro
WT 07.01.2020
Fartlek 71' = 13 km w tym 6x40", 5:31, 151/172
Czwarty dzień biegania bez przerwy. Obawiałem się tego treningu, że będzie męczarnia. A tu mega zaskoczenie. Szybkie odcinki wchodziły swobodnie, bez większego zmęczenia. Tempa w okolicy 4:15-20. Niby nic wielkiego, ale podbudował mnie ten trening.
CZW 09.01.2020
BS 43' = 7,5 km w tym 8x8" spg, 5:52, 141/155
No i w środę tak jak myślałem, w zasadzie już we wtorek tak dwie godziny po treningu nastąpił zjazd. Byłem mega zmęczony, ale wiecie to takie zajebiste zmęczenie wynikające z treningu. Strasznie mi się jednak nie chciało wyjść na kolejny trening. Tak marudziłem do 20. W końcu wyszedłem i nie było źle. Sprinty tak od 2-3 wchodziły już swobodnie.
PT 10.01.2020
BNP 13 km, 5:35, 153/176
Niestety długi dzień w pracy i na trening już wychodziłem zmęczony. Przy życiu i motywacji trzymało mnie to, że jest piątek, jutro wolne również od biegania, no i że po biegu napiję się browara . Trochę tak nie do końca czuję ten trening pt. 13 km BNP na końcu 10’ umiarkowanie męczące. Zacząłem bardzo wolno i pierwszy kilometr odpikał 6:23. Potem chciałem wolniutko podkręcać tempo unikając takich problemów jak w zeszłym tygodniu, gdzie już na pierwszy kilometrach wszedłem na tempo 5:20. Na wyczucie nawet dobrze to poszło, z 2 km były takie, że wpadły nieco wolniej niż poprzedzające, ale generalnie od 7 km biegłem już coraz bardziej poniżej 5:30. Ostatnie 2 km 5:04 i 4:55. Czy to było umiarkowanie męczące te 2 km? Chyba powiedziałbym jednak, że męczące. Cały trening był umiarkowanie męczący. Dobra nie ma co za bardzo rozkminiać, bo to nie apteka.
---------------------------------
Tydzień bardzo dobry treningowo. Wpadło ponad 53 km. Z pozytywów waga zauważalnie w dół. Jutro od razu startuję od 16 km BNP więc spacerek to nie będzie. Potem zmiana w schemacie treningu bo poniedziałek wolny. Zaczynają się już też nowe bodźce czyli podbiegi (zdaje się 6x45”) i ciągły 5 km. Będzie ciekawie.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
ND 12.01.2020
BD 16 km, 5:55, 145/158 (74%/81%)
W planie było 16 km BNP z 20’ umiarkowanie męczącą końcówką. Niestety od początku szło słabo. Przyśpieszałem stopniowo od tempa powyżej 6.00 do okolic 5:35 na 7 km i stwierdziłem, że to nie ma sensu. Nie dowiozę tego bez wielkich strat. Zatrzymałem się na chwilę, przemyślałem sprawę i dobiłem do tych 16 km, ale już w tempie BS-u. Myślę, że to była dobra decyzja, podjęta pod wpływem samopoczucia.
WT 14.01.2020
BS 3 km + 6x45" pdb + 3 km = 8,2 km, 6:04, 143/178 (73%/91%)
We wtorek czekały mnie pierwsze w tym planie podbiegi. Niby niewinne, bo 6x45”. Na początek 3 km dobiegu do Górki Pafawagu i heja. Ruszyłem jak tłum Amerykanów do Walmarta w Black Friday . Początek podbiegu jest lekki, ale potem już dość stromo. Kuźwa ledwo dowiozłem te 45”. Jak się potem okazało średnie tempo 3:50, a miało być około 4:30. Zajechałem się już zatem na pierwszym powtórzeniu . Jakoś dorobiłem następne 5 w dość zawstydzających średnich tempach 4:34,4:40, 4:43, 4:38, 4:33. Generalnie miało być w tempie biegu na 3 km, było (poza 1) bliżej 5 km. Powrót w truchcie. Każdy odcinek kończyłem na mega zmęczeniu. Na koniec 3 km na miękkich nóżkach. Muszę poprawić te podbiegi, ta górka to nie to co mój „stary” ślimak na Armii Krajowej. Do tego pewnie rzuciłbym na zawsze bieganie gdybym się zobaczył z boku, jak brzydko, niezgrabnie i słabo technicznie to biegałem. Bez dwóch zdań, na razie najcięższy trening w tym planie.
CZW 16.01.2020
BS 60' + 8x8" spg = 10,2 km, 5:52,141/158 (72%/81%)
Bez większej historii. Biegło się w miarę. Sprinty z każdym powtórzeniem lepiej.
