Jak Forest Gump :-)
-
- Wyga
- Posty: 142
- Rejestracja: 21 wrz 2016, 20:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cześć! Jestem całkowitym żółtodziobem w bieganiu, a właściwie praptakiem bo mam 44 lata i nigdy do tej pory nie biegałam. Zawsze byłam gruba i w szkole unikałam w-fu jak ognia, a przez wiele lat moja aktywność fizyczna ograniczała się do sporadycznego roweru i czasem nieco aerobiku. Co prawda po górach od kilku lat chodzę i kocham to bardzo Nawet ważąc 130 kg potrafiłam (nic to że powoli) wejść na Kasprowy. Jakoś tak udało mi się nieco schudnąć i ważę obecnie 84 kg i to cieszy.....
Ale o Gumpie miało być... Jakoś tak w połowie sierpnia pomyślałam sobie,że fajnie byłoby spróbować pobiegać. Założyłam jakieś sportowe "majtki" i koszulkę i poszłam "biegać". No tak ależ dumie to brzmi.....ekhm..... Kilkadziesiąt kroków i myślałam, że płuca wypluję a oczy wypłyną. Po 15 min wróciłam do domu i zaczęłam czytać o bieganiu dla starszych pań Kurde tu są całe filozofie biegowe, plany treningowe, cele, motywacje i wogóle...... A ja szery ludek chciałam tylko spróbować czy wogóle umiem szybciej niż dorobienie na szpilkach, nogi przestawiać. I wiecie co, póki co się nie poddałam. Cztery razy w tygodniu biegam/maszeruję 5,5 km. Mój najlepszy czas to 41 minut. I może komuś wyda się to nieco śmieszne ale mnie sprawia olbrzymią radochę, że mogę, że daję radę, że mi się chce.
I na koniec pytanie: czy powinnam może jednak zastosować jakiś plan biegowy czy wyznaczyć sobie jakiś cel, czy mogę tak jak mi orgazm pozwala, kiedy mogę to truchtem, kiedy muszę to marszem te swoje 5 i pół km robić?
Ale o Gumpie miało być... Jakoś tak w połowie sierpnia pomyślałam sobie,że fajnie byłoby spróbować pobiegać. Założyłam jakieś sportowe "majtki" i koszulkę i poszłam "biegać". No tak ależ dumie to brzmi.....ekhm..... Kilkadziesiąt kroków i myślałam, że płuca wypluję a oczy wypłyną. Po 15 min wróciłam do domu i zaczęłam czytać o bieganiu dla starszych pań Kurde tu są całe filozofie biegowe, plany treningowe, cele, motywacje i wogóle...... A ja szery ludek chciałam tylko spróbować czy wogóle umiem szybciej niż dorobienie na szpilkach, nogi przestawiać. I wiecie co, póki co się nie poddałam. Cztery razy w tygodniu biegam/maszeruję 5,5 km. Mój najlepszy czas to 41 minut. I może komuś wyda się to nieco śmieszne ale mnie sprawia olbrzymią radochę, że mogę, że daję radę, że mi się chce.
I na koniec pytanie: czy powinnam może jednak zastosować jakiś plan biegowy czy wyznaczyć sobie jakiś cel, czy mogę tak jak mi orgazm pozwala, kiedy mogę to truchtem, kiedy muszę to marszem te swoje 5 i pół km robić?
- adam1adam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1754
- Rejestracja: 20 lis 2011, 09:59
- Życiówka na 10k: 33:10
- Życiówka w maratonie: 2:32:24
Plan to biegac jaknajczesciej, a do tego chyby nie potrzeba czegos spoecjalnego!
Obojetne jednak jaki stan zaawansowania obowiazuja pewne regoly np.
gimnastyka po treningu , nie jesc conajmniej 2h przed biegiem, itp,,,wszystko
to jest napisane w ksiazkach.
Wazne: czesto czytac i kontaktowac sie z ludzmi na Forum aby nie stracic motywcji
Obojetne jednak jaki stan zaawansowania obowiazuja pewne regoly np.
gimnastyka po treningu , nie jesc conajmniej 2h przed biegiem, itp,,,wszystko
to jest napisane w ksiazkach.
