wojtekkos2 pisze:Sławcio, akurat podałeś przykład z run-loga miesiąca odpoczynku i regeneracji. Przeważnie w grudniu mam roztrenowanie. Zobacz na kolejne miesiące. W tamtych przygotowaniach przebiegłem 700 km, a nie zaczynałem przecież od zera.
Gwoli uzupełnienia: BMI nieco powyżej 21, treningi 4/tydz (czasem 5), kilometraż 60-70, w tygodniu jedna siła biegowa, jeden bieg regeneracyjny, jeden akcent (przeważnie 5x2km, 3x4km, BC2 8-10km, w tempie ciut wolniej niż HM), i długie wybieganie 20-30km. Wg tego do jesiennego maratonu w toku przygotowań pokonałem 1000km bez przerw na kontuzje. W ogóle ten rok miałem jeden z lepszych, jeśli chodzi o zdrowie.
Generalnie czuję, że jeszcze mogę się poprawiać, ale jak to zrobić?

Ależ ja patrzyłem w Twojego Run-Loga i widziałem co innego. Już nie chciałem Ci wytykać i docinać, ale skoro sam wspominasz, to.:
- Piszesz, że tygodniowo biegasz 60-70 km. W jaki sposób, skoro w 2019 jeden miesiąc, to było 250 km, jeden - 200, reszta poniżej 200? Swego czasu chyba Bartek Olszewski zastanawiał się na blogu, porównując opinie różnych autorytetów, ile trzeba biegać tygodniowo, żeby z sensem pobiec maraton - niektórzy proponowali dużo, inni więcej, ale on obciął nadmierny kilometraż i wyszło mu, że minimum 50/tyg. Miesiąc ma średnio 4,3 tygodnia - mam porachować za Ciebie, czy sam dasz radę?
- Akcenty. Patrzyłem, patrzyłem i naprawdę trudno było wypatrzyć w Twoim dzienniczku coś innego niż BS. Co to jest 5x2 w tempie 5:00/km? Tzn to jest właściwe tempo, ale dla biegaczy, którzy uzyskują stosowne rezultaty. Twoje akcenty albo w ogóle nie są akcentami, albo za słabymi. Do tego jeden w tygodniu, to za mało. Już nie wnikam, co to dla Ciebie siła biegowa, ale czuję, że Sultangurde trafił. Do maratonu nasuwa się akcent dłuższy, tempowy - takich w ogóle nie ma, albo 1 w miesiącu i za wolno. Uzyskany wynik jest adekwatny do tych temp (i kilometrażu).
- Twoja wypowiedź, zwłaszcza w części dotyczącej kilometrażu, może wskazywać, że źle czytasz swój run-log. Uściślając - robisz to życzeniowo.
- Trening (biegacza) wisi gdzieś między dwoma ekstremami - między "klepaniem kilometrów" z high-scorami objętości a treningiem "jakościowym", w którym z mikroskopijnej objętości robi się świetną życiówkę dzięki rewolucyjnym metodom treningowym. Twój jest, wybacz, klepaniem kilometrów, ale bez kilometrów.
- Podsumowując: ewidentnie masz problem z ustaleniem temp, układu treningów i ich objętości, więc skonsultuj się z trenerem. Co zresztą padło już w pierwszych postach

- Nie zrozum mnie źle - dopisuję się do tych, którzy radzą pobiegać na krótszych dystansach niż maraton. Ale skoro już maraton, to nie ten kilometraż, który teraz robisz.