PT 17.01.2020
BS 3 km + 5 km BC + BS 2,7 km = 10,7 km, 5:40, 150/169 (77%/86%)
Przyszedł i czas na bieg ciągły – 5 km umiarkowanie męcząco. Na początek 3 km rozgrzewki, wiało dość mocno. Nogi i płuca też jakieś nie funkiel-nówka. No nic ruszyłem na te 5 km. W zegarku zaplanowałem tempo w widełkach 5:00-5:20, tak sobie wymyśliłem, że to powinno być umiarkowanie męczące. Koniec końców średnia wyszła 5:09, ale chyba było jednak nieco za mocno. Dołożyłem znowu 3 km schłodzenia. Zmęczył mnie ten trening, jeszcze dużo pracy przede mną.
SB 18.01.2020
BR 37' = 6 km, 6:14, 135/147 (69%/75%)
Regeneracyjny bieg w wolnym tempie. Nogi ciężkie, płuca małe, ale takie szuranie na koniec tygodnia dobrze mi zrobiło. Jutro zaczynamy tydzień od BD 18 km.
--------------------------------------
Tydzień z przebiegiem 51 km. Raczej ciężki to był czas, zaczyna się powoli konkretniejsza robota. Forma jednak wolno, ale rośnie. W następnym tygodniu pojawią się po raz pierwszy interwały. 2 lutego sprawdzian gdzie jestem na Biegu Karnawałowym na 10 km.
BD 16 km, 5:55, 145/158 (74%/81%)
W planie było 16 km BNP z 20’ umiarkowanie męczącą końcówką. Niestety od początku szło słabo. Przyśpieszałem stopniowo od tempa powyżej 6.00 do okolic 5:35 na 7 km i stwierdziłem, że to nie ma sensu. Nie dowiozę tego bez wielkich strat. Zatrzymałem się na chwilę, przemyślałem sprawę i dobiłem do tych 16 km, ale już w tempie BS-u. Myślę, że to była dobra decyzja, podjęta pod wpływem samopoczucia.
WT 14.01.2020
BS 3 km + 6x45" pdb + 3 km = 8,2 km, 6:04, 143/178 (73%/91%)
We wtorek czekały mnie pierwsze w tym planie podbiegi. Niby niewinne, bo 6x45”. Na początek 3 km dobiegu do Górki Pafawagu i heja. Ruszyłem jak tłum Amerykanów do Walmarta w Black Friday . Początek podbiegu jest lekki, ale potem już dość stromo. Kuźwa ledwo dowiozłem te 45”. Jak się potem okazało średnie tempo 3:50, a miało być około 4:30. Zajechałem się już zatem na pierwszym powtórzeniu . Jakoś dorobiłem następne 5 w dość zawstydzających średnich tempach 4:34,4:40, 4:43, 4:38, 4:33. Generalnie miało być w tempie biegu na 3 km, było (poza 1) bliżej 5 km. Powrót w truchcie. Każdy odcinek kończyłem na mega zmęczeniu. Na koniec 3 km na miękkich nóżkach. Muszę poprawić te podbiegi, ta górka to nie to co mój „stary” ślimak na Armii Krajowej. Do tego pewnie rzuciłbym na zawsze bieganie gdybym się zobaczył z boku, jak brzydko, niezgrabnie i słabo technicznie to biegałem. Bez dwóch zdań, na razie najcięższy trening w tym planie.
CZW 16.01.2020
BS 60' + 8x8" spg = 10,2 km, 5:52,141/158 (72%/81%)
Bez większej historii. Biegło się w miarę. Sprinty z każdym powtórzeniem lepiej.
PT 17.01.2020
BS 3 km + 5 km BC + BS 2,7 km = 10,7 km, 5:40, 150/169 (77%/86%)
Przyszedł i czas na bieg ciągły – 5 km umiarkowanie męcząco. Na początek 3 km rozgrzewki, wiało dość mocno. Nogi i płuca też jakieś nie funkiel-nówka. No nic ruszyłem na te 5 km. W zegarku zaplanowałem tempo w widełkach 5:00-5:20, tak sobie wymyśliłem, że to powinno być umiarkowanie męczące. Koniec końców średnia wyszła 5:09, ale chyba było jednak nieco za mocno. Dołożyłem znowu 3 km schłodzenia. Zmęczył mnie ten trening, jeszcze dużo pracy przede mną.
SB 18.01.2020
BR 37' = 6 km, 6:14, 135/147 (69%/75%)
Regeneracyjny bieg w wolnym tempie. Nogi ciężkie, płuca małe, ale takie szuranie na koniec tygodnia dobrze mi zrobiło. Jutro zaczynamy tydzień od BD 18 km.