Wazne: czesto czytac i kontaktowac sie z ludzmi na Forum aby nie stracic motywcji
-
- Wyga
- Posty: 142
- Rejestracja: 21 wrz 2016, 20:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
[quote="adam1adam"]Plan to biegac jaknajczesciej
Czyli jeżeli daję radę to mogę codziennie? Czytałam, że organizmowi trzeba dać odpocząć, zregenerować się.
Radocha jaką mi daje bieganie na razie wystarczy mi za całą motywację ale muszę przyznać, że czytanie postów na Forum doje niezłego kopa. No i jest kopalnią wiedzy dla laika.
I mam kolejne pytanie: czy samotne bieganie to raczej dziwne jakieś jest? Jak czytam to chyba większość biega w towarzystwie. Ja uwielbiam biegać sama, słuchawki w uszy, ulubiona muzyka i heja do przodu. I nawet mój małomiasteczkowy zdziwiony zaścianek niewiele mnie obchodzi.
Czyli jeżeli daję radę to mogę codziennie? Czytałam, że organizmowi trzeba dać odpocząć, zregenerować się.
Radocha jaką mi daje bieganie na razie wystarczy mi za całą motywację ale muszę przyznać, że czytanie postów na Forum doje niezłego kopa. No i jest kopalnią wiedzy dla laika.
I mam kolejne pytanie: czy samotne bieganie to raczej dziwne jakieś jest? Jak czytam to chyba większość biega w towarzystwie. Ja uwielbiam biegać sama, słuchawki w uszy, ulubiona muzyka i heja do przodu. I nawet mój małomiasteczkowy zdziwiony zaścianek niewiele mnie obchodzi.
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9047
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Samotne bieganie nie jest niczym dziwnym. Jeśli się dobrze czujesz sama ze sobą to nie musisz tego zmieniać. Może z czasem zapragniesz towarzystwa, to się wtedy rozgladniesz w swojej miejscowości za innymi biegajacymi w grupach.
Wysłane z mojego MI 3W .
Wysłane z mojego MI 3W .
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
Nie wiem, czy na początek codziennie jest dobre - raczej może 1-2 dni przerwy w tygodniu to na zdrowie wyjdzie. Jednak lepiej jak się da mięśniom odpocząć - dla początkującego moim zdaniem 4 razy w tygodniu (może maksymalnie 5) powinno wystarczyć. Co nie oznacza, że w wolne dni należy zbijać bąki na kanapie - można poćwiczyć (poczytaj sobie też o ćwiczeniach "core stability", rozciąganie, rolowanie etc - to pomaga też w bieganiu, ale przede wszystkim zmniejsza prawdopodobieństwo wystąpienia kontuzji). Można wyjść na rower, ewentualnie basen etc.tayton pisze:adam1adam pisze:Plan to biegac jaknajczesciej
Czyli jeżeli daję radę to mogę codziennie? Czytałam, że organizmowi trzeba dać odpocząć, zregenerować się.
Radocha jaką mi daje bieganie na razie wystarczy mi za całą motywację ale muszę przyznać, że czytanie postów na Forum doje niezłego kopa. No i jest kopalnią wiedzy dla laika.
I mam kolejne pytanie: czy samotne bieganie to raczej dziwne jakieś jest? Jak czytam to chyba większość biega w towarzystwie. Ja uwielbiam biegać sama, słuchawki w uszy, ulubiona muzyka i heja do przodu. I nawet mój małomiasteczkowy zdziwiony zaścianek niewiele mnie obchodzi.
Ale jeśli się upierasz i chcesz biegać codziennie oraz nic Cię nie boli - to nikt Ci nie zabroni.