--------------------------------------
Tydzień z przebiegiem 51 km. Raczej ciężki to był czas, zaczyna się powoli konkretniejsza robota. Forma jednak wolno, ale rośnie. W następnym tygodniu pojawią się po raz pierwszy interwały. 2 lutego sprawdzian gdzie jestem na Biegu Karnawałowym na 10 km.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
Niestety tydzień zaczął się źle. Już w sobotę podczas tego biegu regeneracyjnego czułem, że coś za bardzo mięśnie mnie bolą. Okazało się, że zostałem kolejną ofiarą jakiegoś wirusa, który panował w domu. Niby gorączki właściwie nie miałem, ale czułem się paskudnie i o bieganiu nie mogło być mowy. Tym samym wypadły mi 2 treningi w tym bieg długi.
Potem zacząłem kombinować jakie treningi wykonać i oczywiście doszedłem do tego, żeby nie rezygnować z akcentów .
CZW 23.01.2020
BS 3 km + IN 1',2',3',2',1' T1,5 p.400m + BS 3 km = 9,7 km, 5:41, 148/182 (76%/93%)
Mając już dość niebiegania, w czwartek postawiłem wszystko na jedną kartę i ruszyłem na trening interwałowy. Odcinki dość krótkie i nie za dużo, więc zaryzykowałem. Po 3 km BS rozpocząłem piramidkę 1’,2’3’2’1’. Przerwa 400 metrów trucht (ok. 2:45). Tempo interwałów miało oscylować w okolicy T1,5, gdzieś tam z pomocą kalkulatorów wyznaczyłem to na dzisiaj w okolicy 4:20. Ostatecznie biegałem ciut szybciej między 4:11 a 4:16. Przy odcinku 3’ już nóżki lekko wiotczały. Powrót znowu 3 km i trening na plus.
PT 24.01.2020
BS 3 km + BC 6 km + BS 2,4 km = 11,5 km, 5:33, 154/174 (79%/89%)
No to skoro mi tak dobrze poszło, to zrobię drugi trening mocniejszy. Powtórka z zeszłego tygodnia czyli 3 km BS, potem ciągły tym razem o 1 km dłuższy czyli 6 km i potem znowu BS. Te 6 km poszło w średnim tempie 5:11. Do 4 km był naprawdę luz i nagle słabość mnie dopadła, zarówno mięśniowa jak i wydolnościowa. Chyba lekko przeszarżowałem. Do tego ćmienie w dwugłowym, co mnie lekko zaniepokoiło. Garmin nakazał 30h odpoczynku
SB 25.01.2020
BR 37'=5,9 km, 6:18, 140/152 (71%/78%)
Ostatni (niestety tylko 3) trening w tygodniu to krótki bieg regeneracyjny. Tempo grubo powyżej 6, ale tak miało być. Mimo to bieg nie należał do przyjemnych. Znalazłem ćwiczenia rozciągające na dwugłowy. Pomogło, ale muszę je cały czas powtarzać.
.............................................
Skrócony tydzień treningowy z ledwo 26 km. Co zrobić takie życie. W przyszłą niedzielę sprawdzian na 10 km. Pewnie trzeba będzie coś lekko zmodyfikować w treningu.
Potem zacząłem kombinować jakie treningi wykonać i oczywiście doszedłem do tego, żeby nie rezygnować z akcentów .
CZW 23.01.2020
BS 3 km + IN 1',2',3',2',1' T1,5 p.400m + BS 3 km = 9,7 km, 5:41, 148/182 (76%/93%)
Mając już dość niebiegania, w czwartek postawiłem wszystko na jedną kartę i ruszyłem na trening interwałowy. Odcinki dość krótkie i nie za dużo, więc zaryzykowałem. Po 3 km BS rozpocząłem piramidkę 1’,2’3’2’1’. Przerwa 400 metrów trucht (ok. 2:45). Tempo interwałów miało oscylować w okolicy T1,5, gdzieś tam z pomocą kalkulatorów wyznaczyłem to na dzisiaj w okolicy 4:20. Ostatecznie biegałem ciut szybciej między 4:11 a 4:16. Przy odcinku 3’ już nóżki lekko wiotczały. Powrót znowu 3 km i trening na plus.
PT 24.01.2020
BS 3 km + BC 6 km + BS 2,4 km = 11,5 km, 5:33, 154/174 (79%/89%)
No to skoro mi tak dobrze poszło, to zrobię drugi trening mocniejszy. Powtórka z zeszłego tygodnia czyli 3 km BS, potem ciągły tym razem o 1 km dłuższy czyli 6 km i potem znowu BS. Te 6 km poszło w średnim tempie 5:11. Do 4 km był naprawdę luz i nagle słabość mnie dopadła, zarówno mięśniowa jak i wydolnościowa. Chyba lekko przeszarżowałem. Do tego ćmienie w dwugłowym, co mnie lekko zaniepokoiło. Garmin nakazał 30h odpoczynku
SB 25.01.2020
BR 37'=5,9 km, 6:18, 140/152 (71%/78%)
Ostatni (niestety tylko 3) trening w tygodniu to krótki bieg regeneracyjny. Tempo grubo powyżej 6, ale tak miało być. Mimo to bieg nie należał do przyjemnych. Znalazłem ćwiczenia rozciągające na dwugłowy. Pomogło, ale muszę je cały czas powtarzać.