Bieganie samemu dziwne nie jest -> jeśli trenujesz (tzn wg mojej definicji: biegasz regularnie według jakiegoś planu patrząc na stoper/GPS i monitorując dystans/tempo/czas), to często trudno znaleźć kogoś, kto ma ten sam / podobny trening w tym samym dniu. A nawet jeśli nie trenujesz, tylko luźno biegniesz - to ja przykładowo czasem lubię po prostu sobie biec, to jest wtedy mój czas na odpoczynek od wszystkiego i przemyślenia spokojne na tematy najróżniejsze :P
biegam ultra i w górach
- lama71
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 353
- Rejestracja: 16 lis 2015, 07:11
- Życiówka na 10k: 52,22
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
Myślę, że bardzo ważne jest nauczenie się słuchania własnego ciała. Bieganie codzienne jest fajne, ale myślę że na początku nie powinnaś tak robić. Przyzwyczaj swój organizm do wysiłku i przede wszystkim do regeneracji. Stawy, ścięgna, mięśnie. I głowę chyba też.tayton pisze: Czyli jeżeli daję radę to mogę codziennie? Czytałam, że organizmowi trzeba dać odpocząć, zregenerować się.
Radocha jaką mi daje bieganie na razie wystarczy mi za całą motywację
Czemu miało by być dziwne, jak jest Ci ze sobą dobrze, to w czym problem. Ja biegam głównie sam bo właśnie dobrze mi się biega, mam swoje tempo, albo tempa, jak chcę dłużej to wydłużam dystans, jak chcę zmienić trasę to zmieniam. Nie używam żadnych słuchawek, cieszę się ciszą (bardzo lubię biegać tam gdzie nie ma ludzi).tayton pisze: I mam kolejne pytanie: czy samotne bieganie to raczej dziwne jakieś jest? Jak czytam to chyba większość biega w towarzystwie. Ja uwielbiam biegać sama, słuchawki w uszy, ulubiona muzyka i heja do przodu. I nawet mój małomiasteczkowy zdziwiony zaścianek niewiele mnie obchodzi.
Jak uda mi się w górki wyrwać, robię wtedy dłuższe wybiegania, często do siebie gadam, czasem sobie coś śpiewam, też myślę że jest to głupie, ale generalnie mam to gdzieś. Tak zupełnie serio.
-
- Wyga
- Posty: 142
- Rejestracja: 21 wrz 2016, 20:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
O właśnie dobre określenie - ja luźno biegam I pewnie długo będę tak jeszcze biegała ale po lekturze forum mam już pewne przemyślenia i postanowienia. Najbliższy cel - przebiec bez maszerowania 5 km. Potem wprowadzę jakiś konkretny plan treningowy i będziemy dążyć do 10 km Pozostanę przy 4 treningach tygodniowo, tylko pewnie siłownię dorzucę (wejście na Rysy już zaplanowane ) I koniecznie nad sensowną dietą pomyśleć trzeba żeby wszystko sens miało.
-
- Dyskutant
- Posty: 26
- Rejestracja: 20 maja 2015, 21:06
- Życiówka na 10k: 53:54
- Życiówka w maratonie: brak
Czy ktoś mnie tu poszukuje?
- adam1adam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1754
- Rejestracja: 20 lis 2011, 09:59
- Życiówka na 10k: 33:10
- Życiówka w maratonie: 2:32:24
Powiedzielismy ci o planie , a teraz o celach
Cem dla zaczynajacego jest zawsze pobiec BC2 (bieg ciagly) zywo bez zatrzymywania
i nie czas ale dystans jest najwazniejszy .
Jesli juz biegasz i czujesz , ze mozesz juz przebiec szybko Jakis dystans powiedzmy 2km
to zrob to ! Raz w tygodniu poswiec na to swoj czas (jak z ksiazki ) jesli 2km jest ci za malo
a 3km nie dasz rady to pobiegnij 3x1000m (krotszych odcinkow nie biegaj bo bedzie za szybko).
Cel - BC2 a potem zawody i moze ktos cie cnajdzie
Cem dla zaczynajacego jest zawsze pobiec BC2 (bieg ciagly) zywo bez zatrzymywania
i nie czas ale dystans jest najwazniejszy .
Jesli juz biegasz i czujesz , ze mozesz juz przebiec szybko Jakis dystans powiedzmy 2km
to zrob to ! Raz w tygodniu poswiec na to swoj czas (jak z ksiazki ) jesli 2km jest ci za malo
a 3km nie dasz rady to pobiegnij 3x1000m (krotszych odcinkow nie biegaj bo bedzie za szybko).
Cel - BC2 a potem zawody i moze ktos cie cnajdzie
-
- Wyga
- Posty: 142
- Rejestracja: 21 wrz 2016, 20:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Biegając dzisiaj bardzo dokładnie uważałam jak biegnę. Najgorszy jest początek, biegnę ok pół kilometra i z 200 metrów maszeruje. Potem każdy kolejny "kawałek" biegowy jest coraz dłuższy, tak ze ostatni to prawie 2 km. Predkosc mojego biegu nie jest jeszcze zbyt imponująca ale nie jest to już trucht. W sumie dzisiaj na 6 i pół km maszerowałam 5 razy. Przy mojej wadze i całkowitym braku aktywności fizycznej raczej długo potrwa nim osiągnę swoje 5 km ciagłego biegu. Jednak sprawia mi to tyle radochy, że wcale mnie to nie martwi.
Jeżeli mogę to mam kolejne pytanie. Obecnie biegam w jakichś butach adidas, kupionych ze dwa lata temu przez przypadek w dziale dla biegaczy (hehe może to znak był ). Nogi mi sie nie pocą i biega mi sie całkiem komfortowo. Mieszkam w małym miasteczku gdzie z odśnieżaniem w zimie jest różnie i nie wiem czy powinnam inwestować w jakieś inne buty czy te dotychczasowe wystarczą?
Jeżeli mogę to mam kolejne pytanie. Obecnie biegam w jakichś butach adidas, kupionych ze dwa lata temu przez przypadek w dziale dla biegaczy (hehe może to znak był ). Nogi mi sie nie pocą i biega mi sie całkiem komfortowo. Mieszkam w małym miasteczku gdzie z odśnieżaniem w zimie jest różnie i nie wiem czy powinnam inwestować w jakieś inne buty czy te dotychczasowe wystarczą?
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9047
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Jeśli śnieg spadnie i nie odśnieżą, to co byś nie kupiła to ciężko będzie
Ja na zimę nie mam specjalnych butów, biegałem w Brooks Ghost 7 i zakładałem tylko inne skarpety niż na lato.
Ja na zimę nie mam specjalnych butów, biegałem w Brooks Ghost 7 i zakładałem tylko inne skarpety niż na lato.
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 595
- Rejestracja: 27 paź 2009, 07:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Nowy Targ
- Kontakt:
Ja bym poszedł w inną stronę tzn zaprzestanie maszerowania. Zaczynasz biegać do jakiegoś pkt i wracasz ale bez maszerowania. Następnie biegasz albo dodając czas lub dystans. Unikaj przejścia do marszu bo podczas biegania będziesz myśleć tylko o tym by w końcu maszerować.
-
- Wyga
- Posty: 142
- Rejestracja: 21 wrz 2016, 20:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Usilnie dążę do tego aby przestać maszerować i chyba dobrze mi idzie, bo coraz krótsze są te odcinki. Dziś, przy sobocie i całkiem ładnej pogodzie ciut dłuższa trasę wybrałam i całe 9 km pokonałam Minęło półtorej miesiąca jak biegam/maszeruję i nadal mi sie to nie nudzi, powiem więcej, mam taką radochę, że banan z gęby nie schodzi A jak bawią mnie zdziwine spojrzenia znajomych, których po drodze spotykam.
Zastanawiam sie tylko jak to będzie gdy pogoda sie zmieni ale mam nadzieje że dam radę. Jutro trzymamy mocno kciuki za maratończyków.
Zastanawiam sie tylko jak to będzie gdy pogoda sie zmieni ale mam nadzieje że dam radę. Jutro trzymamy mocno kciuki za maratończyków.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 595
- Rejestracja: 27 paź 2009, 07:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Nowy Targ
- Kontakt:
Pogadamy za rok i życzę wytrwałości.tayton pisze: Minęło półtorej miesiąca jak biegam/maszeruję i nadal mi sie to nie nudzi, powiem więcej, mam taką radochę, że banan z gęby nie schodzi .