.............................................
Skrócony tydzień treningowy z ledwo 26 km. Co zrobić takie życie. W przyszłą niedzielę sprawdzian na 10 km. Pewnie trzeba będzie coś lekko zmodyfikować w treningu.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
ND 26.01.2020
BD 108' = 18,4 km, 5:53, 150/169 (77%/86%)
Mimo nie najlepszego samopoczucia poszedłem w niedzielę na trening. Rano połaziliśmy z rodzinką w ZOO i jakoś tak zrobiło mi się lepiej więc to wykorzystałem. Początkowo biegło się tak sobie, czułem że choroba jeszcze nie odpuściła. Z czasem się rozbujałem i ostatnie 2,5 km było już dość żwawe czyli w tempie poniżej 5:30. Generalnie trening na plus.
ŚR 29.01.2020
BS 51' = 8,5 km, 5:58, 143/156 (73%/80%)
Niestety radość z pokonania choroby była przedwczesna. Samopoczucie nadal słabe, generalnie męczył mnie kaszel i suchość w gardle. Zrobiłem spokojnego BSa czekając na dalszy rozwój wypadków. Tydzień treningowo niestety znowu spisany na straty.
SB 01.02.2020
BS 42' + 8x10" spg, 7,6 km, 5:35, 147/164 (75%/84%)
Postanowiłem zrobić coś lekko mocniejszego. Suchość w gardle jakby minęła, całe gówno poszło niżej w płuca. Wybrałem sprinty pod górę jako sprawdzian sprawności. Dobieg cały czas pod silny wiatr, do tego ciepło jak cholera, a ja ubrany na temperaturę tak z 8 stopni niższą. W słońcu było chyba z 15 stopni, na sprinty zdjąłem wiatrówkę i już jej nie założyłem do końca treningu. Pierwsze dwa mega słabo, im dalej tym lepiej. Niestety dalej został duszący kaszel. Jutro niby mam brać udział w biegu na 10 km. Decyzję podejmę rano.
----------------------------
Znowu słaby tydzień z kilometrażem 34 km. Mam nadzieję, że następny będzie już normalny. Jeżeli jednak wezmę jutro udział w biegu to wtorkowy trening jakościowy zmienię na BSa.
BD 108' = 18,4 km, 5:53, 150/169 (77%/86%)
Mimo nie najlepszego samopoczucia poszedłem w niedzielę na trening. Rano połaziliśmy z rodzinką w ZOO i jakoś tak zrobiło mi się lepiej więc to wykorzystałem. Początkowo biegło się tak sobie, czułem że choroba jeszcze nie odpuściła. Z czasem się rozbujałem i ostatnie 2,5 km było już dość żwawe czyli w tempie poniżej 5:30. Generalnie trening na plus.
ŚR 29.01.2020
BS 51' = 8,5 km, 5:58, 143/156 (73%/80%)
Niestety radość z pokonania choroby była przedwczesna. Samopoczucie nadal słabe, generalnie męczył mnie kaszel i suchość w gardle. Zrobiłem spokojnego BSa czekając na dalszy rozwój wypadków. Tydzień treningowo niestety znowu spisany na straty.
SB 01.02.2020
BS 42' + 8x10" spg, 7,6 km, 5:35, 147/164 (75%/84%)
Postanowiłem zrobić coś lekko mocniejszego. Suchość w gardle jakby minęła, całe gówno poszło niżej w płuca. Wybrałem sprinty pod górę jako sprawdzian sprawności. Dobieg cały czas pod silny wiatr, do tego ciepło jak cholera, a ja ubrany na temperaturę tak z 8 stopni niższą. W słońcu było chyba z 15 stopni, na sprinty zdjąłem wiatrówkę i już jej nie założyłem do końca treningu. Pierwsze dwa mega słabo, im dalej tym lepiej. Niestety dalej został duszący kaszel. Jutro niby mam brać udział w biegu na 10 km. Decyzję podejmę rano.
----------------------------
Znowu słaby tydzień z kilometrażem 34 km. Mam nadzieję, że następny będzie już normalny. Jeżeli jednak wezmę jutro udział w biegu to wtorkowy trening jakościowy zmienię na BSa.